„Wojny Przestrzeni” Pawła Majki, kontynuacja „Pokoju światów”, zabierają czytelników do świata, w którym ożywają wszystkie mity. Pościgi, diabły, magia, bogowie, kosmici, żywe obrazy, krwawa zemsta, kwiat paproci i kosmiczne statki – mogłoby się wydawać, że trudno połączyć te wszystkie elementy. Majce jednak się to udaje.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po trzech latach oczekiwania Paweł Majka znów zabiera czytelników do Mitoświata – alternatywnej rzeczywistości, w której Ziemia została zaatakowana przez przybyszy z kosmosu, a w konsekwencji spotkania z obcą cywilizacją doszło do ożywienia postaci i prawideł z baśni. Wiara stała się potężną siłą, zdolną kształtować świat. Główny bohater, Mirosław Kutrzeba, kontynuuje swoją vendettę. Niegdyś przyobiecał, że zabije sześciu ludzi odpowiedzialnych za śmierć swojej rodziny. I chociaż opętany przez Zmorę, byt wspomagający jego starania, zapomniał już nawet jak wyglądały twarze niegdyś ukochanych osób, wciąż pamięta o zemście: uparcie ścigając Szóstego. Swego czasu szczerze pokochałam „Pokój światów”. Za styl, za niebanalny świat przedstawiony, za ożywione mity, za Zmorę i za mściciela, który mści się już właściwie dla samej zemsty, często krzywdząc po drodze innych. Za to, jak Majka wykorzystywał stare schematy – w pełni świadomie, bo przecież w świecie, w którym ożywają opowieści, muszą wciąż od nowa rozgrywać się te same historie znane z folkloru. Na „Wojny Przestrzeni” czekałam, ale i trochę się ich bałam. Czy bez „efektu nowości” druga część spodoba mi się równie mocno jak pierwsza? O ile w „Pokoju światów” śledziliśmy głównie losy Kutrzeby, o tyle w „Wojnach Przestrzeni” autor prowadzi kilka równoprawnych wątków, toczących się w różnych miejscach i czasach. Jeden z nich to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń z pierwszego tomu – w latach siedemdziesiątych XX wieku Mirosław i Zmora nieustannie próbują odkryć tożsamość Szóstego. Jednocześnie Korycki, znajomy Kutrzeby, natyka się na grupę ludzi, których mściciel skrzywdził podczas swej misji i którzy pragnęliby zemścić się za nim (ewentualnie go uratować, jakkolwiek to nie brzmi). Pozostałe wątki rozgrywają się niemal dwieście lat później. Jeden – w Malowanej Moskwie, gdzie Olga, dziedziczka Rostowów walczy o spokój miasta zaklętego w obrazie. Drugi – w kosmosie. Statek piratów odławia dwóch rozbitków ocalałych po katastrofie, a Wanda, bogini bogów, żyjąca w sanktuarium na Marsie, nie zajmuje się narastającymi problemami, bowiem sama wpada w spore kłopoty. Mimo mnogości wątków i bohaterów „Wojny Przestrzeni” były dla mnie łatwiejsze w odbiorze niż „Pokój światów”. Po części dlatego, że po pierwszym tomie wiedziałam już, czego się spodziewać, ale nie bez znaczenia jest też fakt, że pierwsza część była debiutem autora, który od jej napisania poczynił pewne postępy. Przez pierwszych kilkadziesiąt stron wprawdzie trochę się męczyłam, potem jednak łyknęłam resztę w dwa dni – a „Wojny Przestrzeni” mają prawie siedemset stron. Majka ładnie splata ze sobą historie bohaterów i knuje skomplikowaną intrygę iście po mistrzowsku, biorąc pod uwagę fakt, że akcja dzieje się w dwóch przedziałach czasowych i niejako w trzech światach. Szczególnie przypadły mi do gustu fragmenty osadzone w Malowanej Moskwie (głównie ze względu na specyfikę Moskwy, uwięzionej w czasie, zmieniającej się powoli i z trudem, i dusze zamknięte w obrazach, starające się prowadzić w nich w miarę normalne życie), a diabelski kot towarzyszący hrabiance zdobył sobie moje serce. Nie rozczarowują działania Mirka i Zmory oraz ujawnienie tożsamości Szóstego – domyśliłam się, kim może być wyłącznie dzięki tropowi podrzuconemu w jednej z rozmów, a i tak nie byłam pewna aż do ostatniej chwili. Najwięcej problemu miałam z toczącym się w przyszłości wątkiem Adama, kosmicznego rozbitka. Z jednej strony ciekawie było obserwować mitoświat XXII wieku – w którym ożyły nie tylko dawne legendy, ale też co popularniejsi bohaterowie późniejszych produkcji takich jak Gwiezdne Wojny, i obserwować podróżujących w przestrzeni piratów. Z drugiej momentami zdawało mi się, że pewnych nawiązań jest zbyt wiele, pewne rzeczy zostały odrobinę przekombinowane, a zakończenie tego wątku było moim zdaniem najsłabsze. Miałam też wrażenie, że są one potrzebne głównie w ramach wstępu do tomu trzeciego, który będzie zapewne traktował o kolejnym kontakcie z „Marsjanami”. Co nie znaczy, że fragmenty poświęcone Adamowi były kiepskie czy nudne. Ot wolałam Malowaną Moskwę i Kutrzebę. Jeśli komuś spodobał się „Pokój światów” koniecznie powinien sięgnąć po „Wojny Przestrzeni”. Tych zaś, którzy twórczości Majki jeszcze nie znają, serdecznie zachęcam do lektury pierwszego tomu.
Tytuł: Wojny Przestrzeni Data wydania: 15 marca 2017 ISBN: 978-83-7995-089-8 Format: 664s. 125×195mm Cena: 39,99 Gatunek: fantastyka Ekstrakt: 80% |