powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CLXVI)
maj 2017

East Side Story: A Anna Karenina żyła długo i szczęśliwie…
Władimir Bortko ‹O miłości›
Władimir Bortko nie powinien już kręcić melodramatów. Ani ubranych w kostium historyczny, ani w sensacyjno-szpiegowski. Ba! nawet od jak najbardziej współczesnych, obyczajowych historii miłosnych powinien trzymać się z daleka. Ma zwyczajnie zbyt ciężką, toporną rękę, aby z finezją oddać zawiłości relacji międzyludzkich. Czego dobitnym dowodem najnowsze dzieło cenionego przed laty reżysera – „O miłości”.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na początek należy podkreślić i nieco rozwinąć tezę zawartą w „zajawce”: Władimir Władimirowicz Bortko (rocznik 1946) najlepsze swoje lata – przede wszystkim pod względem artystycznym – przeżywał w schyłkowej epoce Związku Radzieckiego i w pierwszej dekadzie odrodzonej Rosji. Ostatnie lata nie są dla nieco szczególnie udane. Zawiódł historyczny melodramat „Taras Bulba” (2009), oparty na kontrowersyjnej powieści Nikołaja Gogola. Jeszcze większą porażką – zarówno jakościową, jak i finansową – okazała się również „Dusza szpiega” (2014), sensacyjno-miłosna historia, której podstawą była mało udana powieść byłego dyplomaty i szpiega KGB Michaiła Liubimowa. Raczej trudno było oczekiwać, że następne dzieło Bortki okaże się godne uwagi. Mimo to udało mu się zebrać na nie pieniądze – i to, jak na warunki rosyjskie, wcale nie takie znów małe, bo 2 miliony dolarów. Choć w porównaniu z odpowiednio 25 i 10 milionami przeznaczonymi na poprzednie produkcje kinowe moskwianina wygląda to jednak dość żałośnie.
Melodramat „O miłości”, nakręcony w 2016 roku, premierę miał przed miesiącem – 23 marca. I, jak można było się spodziewać, całkowicie przepadł w kinach. Dlaczego? Powodów jest kilka. Po pierwsze: miałki scenariusz, chociaż sam reżyser i część krytyków chcieli w nim widzieć uwspółcześnioną wersję „Anny Kareniny”. Po drugie: telewizyjna formuła obrazu, która na „dużym ekranie” uwidoczniła wszystkie jego niedoskonałości. Po trzecie: toporna ręka siedemdziesięcioletniego Bortki, który nie rozumie młodego pokolenia i z tego też powodu nie potrafi ciekawie o nim opowiadać. Najlepiej w dziele Władimira Władimirowicza wypada… Petersburg, który jest miejscem akcji. Ale miasto wybudowane od podstaw przez cara Piotra Wielkiego to swoisty samograj. Cokolwiek by nie pokazano w tle, zrobi wrażenie na widzach. Problem w tym, że „O miłości” nie jest dokumentalnym filmem przeznaczonym dla turystów wyprawiających się nad Newę, ale fabularnym melodramatem, który powinien angażować widza emocjonalnie. A wcale nie angażuje. Raczej irytuje.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Najnowszy obraz Bortki to historia miłosnego trójkąta, w którym na plan pierwszy wybija się postać dwudziestokilkuletniej Niny Sazonowej, studentki sinologii, która jest żoną swego wykładowcy, Aleksandra Walentinowicza. Oboje mieszkają w wiekowej już komunałce w centrum Petersburga. Układ mają taki, że ona się uczy i prowadzi dom, on – poza tym, że wykłada i pisze doktorat – zarabia na utrzymanie obojga. Dlatego każdą wolną chwilę poświęca na oprowadzanie po mieście wycieczek z Chin lub wynajmuje się jako tłumacz. Pracy ma sporo, ale i tak nie pozwala im to spokojnie myśleć o przyszłości. O czym boleśnie przypomina list z banku, w którym jakiś czas temu wzięli kredyt. W liście mowa jest o niemożności prolongaty zadłużenia na hipotekę. W efekcie, nie spłaciwszy kredytu, Sazonowowie mogą stracić mieszkanie. Tak się jednak składa, że w tym samym czasie Sasza zostaje poproszony przez wicedyrektora Sigma Banku, aby jako tłumacz brał udział w negocjacjach z potencjalnymi kontrahentami z Państwa Środka. Jako że sam nie może się wyrwać, wysyła Ninę.