powrót; do indeksunastwpna strona

nr 8 (CLX)
październik 2016

Tu miejsce na labirynt…: Czołowe zderzenie
DKV Trio, The Thing ‹Collider›
Chociaż na scenie pojawiło się sześciu muzyków, nie mieliśmy do czynienia z sekstetem. To były dwa składy trzyosobowe: amerykańskie DKV Trio Kena Vandermarka oraz skandynawskie The Thing Matsa Gustafssona. Dwóch grających na instrumentach dętych wybitnych liderów, a za ich plecami dwie sekcje rytmiczne, o które bije się wielu innych artystów. Efekt ich wspólnego koncertu sprzed dwóch lat ukazał się właśnie na płycie „Collider”.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Collider›
‹Collider›
To było prawdziwe spotkanie na szczycie. Na jednej scenie stanęły bowiem chyba najbardziej rozpoznawalne w chwili obecnej freejazzowe tercety na świecie: prowadzone przez Amerykanina Kena Vandermarka DKV Trio („Schl8hof”) oraz skandynawskie – a precyzyjniej: szwedzko-norweskie – The Thing, któremu przewodzi Mats Gustafsson („Shake”). Wielkimi gwiazdami są jednak nie tylko liderzy obu zespołów, ale również pozostali muzycy: kontrabasiści Kent Kessler i Ingebrigt Håker Flaten („Hidros6 – Knockin’”, „Cash and Carry”) oraz bębniarze Hamid Drake („Live at Jazzwerkstatt Peitz”, „Seven Lines”) i Paal Nilssen-Love („Ana”, „Steam in the Casa”). Wszyscy wymienieni artyści znają się doskonale; grywali ze sobą niejednokrotnie w przeróżnych konfiguracjach. Ich wspólne występy nie są więc szczególnym zaskoczeniem, choć w takim zestawieniu zdarzają się mimo wszystko rzadko.
Kto miał szczęście zobaczyć ich na żywo? Uczestnicy… Krakowskiej Jesieni Jazzowej sprzed dwóch lat. Koncert DKV Trio i The Thing odbył się bowiem w stolicy Małopolski 1 listopada 2014 roku w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha”. Teraz posłuchać mogą go wszyscy zainteresowani, za co możemy być wdzięczni wielce zasłużonej dla propagowania jazzu improwizowanego wytwórni Not Two Records. Album otrzymał znaczący tytuł – „Collider”. Nie należy jednak traktować go dosłownie, ponieważ obie formacje nie starały się ze sobą konkurować, lecz wzajemnie dopingować, uzupełniać, nakręcać (a pewnie dałoby się dorzucić jeszcze kilka adekwatnych określeń), czego efekt – w wielu momentach – był ekscytujący. Na płytę trafiło niespełna pięćdziesiąt pięć minut muzyki. Jak na dzisiejsze standardy, nie jest to wiele, ale biorąc pod uwagę siłę przekazu, emocje i energię, jaka biła ze sceny – to naprawdę wystarczająco. Tym bardziej że zarówno Amerykanie, jak i Skandynawowie nie przyjechali do Krakowa po to, aby się oszczędzać.
Album otwiera utwór zatytułowany „Cards”. I już jego początek wiele obiecuje. Z miejsca zostajemy wrzuceni w sam środek freejazzowego szaleństwa, które znaczone jest potężną, aczkolwiek chaotyczną, salwą perkusji i pełnymi wściekłości dźwiękami saksofonów. Z tego chaosu dwie minuty później wykluwa się jednak nowa wartość – trzy porywające duety. Każdy z instrumentalistów ma do spełnienia inne zadania: na przykład gdy jeden z saksofonistów (barytonowy) podąża za wytyczanym przez sekcję rytmem, drugi (tenorowy) wprowadza linię melodyczną i gra coś, co można uznać za partię solową; gdy jeden z kontrabasistów wiernie trwa przy swoim „pałkerze”, drugi dzięki wykorzystaniu smyczka zabarwia tło nad wyraz mrocznymi barwami. Ton całości nadają z kolei perkusiści – to od nich pochodzą sygnały, kiedy należy podkręcić tempo i przydać mocy, a kiedy wyciszyć emocje. Przy czym Drake i Nilssen-Love idealnie ze sobą współpracują; jeśli wchodzą sobie w „słowo”, to głównie po to, aby wzmocnić siłę przekazu. Należy podkreślić jednak fakt, że równie umiejętnie radzą sobie w chwilach uspokojenia, gdy trzeba zagrać z większym wyczuciem.
