Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj włoski wokalista i gitarzysta Gianni D’Errico.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tak naprawdę niewiele o nim wiadomo. Ale czy można się dziwić, skoro kariera tego artysty trwała zaledwie przez siedem lat, a od jego przedwczesnej śmierci minęły już cztery dekady? Gianni D’Errico urodził się 16 września 1948 roku w apulijskim Brindisi nad Morzem Adriatyckim. Profesjonalną karierę rozpoczął jako nastolatek, śpiewając typowe włoskie piosenki. Umiarkowaną popularność przyniosły mu występy na festiwalach Castrocaro w 1969 (gdzie wykonał utwór „Il fantoccio”) oraz San Remo w 1970 roku (gdzie z kolei ofiarował słuchaczom kompozycje „L’arca di Noè” i „Occhi a mandorla”, które następnie trafiły na album dokumentujący przegląd). Od tego momentu co jakiś czas pojawiały się w sprzedaży nagrane przez niego single, które stylistycznie lokowały się na pograniczu popu, folku i rocka progresywnego. Na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku taka muzyka cieszyła się w słonecznej Italii sporym wzięciem, o czym świadczą chociażby sukcesy, jakie odnieśli tacy wykonawcy, jak Pooh, Ivano Fossati czy Fabrizio De André. Oprócz składanki upamiętniającej festiwal w San Remo, w 1970 roku D’Errico wydał jeszcze debiutancką małą płytkę z utworami „Mi stracci il cuore, mi stracci l’anima” oraz „Anima nera”. Dwa lata później na singlu wyszły piosenki „La vestaglia” i „Precipitando verso Dio”, a po kolejnym roku – „L’ultima esperienza” i „La casa di roccia”. W połowie dekady Gianni przystąpił do pracy nad pełnowymiarowym albumem; promował go singiel, na który trafiły „Toccami” oraz „Delvish” (w wersji skróconej). Niestety, jeszcze przed wydaniem płyty D’Errico pożegnał się z tym światem – zginął 7 września 1975 roku (dziewięć dni przed swymi dwudziestymi siódmymi urodzinami) w wyniku wypadku samochodowego, do którego doszło w okolicy Porto Cesareo, niedaleko jego rodzinnego miasta, na obcasie włoskiego buta. Producenci Gianniego, a przede wszystkim współpracujący z nim Maurizio Vandelli (lider grupy Equipe 84), podjęli decyzję o dokończeniu prac i wydaniu krążka. Ujrzał on światło dzienne rok po śmierci artysty nakładem mediolańskiej wytwórni Ariston. Niewiele jednak wiadomo o składzie zespołu, który akompaniował Gianniemu – on sam, oprócz tego, że zaśpiewał, prawdopodobnie zagrał na gitarze akustycznej i elektrycznej, ale – w przypadku tej ostatniej – mógł to być ktoś zupełnie inny. Na oryginalnym wydaniu płyty sprzed czterdziestu lat nie ma na ten temat żadnej informacji. Może to wynikać również z tego, że nie wszystkie kompozycje, które trafiły na „Antico teatro da camera”, pochodzą z tej samej sesji, mogły zostać wyciągnięte z archiwum piosenkarza. Biorąc pod uwagę jego dokonania z lat wcześniejszych, można wysnuć wniosek, że płyta bardzo trafnie portretuje Gianniego. Że znalazły się na niej wszystkie charakterystyczne elementy jego stylu. I tylko żałować trzeba, że okazała się zarazem pierwszym i ostatnim długogrającym wydawnictwem Włocha. Trwa zaś dokładnie tyle, ile płyty w tamtych czasach – czterdzieści minut (bez kilku sekund). Otwiera ją krótka, w zasadzie instrumentalna introdukcja „L’Etrusca (1a parte)” – po odgłosach burzy do uszu słuchaczy docierają najpierw dźwięki klawesynu (które sprawiają, że twórczość D’Errico nabiera smaku charakterystycznego dla muzyki dawnej), a następnie fortepianu akustycznego; dopiero na koniec rozlega się natchniona wokaliza, wreszcie – daleko w tle – pojawia się męski głos. Tyle tytułem wstępu, po którym mamy do czynienia z utworem teoretycznie najważniejszym, bo tytułowym. I rzeczywiście: „Antico teatro da camera” jest jednym z najlepszych fragmentów płyty. Zaczyna się bardzo delikatnie, wręcz popowo, wstawką wokalną przy akompaniamencie gitary akustycznej; dopiero z czasem, kiedy dołączają kolejni muzycy, utwór nabiera energii, ale i tak przez cały czas zachwyca subtelnym ujęciem tematu. Romantyczny głos Gianniego, do tego smakowite organy i powracający niemal za każdym razem klawesyn sprawiają, że trudno się od tej piosenki uwolnić. Jej nastrojowe piękno jest zniewalające. W podobnym klimacie utrzymane są także kolejne kompozycje: „Reincarnazione” – z chórkami żeńskimi i bardzo wyrazistymi nawiązaniami do muzyki szesnastowiecznej, „Io, l’ultimo” – zaśpiewane przez D’Errico w towarzystwie akustycznego fortepianu, jak również zaskakująca optymistycznym wstępem „Clausura”, kolejny – po „Antico teatro da camera” – wielki moment tego albumu. Oprócz elementów wykorzystanych już wcześniej (vide klawesyn, gitara akustyczna czy żeńskie chórki) pojawiają się nowe, jak na przykład partia fletu czy też efekt dźwiękowy zniekształcający głos Gianniego. Zwłaszcza ten ostatni chwyt mógł wydawać się tyleż zaskakujący, co karkołomny – szczęśliwie został jednak tak wkomponowany w całość, że niczemu nie przeszkadza, a nawet wzbogaca numer. Po przełożeniu winylowego krążka na stronę B na początek pojawiają się utwory, które rok wcześniej wydane zostały na singlu: „Toccami” – kolejna popowa ballada z dodanymi tym razem smyczkami – oraz wydłużony do siedmiu minut „Delvish”. „Delvish” to najbardziej progresywny moment na płycie. Gitarze elektrycznej towarzyszą tutaj stonowane, nastrojowe syntezatory oraz – pojawiające się po raz drugi – smyczki; na uwagę zasługuje także wieńcząca utwór partia gitary. Rockowo robi się także, choć dopiero w drugiej części, w utworze „Sognando Rosanna”, co jest ponownie zasługą przede wszystkim duetu gitarowo-syntezatorowego. Nie mniej uroku ma w sobie czterominutowe „Un pittore”, w którym wstęp D’Errico gra na gitarze akustycznej, później jednak – jeśli to w ogóle on – sięga po gitarę elektryczną, serwując powłóczystą, progresywną solówkę. I tak jest do samego finału tej kompozycji: na przemian popowo-balladowo oraz rockowo-progresywnie. Całość wieńczy natomiast druga część instrumentalnego (choć z wokalizą) kawałka „L’Etrusca”, który klamrą spina album. To zresztą jedyne jego fragmenty, których jedynym autorem jest Gianni; wszystkie pozostałe stworzył i zaaranżował we współpracy z Gustavo Verde oraz Angelo De Luką. Skład: Gianni D’Errico – śpiew, gitara akustyczna, gitara elektryczna i inni
Tytuł: Antico teatro da camera Data wydania: 1976 Nośnik: Winyl Czas trwania: 39:52 Gatunek: pop, rock Utwory Winyl1 1) L’Etrusca [1a parte)]: 02:29 2) Antico teatro da camera: 04:24 3) Reincarnazione: 04:04 4) Io, l’ultimo: 03:26 5) Clausura: 04:09 6) Toccami: 03:54 7) Delvish: 07:00 8) Sognando Rosanna: 05:11 9) Un pittore: 03:52 10) L’Etrusca [1a parte]: 02:23 Ekstrakt: 70% |