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Kobieta początkowo waha się, ale ostatecznie idzie na spotkanie, podczas którego spotyka samego Siergieja Andriejewicza, dyrektora banku, którego miała okazję poznać już wcześniej, na dodatek w niezbyt przyjemnych okolicznościach. Siergiej również ją rozpoznaje; mając wyrzuty, zaprasza do kasyna i na kolację. Nina wie, że to najlepszy moment, aby podjąć rozmowę na temat ich zadłużenia, ale jednak nie znajduje w sobie odwagi. O co zresztą później mąż ma pretensje. Kiedy więc nadarza się kolejna okazja, tym razem kobieta prosi Siergieja o pomoc. Co z tego wynika? Można się domyśleć. Scenariusz „O miłości” wyszedł spod ręki samego Bortki i Walerija Mnacakanowa – dziennikarza i pisarza, który jest zresztą rówieśnikiem reżysera. Obaj panowie opowiedzieli historię miłosnego trójkąta (a z czasem to nawet czworo- czy pięciokąta) w sposób przyciężkawy, jak robiono to lat temu trzydzieści, czterdzieści. Emocji w tym nie ma za wiele. I nic dziwnego: Nina jest nazbyt eteryczna, Siergiej zbyt zdystansowany, jedynie Aleksandr byłby w stanie wnieść więcej życia do tej opowieści, ale z czasem zostaje przesunięty na dalszy plan.
Gdy jednak tylko pojawia się, choćby w epizodzie, „O miłości” zaczyna nabierać rumieńców. Ale to zdecydowanie zbyt mało, aby uratować film, którego grzechem pierworodnym wydaje się być przede wszystkim brak realizmu. Postaci rażą sztucznością, a sam romans Niny i Siergieja przedstawiony jest powierzchownie. Z tego materiału udałoby się, być może, wykroić w miarę przyzwoity – oczywiście jak na warunki telewizyjne – miniserial obyczajowy. W wersji kinowej bowiem wszystko, co najistotniejsze – czyli na przykład rozterki Niny, wściekłość Saszy, wyrzuty sumienia Siergieja – ginie w pośpiechu, z jakim historia ta jest opowiadana. Nieprawdopodobnie wygląda też narracyjna puenta, w której scenarzyści pragnęli zapewne pogodzić wszystkie strony konfliktu, wyrównać bilans zysków i strat, korzyści i krzywd. Zaskoczeniem może być natomiast fakt, że Bortko nie stroni od scen erotycznych, co stoi w sprzeczności z ostatnimi wytycznymi dla rosyjskich twórców filmowych (którym to wytycznym podporządkował się nawet sam Nikita Michałkow w „Udarze słonecznym”). Widać, „swojemu” wolno więcej.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W rolach głównych pojawili się aktorzy, którzy są w ostatnich latach na topie. Ninę zagrała Anna Czipowska („Kalkulator”, „Zielona kareta”, „Czysta sztuka”), jej męża – Aleksiej Czadow („Miraż”, „Prosto w serce”, „Wij”), a kochanka – gwiazdor „małego ekranu” Dmitrij Piewcow („Boris Godunow”). W znaczących epizodach pojawili się natomiast Aleksandr Łykow („18/14”, „W grze 2: Nowy poziom”, „Trzej muszkieterowie”) jako wicedyrektor Sigma Banku oraz Maria Mironowa („Huśtawka”, „Trzynaście miesięcy”, „Trzęsienie ziemi”) w roli Tamary, żony Siergieja. Autorem skromnej, opartej głównie o brzmienia fortepianu akustycznego, muzyki jest Maksim Dunajewski („Park Epoki Radzieckiej”, „Powrót muszkieterów, czyli Skarby kardynała Mazzariniego”, „1812. Ballada ułańska”), natomiast za zdjęcia odpowiada Jelena Panowa („Zakazana Rzeczywistość”), która współpracowała już z Bortką przy „Duszy szpiega”.



Tytuł: O miłości
Tytuł oryginalny: О любви
Reżyseria: Władimir Bortko
Zdjęcia: Jelena Iwanowa
Rok produkcji: 2016
Kraj produkcji: Rosja
Czas trwania: 95 min
Gatunek: melodramat
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

29
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.