„Szóstka wron” Leigh Bardugo to lektura przyjemna, chociaż nie pozbawiona wad i wymagająca od czytelnika zawieszenia niewiary.  |  | ‹Szóstka wron›
|
„Szóstka wron” nie jest książką złą. Czyta się ją dobrze, w miarę szybko, a jeśli przymknie się oka na pewne rzeczy, można z lektury czerpać sporo przyjemności. Jeżeli patrzeć na nią jak na powieść dla młodzieży, to niezła pozycja w swojej kategorii. A jednak, osobiście byłam lekturą nieco rozczarowana. Po pierwsze, miałam nieodparte wrażenie, że ktoś tutaj nie mógł się zdecydować, czy ma to być książka adresowana do nastolatków, czy do starszego czytelnika. Wyglądało to trochę tak, jakby autorka zaplanowała powieść dla dorosłych, ale potem zdecydowała się na nadmierne uproszczenia i odmłodzenie bohaterów. Ta „szóstka niebezpiecznych wyrzutków” to bowiem postacie w wieku od piętnastu do osiemnastu lat. Wszyscy niesamowicie utalentowani, zdeterminowani, odważni, najlepsi w swojej specjalizacji, obdarzeni niezwykłymi zdolnościami. Główny bohater, Kaz, jako siedemnastolatek jest prawą ręką szefa dużego gangu (a faktycznie wręcz szefem), z którym muszą liczyć się wszyscy w półświatku i który bez większych problemów wyprowadza w pole osoby znacznie starsze i bardziej doświadczone. Inej znana jako Zjawa jest najlepszym szpiegiem w całym mieście, Jasper to prawdziwy mistrz strzelania, Matt oszałamia zdolnościami walki… i tak dalej. Nie potrafiłam kupić bandy tak utalentowanych nastolatków, w dodatku poważnie traktowanych przez okolicznych przestępców. Każde z nich też oczywiście w ciągu krótkiego życia wiele przeszło i zmaga się z tragiczną przeszłością. Czasem zachowywali się rzeczywiście jak młodzi ludzie, których przerasta sytuacja – czasem jak osoby znacznie starsze. Nawet biorąc poprawkę na to, że w realiach „Szóstki wron” osoba kilkunastoletnia spokojnie może być uważana za dorosłą, a średnia życia zapewne jest znacznie niższa niż u nas, wypada to nienaturalnie. Kaz wydawał mi się sztuczny, Inej nudna, Matt stereotypowy, Wylan i Kuwej potraktowani po macoszemu. Jedyną postacią, którą faktycznie polubiłam, była Nina. Po drugie, niewykonalne zadanie okazuje się niemal banalnie łatwe. Jeżeli bohaterom coś nie wychodzi, to tylko na ich własne życzenie (Kaz na przykład postanawia nagle zmienić plan i w imię prywaty zaryzykować życie towarzyszy), ewentualnie w rzeczywistości jest częścią chytrej strategii. Bohaterkę złapano? Chciała, żeby się tak stało, bo Kaz kazał jej trafić do odpowiedniego korytarza w odpowiednim czasie. Oczywiście przewidział, że nie zabiją jej na miejscu, zaprowadzą tam, gdzie zechcą i tak dalej. Tego typu cudownych przypadków jest znacznie więcej. Może gdyby któryś z bohaterów posiadał zdolność przewidywania przyszłości, wypadałoby to trochę wiarygodniej. Jeżeli przymknąć oka na wiek bohaterów i na to, że często wychodzą z opresji w sposób mało prawdopodobny, „Szóstka wron” może być przyjemną, wciągającą lekturą. Jest napisana lekkim stylem, opisy są ładne, świat przedstawiony, chociaż nie powalający oryginalnością, zawiera parę ciekawych elementów, zdarzają się scenki zapadające w pamięć. Fani trylogii „Grisza” nie powinni być rozczarowani, książka może też spodobać się wielbicielom uniwersów, w których współegzystuje broń palna i magia. Jeżeli jednak komuś przeszkadzają niekonsekwencje fabularne – nie polecam tej lektury.
Tytuł: Szóstka wron Tytuł oryginalny: Six of Crows Data wydania: 28 września 2016 ISBN: 978-83-7480-666-4 Format: 496s. oprawa twarda Cena: 39,– Gatunek: dla dzieci i młodzieży, fantastyka Ekstrakt: 60% |