powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CLXII)
grudzień 2016

U podnóża Gór Skalistych
Yves Swolfs ‹Durango #11: Kolorado›
Wydawało Wam się, że tytułowy bohater komiksowego cyklu Belga Yves’a Swolfsa przeżył już wszystko, co najgorsze? Że nic potworniejszego nie może mu się przytrafić? Otóż… jesteście w błędzie. Podróż Durango do „Kolorado” (taki tytuł nosi jedenasty album serii) przypomina zejście do najgłębszych kręgów dantejskiego Piekła.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Durango #11: Kolorado›
‹Durango #11: Kolorado›
Dziki Zachód to bardzo niebezpieczne miejsce – wie to każdy wielbiciel westernów. Czy to filmowych, czy powieściowych, czy też komiksowych. Chwila nieuwagi może człowieka kosztować życie. Wyjście po zakupy może okazać się jego ostatnią drogą. Ale nawet zamknięcie się w czterech ścianach nie gwarantuje bezpieczeństwa. A już na pewno nie w położonym u podnóża Gór Skalistych miasteczku Nortonville w stanie Kolorado. Miastem, jak udzielnym księstwem, rządzi bowiem miejscowy potentat górniczy, pan Norton, mający na swoich usługach bezwzględnego szeryfa Maxwella i bandę jego zbirów. To on stanowi prawo i on je egzekwuje. Jest panem życia i śmierci mieszkańców okolicznych osad górniczych. Wszyscy przecież są jego pracownikami, choć może trafniejsze byłoby określenie – niewolnikami. W myśl powiedzenia, że władza absolutna deprawuje absolutnie – Norton jest człowiekiem pozbawionych wszelkich skrupułów, w spełnianiu swych zachcianek uznaje tylko jeden argument – siłę.
I to właśnie do tego miasteczka trafia leworęczny niebieskooki rewolwerowiec. Już na dworcowym peronie, chwilę po opuszczeniu pociągu, styka się z ludźmi Nortona, którzy mają w zwyczaju przeszukiwanie bagaży nowo przybyłych. Nie stawia im oporu, poddając się upokarzającej procedurze. Ma jednak do wykonania misję, a ona – przynajmniej w początkowym etapie działań – wymaga spolegliwości. Innym sposobem nie uda się Durango dotrzeć tam, dokąd chce i musi. Ludzie Nortona z miejsca zwracają uwagę na tajemniczego mężczyznę; nie odstępują go odtąd ani na krok. Co wcale nie jest takie trudne w mieście, w którym jedyny hotel, jedyny saloon i wszystkie sklepy należą do jednego człowieka. Lokalny satrapa zdaje sobie jednak sprawę, że nie jest kochany przez mieszkańców, że wielu ludziom zależy na tym, aby go uśmiercić. Dlatego też ludzi takich jak Durango, stanowiących potencjalne zagrożenie, woli mieć po swojej stronie. Nie wie tylko, że przybyszowi właśnie na tym zależy.
Komiks zaczyna się od mocnego uderzenia, dzięki któremu Yves Swolfs z miejsca wprowadza czytelnika w klimat opowieści. Od pierwszej planszy wiadomo, że Durango nie ma co liczyć na taryfę ulgową. Że i tym razem naprzeciw niego staną bandyci najpodlejszego sortu. Że zanim odniesie sukces – bo w to akurat chyba nikt nie wątpi – zostanie przeczołgany. Gdyby bowiem problemem był tylko Norton i jego główny pies gończy, Maxwell, moglibyśmy mówić o dużym fuksie głównego bohatera. Oj, nie… zbirów jest tu cała mała armia – i każdy z nich ma już na sumieniu wiele niewinnych istnień. Ale przecież i Durango nie wypadł krowie spod ogona. Można więc tradycyjnie liczyć na porcję pościgów konnych i pojedynków strzeleckich. Pojawia się także wątek romantyczny, o ile w ogóle w takim miejscu jak Nortonville można wspomnieć o romantyzmie. W każdym razie jedną z bohaterek jest kobieta tak piękna i stanowcza, że przy odrobinie dobrej woli można dla niej stracić głowę. Niestety, w przenośni i dosłownie.
Swolfs, jak zawsze, odpowiada nie tylko za scenariusz, ale i grafikę. I w obu tych rolach wypada – który to już raz? (biorąc pod uwagę tylko tę serię, to jedenasty) – znakomicie. Rysunki Belga są majstersztykiem; najlepszym przykładem tego, co realistyczny komiks frankofoński może zaoferować światu. Dbałość o przedstawienie postaci, o wykreowanie drugiego planu, o oddanie klimatu Dzikiego Zachodu (doskonale przecież znanego z filmowych westernów) – wszystko to jest na najwyższym poziomie. Na dodatek „Kolorado” posiada ten charakterystyczny dla Yves’a sznyt, po którym poznać, że album nie mógł wyjść spod ręki innego autora. Warto też zaznaczyć, że historia nie zostaje tym razem zamknięta w jednym tomie. Chcąc poznać ostateczny wynik starcia Durango z Nortonem, trzeba będzie sięgnąć po kolejną odsłonę serii – „Dziedziczkę”. Na szczęście trafi ona do sklepów już niebawem.



Tytuł: Durango #11: Kolorado
Scenariusz: Yves Swolfs
Data wydania: październik 2016
Rysunki: Yves Swolfs
Wydawca: Elemental
Cykl: Durango
ISBN: 9788394428648
Cena: 38,00
Gatunek: western
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

115
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.