powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CLXIX)
wrzesień 2017

Przeznaczenie, którego należy uniknąć
Jay Oliva ‹Liga Sprawiedliwości: Mrok›
Praktycznie co roku pojawiają się kolejne animacje z Uniwersum DC, w których główną bądź drugoplanową, ale zawsze istotną, rolę gra Człowiek-Nietoperz. Nie inaczej jest w wyreżyserowanym przez Jaya Olivę „Mroku”. Tyle że tym razem mamy do czynienia nie tylko z Batmanem, ale całą Ligą Sprawiedliwości. Dodajmy: w nieco odświeżonym jej kształcie. Wszak film jest z tego roku.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Ostatnimi czasy dość często przyglądamy się reżyserskim dokonaniom Jaya Olivy. Ale też trzeba oddać, że twórca ten bardzo regularnie dostarcza wielbicielom superbohaterów spod znaku DC Comics powodów do radości w postaci kolejnych filmów. Mieliśmy już na tapecie dwie części „Mroczny Rycerz – Powrót” (2012-2013), „Atak na Arkham” (2014), „Batman kontra Robin” (2015) oraz „Mroczne czasy” (2016). Teraz do listy tej dołącza, mająca premierę kilka miesięcy temu, „Liga Sprawiedliwości. Mrok”. Warto podkreślić, że za fabułę tego obrazu odpowiada doskonale już znany Olivie (współpracowali ze sobą bowiem przy dwóch ostatnich z wymienionych produkcji), znacznie mniej natomiast polskim czytelnikom, J.(ohn) M.(arc) DeMatteis, który do pomocy dobrał sobie jeszcze Erniego Altbackera, zarabiającego na życie nie tylko pisaniem scenariuszy do „kreskówek”, ale także książek dla dzieci.
Tytuł filmu obiecuje wiele – zwłaszcza tym, którzy lubią opowieści mroczne i posępne. I najistotniejsze jest, że sięgając po kolejną animację z Ligą Sprawiedliwości w roli głównej, nie zawiodą się. Zupełnie niespodziewanie pewnego dnia – a gdybyśmy mieli być bardzo precyzyjni, to należałoby dodać, że w nocy – ludzi ogarnia szaleństwo. Dzieje się tak zarówno w Waszyngtonie, jak i w Metropolis czy Gotham City. Nie pomagają interwencje superbohaterów. Ani Wonder Woman, ani Superman, ani Batman nie są w stanie ocalić niewinnych ludzi przed tragedią. Jadąca samochodem kobieta widzi w idących chodnikiem pieszych krwawe demony, które zaczyna rozjeżdżać; mężczyzna, dotąd spokojny ojciec rodziny, uznaje, że potworami są jego sąsiedzi, postanawia więc bezlitośnie rozprawić się z nimi; wreszcie młoda matka jest przekonana, że urodziła demona i że jedyną szansą na odkupienie winy jest zamordowanie go, zanim wyrządzi innym zło. Problem w tym, że to halucynacje, koszmarne zwidy, które mają jedynie sprawcy tych okrutnych, aczkolwiek niezamierzonych czynów.
Z czasem docierają informacje, że podobne zdarzenia mają miejsce na całym świecie, a dopuszczają się ich praworządni obywatele. To oczywiście nie może być przypadek. To musi być zorganizowana akcja, za którą stoi ktoś konkretny, mający w ręku potężną moc i prawdopodobnie walczący o jeszcze większą władzę nad światem, wykorzystując przy tym bez umiaru czarną magię. Za rozwiązanie zagadki zabiera się Bruce Wayne, ale i on początkowo wydaje się bezradny. Dopiero gdy otrzymuje odpowiednią wskazówkę, wydarzenia zaczynają nabierać tempa, a jest nią pojawiające się znienacka nazwisko Johna Constantine’a, czyli Hellblazera, parającego się magią detektywa. Wcale nie jest jednak łatwo go odnaleźć, dlatego w pierwszej kolejności Mroczny Rycerz odwiedza akrobatkę Zatannę, dawną dziewczynę Johna, wierząc, że z jej pomocą dotrze do przemieszczającego się przez cały czas w przestrzeni Domu Tajemnic.
Z czasem dołączają do nich kolejne obdarzone nadprzyrodzonymi mocami istoty, ale na ich drodze też staje nie byle kto. Grupie skupionej wokół Batmana i Constantine’a w końcu jednak udaje się dotrzeć do samego jądra ciemności, by zmierzyć się z wrogiem tak potężnym, iż – gdyby mu nie przeszkodzić w odpowiednim momencie – byłby w stanie zawładnąć całym światem. Brzmi niepokojąco i intrygująco, prawda? Takie historie, by wciągały, muszą być opowiedziane bardzo konsekwentnie, bez nadmiernego fabularnego rozpasania. A o to wcale nie tak łatwo, gdy trzeba zapanować nad kilkoma bohaterami, z których prawie każdy – zarówno ci dobrzy, jak i źli – ma ogromne ambicje i nadzieje na odegranie pierwszoplanowej roli. Scenarzystom „Mroku” to się wprawdzie udaje, ale jednocześnie ceną, jaką za to płacą, jest świadome ograniczanie wpływu poszczególnych postaci na rozwój sytuacji. Tym samym nieco zawiedzeni mogą być na przykład fani Człowieka-Nietoperza, który mniej więcej od jednej trzeciej filmu zostaje usunięty w cień Constantine’a.
Jak to często w „kreskówkach” spod znaku DC Comics bywa, także w tej nie brakuje retrospekcji, których głównym celem jest psychologiczne uwiarygodnienie fabuły. DeMatteis i Altbacker chętnie sięgają więc po wydarzenia z przeszłości (super)bohaterów nie tylko po to, aby ubarwić ich portrety, ale nade wszystko – wyeksponować obawy, fobie czy lęki. To czyni ich bardziej… ludzkimi. Wiedząc, że także przeżywają koszmary, że nierzadko mieli nieszczęśliwe dzieciństwo, a zdobyte moce okupili wieloma wyrzeczeniami i wyrządzonymi im krzywdami – wydają się widzom dużo bliżsi, łatwiej wybaczyć im ich niełatwe charaktery. Wszak niekiedy, jak chociażby w przypadku Etrigana, mamy do czynienia z demonem, od którego trudno wymagać dobrych obyczajów. Ścieżka dźwiękowa „Mroku”, za którą odpowiada specjalizujący się w animacjach z Uniwersum DC Robert J. Kral, obfituje w dźwięki z pogranicza elektroniki i industrialu, co idealnie wpisuje się w pogmatwaną i pełną szaleństw fabułę. I chociaż muzyka ta raczej nie kojarzy się z kontemplacją i zamyśleniem, także w nostalgicznym finale, w którym ponownie na plan pierwszy wybija się Batman, Kralowi udaje się stworzyć odpowiednią oprawę brzmieniową.



Tytuł: Liga Sprawiedliwości: Mrok
Tytuł oryginalny: Justice League Dark
Data premiery: 24 stycznia 2017
Reżyseria: Jay Oliva
Scenariusz: Ernie Altback
Kraj produkcji: USA
Czas trwania: 75 min
Gatunek: akcja, animacja, SF
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

55
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.