„Tintin w Kongo” to bardzo ciekawy przypadek dzieła, które bardzo się zestarzało a jednocześnie stanowi fascynującą lekturę będąc znakiem swoich czasów.  |  | ‹Przygody TinTina #2: TinTin w Kongo›
|
Publikacja „Tintin w Kongo” rozpoczęła się zaraz po zamknięciu pierwszej historii o Tintinie w maju 1930 roku na łamach „Le Petit Vingtième” (dodatku dla dzieci do magazynu „Le Vingtième Siècle”). Jego historia jest równie, a może nawet bardziej interesująca niż „Tintina w kraju Sowietów”. Po zakończeniu tego ostatniego Hergé przymierzał się do narysowania przygód swojego bohatera w Stanach Zjednoczonych, jednak Norbert Wallez (naczelny „Le Vingtième Siècle”) uznał, że kolejny tom powinien być poświęcony pozytywnemu obrazowi belgijskiego kolonializmu w Kongo. Sprawa o tyle kontrowersyjna, że kolonizacja w wydaniu belgijskim była wyjątkowo bezwzględna i okrutna. Tubylcy nie mieli żadnych praw, przez kolonizatorów traktowani byli jak ich wyłączna własność. Zresztą, może właśnie dlatego uznano, że przyda się w tej kwestii odrobina propagandy. W komiksie rdzenni mieszkańcy Konga przedstawieni zostali w sposób niezwykle infantylny. Hergé poruszał się na poziomie stereotypów, każąc im posługiwać się łamanym językiem, pokazując ich lenistwo i wiarę w zabobony. Sam komiks pierwotnie miał charakter zbliżony do „Tintina w kraju Sowietów” będąc bardziej zbiorem luźno powiązanych skeczy niż zwartą historią. Innym elementem budzącym dzisiaj mieszane uczucia jest stosunek głównego bohatera do dzikich zwierząt. Tintin zabija je w niezliczonej liczbie i na różne sposoby. Ponoć w latach siedemdziesiątych, przed szwedzką premierą tego albumu, tamtejszy wydawca poprosił Hergégo o przerysowanie sceny (rys.1), w której Tintin wierci dziurę w nosorożcu (!) i wkłada weń dynamit. Szwedzi uznali, że była to scena zbyt drastyczna jak na komiks dla dzieci.  | Rys. 1
|
Nie była to pierwsza przeróbka tego albumu. Na początku lat czterdziestych, gdy Tintin odniósł już rynkowy sukces, Hergé postanowił przerysować wcześniejsze albumy, wprowadzić do nich dopracowaną już „ligne claire” oraz kolory. Jako jedyny nieprzerobiony pozostał „Tintin w kraju Sowietów”, stąd taka różnica w formie graficznej obydwu historii. W przypadku „Tintina w Kongo”, przy okazji przerysowania, Belg zmienił kilka najbardziej nachalnych kwestii propagandowych. Jedną z nich była scena w afrykańskiej szkole, w trakcie której Tintin uczy dzieci matematyki. W pierwotnej wersji (rys. 2) była to geografia, a główny bohater zaczyna ją od słów: ”A teraz opowiem wam o waszym kraju, Belgii”.  | Rys. 2
|
Zmiany te niewiele pomogły albumowi. W 2007 roku brytyjska Komisja Równości Rasowej zażądała usunięcia komiksu z księgarń. Niektóre z sieci księgarskich przeniosły go z sekcji dziecięcych do sekcji dla dorosłych. Paradoksalnie „Tintin w Kongo” pozostaje najpopularniejszym albumem serii w Afryce francuskojęzycznej, w tym także w Demokratycznej Republice Konga (dawnym Kongu belgijskim). A sam komiks? Cóż, jest kamieniem węgielnym europejskiego komiksu i należy go uznać za lekturę obowiązkową. Może niekoniecznie dla dzieci.
Tytuł: Przygody TinTina #2: TinTin w Kongo Cena: 24,99 Gatunek: przygodowy Ekstrakt: 70% |