Jean Dufaux to prawdziwy omnibus. Jako komiksowy scenarzysta radzi sobie doskonale praktycznie w każdym gatunku. Nie inaczej jest z „Barakudą”, krwistą opowieścią spod znaku „płaszcza i szpady”, której głównymi bohaterami są najpodlejsi piraci z karaibskiego Puerto Blanco. Poznaliśmy ich w tomie „Niewolnicy”, a kontynuujemy tę znajomość w „Bliznach”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jean Dufaux jest wprawdzie Belgiem, nie Francuzem, ale przecież językiem francuskim od dziecka się posługuje i w tej kulturze został wychowany. A to przecież Francuzi zasłynęli jako najwięksi specjaliści od literackich i filmowych opowieści spod znaku „płaszcza i szpady”. Nie ma więc co dziwić się, że i w tej konwencji Dufaux czuje się jak ryba w wodzie. Miłości i zdrady, szermiercze pojedynki, piękne, aczkolwiek podstępne kobiety i przystojni, choć nie zawsze o uczciwych zamiarach mężczyźni – nie, to wcale nie jest skrócony opis „Trzech muszkieterów” czy „Fanfana Tulipana”, lecz komiksowej „Barakudy”, sześcioczęściowej serii, której druga odsłona trafiła właśnie, dzięki wydawnictwu Taurus, do rąk polskich czytelników. Jej akcja rozgrywa się trzy lata po wydarzeniach przedstawionych w „ Niewolnikach”, ale oczywiście bezpośrednio z nich się wywodzi. Na planszach narysowanych przez Jérémy’ego Petiqueux spotkamy więc prawie wszystkich bohaterów znanych z poprzedniego tomu. A dojdą też nowi. Fabuła tomu pierwszego koncentrowała się wokół opanowanych przez korsarzy karaibskich wysepek, tym razem, choć tylko na otwarcie, przenosimy się do Hiszpanii. Po zwycięskim pojedynku z synem kapitana Blackdoga, Raffym, panu de la Loya pozwolono opuścić statek bez szwanku. Dzięki temu wrócił on do ojczyzny i mógł stanąć przed obliczem samego króla. Uważający się za przyjaciela doñi Emilii Sanchez del Scuebo chętnie przystaje na propozycję de la Loyi i oddaje do jego dyspozycji dwa potężne galeony, którymi ma on przepłynąć Atlantyk, by rozprawić się z piratami i sprowadzić porwaną przez nich przed laty arystokratkę do Madrytu. On sam zresztą o niczym innym nie marzy, wszak tylko w ten sposób zmyje plamę ze swego honoru i odzyska wewnętrzny spokój. Jak się jednak niebawem okazuje, zostaje obarczony jeszcze jednym ważnym zadaniem, które powierza mu umierający ojciec Sanche, spowiednik króla. Naciska on, by dzielny żołnierz odzyskał także bezcenny klejnot – „diament z Kasharu” – który mógł dostać się w ręce bandytów. Przez ojca Sanche, wbrew pozorom, nie przemawia wcale chciwość – nie pragnie on tego skarbu ani dla siebie, ani dla swego władcy. Chce, by de la Loya, odnalazłszy diament, oddał go jego prawowitym właścicielom, czyli Kreolom. Bo tylko w ten sposób Hiszpanie pozyskają ich wdzięczność, która jest niezbędna do realizacji niezwykle śmiałego planu połączenia dwóch oceanów – Atlantyku i Pacyfiku. Motyw ten posłużył Dufaux jedynie jako pretekst do zawiązania akcji w tomie drugim, w dalszej części albumu bowiem de la Loya już się nie pojawia (choć zapewne powróci w kolejnych tomach). Dzięki temu wstępowi wiemy jednak, do czego scenarzysta będzie zmierzać w dalszym ciągu opowieści. Czym w takim razie bawi nas w „Bliznach”? Równolegle rozwija przede wszystkim dwa wątki, których głównymi bohaterami są postaci znane z „ Niewolników”, to jest coraz piękniejsza córka doñi Emilii, Maria del Scuebo, na której drodze przekorny los stawia syna kapitana Blackdoga, oraz cherubinowy Emilio, który wciąż korzysta z opieki mister Flynna. I w tej odsłonie cyklu Dufaux zdecydował się postawić na tę właśnie postać. Nie bez powodu. Zaglądając w jej posępną przeszłość, mógł choć na jakiś czas – dzięki retrospekcjom – opuścić Puerto Blanco i przenieść się w mroczne zakamarki Londynu, jednocześnie przygotowując grunt pod kolejne dramatyczne wydarzenia mające miejsce na wyspie. Te fragmenty „Barakudy” przypominają zresztą inną słynną komiksową serię awanturniczo-przygodową – „ Skorpiona”. Ale chodzi tu jedynie o pokrewieństwo gatunkowe, nie o jakiekolwiek zapożyczenia fabularne. Chociaż jeśli przyjrzeć się wizerunkom niektórych postaci – vide Emilio czy mister Flynn – można się zastanawiać, czy Petiqueux przypadkiem zbyt długo nie wpatrywał się w rysunki Enrico Mariniego. Nawet jeżeli tak, to przecież nic złego uczyć się od mistrzów. Ta uwaga nie oznacza jednak wcale, że grafiki Belga są wtórne. Nic z tego! Mają w sobie wiele uroku, urzekają realizmem i bogactwem szczegółów, podkreślanych dodatkowo niezwykle wyrazistą kolorystykę. To kolejny z komiksów, które nie tylko się czyta, lecz także chłonie wzrokiem. Czegóż można życzyć sobie więcej.
Tytuł: Barakuda #2: Blizny Data wydania: 13 czerwca 2017 ISBN: 9788365465054 Format: 56s. 215x290 mm Cena: 38,00 Gatunek: przygodowy Ekstrakt: 80% |