Bądźcie spokojni! To, że siódmy tom nowych (w sensie: z „Nowego DC Comics”) opowieści o Batmanie nosi tytuł „Ostateczna rozgrywka”, wcale nie oznacza, że jest tomem ostatnim. Tytuł ten ma przede wszystkim podkreślić wagę tematu i zachęcić czytelników, by jeszcze raz – który to już? – sięgnęli po album opowiadający o rozprawie Człowieka-Nietoperza z Jokerem.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Ostateczną rozgrywką” opowieść o Mrocznym Rycerzu powraca na utarte tory. Tom poprzedni, czyli „ Cmentarna szychta” (2012-2014), był bowiem zbiorem sześciu oderwanych od siebie historii; w najnowszym albumie zebrano natomiast sześć kolejnych zeszytów, których fabuła jest już ze sobą ściśle powiązana. Na dodatek w całości odpowiadał za nią scenarzysta Scott Snyder – ten sam, który przed sześcioma laty tchnął w Batmanowskie uniwersum wiele świeżości, powołując do życia przerażający Trybunał Sów. Za rysownika tej miniserii dobrał sobie Grega Capullo, co oznaczało stuprocentowy powrót do korzeni i tym samym nadzwyczaj dobrze wróżyło na przyszłość. W efekcie szósty zbiorczy wolumin, do którego trafiły rozdziały opublikowane pierwotnie pomiędzy grudniem 2014 a czerwcem 2015 roku, okazał się być najciekawszym od momentu, kiedy światło dzienne ujrzało „ Miasto Sów”. Życie Bruce’a Wayne’a to prawdziwa sinusoida. Po okresach szczególnej aktywności w tępieniu superzłoczyńców następują tygodnie, a nawet miesiące rekonwalescencji, kiedy najsłynniejszy obywatel Gotham City musi dochodzić do równowagi fizycznej i psychicznej. Na szczęście ma w takich sytuacjach przy sobie wiernego Alfreda Pennywortha, a tym razem także jego tajemniczą córkę Julię, która – trochę wbrew sobie – została kolejną pomocnicą Zamaskowanego Krzyżowca. „Ostateczną rozgrywkę” otwiera właśnie moment, w którym Wayne próbuje wrócić do siebie, odzyskać dawną kondycję. Nie jest mu to jednak dane, ponieważ zostaje zaatakowany w swojej nowej kryjówce. I to przez kogo! Kolejno przez Wonder Woman, Flasha i Green Lanterna, w końcu – nawet samego Supermana. Każdy z nich chce go zabić; do żadnego nie dociera głos rozsądku. Bruce szybko domyśla się, kto za tym stoi i jak udało mu się nakłonić przyjaciół Batmana do walki przeciwko niemu. Ale ta wiedza nie oznacza nawet cienia sukcesu. Wayne i jego najbliżsi współpracownicy nie mają wątpliwości, że niezwykle zachowanie innych superbohaterów związane jest z kolejnym podstępem Jokera, któremu udało się wyprodukować jeszcze doskonalszą i bardziej uzależniającą toksynę. Skuteczną do tego stopnia, że jej działania nie jest w stanie zneutralizować żadna z substancji dostępnych Mrocznemu Rycerzowi. Chcąc więc ocalić siebie i nie pozwolić, aby Gotham trafiło w ręce psychopatycznego szaleńca, Człowiek-Nietoperz musi odnaleźć Jokera i go unieszkodliwić. Problem tylko w tym, że to nie jest już „stary, dobry Joker”, złoczyńca-klaun. Teraz to bezwzględny, paranoiczny zabójca, który nie ma zamiaru zabawiać się wymyślaniem kolejnych trików i pogrywaniem z Batmanem. Cel ma jeden i ma zamiar osiągnąć go, stosując środki najprostsze i najskuteczniejsze. Wayne, chcąc mu to uniemożliwić, rozpoczyna więc śledztwo – jak najszybciej się da, musi dotrzeć do źródła toksyny zastosowanej przez Jokera, by stworzyć na nią antidotum. Czas biegnie nieubłaganie, a ceną jest życie mieszkańców Gotham. Ileż razy mieliśmy już do czynienia z „ostatecznymi” pojedynkami Batmana z Jokerem! Ileż razy ten drugi musiał, pokonany, pokornie chować głowę. Ale, jak dotąd, za każdym razem powracał. Bywało, że jeszcze silniejszy, sprytniejszy, bardziej okrutny. Jak teraz. Człowiek-Nietoperz tropi więc Księcia Zbrodni, zdobywa kolejne informacje, ale niekoniecznie przybliża go to do celu. Jeśli kiedykolwiek Joker był naprawdę blisko odniesienia pełnego sukcesu nad Bruce’em Wayne’em, to właśnie w „Ostatecznej rozgrywce”. Dochodzenie, mimo pomocy Jima Gordona, idzie jak po grudzie; nie ułatwia go fakt, że podstępny i zabójczy wirus okazuje się być niezwykle skuteczną pułapką, w którą co jakiś czas wpada Batman. Traktując to jako punkt wyjścia, Scott Snyder jest w stanie wygenerować kilka zaskakujących zwrotów akcji, które sprawiają, że im bliżej końca, tym robi się ciekawiej. Zwłaszcza że w pewnym momencie na arenie wydarzeń pojawiają się między innymi niedobitki Trybunał Sów, a nawet jeden ze Szponów. Starych znajomych jest zresztą w „Ostatecznej rozgrywce” znacznie więcej; w epizodach objawiają się bowiem między innymi – oprócz już wymienionych – Doktor Śmierć, Hugo Strange, Poison Ivy, Killer Croc oraz Bane. Ale to rzeczywiście są tylko drobne epizody, choć dla rozwoju fabuły mimo wszystko istotne. W każdym razie nie pojawiają się oni jak powyciągane z kapelusza króliki. Rysunki Grega Capullo, utrzymane w mrocznej tonacji, przydają tej opowieści grozy i poczucia beznadziejności, które przez większość czasu towarzyszy bohaterom (tym pozytywnym oczywiście, bo dla takiego Jokera jest to wręcz wiatr w żagle). Uwagę przykuwa także wizualizacja „nowego” Jokera. Daleko mu do postaci znanej z klasycznego „ Zabójczego żartu” (1988) czy „ Człowieka, który się śmieje” (2005), znacznie bliżej mu do Klauna, który pojawił się parę lat wcześniej w „ Śmierci rodziny” (2012-2013). Ale to akurat nie powinno dziwić, albowiem i historia ta wyszła spod ręki Snydera i Capullo. Greg powrócił więc do tamtego wizerunku superzłoczyńcy, odzierając go jednak przy tym z najmniejszych nawet grymasów uśmiechu. Joker na tym zyskał. Komiks zresztą też.
Tytuł: Batman: Ostateczna rozgrywka Data wydania: grudzień 2016 ISBN: 9788328118348 Cena: 75,00 Gatunek: superhero Ekstrakt: 80% |