Tydzień temu pisaliśmy o dramacie grozy Romana Karimowa „Czarna woda”, który, choć nakręcony wcześniej, wszedł do kin pięć miesięcy po zrealizowanej przez niego w roku następnym komedii romantycznej „Wasia, na spacer!”. To jednak sprawa drugorzędna. Ważniejsze, że oba obrazy pozwalają na porównanie, jak reżyser ten radzi sobie w skrajnie odmiennych gatunkach.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Komedia romantyczna „Wasia, na spacer!” to szósty fabularny film urodzonego w 1984 roku w stolicy Baszkirii, Ufie, Romana Karimowa. Przypomnijmy wcześniejsze: wielokrotnie nagradzani na festiwalach „Nieadekwatni ludzie” (2010), „W drobne kawałki” (2011), „Wszystko od razu” (2013), „ Start-up” (2014), na planie którego skonfliktował się z producentami i ostatecznie kazał podpisać się pseudonimem, oraz „ Czarna woda” (2015). Jak widać, jest on bardzo pracowitym twórcą, który praktycznie po domknięciu jednego projektu z miejsca rozpoczyna kolejny. Tak było również z „Wasią” (należy jednak podkreślić, że zdrobniała forma imienia w tytule nie pochodzi od męskiego Iwana, lecz żeńskiej Wasilisy), za którą Karimow zabrał się niemal natychmiast po tym, jak padł ostatni klaps na planie „Czarnej wody”. Być może w ten sposób zabijał stres towarzyszący rozwodowi, z którym właśnie wtedy się borykał. W wywiadach nie ukrywał zresztą, że związane z tym wydarzeniem doświadczenia stały się w pewnym sensie kanwą scenariusza, jaki napisał do spółki z debiutującą w tej roli młodziutką, zaledwie dwudziestotrzyletnią Janą Lebiediewą. Głównym bohaterem filmu jest dwudziestokilkuletni Dmitrij (Mitia). Od jakiegoś już czasu mieszka on w Moskwie, w której zdołał się nawet zadomowić. Mimo że prowadzi dość rozrywkowy tryb życia, podejmuje próbę ustabilizowania się u boku Alisy. Jest to dla niego o tyle wygodne, że ojciec dziewczyny należy do ludzi zamożnych i wpływowych, mógłby więc służyć w przyszłości pomocą. Właśnie – kluczowe jest to „w przyszłości”. Mitia nie ma bowiem najmniejszej ochoty określać, kiedy miałoby to nastąpić. Aż pewnego dnia, jak to często w takich sytuacjach bywa, spada na niego jak jasny grom informacja, że tatuś Alisy, urzeczony chłopakiem swojej córki, pragnie sfinansować im wesele. I to w bardzo konkretnym terminie – za dwa tygodnie! Kiedy już Dmitrij dochodzi do siebie, zaczyna kombinować, jak wykaraskać się z tego. I nie chodzi tu wcale o jego niechęć do posiadania żony, przeraża go bliskość tego wydarzenia. Tłumaczy narzeczonej, że taka nowina mogłaby być szokiem dla jego najbliższych. Że z tego też powodu nie może przekazać jej telefonicznie, a to oznacza, że musi opuścić na kilka dni Moskwę i pojechać w rodzinne strony. Alisa nie ma oczywiście nic przeciwko, jeżeli dzięki temu wyznaczony przez jej ojca termin ślubu ma zostać dotrzymany. Mitia pędzi więc samochodem na prowincję, z której kiedyś uciekł, aby spotkać się… nie, wcale nie ze swoimi rodzicami, ale z tytułową Wasią (Wasilisa), swoją… hmm, żoną. Cel spotkania jest oczywisty: prosi ją o jak najszybsze podpisanie papierów rozwodowych, aby nie musiał zostać ściganym przez prawo bigamistą. Wasia widząc, jak bardzo mu na tym zależy, postanawia odegrać się za wcześniejsze lata i co rusz wymyśla nowe warunki. Najpierw tłumaczy, że wciąż go kocha; później, że zwróci mu wolność dopiero, gdy on przyprowadzi do niej ich szkolnego kolegę Paszę, w którym ponoć kiedyś była mocno zadurzona; staje też na tym, że chce poznać