„Wolverine. SNIKT!” to rezultat współpracy znanego mangaki z wydawnictwem Marvel. Na warsztacie japońskiego twórcy nie mógł znaleźć się żaden inny bohater – tylko Logan był w stanie przetrwać wizytę w postapokaliptycznej przyszłości wykreowanej przez Tsutomu Niheia.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Wolverine już niejednokrotnie miał okazję odwiedzać Kraj Kwitnącej Wiśni, chyba jednak jeszcze nigdy nie przeniósł się w przyszłość tego egzotycznego i pięknego państwa. Tę lukę w jego życiorysie postanowił wypełnić Tsutomu Nihei, jeden z bardziej rozpoznawalnych mangaków mający w swoim dorobku takie opowieści, jak „Blame”, „Abara”, czy „Rycerze Sidonii”. Stworzył on historię, w której Logan zostaje przeniesiony w odległą przyszłość naznaczoną totalnym kataklizmem. Oto widzimy świat po apokalipsie, która była rezultatem działań naukowców, podejmowanych w dobrej wierze. Pracowali oni mianowicie nad stworzeniem mikroorganizmów zdolnych do rozkładania toksyn zatruwających życie na Ziemi, aby ocalić coraz bardziej zdewastowany ludzki ekosystem. Jak to jednak zwykle bywa w tego rodzaju opowieściach, eksperyment wymknął się spod kontroli. Bakteria zdobyła świadomość, skonstruowała sobie odrażające ciało, zaczęła się mnożyć i… niemal całkowicie zniszczyła życie na Ziemi. Tylko grupka ocalałych nadal dzielnie stawia czoła wrogowi. Przedstawiciele tej wspólnoty w obliczu nieuchronnej klęski postanowili sprowadzić z przeszłości jedyną osobę, która może coś zaradzić, czyli Wolverine’a. Wyruszyła po niego Fusa – dziewczyna posiadająca dar przenoszenia się w czasie. Logan nie jest rzecz jasna zadowolony z tego, że po raz kolejny znalazł się tarapatach, ale po krótkim namyśle postanawia pomóc i wdaje się w bezpardonową walkę z wielkimi, niezniszczalnymi, zmutowanymi bakteriami. Fabuła komiksu nie jest – jak można domyślić się na podstawie powyższej charakterystyki – specjalnie oryginalna. Wydaje się, że autor świadomie korzysta z gotowych klisz i schematów, sprowadzając je wręcz do absurdu. Nihei w ten sposób jednoznacznie sugeruje odbiorcy, że swoją uwagę powinien on skoncentrować na graficznej warstwie opowieści. Sprowadzenie Logana do tego świata i wrzucenie w sam środek schematycznej do bólu historii, jest w oczywisty sposób tylko pretekstem do efektownej zabawy z obrazkami. I trzeba powiedzieć, że Nihei bawi się w sposób niezwykle efektowny. Jego charakterystyczna kreska tworzy – dobrze znaną z innych dzieł – surrealistyczną, przytłaczającą, mroczną atmosferę. Świat po zagładzie stał się przygnębiającą pustynią usianą ruinami i resztkami ludzkiej cywilizacji, wśród których przemykają odrażające stwory. Nowością jest w tym przypadku oczywiście kolor, który w mangach autora jest rzecz jasna nieobecny. Trzeba przyznać, że ograniczona paleta mrocznych barw efektownie kontrapunktowanych odcieniami czerwieni wzmacnia złowieszczy efekt obrazów zdewastowanego świata. Wyjątkowe wrażenie robią również białe, bardzo „Niheiowe”, twarze bohaterów. Szczególnie niepokojący i zwierzęcy charakter, doskonale odzwierciedlający jego temperament, autor nadał obliczu Logana. W opowieści mało jest tekstu i dialogów. Nihei stosuje charakterystyczne dla siebie rozwiązania narracyjne bazujące na ukazywaniu długich sekwencji walk niemal całkowicie pozbawionych dialogów. Większość akcji rozgrywa się tu na kolejnych, dynamicznych kadrach, na których rysunki mówią same za siebie. Właściwie poza sekwencjami, w których tubylcy objaśniają Wolverine′owi, jak doszło do apokalipsy, w komiksie dominują jedynie wpisane w kadry rozmaite efekty dźwiękowe, które na różne sposoby odzwierciedlają hałas towarzyszący kolejnym walkom. Warto zwrócić na ten aspekt opowieści szczególną uwagę, bo autor porządnie się napracował nad odpowiednim „nagłośnieniem” swojej opowieści i nawet nadał jej tytuł, który również to podkreśla. Podsumowując należy stwierdzić, że „Wolverine. SNIKT!” to bez wątpienia pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów rysunków Tsutomu Niheia, który zresztą w ostatnim czasie jest na naszym rodzimym rynku obecny w coraz bardziej intensywny sposób za sprawą niedawno rozpoczętych flagowych dla jego twórczości serii: „Blame” oraz „Rycerze Sidonii”. W komiksie stworzonym dla Marvela potwierdza on swój wyjątkowy talent do kreowania mrocznych światów oraz tworzenia dynamicznych opowieści, nawet jeżeli są one oparte na znanych schematach. Zresztą tym, co sprawia, że do tego albumu warto wracać wielokrotnie nie jest fabuła, ale efektowne rysunki.
Tytuł: Wolverine - SNIKT! Data wydania: 1 października 2016 ISBN: 978-83-8096-097-8 Format: 120s. 170×260mm Cena: 44,99 Gatunek: manga, superhero Ekstrakt: 70% |