„Brygady duchów”, kontynuacja „Wojny starego człowieka”, okazują się pod wieloma względami gorsze od pierwszej części serii. Na szczęście tom trzeci, dotychczas niewydana po polsku „The Last Colony”, stanowi dla Scalziego powrót do formy.  |  | ‹Brygady Duchów›
|
Jak pamiętamy z „Wojny starego człowieka”, Brygady Duchów tworzone są z DNA tych ludzi, którzy zmarli przed dołączeniem do kolonialnych sił obrony. To właśnie oni, traktowani przez resztę armii z dużą rezerwą, wysyłani do najtrudniejszych zadań i uznawani za „podludzi”, są bohaterami drugiego tomu serii Scalziego. Dwoje głównych bohaterów tej powieści to Jane Sagan, żołnierz stworzony na bazie DNA zmarłej żony głównego bohatera części pierwszej, oraz Jared Dirac. Po raz kolejny Scalzi stawia przed swoimi bohaterami nie lada dylematy moralne i egzystencjalne. Dirac, choć stworzony tą samą metodą, którą tworzeni są pozostali żołnierze Brygad Duchów, został dodatkowo „wyposażony” w umysł Charles’a Boutina, naukowca planującego zdradę ludzkości. Nadrzędnym celem sił kolonialnych było oczywiście zdobycie jak największej ilości informacji na temat działań Boutina, nie licząc się specjalnie z samym Dirakiem. W opisie tego jednak zabrakło odpowiedniego balansu między kwestiami filozoficznymi a dobrą, wartką akcją, która charakteryzowała „Wojnę starego człowieka”. Dodać należy, że bohaterowie – zarówno Dirac, jak i Sagan (o pozostałych nie wspominając) – są wyjątkowo słabo zarysowani i dość ciężko przejmować się ich losami. Co, przy pozostawiającej dość dużo do życzenia fabule, czyni z „Brygad Duchów” książkę co najwyżej przeciętną. Oczywiście autor stara się, z pewnym powodzeniem, tchnąć więcej życia w swój świat przedstawiony, rzeczowo wyjaśnić powody, dla których naukowiec pokroju Boutina chciał doprowadzić do upadku ludzkości (a przynajmniej sił kolonialnych), czy rzucić więcej światła na niekonwencjonalne, a przy tym bezduszne metody stosowane przez wysoko postawionych decydentów. Szkoda tylko, że gubi się gdzieś swoboda, z jaką te same kwestie były przedstawiane w tomie poprzednim. Dużym plusem jest zakończenie, które obiecuje nam powrót Johna Perry’ego, zgryźliwego tetryka w ciele dwudziestolatka, który był przecież gwarantem powodzenia „Wojny starego człowieka”. I, jak się okazuje, jest też gwarantem jakości trzeciego tomu serii.  |  | ‹The Last Colony›
|
Po odsłużeniu kilku obowiązkowych lat w siłach specjalnych zarówno Perry, jak i Sagan zostali zwolnieni ze służby wojskowej i zamieszkali na jednej ze skolonizowanych przez ludzkość planet o wdzięcznej nazwie Huckleberry. Perry został kimś na kształt burmistrza małej osady, zaś jego małżonka spełniała się w roli miejscowego policjanta. Już sam początek mówi nam bardzo wyraźnie, że Scalzi postanowił wrócić do swojego sprawdzonego, pełnego ironii stylu – wszak wszystkie kłopoty zaczynają się w „The Last Colony” od kozy (zupełnie jak u Orwella od słonia). Sielanka nie trwa długo. Perry i jego żona dostają propozycję z gatunku tych nie do odrzucenia – mają zostać „przywódcami” grupy kolonizatorów udających się na nowo odkrytą planetę. W świecie stworzonym przez Scalziego każda kolonizacja jest niebezpieczna; we wszechświecie pełnym bezustannie walczących ze sobą ras każdy tylko czeka na okazję, by zająć nową planetę, najlepiej kosztem swoich wrogów. Mimo początkowego oporu ani Perry, ani Sagan nie czują się specjalnie przystosowani do leniwego życia na Huckleberry i ostatecznie zgadzają się na tę, bądź co bądź niebezpieczną, misję. Trzeba tu wspomnieć o jeszcze jednej osobie dramatu, jaką jest Zoe, przybrana córka Perry’ego i Sagan, a zarazem biologiczna córka znanego z części poprzedniej Boutina. Jak gdyby tego było mało, jest ona również obiektem szczególnej czci dla całej rasy obinów, którzy zostali przez jej biologicznego ojca obdarzeni świadomością i uczuciami. Strzeżona przez dwójkę obinów, Zoe jest mimo wszystko zwyczajną nastolatką, która za nic ma przestrogi swojego dziewięćdziesięcioletniego przybranego ojca, ale, jednocześnie, potrafi wykazać się nie lada sprytem. Sytuacje, w których dwójka obcych jawnie dyskutuje na temat uśmiercenia byłego chłopaka dziewczyny, czy też jawny szantaż, jaki stosuje Zoe wobec nich, zapewniają odpowiednią dawkę komizmu. Jak można się było spodziewać, to, co miało być zwyczajną kolonizacją, okazuje się być czymś zupełnie innym, zdecydowanie bardziej złożonym i mającym niebagatelne implikacje nie tylko dla głównych bohaterów i ich towarzyszy, ale także dla całej ludzkości. Rozwinięte zostają tutaj pewne wątki poruszone wyjątkowo mimochodem w „Brygadach duchów”, a obecność rodziny Perry’ego na nowo zasiedlonej planecie prowadzi tylko do dodatkowych komplikacji. I tym sposobem po dwóch tomach rozbiegu i poszukiwania idealnej formy Scalziemu udało się wreszcie napisać niejednoznaczną i wciągającą powieść, która, wbrew zapowiedziom, nie okazała się wcale ostatnim dziełem autora w tym uniwersum.
Tytuł: Brygady Duchów Tytuł oryginalny: Ghost Brigades Data wydania: 23 lipca 2010 ISBN: 978-83-7418-210-2 Format: 336s. 135×205mm Cena: 29,90 Ekstrakt: 50%
Tytuł: The Last Colony Data wydania: 23 listopada 2010 ISBN: B004E9T0HW Format: Kindle Cena: £ 7.99 Ekstrakt: 80% |