powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CLXIII)
styczeń-luty 2017

Pirackiej epopei odcinek pierwszy
Jean Dufaux, Jérémy Petiqueux ‹Barakuda #1: Niewolnicy›
„Barakuda” – nowa seria zapoczątkowana w tym roku przez Taurusa – to historyczno-przygodowa opowieść spod znaku płaszcza i szpady, za fabułę której odpowiada Jean Dufaux. I już samo nazwisko belgijskiego scenarzysty jest wystarczającą rekomendacją. Dla tych bardziej wątpiących można dodać jeszcze, że akcja rozgrywa się na Karaibach, a czarnymi charakterami są najpodlejsi z podłych piratów.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Belgijski scenarzysta Jean Dufaux (rocznik 1949) to autor doskonale znany w Polsce. Ale czy może być inaczej, skoro na koncie ma między innymi takie serie, jak „Skarga Utraconych Ziem”, „Jessica Blandy”, „Drapieżcy”, „Krucjata”, „Saga Valty” i nade wszystko „Murena”? Co i tak jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Dufaux, jak widać, zalicza się do twórców bardzo pracowitych i chociaż nie zawsze w jego przypadku ilość przechodzi w jakość, trzeba przyznać, że kolejny jego cykl – wprowadzany właśnie na rynek polski przez Taurusa – zapowiada się nad wyraz ciekawie. „Barakuda” wystartowała w 2010 roku i zamknęła się w sześciu tomach (ostatni ukazał się przed rokiem). Zilustrował je rodak scenarzysty – młodszy od niego o… trzydzieści pięć lat – Jérémy Petiqueux, dla którego był to debiut w branży komiksowej. Dufaux był zresztą na tyle zadowolony z jego rysunków, że kiedy – podczas pracy nad „Sill Valtem” (2014), ostatnią częścią „Rycerzy Łaski” – niespodziewanie zmarł Philippe Delaby, poprosił właśnie Jérémy’ego o dokończenie albumu.
Choć w pierwszym tomie nie jest to powiedziane wprost, można domyślać się, że akcja „Barakudy” rozgrywa się w XVIII, względnie w początkach XIX wieku – w każdym razie w okresie wielkiego rozwoju korsarstwa. Początek jest dynamiczny i, zgodnie z recepturą Alfreda Hitchcocka, wywołuje trzęsienie ziemi. Na płynący z Hiszpanii do Nowego Świata okręt napadają piraci pod wodzą kapitana Blackdoga. Bandyci – wszyscy paskudni jak, nie przymierzając, powieleni z jednej matrycy – bez większego problemu rozprawiają się z załogą, którą wyrzynają w pień. Z jednym tylko wyjątkiem. Dzięki zwycięskiemu honorowemu pojedynkowi z synem dowódcy, młodziutkim, ale niezwykle sprawnym w posługiwaniu się bronią białą Raffym, udaje się ocalić skórę panu de la Loya. W efekcie zostaje puszczony wolno – może odpłynąć szalupą, wyposażony w zapasy żywności i wody pitnej. Mniej szczęścia mają hiszpańska arystokratka doña Emilie Sanchez del Scuebo, jej nastoletnia córka Maria i spowiednik, ojciec Ricardo, którzy dostają się w ręce ludzi Blackdoga. To samo spotyka płynącego statkiem chłopca Emilia, który przeżywa tylko dlatego, że doña del Scuebo przytomnie każe mu w chwili ataku przebrać się… w damskie ciuszki.
Blackdog cieszy się ze wspaniałego łupu. Młode kobiety mogą przynieść mu fortunę podczas licytacji niewolników. Przerażona tą wizją doña del Scuebo próbuje kupić sobie wolność, zdradzając informację o miejscu ukrycia największego diamentu świata, który przed laty znalazł jej nieżyjący już mąż. Zapomina jednak, że umowy z piratami nie zawsze są przez nich respektowane. W efekcie cała czwórka na pokładzie „Barakudy” (to nazwa okrętu korsarskiego) zostaje przetransportowana do portu Puerto Blanco – miasta piratów, w którym obowiązuje nadzwyczaj specyficzne prawo oparte na… usankcjonowanym bezprawiu. To chyba najpaskudniejsze miejsce ówczesnego świata, zamieszkane przez ludzi, którzy gwałt i zbrodnię wyssali z mlekiem matki. Trudno więc oczekiwać, by Marię, Emilia i doñę del Scuebo mogło spotkać tu coś dobrego. Należy raczej być przygotowanym na najgorsze, a to „najgorsze” okazuje się i tak dużo lepsze od rzeczywistości. Bycie niewolnikiem w takim miejscu oznacza bowiem niekończące się pasmo upokorzeń. Na szczęście jednak i w piekle spotkać można ludzi kierujących się odruchami serca, jak chociażby zakonników z Towarzystwa Krzyża czy tajemniczego mister Flynna.
Pierwszy tom serii przypomina koło zamachowe – jego podstawowym zadaniem jest puścić całą machinę w ruch i wskazać główne kierunki rozwoju akcji, jednocześnie zaostrzając apetyt na kolejne części. I to się belgijskiemu scenarzyście udaje doskonale. Na marginesie dramatycznych wydarzeń, jakie spotykają głównych bohaterów, Dufaux zawiązuje kilka wątków, które prawdopodobnie będą motorem napędowym „Barakudy” w kolejnych albumach, jak chociażby wyprawa Blackdoga po diament z Kasharu, nienawiść Raffy’ego do Marii czy też osobliwe relacje łączące młodego Emilia z mister Flynnem. Na razie pojawia się więcej pytań, niż odpowiedzi, ale to akurat jak najbardziej zrozumiałe. Istotne, że nawet w odcinku startowym nie brakuje ekscytujących momentów i zaskakujących zwrotów akcji. Do poziomu scenariusza dopasował się też rysownik. Realistyczna kreska Jérémy’ego (takiego pseudonimu używa on w branży) znakomicie sprawdza się w historii spod znaku płaszcza i szpady, która ma wszelkie szanse ku temu, by przypaść do gustu wielbicielom „Rani” czy „Skorpiona”. Petiqueux świetnie radzi sobie ze scenami akcji (a pojedynków tu nie brakuje), na dodatek ma dryg do rysowania pięknych kobiet i przystojnych mężczyzn. Z kolei sposób kadrowania sprawia, że mamy do czynienia z niemal filmową narracją. Podsumowując: świetny początek, miejmy nadzieję, doskonałej serii.



Tytuł: Barakuda #1: Niewolnicy
Scenariusz: Jean Dufaux
Data wydania: 24 stycznia 2017
Wydawca: Taurus Media
Cykl: Barakuda
Cena: 38,00
Gatunek: przygodowy
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

189
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.