powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CLXVI)
maj 2017

Znakomity pomysł i tylko tyle
Joe Hill ‹Strażak›
Są w „Strażaku” fajerwerki i przebłyski niezłych pomysłów, jest rozrywka, ale to zdecydowanie za mało, by stać się klasyką gatunku.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
‹Strażak›
‹Strażak›
Wśród mieszkańców Stanów Zjednoczonych wybuchła epidemia „smoczej łuski”. To zaraźliwa choroba skóry, która kończy się śmiertelnym samozapłonem. Personel służby zdrowia robi, co może, aby opanować epidemię, jednak na próżno. Wśród nich jest pielęgniarka Harper, pełna poświęcenia i współczucia dla swoich pacjentów. Sama jednak nie może liczyć na dobre słowo od męża, zwłaszcza po tym, jak Harper w tak fatalnym momencie zachodzi w ciążę.
Początek powieści naprawdę wbija w fotel i jest bardzo obiecujący. Joe Hill wykorzystuje znakomity pomysł literacki, prowadzi nas przez panoramiczny, świetnie nakreślony krajobraz świata dotkniętego katastrofą. I jest trochę tak jak w „Dżumie” Alberta Camus, gdzie poszczególni bohaterowie próbują z różnym skutkiem mierzyć się z zagrożeniem jako ludzie.
I gdy z niecierpliwością czekamy, co będzie dalej, trafiamy do dziwnego obozu ocaleńców, którzy pozostają pomiędzy zarażonymi, a jednocześnie potrafią panować nad tą chorobą. Muszą się ukrywać, ponieważ po okolicy krążą Szwadrony Kremacyjne, ścigające zainfekowanych ludzi. Sceny z obozu są swego rodzaju groteskowym spojrzeniem na religijne (lub parareligijne) komuny, funkcjonujące pod przewodnictwem charyzmatycznego guru. Ale to, niestety, najsłabsza część powieści: tempo narracji wyraźnie „siada”. Rozgrywki między członkami społeczności pozbawione są jakiegoś głębszego sensu, a całość przypomina raczej nieskomplikowaną prozę dla młodzieży niż horror, którym „Strażak” ma ambicję być. Również stosowane przez autora z uporem maniaka (nie tylko w tym utworze!) retrospekcje przeszkadzają temu, by powieść stała się bardziej wciągająca.
Tytułowa postać ma zdecydowanie niewykorzystany potencjał. Strażak jest do bólu schematyczny, jak gdyby wycięty prosto z powieścidełka dla nastolatek: och, jaki silny, bohaterski i zaradny. Materiał na romans – jakże by inaczej. I zawsze we właściwym czasie na właściwym miejscu. Autor niespecjalnie zadał sobie trudu, by zgłębić psychologię tego bohatera czy postarać się o jakieś nietuzinkowe szczegóły jego portretu. Pozostaje też niedosyt w odniesieniu do Harper – dziewczyny zupełnie bez właściwości. To, że jest ona w ciąży, też mogłoby dodać powieści szczególnej etycznej głębi, ale tak się, niestety, nie dzieje.
Autor próbuje zarysować dwa przeciwstawne światy dobra i zła – o ile Harper znajduje się po stronie dobra, jej mąż Jakob staje po drugiej stronie. Konflikt pomiędzy tymi siłami toczy się aż do zakończenia powieści, które – to trzeba przyznać – jest zaskakujące i nie pozbawione interesujących odniesień do prawdziwych realiów naszego świata (jak na przykład przyjmowanie uchodźców). Trzeba jednak mieć sporo cierpliwości, zanim przedrzemy się przez kolejne etapy mozolnej i nie zawsze zrozumiałej wędrówki Harper do celu. Oprócz brawurowego początku i chwilami intrygującego zakończenia, przypominającego wędrówkę do ziemi obiecanej – na pewno nie jest to powieść, która „czyta się sama”.
Ciekawe są intertekstowe nawiązania w „Strażaku”. Znajdziemy tu odniesienia na przykład do „Mary Poppins” czy „Harry’ego Pottera”. W tle brzmią znane utwory muzyczne, na przykład „Romeo and Juliet” grupy Dire Straits (i wiele innych piosenek).
Jednak to zdecydowanie za mało, by zasadne było porównanie „Strażaka” z „Władcą much” W. Goldinga przez Joanne Harris (blurb na czwartej stronie okładki). Tamta klasyczna powieść jest wspaniale zarysowaną alegorią, przejmującym studium natury człowieka, nie bez filozoficznych refleksji. Co więcej, powieść brytyjskiego noblisty jest zwięzła, mocno nasycona treścią i jakże klarowna w swojej konstrukcji. Pod względem literackim to różnica co najmniej trzech klas! „Strażak” jest zbyt rozwlekły, rozwodniony i nie pozostawia po sobie żadnych istotnych przemyśleń, poza – to trzeba zaliczyć jej na plus – przejmującymi i plastycznymi obrazami apokalipsy. Czy jest to w całości horror, tu można byłoby polemizować.
Autor „Strażaka” Joe Hill jest prywatnie synem „tego” Stephena Kinga. Celowo nie porównuję twórczości obu pisarzy, ponieważ nie sądzę, aby miało to znaczenie dla odbioru i oceny „Strażaka”. Warto tylko wspomnieć, że Joe Hill ma już na swoim koncie kilka powieści, jak na przykład recenzowane u nas „Pudełko w kształcie serca” czy „Rogi”.



Tytuł: Strażak
Tytuł oryginalny: The Fireman
Data wydania: 1 marca 2017
Autor: Joe Hill
Przekład: Anna Dobrzańska
Wydawca: Albatros
ISBN: 978-83-7985-889-7
Format: 800s. 145×205mm; oprawa twarda
Cena: 45,90
Gatunek: groza / horror
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

12
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.