„Tam gdzie rosły mirabelki” to kolejny komiks w serii Nowy Komiks Polski. Dzieło Jana Mazura doskonale sprawdza się jako skłaniający do refleksji zestaw niezależnych gagów i żartów sytuacyjnych, niestety słabiej wypada jako całość.  |  | ‹Tam, gdzie rosły mirabelki›
|
Jest to opowieść o chłopakach z blokowiska spędzających czas głównie na popijaniu piwka. Ulubionym miejscem spotkań Siwego, Bigosa, Antka i Maćka jest wzgórze, z którego widać całe osiedle. Rośnie tu drzewo będące niemym świadkiem ich rozmów o życiu, pracy, ludziach oraz wartościach. Rozmów gęstych od młodzieńczej żywiołowości manifestującej się zazwyczaj staropolskim słowem „kurwa”. Nasi bohaterowie rozsądnie wyjaśniają sobie nawzajem dlaczego nie warto pracować „za osiemset do ręki”, na bieżąco analizują zdarzenia rozgrywające się na scenie politycznej i wnikliwie zastanawiają się nad istotą patriotyzmu. Podczas lektury komiksu łatwo wrzucić całą czwórkę do jednego worka i potraktować ich jako modelowy, choć oczywiście także przerysowany, przykład nieco ograniczonych intelektualnie chłopaków z osiedla. Jednak wbrew pierwszemu wrażeniu, bardzo szybko okazuje się, że sprawa jest dużo bardziej złożona. Każdy z nich prezentuje bowiem inne podejście do życia i odmienną wrażliwość. Antek i Bigos pracują, choć urzędowanie z kumplami nie zawsze idzie w parze z punktualnym stawianiem się na stanowisku pracy. Dodatkowo Antek, najbardziej chyba gniewny z całej tej czwórki, ma na utrzymaniu rodzinę, a sen z powiek spędza mu to, czy będzie miał za co córce kupić wyprawkę szkolną (bo, na piwo przecież mu nie braknie). Maciek studiuje zarządzanie, ale koledzy nie pozwalają mu zapomnieć „co się w życiu liczy”. Tylko Siwy nadal pasożytuje na matce i udaje przed nią – choć bez przekonania – że szuka pracy. Z drugiej strony, to właśnie on w kluczowych momentach wykazuje się największą wrażliwością. Choć może to tylko wyrzuty sumienia skłaniają go do pewnych, pozornie szlachetnych zachowań. Choć wspólne imprezowanie wymusza na nich dostosowanie własnych zachowań do oczekiwań pozostałych, to z czasem napięcia są coraz bardziej widoczne, a dramatyczne zdarzenie stanowiące punkt zwrotny tej historii, sprawia, że musi dojść w tej grupie do rozłamu. Pomimo tego, że Jan Mazur stara się tu przedstawić spójną opowieść, z wyraźnie wyodrębnioną kulminacją, całość niestety rozpada się na zestaw nieco oderwanych od siebie gagów. Od razu trzeba zaznaczyć, że niektóre scenki i dialogi są naprawdę przednie, ale dobrze sprawdzają się jedynie, jako krótkie satyryczne sekwencje, gorzej wypadają jako całość. Zdarzenie, które całkowicie zmienia życie tej czwórki, choć przecież niezwykle dramatyczne, nie staje się tu głównym tematem, a tylko kolejnym elementem stanowiącym tło, dla coraz bardziej nerwowych rozmów i napiętych relacji pomiędzy kumplami. Być może jednym z głównych powodów wpływających na taki odbiór komiksu, jest jego warstwa graficzna komiksu. Jan Mazur otwarcie deklaruje – choć nie musi, bo jego rysunki mówią same za siebie – że nie potrafi rysować. Właśnie dlatego wypracował skrajnie minimalistyczny sposób prezentacji swoich opowieści. Niestety te schematyczne rysunki nie pozwalają wydobyć ze scenariusza tego, co mogłoby stanowić o wyjątkowości tego komiksu. Nie przeszkadzają one wprawdzie w lekturze - są przejrzyste, jednoznaczne i nawet w pewien sposób ujmujące, ale równocześnie utrudniają dostrzeżenie w tej opowieści czegoś więcej niż kilku satyryczno-ironicznych, nieco publicystycznych komentarzy na temat określonego wyobrażenia o współczesnej młodzieży. Komiks Jana Mazura jest na pewno interesującą próbą spojrzenia na świat, w jakim żyją młodzi mieszkańcy wielkomiejskich osiedli. Brak perspektyw, apatia, skłonność do obwiniania innych za własne niepowodzenia, alkohol, narkotyki to stałe elementy tego krajobrazu. Autor odwołuje się do stereotypów, ale też próbuje je w jakiś sposób zakwestionować. Nie brakuje w tym komiksie ironii i ciekawego poczucia humoru, dzięki czemu lektura jest całkiem przyjemnym doświadczeniem. Jednak po jej zakończeniu pozostaje pewien niedosyt. Można bowiem odnieść wrażenie, że autor zdawkowo traktując pewne wątki i sprowadzając je do poziomu kabaretowego skeczu, nie do końca wykorzystał potencjał drzemiący w tej historii.
Tytuł: Tam, gdzie rosły mirabelki Data wydania: 9 września 2017 ISBN: 9788364638749 Format: 120s. 105x150 mm Cena: 34,90 Gatunek: obyczajowy Ekstrakt: 70% |