Trzech cenionych brytyjskich jazzmanów! Którzy znają się doskonale od lat, bo grywali już ze sobą w różnych konstelacjach. Od czasu do czasu wciąż jednoczą siły i ruszają w trasę. Szkoda tylko, że później tak rzadko dokumentują swoje wspólne występy płytami. Tym wartościowszym wydawnictwem jest „PEN” sygnowany przez saksofonistę Evana Parkera, kontrabasistę Johna Edwardsa i perkusistę Steve’a Noble’a.  |  | ‹PEN›
|
Nie ma wątpliwości co do tego, kto w tym brytyjskim triu „gra Cezara” – to saksofonista Evan Parker. Dlaczego? Przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze: saksofon to jedyny w tym zestawieniu instrument stricte solowy. Po drugie: z racji wieku. Gdy się ma bowiem skończonych lat siedemdziesiąt (a nawet trochę ponad), to naturalne, że dużo młodsi koledzy czują respekt i szacunek, podporządkowując się woli starszego i bardziej doświadczonego. I to jak doświadczonego! Dość powiedzieć, że dyskografia Parkera liczy już sobie ponad sto pięćdziesiąt płyt. Wśród których, co podkreślmy z dumą, są także albumy nagrane z polskimi artystami, jak chociażby będący efektem współpracy z RGG Trio „Live@Alchemia” czy z Mikołajem Trzaską „City Hall” – oba wydane w tym roku. Kolejnym tegorocznym wydawnictwem twórcy urodzonego w 1944 roku w Bristolu jest koncertowy „PEN”, na którym usłyszeć można jeszcze sekcję rytmiczną w osobach kontrabasisty Johna Edwardsa oraz perkusisty Steve’a Noble’a. Tytuł albumu jest skrótowcem powstałym od inicjałów nazwisk muzyków (Parker, Edwards, Noble), co oznacza, że mimo dominującej roli najstarszego z nich, także pozostali mają sporo do powiedzenia. Kim są? John Edwards pozostaje aktywny na scenie improwizowanej od mniej więcej połowy lat 80. ubiegłego wieku; jest etatowym kontrabasistą współpracującym z artystami z całego świata występującymi na scenie legendarnego londyńskiego klubu Café OTO (vide Amerykanin Charles Gayle bądź Japończyk Akira Sakata). Z kolei perkusista Steve Noble, który zadebiutował w tym samym czasie co Edwards, ma w swoim curriculum vitae między innymi wspólne sesje z niemieckim saksofonistą i klarnecistą Peterem Brötzmannem (w których zresztą udział brał również Edwards). Materiał zawarty na albumie „PEN” jest zapisem koncertu, jaki odbył się 24 stycznia 2015 roku w antwerpskiej sali Zuiderpershuis. Na wydanie musiał czekać jednak nieco ponad dwa lata; ukazał się – w limitowanym nakładzie pięciuset egzemplarzy – nakładem niezależnej wytwórni Dropa Disc, która powstała właśnie po to, aby dokumentować występy wykonawców freejazzowych pojawiających się we wspomnianym powyżej klubie. Na płytę składają się dwie instrumentalne, improwizowane kompozycje, którym muzycy nie nadali nawet post factum tytułów (co nie zdarza się często). Nam nie pozostaje więc nic innego, jak rozebranie ich teraz na czynniki pierwsze. Utwór otwierający krążek rozpoczyna minimalistycznie awangardowa sekcja rytmiczna. Przez jakiś czas można się nawet zastanawiać, czy mamy do czynienia z zespołem jazzowym, czy też z muzyką współczesną spod znaku Warszawskiej Jesieni. Wątpliwości zostają rozwiane w połowie drugiej minuty, kiedy do Edwardsa i Noble’a dołącza ze swoim saksofonem Parker. Partia Brytyjczyka, choć oparta na intuicyjnej współpracy z kontrabasistą i perkusistą, trzyma się jednak pewnych granic. To typowe dla freejazzowych solistów starszej daty (jak na przykład Amerykanie Charles Gayle oraz Roswell Rudd czy Japończyk Akira Sakata), wychowanych na dokonaniach takich legend muzyki improwizowanej, jak Ornette Coleman, John Coltrane bądź Albert Ayler. I nie ma to nic wspólnego ze świadomym kastrowaniem własnej wyobraźni, wynika raczej z zamiłowania do poszukiwań w oparciu o konkretne motywy melodyczne czy harmoniczne. Przy takim podejściu kompozycja stanowi mimo wszystko całość – posiada wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Tak właśnie jest w tym przypadku. Parker, jak na lidera przystało, prowadzi zespół, choć potrafi też wycofać się na dalszy plan lub nawet całkowicie zamilknąć. W takich sytuacjach, aby wzbogacić brzmienie, jego kompani sięgają po dodatkowe środki wyrazu – Noble wykorzystuje liczne perkusjonalia, natomiast Edwards sięga po smyczek i nim gra na kontrabasie. Kiedy w ostatnich minutach saksofon powraca na plan pierwszy, sekcja rytmiczna ogranicza się do nadawania tempa, co z kolei pozwala Parkerowi na zagranie bardzo intensywnej emocjonalnie solówki. W kompozycji numer dwa jeszcze więcej do powiedzenia mają natomiast kontrabasista i perkusista. A nade wszystko pierwszy z nich, który z jednej strony sięga po smyczek (początek utworu), z drugiej zaś – w części środkowej – gra klasyczną solówkę, która polskim wielbicielom jazzu może skojarzyć się jednoznacznie z dokonaniami Helmuta Nadolskiego. Wszystko jest jednak stonowane, bez charakterystycznego dla wielu współczesnych wykonawców – vide Ken Vandermark czy Mats Gustafsson – szaleństwa. Ciekawostką może być fakt, że w finale opowieści artyści zamieniają się rolami: Parker gra rytmicznie (zapętlając motyw saksofonu), natomiast Edwards i Noble pozwalają sobie na improwizatorskie harce (dokładnie na odwrót w porównaniu z kompozycją pierwszą). Żałować można tylko, że „PEN” jest tak krótkie – wszak to zaledwie niespełna czterdzieści minut bardzo stylowego, przywodzącego na myśl lata 60. i 70. XX wieku, free jazzu. Skład: Evan Parker – saksofon tenorowy John Edwards – kontrabas Steve Noble – perkusja, instrumenty perkusyjne
Tytuł: PEN Data wydania: 19 marca 2017 Nośnik: CD Czas trwania: 38:44 Gatunek: jazz Utwory CD1 1) [untitled 1]: 20:52 2) [untitled 2]: 17:52 Ekstrakt: 70% |