powrót; do indeksunastwpna strona

nr 8 (CLX)
październik 2016

Tu miejsce na labirynt…: Gdyby Hendrix był jazzmanem…
Bushman’s Revenge ‹Jazz, fritt etter hukommelsen›
Na najnowszym – siódmym studyjnym, a ósmym (względnie dziewiątym) w ogóle – albumie norweskie trio Bushman’s Revenge postanowiło przypomnieć słuchaczom o swych jazzowych korzeniach. Zadbali o to przede wszystkim członkowie sekcji rytmicznej, za to ten trzeci – gitarzysta – postanowił przeciągnąć linę w stronę rocka. Efekt okazał się ponadprzeciętny, dlatego – jeśli tylko macie taką możliwość – sięgajcie po „Jazz, fritt etter hukommelsen”!
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Jazz, fritt etter hukommelsen›
‹Jazz, fritt etter hukommelsen›
Na początek rozwiążmy zagadkę z zajawki recenzji. Dlaczego można mieć wątpliwości dotyczące liczebników przy kolejnych albumach Bushman’s Revenge? To akurat nie jest takie trudne do wyjaśnienia. W „Esensji” przyglądaliśmy się już wcześniejszym albumom tria – piątemu („A Little Bit of Big Bonanza”, 2012) i siódmemu („Thou Shalt Boogie!”, 2013) w kolejności. Pomiędzy nimi ukazał się jeszcze koncertowy krążek „Electric Komle – Live!” (2013), a potem nastąpiły trzy lata przerwy, w trakcie której muzycy zajmowali się innymi projektami. Aż wreszcie w 2016 roku postanowili wyprowadzić zmasowane uderzenie i tego samego dnia (2 września) opublikowali dwie płyty: studyjną „Jazz, fritt etter hukommelsen” oraz koncertową „Bushman’s Fire” (tę drugą na razie jedynie w wersji winylowej). Na obu widnieje szyld tej samej wytwórni płytowej, z którą grupa związana jest nieprzerwanie od siedmiu lat, a chodzi o mające siedzibę w Oslo Rune Grammofon.
Od początku istnienia, to jest od 2003 roku, skład Bushman’s Revenge nie uległ zmianie. Zespół tworzą: gitarzysta solowy Even Helte Hermansen (znany również z projektu Grand General), (kontra)basista Rune Nergaard oraz perkusista Gard Nilssen. Dwaj ostatni grają ze sobą jeszcze w dwóch innych eksperymentalnych (jazzowo-elektronicznych) formacjach: Astro Sonic i Scent of Soil; Nilssen poza tym udziela się w grupach Cortex, Obara International (której lideruje polski saksofonista Maciej Obara), Starlite Motel oraz Acoustic Unity. I jeszcze kilku (a może nawet kilkunastu) innych, ponieważ – obok swego rodaka, Paala Nilssen-Love’a – jest jednym z najbardziej rozchwytywanych skandynawskich bębniarzy. I choć trudno byłoby wskazać, który z projektów jest jego oczkiem w głowie, nie pozostawia wątpliwości fakt, że nad Bushman’s Revenge pochyla się od lat ze szczególną troską.
Wydawałoby się, że o zespole, który działa już kilkanaście lat i wydał w tym czasie całkiem sporo płyt wiemy dużo. A jednak album „Jazz, fritt etter hukommelsen” powinien być – nawet dla najzagorzalszych wielbicieli norweskiego tria – niemałym zaskoczeniem. Dlaczego? Bo to, mimo naleciałości rockowych, najbardziej jazzowa płyta w jego dyskografii. Na której nie brakuje odniesień – czy to dosłownych, czy też pośrednich – do jazzu lat 60. XX wieku. Dość powiedzieć, że krążek otwiera przeróbka kompozycji czarnoskórego amerykańskiego pianisty McCoya Tynera „Contemplation” (z płyty „The Real McCoy” z 1967 roku). W oryginalnej wersji utwór ten trwał sześć minut, Norwegowie wydłużyli go natomiast do dziewięciu. I przy okazji mocno przearanżowali. Wartością dodaną jest przede wszystkim rozbudowana partia gitary Hermansena, który zaczyna bardzo spokojnie, by następnie zaproponować niepozbawione sprzężeń bluesowo-rockowe frazy w stylu Jimiego Hendrixa. Momentami łka tak bardzo, że trzeba starać się ze wszystkich sił, aby nie dać się porwać wzruszeniu i z oczu nie polały się łzy.
