Miasto, muzyka, pamięć, życie – wokół tych motywów, znakomicie ze sobą zgranych, skomponowana jest „Zima w Lizbonie”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Już pierwsze zdania powieści wprowadzają w niepowtarzalny klimat. To atmosfera nocnego życia w wielkim mieście toczącego się przy przyćmionych światłach w barach i tanich hotelach. Przesycona jest dymem z cygar, w tle słychać dźwięki jazzowej muzyki i brzęk szkła z baru. Hiszpański pisarz, Antonio Muñoz Molina znany jest z tego, że potrafi utrwalać ulotne wrażenia i wprowadzać do swoich utworów specyficzny nastrój nostalgii, poczucia utraty i niespełnienia. „Zima w Lizbonie” to jedna z wcześniejszych powieści autora, napisana w 1987 roku. Molina został za nią wyróżniony jedną z najbardziej prestiżowych hiszpańskich nagród literackich. W polskim przekładzie ukazały się także: ” Beltenebros”, „Jeździec polski” i „Nieobecność Blanki”. Tam gdzie gra się jazz, musi też być miłość. Pianista Santiago Biralbo jest koncertującym w klubach muzykiem, wolnym ptakiem, którego dom jest tam, gdzie praca. Pewnego dnia poznaje Lukrecję i od tamtej pory już nic nie jest takie samo. Tyle, że kobieta jest związana z kimś innym. „Śnimy o tym samym mieście”, pisze mu w jednym z listów, „ale ja nazywam je San Sebastian, a ty – Berlin”. Biralbo żyje od listu do listu. Dostaje je nieregularnie, ale stanowią dla mężczyzny jedyną ucieczkę od samotności. Poza tym żyje tylko muzyką („pomiędzy San Sebastian i Madrytem jego biografia była prostą przestrzenią i przeciętą nazwą jednego jedynego miasta: Lizbona, datami i miejscami nagrań kilku płyt”). Molina splata w swojej opowieści różne wątki i motywy: nieodwzajemnionego uczucia („ani na chwilę nie przestawał jej szukać – i prawie nigdy o niej nie myślał”), męskiej przyjaźni, zagubienia w mrocznym obcym mieście, tęsknoty za czymś niewyrażalnym. Można dostrzec nawiązania do „Casablanki”, jednego z najsłynniejszych filmów o miłości i stracie. W pewnym momencie pojawia się też wątek parakryminalny, jeszcze bardziej pogłębiający mrok „Zimy w Lizbonie”. Ta powieść też zresztą została zamieniona na film: zekranizowano ją w 1991 roku (jedną z ról zagrał jazzman Dizzy Gilespie). Zwracają uwagę i mocno zapadają w pamięć wspaniale skonstruowane zdania, aż „gęste” od znaczeń, pełne dźwięków, świateł i zapachów. Sens „Zimy w Lizbonie” najlepiej chyba oddają słowa: „(…) miasto, muzyka, pamięć, życie stały się siecią zależności bądź symboli o wzajemnych relacjach tak subtelnych jak relacje instrumentów w zespole jazzowym”. Opowieść wibruje niczym jazzowy standard, jest rytmiczna i zarazem nostalgiczna, dociera do samego dna naszych nienazwanych uczuć. O to właśnie chodzi w artystycznej prozie. Tytułowa Lizbona to nie rzeczywiste miasto, ale wyobrażenie o nim, miejsce, do którego każdy musi dotrzeć sam, by poznać prawdę o sobie.
Tytuł: Zima w Lizbonie Tytuł oryginalny: El Invierno en Lisboa Data wydania: 20 września 2016 ISBN: 978-83-8062-077-3 Format: 224s. 135×215mm; oprawa zintegrowana Cena: 34,90 Gatunek: obyczajowa Ekstrakt: 80% |