W pierwszej edycji grudniowej Esensja ogląda zapraszamy do zapoznani się z trzema recenzjami wydań DVD.  |  | ‹Ghostbusters. Pogromcy duchów›
|
Herezja! Bezsensownie wciśnięty feminizm, scenarzyści nie potrafiący mocniej odciąć się od korzeni i zaproponować prawdziwie oryginalnej fabuły, a do tego kupa bzdurstw, jak choćby samoodbudowujący się gmach. Miłośnicy oryginalnych „Pogromców duchów” – zgodnie z rozsianymi po sieci opiniami – szlochali patrząc na to, co zrobiono z ich ulubionym filmem. Jak blisko dołu kloacznego przesunięto humor. Kłopot w tym, że film… jest całkiem niezły. Owszem, ma sporo mankamentów. Do tych wymienionych wyżej można choćby dorzucić deptanie męskiej godności (czy też może raczej samczego przeświadczenia, że tylko faceci są rozsądni, inteligentni i „na poziomie”) i zbyt pospieszną, nieco chaotycznie montowaną końcówkę. Ale – z drugiej strony – ma słodko młotowatego Chrisa Hemswortha, doskonale rozpisaną rolę Kristen Wiig, miłe cameo z Billem Murrayem i trochę fajnego sprzętu. Nie sposób też nie pochwalić przyjemnie wrednych dialogów (szkoda, że nieco zmasakrowanych w polskim tłumaczeniu) i unikającej mielizn akcji. A najlepiej zapomnieć na chwilę o starym filmie – który tak notabene osobiście uwielbiam, zwłaszcza że był to jeden z moich pierwszych kinowych seansów – i przestać do niego przyrównywać nową wersję, to kobiecy „Pogromcy…” z powodzeniem zapewnią kilka chwil lekkiej, niezobowiązującej rozrywki. A o to przecież zawsze chodziło w humorystycznym uganianiu się za duchami…  |  | ‹Piąta fala›
|
Piąta fala(2016, reż. J Blakeson) Młodzieżowa wersja starego „Dnia Niepodległości” – głupsza, bardziej naiwna, oparta na słodkim romansie uzbrojonej w karabin dziewczyny (Chloe Moretz) z gładkoklatym, wydatnie umięśnionym młodzieńcem o rozmarzonych oczach (Alex Roe). Zaczyn fabuły jest niby ciekawy (przylatują obcy i zabierają się do czyszczenia globu z homo sapiens), realizacja więcej niż porządna (efekty specjalne, zdjęcia, nawet aktorstwo), a akcja początkowo niezbyt mocno gryzie w oczy idiotyzmami, ale wszystko, co dobre, kończy się dosyć szybko. Samotny statek, prujący przez niebiosa w tempie cierpiącego na suchoty ślimaka, w jednym momencie załatwia całą ziemską elektronikę. Szlag trafia samochody, elektrownie, wodociągi. Ludzkość cofa się do epoki kamienia łupanego, bo kto by tam próbował cokolwiek naprawiać. Ba! Walczyć też nie ma po co z obcymi. Można tylko załamywać ręce, a w końcu opuścić stojące w pobliżu magazynów z żywnością domy i przenieść się do… postawionych na leśnej polanie namiotów. Dalej nie ma co opisywać, bo fabuła się „zagęszcza” i z czasem serwuje choćby traktowanie stojącego na środku ulicy autobusu za lepsze schronienie przed ostrzałem niż ceglana kamienica, a także pobieżnie szkolonych podrostków, którzy praktycznie jednym-dwoma ruchami potrafią rozłożyć na łopatki szkolonych latami wojaków. Istne cuda wianki. Nie wiem, być może w książce większość tych bzdurstw mniej rzuca się w oczy bądź ma jakieś w miarę sensowne wyjaśnienie, jednak w filmie po prostu przykro się na to wszystko patrzy. Zmarnowany budżet i wpuszczeni w kanał Schrieber i Moretz…  |  | ‹Star Trek: W nieznane›
|
Star Trek: W nieznane(2016, reż. Justin Lin) Bardzo przyjemny początek, z lekką nutką zdrowego (choć w sumie przewidywalnego) humoru, zapierającą dech w piersiach kreacją Yorktown i świetnymi sekwencjami walki roju z USS Enterprise. Później jest… no cóż, gorzej. Załoganci mrą setkami, ale i tak wiadomo, kto przeżyje i gdzie trafi. Akcja – już na planecie – dostaje półgodzinnego ataku astmy, przyduszona nadwyżkami grzecznych dyskusji i spacerów. Później zaś na kołku, na którym widz zwykł zawieszać swoją niewiarę, ekipa twórców instaluje stukilową sztangę z odważnikami „huzia w wąwóz” i „muzyka, byle głośna”. Przyznam, że trochę nie rozumiem tych zagrywek, bo w poprzednich dwóch częściach twórcy przynajmniej jako tako usiłowali trzymać w ryzach nadto rozkrzewioną fantazję i nie wyskakiwali z pomysłami wpychającymi „Star Treka” w szufladkę, w której bryluje „Wing Commander” i pokrewne mu głupawe, mocno przefajnowane space opery. A tutaj – z reżyserem paru części „Szybkich i wściekłych” za sterami – „Star Trek” zaczyna niebezpiecznie skręcać w kierunku pustej, odmóżdżonej rozrywki. Wielka to szkoda, zwłaszcza po tak udanym rozpaleniu przez Abramsa żaru w mocno już podupadłej serii…
Tytuł: Ghostbusters. Pogromcy duchów Tytuł oryginalny: Ghostbusters Data premiery: 16 listopada 2016 Rok produkcji: 2016 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 112 min Gatunek: akcja, komedia, SF Ekstrakt: 60%
Tytuł: Piąta fala Tytuł oryginalny: The 5th Wave Data premiery: 15 kwietnia 2016 Rok produkcji: 2016 Kraj produkcji: USA Gatunek: przygodowy, SF, thriller Ekstrakt: 30%
Tytuł: Star Trek: W nieznane Tytuł oryginalny: Star Trek Beyond Data premiery: 16 listopada 2016 Rok produkcji: 2016 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 117 min Gatunek: akcja, przygodowy, SF Ekstrakt: 60% |