Moje podstawowe skojarzenie z graficzką komiksu „Bionik Jaga” to słowo „morskozielony”. Skojarzenie dotyczące scenariusza to „chaotyczny”.  | |
„Bionik Jaga” to publikowany w Relaxie komiks Roczka i Karmowskiego (imiona nieznane) o przygodach młodej kobiety, zajmującej się tropieniem i unieszkodliwianiem niebezpiecznych wynalazków. Każdy odcinek stanowi odrębną historię, najczęściej trudną do zrozumienia, a to z powodu wyrywkowo opowiadanej fabuły; poszczególne kadry wyglądają bardziej jak ilustracje do niezaistniałego opowiadania, niż jak pełnoprawny komiks. A szkoda, bo warstwa graficzna jest ciekawa i niebanalna, zupełnie niepodobna do innych dzieł publikowanych w rzeczonym czasopiśmie. Ascetycznie zakomponowane kadry zatopione są w błękitach i seledynach, z bardzo nielicznymi akcentami żółci lub oranżu (na przykład włosy głównej bohaterki). Postaci obwiedzione zostały grubszym konturem, światłocień pojawia się rzadko, a jeżeli już, to tworzony subtelnym kreskowaniem. Natomiast zadziwiająco po amatorsku narysowane są dymki, zupełnie nieprzystosowane do długości wypowiedzi. W odcinku pod tytułem „Szklana śmierć” Jaga zostaje wysłana przez swoich bliżej niesprecyzowanych mocodawców do bliżej niesprecyzowanej instytucji naukowej, gdzie prowadzony jest eksperyment z pączkującymi kulami, które mają „wszystko zatopić w szkliwie”. Ich wzrost uruchamiany jest za pomocą bliżej niesprecyzowanego nadajnika, który trzeba zniszczyć zębami zdalnie sterowanego (w bliżej niesprecyzowany sposób) szczura. Sekwencje ze szczurami to zdecydowanie najmocniejsza strona odcinka – jak widać na załączonym kadrze, są to zwierzęta obdarzone nie tylko zdolnością myślenia abstrakcyjnego, ale i skłonnościami filozoficznymi! |