Alisę. Ostatnie żądanie jest oczywiście nie do zaakceptowania przez Dmitrija, ale Wasilisa nie ustępuje. Wtedy Mitia wpada na szalony pomysł – „wynajmie” dziewczynę, która przed żoną odegra rolę narzeczonej. O pomoc w jej znalezieniu prosi dawnego kolegę ze szkoły, aferzystę Garika. Żądania Wasilisy wywołują całą lawinę mniej lub bardziej zabawnych zdarzeń, dzięki którym na arenie pojawiają się coraz to nowe postaci: subtelna barmanka Nastia, jej narzeczony Maks (mięśniak pracujący jako ochroniarz w klubie) czy znajdujący się pod pantoflem swej żony Kiry Pasza. Mitia musi kombinować, jak poszczególne elementy tej układanki umieścić we właściwych miejscach i tym samym dotrzeć do celu, czyli uzyskać od żony zgodę na rozwód. Nie trzeba być Einsteinem, by domyślić się, że scenarzyści wcale nie mają ochoty ułatwiać mu tego zadania; wręcz przeciwnie, robią wszystko, co tylko się da, aby było mu trudniej i trudniej. Pomysł wyjściowy – należy to przyznać – nie był może zbyt oryginalny, ale nasuwał wiele możliwości. Niestety, im bliżej finału, tym bardziej szło twórcom po grudzie. Ostatnie pół godziny filmu, rozegrane – na wzór dramatu antycznego – w jednym miejscu i jednym czasie, sprawia, że towarzyszące wcześniejszym perypetiom bohaterów napięcie mocno siada. Może dlatego, że robi się zbyt frywolnie, groteskowo i przaśnie. Wprawdzie jesteśmy na rosyjskiej prowincji, ale nie jest to mimo wszystko zapadła wieś, a bohaterowie nie są dopiero co oderwanymi od pługa chłopami. Przydałby się też mocniejszy akcent na finał, który sprawiłby, że serce wzruszonego widza zabiłoby odrobinę mocniej. Takie w końcu są prawidła gatunku. Kogo Karimow obsadził w rolach głównych? Na gwiazdy pierwszej wielkości budżet w kwocie 40 milionów rubli zbytnio nie pozwalał, co zmusiło reżysera do sięgnięcia po aktorów nieco mniej znanych, ale mających już pewien dorobek. W Dmitrija wcielił się Jefim Pietrunin („ Zielona kareta”, „ Dziadek Mróz. Bitwa magów”), w Wasię – Liubow Aksionowa („ Grzesznik”, „ Moskwa nigdy nie śpi”, „ Strażnicy nocy”), a w Maksa – Roman Kurcyn („ Jarosław. Tysiąc lat temu”, „ Prosto w serce”, „ Pragnienie”). Nastię zagrała natomiast dwudziestosześcioletnia Sofia Rajzman, która przed pięcioma laty ukończyła Rosyjską Akademię Sztuk Teatralnych (RATI), a od trzech jest etatową aktorką Moskiewskiego Akademickiego Teatru Artystycznego (MChAT). Za ścieżkę dźwiękową, w której nie zabrakło także trochę irytujących przebojów dyskotekowych, odpowiedzialni byli sam reżyser i Konstantin Czałych („ Czarna woda”); z kolei zdjęcia są autorstwa Saszy (Aleksandra) Tananowa, który współpracował już z Karimowem przy komedii „Wszystko od razu”. Romantyczna komedia „Wasia, na spacer!” miała swoją premierę kinową – co chyba nikogo nie zdziwi – w Walentynki, 14 lutego tego roku, i tym samym wyprzedziła nakręconą przez Karimowa rok wcześniej „Czarną wodę”, która na wielkie ekrany trafiła dopiero pięć miesięcy później. Kto wie, może ten fakt był związany z sukcesem, jaki odniósł jego wcześniejszy / późniejszy film.
Tytuł: Wasia, na spacer! Tytuł oryginalny: Гуляй, Вася! Obsada: Jefim Pietrunin, Liubow Aksionowa, Sofia Rajzman, Boris Diergaczow, Roman Kurcyn, Swietłana Stiepankowska, Wiera Kinczewa, Siergiej Abroskin, Anna Cukanowa-Kott, Aleksander Gołubkow, Maksim Diericzow, Kristina Gołołobowa, Michaił ChmurowRok produkcji: 2016 Kraj produkcji: Rosja Czas trwania: 96 minut Gatunek: komedia Ekstrakt: 50% |