Przenieść na ekran dzieło, które uchodzi za kultowe, to nie lada wyzwanie. Także jeżeli chodzi o komiks, a film jest animacją. Zadania tego podjął się Sam Liu, biorąc na warsztat „Zabójczy żart” – jedną z najbardziej znanych (i kochanych przez fanów) opowieści z uniwersum Batmana. Pomógł mu w tym nie byle kto, bo obowiązki scenarzysty wziął na siebie sam Brian Azzarello.  |  | ‹Batman: Zabójczy żart›
|
Już te dwa nazwiska wymienione we wstępie powinny być gwarancją sukcesu. Wszak Sam Liu – Amerykanin chińskiego pochodzenia – ma na koncie między innymi udaną animowaną adaptację „ Roku pierwszego” (2011); z kolei Brian Azzarello to niezwykle ceniony i popularny scenarzysta komiksowy („Wonder Woman”, „ 100 naboi”, „Loveless”, „ Luthor”), który od czasu do czasu zagląda również do Gotham („ Rozbite miasto”, „Joker”). Wie zatem, co w trawie piszczy. Wystosowana do niego propozycja, aby zajął się fabułą kolejnej „kreskówki” z uniwersum Mrocznego Rycerza, była więc jak najbardziej na miejscu. Tyle że tym razem musiał zmierzyć się z dziełem uznawanym za kultowe – „ Zabójczym żartem” (1988) Alana Moore’a i Briana Bollanda. Komiks miał już w Polsce trzy wydania – jedno nakładem TM-Semic (na początku lat 90. ubiegłego wieku) i dwa z logo Egmontu na okładce (w 2012 i 2014 roku) – jest więc wielbicielom Człowieka-Nietoperza doskonale znany. Tym większe zdziwienie może wywołać początek opartego na nim filmu. Azzarello uznał prawdopodobnie, że w rysunkowej opowieści jest zbyt mało fabularnego „mięsa”, by odpowiednio rozłożyć akcenty na prawie osiemdziesięciominutowy obraz. Postanowił więc dodać co nieco od siebie, przy okazji główną narratorką czyniąc… Barbarę Gordon, córkę komisarza. Pierwszy kwadrans opowiada historię, której w komiksie Moore’a nie uświadczymy. Jej negatywnym bohaterem jest niejaki Paris Franz (czy też Parry Francesco), siostrzeniec jednego z bossów mafijnych w Gotham City. Przekonany, że jego wuj nie panuje już nad sytuacją w mieście, postanawia nie czekać na naturalną sukcesję i przyspieszyć moment przejęcia tronu. Jego (nad)aktywność nie uchodzi uwagi Batgirl, która z uporem stara się uniemożliwiać mu dokonywanie kolejnych przestępstw (w czym zresztą wspomaga ją także Batman). Między „czarnym charakterem” a pomocnicą Mrocznego Rycerza rodzi się z czasem dziwna i niepokojąca więź, której efektem jest – podczas kolejnego ich (niezaplanowanego) spotkania – niepohamowany wybuch gniewu i agresji zamaskowanej bohaterki. Przerażona swą mroczną naturą, której, jak widać, nie potrafi okiełznać, postanawia zrezygnować z walki ze Złem. Dopiero w tym momencie Azzarello przechodzi do oryginalnej treści „ Zabójczego żartu”. Od teraz aż do finału jest już wierny konceptowi Moore’a. Z jednej strony opowiada więc o kolejnym podstępie Jokera, tym razem skierowanym przeciwko komisarzowi Gordonowi (i pośrednio jego córce), z drugiej – w formie retrospekcji przedstawia początki przestępczej działalności gothamskiego arcyłotra. Filmowy „Zabójczy żart” wzbudza niejednoznaczne odczucia. Przede wszystkim z uwagi na dołączenie do fabuły wątku, którego w komiksowym oryginale nie było. Samo w sobie nie jest to złe; problem polega na tym, że zabieg ten w jeszcze większym stopniu rozbija spójność narracyjną opowieści wymyślonej przez Alana Moore’a (która i tak rozgrywała się przecież na dwóch płaszczyznach). W efekcie działań scenarzysty filmu dzieło Sama Liu zaczyna przypominać zbiór trzech niezależnych od siebie nowel. Każda z nich – potraktowana osobno – jest całkiem interesująca. Polowanie na Franza to typowe kino sensacyjne (z obowiązkowymi pościgami i strzelaninami); rozprawie z Jokerem natomiast znacznie bliżej do psychologicznego thrillera (nie bez powodu obaj adwersarze pokazani są jak dwie strony tego samego medalu); z kolei historia nędznego życia mało śmiesznego komika kojarzy się z amerykańskim „czarnym kryminałem” z lat 40. XX wieku. Główny problem tkwi w tym, że połączone w jedno te trzy historie zwyczajnie się nie zazębiają. Różnią się tempem akcji, nastrojem i koncepcją wizualną. Po prostu żyją własnym życiem. Co nie zmienia faktu, że po animowany „Zabójczy żart” mimo wszystko warto sięgnąć. Chociażby po to, aby wyrobić sobie własne zdanie na temat tego, jak Liu i Azzarello poradzili sobie z legendą.
Tytuł: Batman: Zabójczy żart Tytuł oryginalny: Batman:The Killing Joke Data premiery: 19 sierpnia 2016 Rok produkcji: 2016 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 76 min Gatunek: akcja, animacja Ekstrakt: 70% |