Z brzmieniem gitary elektrycznej mocno kontrastuje to, co słychać w tle – Nergaard i Nilssen grają bowiem bardzo subtelnie, klasycznie, postbopowo. Otwarcie kolejnego utworu, czyli „0500”, należy zresztą do kontrabasisty – ciepłe i głębokie brzmienie instrumentu Runego z miejsca tworzy odpowiedni nastrój, do którego następnie dopasowują się pozostali. Zmienia się to dopiero, gdy Even Helte stopniowo wybija się na plan pierwszy – swoją gitarą wprowadza zespół do świata rocka progresywnego, ciągnąc przy tym za sobą sekcję rytmiczną. Powłóczysta i pełna emocji solówka Hermansena to jeden z najmocniejszych fragmentów albumu. W „Bo Marius” gitarzysta robi nieco więcej miejsca swoim kolegom; skupia się na pojedynczych dźwiękach, które w brzmieniu przypominają fortepian. Do uszu słuchaczy przebijają się więc głównie snujące się refleksyjnie kontrabas i perkusja. Dopiero w drugiej części Even Helte ponownie przejmuje pałeczkę i nieco podkręca tempo. Nie trwa to jednak zbyt długo; w końcówce zostaje bowiem okiełznany i zmuszony do milczenia.
W „Gamle plata til arne” od pierwszych sekund mamy do czynienia z hipnotycznym rytmem wyczarowywanym przez Runego i Garda. Hermansen, nie chcąc popsuć klimatu, delikatnie, niemal niepostrzeżenie, podłącza się do kolegów i owija się swymi dźwiękami dokoła budowanej przez nich konstrukcji. Niech Was to jednak nie zmyli! I tu nadchodzi moment, w którym gitarzysta dosłownie „odpala”, wkraczając na drogę prosto prowadzącą do świata hard rocka. Udziela się to również sekcji rytmicznej, która rezygnując z subtelności, przeistacza się w prawdziwie doommetalową maszynę. Kto za podobnymi wtrętami nie przepada, na pewno odetchnie z ulgą przy „Angels”. To kolejny cover – tym razem utworu amerykańskiego saksofonisty Alberta Aylera (z wydanej czterdzieści jeden lat temu płyty „Spirits Rejoice”). Podobnie jak w przypadku kompozycji Tynera, także do dzieła Aylera Norwegowie podeszli z chęcią dodania czegoś od siebie. To „coś” to głównie jazzowa gitara, konsekwentnie od pierwszych do ostatnich sekund utrzymana w nostalgicznym tonie. Nawet gdy Hermansen decyduje się na ostrzejszą zagrywkę, nie zapomina o przyjętym odgórnie założeniu – wierności oryginałowi.
Nawet jeżeli wcześniejsze kompozycje pozwoliły słuchaczom przyzwyczaić się do nowego oblicza Bushman’s Revenge, w finale prawdopodobnie i tak nie będą oni w stanie ukryć kolejnego zaskoczenia. Niespełna czterominutowy utwór „Lola mit dem Gorgonzola” to bowiem urzekająca piękną melodią, pełna romantycznego wdzięku mieszanka jazzu i popu w stylu lat 60. ubiegłego wieku. Jest akustycznie, zwiewnie i elegancko; trochę jak w easy listening, tyle że bez przynudzania. Taki numer mógłby spokojnie wyjść spod ręki Janusza Strobla komponującego kolejną piosenkę dla Hanny Banaszak. Cóż, na tle takiego albumu, jak „Thou Shalt Boogie!” nowa produkcja Hermansena, Nergaarda i Nilssena może wprawić w chwilowy stupor, zwłaszcza tych, którzy oczekiwali od Norwegów kolejnej porcji energetycznego, podrasowanego progresem jazz-rocka. Czy to jednak oznacza, że tym samym otrzymują produkt wybrakowany? W żadnym wypadku! „Jazz, fritt etter hukommelsen” to dzieło, do którego trzeba przywyknąć, później wgryźć się w nie – najlepiej zaczynając od solowych popisów gitarzysty. Na koniec natomiast warto odszukać oryginały „Contemplation” i „Angels”, by docenić, jak współcześni mistrzowie obeszli się z tymi sprzed dekad.
Skład:
Even Helte Hermansen – gitara elektryczna
Rune Nergaard – kontrabas
Gard Nilssen – perkusja



Tytuł: Jazz, fritt etter hukommelsen
Wykonawca / Kompozytor: Bushman’s Revenge
Data wydania: 2 września 2016
Nośnik: CD
Czas trwania: 42:17
Gatunek: jazz, rock
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) Contemplation: 06:05
2) 0500: 08:14
3) Bo Marius: 07:13
4) Gamle plata til arne: 08:49
5) Angels: 08:13
6) Lola mit dem Gorgonzola: 03:45
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

100
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.