Wyciszony w finale „Cards” płynnie przechodzi w drugi (najdłuższy) z utworów – „Moving Map”. Na wstępie słyszymy w nim dwa kontrabasy, które po trzech minutach oddają pola saksofonom; te z kolei ciągną za sobą perkusje, których połamane rytmy są w stanie przyprawić o palpitację serca. Zarówno panowie z DKV Trio, jak i The Thing dają upust swoim improwizatorskim zapędom, udowadniając – po raz który to już? – że to ich naturalne środowisko. Że w lot łapią intencje kolegów i z niezwykłą biegłością służą im pomocą w rozwijaniu kolejnych pojawiających się muzycznych wątków. Nie brakuje tu jednak także kontrastów: po momentach eksplozji wypala się – choć tylko pozornie – improwizatorski zapał, a górę bierze zamiłowanie do subtelniejszych, stonowanych brzmień. Lecz nie trwa to długo – z czasem oba tria ponownie wykopują (nie przeciw sobie jednak) topór wojenny i dają upust nagromadzonej w sobie wściekłości. Ostatnie minuty „Moving Map” to feeria dynamicznych, pełnych nieokiełznania dźwięków, które – zapewne nie tylko dla słuchacza – mają moc katarktyczną.
Zamykający album „Left and Left Again” także zaczyna się z wyciszenia – od delikatnego pochodu kontrabasu, który z czasem zostaje wsparty przez równie stonowany saksofon. W dalszej części obie sekcje rytmiczne, idealnie zespolone, konsekwentnie budują kościec kompozycji, który saksofoniści obudowują „mięśniami”. Vandermak i Gustafsson dopełniają się perfekcyjnie. Gdy jeden z nich (ale który?) serwuje, powracający parokrotnie, główny motyw melodyczny, drugi – nie tyle w tle, co obok – pozwala sobie na klasycznie freejazzową improwizację. Nawet gdy sekcja dęta ustępuje w pewnym momencie pola kontrabasom, poziom emocji nie spada. Pulsujący, hipnotycznie uzależniający rytm niesie ze sobą podskórnie ogromny poziom emocji, które następnie eksplodują przy pierwszej nadarzającej się okazji. Koncert w Krakowie musiał być dla uczestniczących w tym wydarzeniu osób niezwykłym przeżyciem, porównywalnym z występem DKV Trio przed pięcioma laty w austriackim miasteczku Wels (opublikowanym w 2013 roku na albumie „Schl8hof”). Co ciekawe, tam również grupa Kena Vandermarka była wspierana przez Matsa Gustafssona i Paala Nilssen-Love’a; gdyby wówczas, zamiast włoskiego basisty Massimo Pupillo, na scenie pojawił się Ingebrigt Håker Flaten, mielibyśmy całe The Thing. Ale co się odwlekło, to nie uciekło. Na szczęście! Dzięki czemu dyskografia obu formacji wzbogaciła się o kolejną rewelacyjną płytę.
Skład:
DKV Trio:
Ken Vandermark – saksofon tenorowy, saksofon barytonowy, klarnet
Kent Kessler – kontrabas
Hamid Drake – perkusja
The Thing:
Mats Gustafsson – saksofon tenorowy, saksofon barytonowy
Ingebrigt Håker Flaten – kontrabas
Paal Nilssen-Love – perkusja



Tytuł: Collider
Wykonawca / Kompozytor: DKV Trio, The Thing
Data wydania: 23 września 2016
Nośnik: CD
Czas trwania: 53:44
Gatunek: jazz
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) Cards: 12:24
2) Moving Map: 24:06
3) Left and Left Again: 17:06
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

106
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.