Powstanie pierwszego w Polsce południowej Muzeum fauny i flory morskiej i śródlądowej jest zasługą zarówno szkoły (w tym nauczycieli oraz uczniów), jak i jednego z jej absolwentów. Muzeum na terenie szkoły, po którym oprowadzają uczniowie? Tak – i to jakie!  | Front pawilonu Fot. W. Gołąbowski
|
Historia szkoły w Jaworzu sięga, jak można wyczytać na jej stronie internetowej, roku 1910. W 1928 roku w tymże Jaworzu przychodzi na świat – a następnie zdobywa podstawowe wykształcenie – Erwin Pasterny. Od dzieciństwa marzy o o dalekich podróżach po bezkresach oceanów… W 1947 r. przechodzi kurs pracy morskiej w Łebie, a następnie rozpoczyna studia w Szkole Jungów. Pływa na wielu statkach, odbywa rejsy do portów prawie wszystkich kontynentów, awansując do stopnia bosmana. Podczas podróży każdą wolną chwilę poświęca obserwacji życia głębin oceanów. Zainteresowanie przyrodą wyniesione z rodzinnego domu i szkoły zachęcają go do połowu i preparowania zwierząt morskich. Część ze swych zbiorów ofiarowuje szkole, z którą był bardzo związany…  | Zapraszamy na pokład Fot. W. Gołąbowski
|
W roku 1971 bosman otrzymuje najważniejsze odznaczenie – Order Uśmiechu. Będąc na emeryturze (osiadł w Hamburgu), dwukrotnie odwiedza swoją ukochaną szkołę – w 1999 oraz 2009. Na wieczną wachtę odchodzi w roku 2011. Trzy lata później następuje uroczyste otwarcie nowego, dedykowanego pawilonu – na terenie szkoły, obok dotychczasowych budynków. Eksponaty przeprowadzają się do nowocześnie urządzonych pomieszczeń.  | Ostrzejsze niż z Castoramy Fot. W. Gołąbowski
|
Pozostawiwszy auto na szkolnym parkingu, wchodzimy do niewielkiego korytarza (witają nas plansze informacyjne, klimatyczna fototapeta oraz modele statków), skąd uprzejmy młody człowiek 1) zaprasza nas do obszerniejszej, zaciemnionej sali. Wchodzimy na pokład stojącej na środku łodzi. Nad nami maszt i żagle, ze wszystkich stron przyciągają wzrok kolorowe gabloty, a przed nami zawieszony gdzieś-tam ekran, na którym rozpoczyna się wprowadzający w nastrój krótki niemy film przyrodniczy o życiu rafy koralowej…  | Nie tylko wypchane czy zakonserwowane Fot. W. Gołąbowski
|
Po kilku minutach projekcji (oraz wyciągnięciu z forpiku ciekawskich latorośli) przewodnik zaczyna oprowadzać nas po sali, omawiając okazy (zarówno te wypchane lub zanurzone w formalinie, jak i żywe w kilku akwariach) i prowadząc dialog z dziećmi. Słyszymy ciekawostki, o których nie mieliśmy pojęcia. Oglądamy bałtyckie koniki morskie, bałtycką żabnicę, bałtyckiego delfina i bałtyckiego rekina. Żywe (w pewnym słowa tego znaczeniu…) skamieliny, czyli istoty, które nie zmieniły się od czasów dinozaurów. Jadowite węże morskie, śmiertelnie groźne meduzy i takież ryby. 2) | Rekin z Bałtyku... Fot. W. Gołąbowski
|
Dotykamy ogromnego (wypchanego) żółwia, podziwiając twardość zarówno skorupy (w porę zdejmując z niej najmłodsze dziecko, troskliwie usadowione tam przez starsze rodzeństwo), jak i ostrych rogowych dziąseł, zastępujących zęby. Te z kolei podziwiamy między innymi u rekina i żabnicy. Dajemy się przekonać, jak niewiele wiemy o przebogatym życiu podwodnym (w każdym razie bogatszym i mniej zbadanym niż lądowym)… Rozumiemy docenienie placówki przez poważne instytucje (ofiarujące swe dary), w tym kancelarię Prezydenta RP.  | ...i jego sąsiadka żabnica. Fot. W. Gołąbowski
|
Na koniec przechodzimy do sali obok – generalnie wykładowej, w tym momencie kinowej. Czas na tematyczną bajkę dla młodszych gości. A po zakończeniu seansu – jeszcze gablotka z pamiątkami, kasa (bilet normalny kosztuje zawrotne 5 zł, ulgowy 4), ubikacja – i w dalszą drogę! Refleksje? Wielu z nas, dorosłych, miło wspomina szkołę (czasem jedną, czasem kilka), do której się te parę lat uczęszczało. Podziwiać można pasję absolwenta i chęć (uwidocznioną w prezentowanych listach bosmana) ubogacenia jej ciekawymi eksponatami. Doceniać należy starania szkoły, by o te eksponaty nie tylko należycie dbać, ale i odpowiednio prezentować publicznie. Cieszy wreszcie fakt gminnej inwestycji budowlanej, dzięki której okazy można podziwiać w sposób nowoczesny, interesujący tak dorosłych, jak i – a może nawet: przede wszystkim – dzieci i młodzież.  | Ośmiorniczka nie z Tesco Fot. W. Gołąbowski
|
 | Wytrzymała sztuka, jak się okazało Fot. W. Gołąbowski
|
 | Nieco korali... Fot. W. Gołąbowski
|
 | ...w tym szlachetnych. Fot. W. Gołąbowski
|
 | Skorpiony też pływają, ale w formalinie Fot. W. Gołąbowski
|
 | Poczuj się (prawie) jak Indiana Jones Fot. W. Gołąbowski
|
 | Typowa reakcja odwiedzających muzeum Fot. W. Gołąbowski
|
 | Kto zamawiał rybkę? Fot. W. Gołąbowski
|
1) Wedle znalezionych informacji, od poniedziałku do piątku po muzeum oprowadzają przeszkoleni uczniowie, w weekendy zaś nauczyciele. Nie wiem, kim był nasz wakacyjny przewodnik… 2) Japoński egzamin na kucharza przygotowującego fugu ma bardzo proste zasady: egzaminowany ma danie przygotować i zjeść. Zdają ci, którzy przeżyją. |