Założyłbym się o piwo, że „Ostatni będą pierwszymi” przypadłby do gustu bohaterowi najnowszego filmu Jim Jarmuscha.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tak jak tytułowy Paterson potrafił docenić poezję ukrytą w prozie codziennego życia, tak belgijski reżyser, scenarzysta i odtwórca głównej roli Bouli Lanners dostrzega magię w przestrzeni, z której ktoś inny z nudów mógłby chcieć uciec. Całe szczęście, Lannersowi nie tak trudno uwierzyć! Podobno braciom Coen zdarzyło się kiedyś zapowiedzieć swojego „Człowieka, którego nie było” jako „film o fryzjerze, który dokonuje morderstwa, a potem widzimy ujeżdżanie świń”. Gdyby pobawić się w tę samą grę przy okazji anonsowania komediodramatu Lannersa, otrzymalibyśmy film o łowcach nagród, którzy trafiają na mumię, pomagają zakochanym dzieciom, które spotkały Jezusa-rewolwerowca, i być może następuje koniec świata. Co najciekawsze, absurdalność niniejszego opisu nie stanowi zmyślonego naddatku. Realistyczna (!) intryga przypomina niespieszny spacer po labiryncie, w którym za każdym kolejnyM rogiem czai się coraz to bardziej zaskakująca postać. W świecie Lannersa, tego wierzącego w człowieka humanisty, przypadkowa śmierć idzie za rękę z sercem okazywanym z najmniej spodziewanego kierunku. Tutaj chęć przetrwania w nieprzyjemnej rzeczywistości wcale nie wyklucza namysłu nad przemijaniem ani moralnej przemiany. W „Ostatni będą pierwszymi” potencjalna apokalipsa może stać się zaczynem miłości bardziej racjonalnej – bo szalonej! – niż inteligencja, a obawa przed nieznanym wykuwa w człowieku to, co w nim najlepsze. Życiowy rachunek sumienia w wydaniu uprawiających brutalny fach bohaterów budzi skojarzenia z podskórnie melancholijną twórczością wspomnianych braci Coen. Podobnie jak działo się to u Amerykanów, tak i tutaj pozbawiona namiętności realistyczna forma asystuje jakiejś podprogowo odczuwalnej magiczności filmowego świata. Prowadzony z kamienną twarzą humor niedorzeczności nie stoi w sprzeczności z egzystencjalnym niepokojem – tym znakiem rozpoznawczym mądrego kina. Jeśli dodamy do tego niespieszne ujęcia panoram ascetycznych krajobrazów rodem z twórczości Nuri Bilge Ceylana („Pewnego razu w Anatolii”), okaże się, że gatunkowa otoczka to tylko pretekst do kontemplacji, którą w mroku kameralnego kina czasem warto sobie sprawić.
Tytuł: Ostatni będą pierwszymi Tytuł oryginalny: Les premiers les derniers Data premiery: 13 stycznia 2017 Rok produkcji: 2016 Kraj produkcji: Belgia, Francja Czas trwania: 98 min Gatunek: komedia, melodramat Ekstrakt: 70% |