powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CLIX)
wrzesień 2016

Non omnis moriar: Czesko-polsko-amerykańskie spotkanie nad Wełtawą
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj czeski (choć z polsko-amerykańskim akcentem) zespół Co. Jazz System Jiříego Stivína.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Czeski saksofonista i flecista Jiří Stivín przyszedł na świat w grudniu 1942 roku, a więc w bardzo ponurych czasach. Trwała właśnie druga wojna światowa, a jego ojczyzna znalazła się we władaniu III Rzeszy. Praga była formalnie stolicą Protektoratu Czech i Moraw, jednostki administracyjnej powołanej do życia na rozkaz Adolfa Hitlera w połowie marca 1939 roku. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej w zamachu został śmiertelnie ranny Reinhard Heydrich, jeden z najwyższych w hierarchii działaczy nazistowskich, w tamtym momencie rezydent pałacu na Hradczanach. Kolejne miesiące upływały więc pod znakiem niemieckiego terroru, albowiem SS i Gestapo postanowiły w najdoskonalszy znany sobie sposób pomścić śmierć zbrodniarza odpowiedzialnego za przygotowanie Holokaustu. Na szczęście prześladowania nie dotknęły rodziny Stivínów, dzięki czemu kilkanaście lat po wojnie bez żadnych przeszkód Jiří mógł rozpocząć pięknie rozwijającą się po dziś dzień karierę artystyczną. Zafascynowany muzyką rockową z Wysp Brytyjskich, w 1959 roku do spółki z wokalistą Tomislavem Vašíčką założył jeden z pierwszych czechosłowackich zespołów beatowych – Sputnici. Choć działał on aż sześć lat, pozostawił po sobie jedynie kilka singli. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
W tym samym roku, kiedy Sputnici przeszli do historii, narodziła się inny grupa – legendarne Jazz Q Praha. Stivín był współzałożycielem Jazz Q (w późniejszych latach, już po odejściu Jiříego, muzycy posługiwali się skróconą nazwą) razem z klawiszowcem Martinem Kratochvílem. Jako że w pierwszych latach istnienia działalność tej grupy ograniczała się w zasadzie do nielicznych koncertów, saksofonista angażował się również w inne projekty muzyczne, grywał między innymi z jazzowym big bandem SHQ Karéla Velebnego oraz orkiestrą Václava Zahradníka. W 1970 roku wziął udział w nagraniu debiutanckiego albumu Jazz Q Praha, który powstał z wydatną pomocą innej praskiej formacji – Modrego Efektu Radima Hladíka. Płyta zatytułowana „Coniunctio” okazała się arcydziełem, łączącym w sobie dwa, zdawałoby się, bardzo odległe muzyczne światy: free jazzu i rocka progresywnego. I to było właśnie to, co najbardziej fascynowało Jiříego. Niestety, Kratochvíl miał trochę inną wizję przyszłości zespołu (ciążył zdecydowanie w kierunku progresywnego jazz-rocka), w efekcie czego drogi Martina i Stivína wkrótce rozeszły się.
Dawny muzyk Sputnici i Jazz Q Praha długo nie próżnował, ponieważ jeszcze w tym samym 1970 roku powołał do życia kolejną grupę, którą nazwał Jiří Stivín & Co. Jazz System. Obok lidera w pierwszym składzie znalazło się miejsce jeszcze dla dwóch artystów: basisty Petra Marcola oraz perkusisty Milana Vitocha, który również miał za sobą staż w Jazz Q (i którego też można usłyszeć na „Coniunctio”). Po tym wcieleniu formacji pozostała tylko jedna płyta – wydany w 1971 roku longplay dzielony pół na pół z zespołem Přateli Vladimíra Tomka. Niewiele, ale był to bardzo udany start do dalszej kariery. Stivín zadowolony z formuły Co. Jazz System postanowił kontynuować działalność, ale w rozszerzonym zestawieniu osobowym. Dokooptował gitarzystę solowego Rudolfa Daška (zmarłego przed trzema laty), znanego sobie z SHQ drugiego perkusistę Josefa Vejvodę oraz… polskiego skrzypka Zbigniewa Seiferta; z kolei na miejsce Marcola przyjął amerykańskiego, rodem z kalifornijskiego San Francisco, kontrabasistę Barre’ego Phillipsa. Seifert, zaczynający karierę jako saksofonista, był już wtedy uznanym muzykiem o europejskich aspiracjach; prowadził własny kwartet (po latach jego koncertowe nagrania zebrano na płycie „Nora”) oraz udzielał się w międzynarodowym kwintecie Tomasza Stańki („Music for K”, 1970; „Jazzmessage from Poland”, 1970; „Purple Sun”, 1973). Jego udział w nagraniu materiału do nowej płyty Co. Jazz System był zatem, bez dwóch zdań, wielkim wyróżnieniem dla Stivína.
