powrót; do indeksunastwpna strona

nr 9 (CLXI)
listopad 2016

Mord w świetle reflektorów
Charlaine Harris ‹Świadek ostatniej sceny›
„Świadek ostatniej sceny” Charlaine Harris nie jest książką złą, ale wypada słabiej niż poprzednie tomy cyklu. Być może pani Harris powinna rozważyć rozstanie z Aurorą i definitywne zakończenie jej przygód…
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Charlaine Harris zdobyła sobie sławę cyklem książek o Sookie Stackhouse, telepatce, która wplątuje się w wampirze intrygi (i romansuje z bardzo wieloma wampirami, zmiennokształtnymi i każdym, kto się akurat nawinie). Powieści zapewniły jej grono wiernych czytelników, a później na ich podstawie nakręcono serial „Czysta krew”. Miałam nieprzyjemność zapoznać się z przygodami Sookie i lektura była dla mnie na poły zabawna, na poły męcząca – marny styl, bohaterka bez mózgu i nagromadzenie wątków romantycznych sprawiały, że nie dotrwałam do końca cyklu. Do nowej serii pani Harris podchodziłam więc jak pies do jeża. Na szczęście okazało się, że Aurora jest trochę sympatyczniejsza niż Sookie, styl uległ znaczącej poprawie, a w świecie kryminałów Harris odnajduje się lepiej niż w fantastycznej rzeczywistości. Pierwsze tomy serii czytałam z przyjemnością i dlatego też sięgnęłam po „Świadka ostatniej sceny”.
Aurora „Roe” Taegarden to bibliotekarka z małego miasteczka, zafascynowana prawdziwymi zbrodniami. Większość jej życia była raczej nudna – słabo płatna praca, brak miłosnych wzlotów i upadków, żadnych ciekawych przygód. Wszystko zmienia się, gdy znajduje ciało koleżanki z klubu (pierwszy tom serii – „Prawdziwe Morderstwa”). Od tej pory w kolejnych tomach Roe nieustannie ma do czynienia z tajemniczymi zbrodniami i fascynującymi mężczyznami.
„Świadek ostatniej sceny” to już siódma część cyklu. Zaobserwować tu można niestety dość częste u autorów zjawisko – dochodzi do produkowania kolejnych tomów serii, które od pewnego momentu stają się coraz słabsze. Trudno napisać tyle powieści o tej samej bohaterce, zwłaszcza jeżeli przynajmniej w teorii powinna wieść nudne, uporządkowane życie – Roe to w końcu mieszkanka prowincji, nie wielkiego miasta, zajmująca się domem i czasem pomocą w bibliotece, poślubiła bogatego biznesmana… Ileż razy można komplikować egzystencję takiej postaci i mieszać ją w zbrodnie, zanim stanie się to naciągane i nudne? Autorka stara się utrzymać zainteresowanie czytelników: w poprzedniej części zginął mąż Aurory, która teraz boryka się z żałobą, a do miasteczka zjeżdża ekipa filmowa i dawny partner Roe, pisarz Robin – kręcą film na podstawie książki Robina, dotyczącej sprawy, nad którą pracował wspólnie z Aurorą. Pojawia się trup, zagadki i szalone fanki. Sam wątek kryminalny wypada dość dobrze… ale jednak przynajmniej kilka razy w ciągu lektury zastanawiałam się: ile można? Wplątywanie Roe w kolejne awantury naprawdę wypada już mało wiarygodnie. W dodatku trup pada dość późno, a wcześniej wszystko skupia się głównie wokół odczuć głównej bohaterki. To nie służy książce, ponieważ złe cechy Aurory w tej części ulegają wyolbrzymieniu i trudno poczuć do tej postaci choć odrobinę sympatii. Oczywiście, kobieta w żałobie ma prawo czuć się zraniona, nieszczęśliwa i obwiniać za swoje cierpienie cały świat. To byłoby nawet wiarygodne, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że autorka wcale nie chciała pokazać tu rozgoryczonej bohaterki, która staje się nieprzyjemna po śmierci męża, a biedaczkę, której czytelnik powinien współczuć. Cóż, nie współczuję. Aurora zwyczajnie mnie drażniła. Wszyscy robią jej na złość. Każda kobieta jest nieprzyjemna i zachowuje się niewłaściwie – poza Aurorą, ona oczywiście to chodzący ideał. Byli kochankowie nie mogą o niej zapomnieć. Aktorka, która wciela się w filmową Aurorę, jest podłą osobą, bo próbuje podpatrzyć jej gesty. I tak dalej…
„Świadek ostatniej sceny” to książka, którą oznaczyłabym etykietką „można przeczytać, choć nie zapada w pamięć”. Czyta się ją szybko, bez większego bólu, ale też bez zachwytu. Zagorzali fani Harris będą pewnie zadowoleni. Ci, którym poprzednie tomy nie przypadły do gustu, prawdopodobnie podczas lektury się znudzą. Osoby, które z twórczością autorki nie miały jeszcze do czynienia, z powodzeniem mogłyby zacząć od „Świadka ostatniej sceny”, bo chociaż nie wyłapią pewnych smaczków, nie powinny mieć problemu z nadążeniem za fabułą – na rynku istnieje jednak dużo innych, bardziej wartościowych kryminałów.



Tytuł: Świadek ostatniej sceny
Tytuł oryginalny: Last Scene Alive
Data wydania: 20 października 2015
Przekład: Martyna Plisenko
Wydawca: Replika
ISBN: 978-83-7674-470-4
Format: 288s. 130×200mm
Cena: 34,90
Gatunek: kryminał / sensacja
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

58
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.