Sesja trwała trzy dni – od 25 do 27 lutego 1972 roku, a na jej miejsce wybrano praskie studio Mozarteum, będące własnością wytwórni Supraphon, która następnie wydała album. Pierwotnie ukazał się on pod czeskim tytułem „5 ran do čepice”; gdy jednak w kolejnych latach wznawiano go (w 1975, 1978 oraz 1980 roku), na całkowicie zmienionej w porównaniu z oryginałem okładce widniał już jednak tytuł anglojęzyczny – „Five Hits in a Row”, co było najprawdopodobniej związane z dużą popularnością, jaką nagrania te cieszyły się w Europie Zachodniej. I nic w tym dziwnego, ponieważ – ozdobione okładką autorstwa grafika i malarza Aleša Krejčy – „5 ran do čepice” to fascynująca podróż do świata free jazzu, który w tamtym czasie wciąż jeszcze wzbijał się do lotu. Ale – dodajmy od razu – to free jazz mocno podrasowany rockiem (fusion był wtedy na wielkiej fali wznoszącej) oraz… folkiem. Podsumowując: zawarte na płycie nagrania to swoista mieszanka, która sprawia, że i dzisiaj jeszcze, chociaż od ich powstania minęły ponad cztery dekady, brzmią one zachwycająco i fascynująco. A tym bardziej ciepło robi się na sercu, gdy zdamy sobie sprawę z tego, że wielki udział miał w tym nasz rodak.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Album otwiera najdłuższe w całym zestawie, trwające piętnaście minut, nagranie tytułowe. Już w pierwszych jego sekundach dowiadujemy się, kto będzie na płycie grał najważniejsze role – to Stivín i Seifert, którzy serwują rzewną, niezwykle przejmującą i chwytającą za serce melodię ludową zagraną unisono na flecie i skrzypcach. Introdukcja jest zaskakująco długa, ale nikt w jej trakcie nie powinien odczuwać znużenia. Hasło do zmiany tempa i wkroczenia na wyższy poziom wtajemniczenia rzuca lider grupy zagrywką na flecie w stylu Iana Andersona z Jethro Tull. W pierwszej kolejności dołącza do niego kontrabasista, a po kilkudziesięciu sekundach pozostali muzycy. Folk najpierw zostaje zastąpiony przez frazy bluesowe, a później jazzrockowe – w obu przypadkach za wprowadzenie nowych elementów odpowiada ta sama osoba, czyli Rudolf Dašek. Z czasem muzyka sekstetu przeżywa kolejne ewolucje, zmierzając konsekwentnie w stronę free jazzu; muzycy zgodnie ustępują sobie pola, dzięki czemu każdy z solistów ma możność zaprezentowania swoich (jakże wysokich) umiejętności – saksofonista, skrzypek i gitarzysta. Jedynie sekcja rytmiczna pozostaje w tle, ale wsłuchując się uważniej, można wyłowić skomplikowane rytmicznie dialogi Phillipsa z Vejvodą i Vitochem.
Drugi w kolejności utwór – „Anten” (jedyna kompozycja, która nie wyszła spod ręki Stivína, lecz amerykańskiego kontrabasisty) – rozpoczyna się niemal bliźniaczo do „5 ran do čepice”, od współbrzmiącej partii fletu i skrzypiec (i ponownie mamy do czynienia z motywem ludowym). W dalszej części Stivín milknie, natomiast jego miejsce u boku Zbigniewa Seiferta zajmuje, grający smyczkiem na kontrabasie, Barre Phillips. Ich improwizacje wypełniają czas aż do końca. By raczyć się ciągiem dalszym płyty, należy ją teraz przełożyć na stronę B. Rozpoczyna ją jazzrockowe „Dej víc” z wyeksponowaną solówką saksofonu altowego Jiříego i pojawiającym się na drugim planie dialogiem gitary elektrycznej ze skrzypcami. Z biegiem czasu muzycy kolejno zamieniają się rolami; dopiero w finale godzi ich Phillips, ponownie sięgając po smyczek i prowadzając zespół na znane ze strony A nieco nostalgiczne tory. Partia Amerykanina otwiera także „Stíny psů a lidí” – chyba najpiękniejszy fragment albumu, z „podgryzającą” kontrabas gitarą, wypełniającym tło fletem baskijskim oraz wieńczącą całość solówką skrzypiec.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Album zamyka utwór zatytułowany „Volej v pondělí na můj účet” – o tyle nietypowy, że rolę instrumentu wprowadzającego pełni tu saksofon, który w pewnym sensie zapowiada to, co czeka słuchaczy później. Partia Stivína oparta jest na improwizacji i z tym samym mamy do czynienia w dalszej części, gdy do lidera dołączają pozostali muzycy. Kapitalny jest zwłaszcza fragment, w którym obaj perkusiści prześcigają się w podrzucaniu sobie nawzajem pomysłów. I trwałoby to pewnie jeszcze bardzo długo, gdyby ich zabawy nie przerwał Rudolf Dašek, delikatnymi dźwiękami gitary stopniowo wyciszając emocje. „5 ran do čepice” to kolejna – po „Coniunctio” Jazz Q Praha – wyborna płyta, w której powstaniu brał udział Jiří Stivín. Stanowiła ona również właściwą odskocznię do dalszej solowej kariery. Kariery, która trwa do dzisiaj. Co. Jazz System istniał nadal, chociaż od czasu do czasu zmieniał swą nazwę. Pod tym zbliżonymi szyldami ukazały się jeszcze trzy albumy studyjne („Zrcadlení”, 1985; „Inspiration by Folklore”, 1991; „Tak co… / So What…”, 2004) oraz trzy koncertowe („Abrahamoviny (23.11.1992 Reduta Live)”, 1993; „Live at AghaRTA Jazz Club”, 1997; „Odrazy a doteky”, 2005). Poza tym Stivín opublikował kilkadziesiąt płyt z muzyką jazzową i klasyczną.



Tytuł: 5 ran do čepice
Wykonawca / Kompozytor: Jiří Stivín & Co. Jazz System
Data wydania: 1972
Wydawca: Supraphon
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 41:57
Gatunek: folk, jazz, rock
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
Winyl1
1) 5 ran do čepice: 14:58
2) Anten: 06:01
3) Dej víc: 07:43
4) Stíny psů a lidí: 05:42
5) Volej v pondělí na můj účet: 07:31
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

107
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.