KW: Drugi trop to chaos i zagubienie w społecznej debacie. Kluczowe są tu dwie sceny – po pierwsze wywiad z Wybitnym Artystą, który przerywany jest niekontrolowanymi wulgarnymi okrzykami chorego na zespół Tourette’a mężczyzny. Ze względu na obawę przed wyśmianiem stanu chorobowego (czy, jak ktoś chce – ze względu na „terror politycznej poprawności”), publiczność i prowadzący starają się ignorować chorego, choć nie da się przy nim prowadzić normalnie spotkania i cała sytuacja coraz bardziej tonie w absurdzie. Po drugie – gdy dyrektor oznajmia swoją dymisję z powodu wypuszczenia drastycznego spotu, w którym mała dziewczynka-żebraczka (wraz ze słodkim kotkiem!) jest wysadzana w powietrze, dziennikarze sprawiają wrażenie, jakby zupełnie zagubili się w tym, co wypada właściwie skrytykować. Brutalność spotu? Przemoc wobec dziecka? Niewłaściwy kolor skóry dziecka? A może wręcz przeciwnie – dymisję dyrektora, postrzeganą jak samoograniczanie się i tłumienie wolności słowa. Wszystko wygląda na to, że w chaosie sprzecznych komunikatów media – ale też eksperci, artyści – przestają ogarniać swój własny świat i żyją w koszmarze nieustannej analizy, co jest słuszne, a co nie, co wypada, a co nie – co oczywiście prowadzi w kierunku absurdu, będącego w „The Square” prawie zawsze ostatnim przystankiem. PD: Co wypada, a co nie, to jedna strona medalu, ale mamy tu również zgrzyt wartości, tradycyjny klincz starego, reprezentowanego przez muzeum o wielkiej randze, z nowym, czyli po prostu nowymi mediami. Te światy niekoniecznie do siebie przystają – sztuka galeryjna sama w sobie jest przecież hermetyczna, czego świat reklamy i PR-u jest z kolei zaprzeczeniem – ale muszą współpracować. No i już na wejściu dostajemy kapitalną scenę, gdy dziennikarka przychodzi na wywiad z dyrektorem muzeum obłożona notatkami, po czym zadaje najbanalniejsze pytanie z możliwych. Czyli: sztuka dla sztuki. Ale już chwilę później to przepytywany dyrektor ma problem, bo nie potrafi klarownie wyjaśnić znaczenia zawiłej notki PR-owej na stronie muzeum. Znów sztuka dla sztuki. Jako osobie z branży obie sytuacje są mi dobrze znane, toteż bawiłem się tutaj doskonale. Choć to trochę taki śmiech przez łzy. KW: Oboje sprawiają od pewnego momentu wrażenie, jakby nie mieli pojęcia, o czym mówią, i chcieli rozmowę jak najszybciej zakończyć. A wracając do zgrzytu wartości, zauważ, że w gruncie rzeczy nowe triumfuje. Cała kampania wymyślona przez agencję reklamową jest idiotyczna, sprzeczna z przekazem wystawy, budzi niesmak, ale ostatecznie przynosi dokładnie taki efekt, jaki był zamierzony – przez rozgłos wystawa zostaje wypromowana. To jeszcze mała dygresja – przez dwa lata pracowałem w marketingu i całe to humorystyczne przedstawienie pracowników agencji z dyskusjami o włosach spinanych w kucyk, dziwacznymi rytuałami i noszeniem niemowlaka na firmowe prezentacje bardzo mnie rozbawiło. PD: Bardzo zabawna jest też scena z roznoszeniem ulotek, gdy pracownik w ostatniej chwili wystawia szefa do wiatru, bo się boi roznosić je nocą w podejrzanej dzielnicy, i szef musi sam to zrobić. No i oczywiście ta cała hiperpoprawność relacji nie pozwala mu porządnie go opieprzyć, tylko miota się, jak by tu delikatnie zakomunikować, że podwładny właśnie nadszarpnął jego zaufanie. Rżałem na całe kino. KW: A teraz chyba czas porozmawiać o scenie kulminacyjnej – mówię oczywiście o uroczystym obiedzie i performansie polegającym na tym, że do eleganckiej restauracji wchodzi półnagi mężczyzna udający małpę i… zachowuje się jak małpa, coraz bardziej zwiększając poziom swej agresji. Jakich interpretacji byś tu poszukał? PD: O kwestii zaufania w tym kontekście już mówiłem, ale widzę tu jeszcze – to nic odkrywczego – test ludzkich odruchów: co musi się wydarzyć, żebyś zareagował? Co musi się stać, żebyś zachował się jak człowiek? To jest chyba nawet hasło z polskiego plakatu. Ale odbiję małpią piłeczkę – jak postrzegasz sceny z prawdziwym szympansem? KW: Te jakby jednoznacznie kojarzyły mi się ze znaną i autentyczną historią, gdy pewien kurator zorganizował wystawę młodej obiecującej japońskiej artystki, specjalizującej się w prymitywizmie. Krytycy oglądali, cmokali z zadowoleniem, wyrażali uznanie, po czym okazało się, że był to żart, bo wszystkie obrazki namalował… szympans. Był wielki skandal. Ale z drugiej strony może to też być element dyskusji o człowieczeństwie – tak jak w scenie w restauracji mamy do czynienia z człowiekiem zachowującym się jak zwierzę, tak szympans w domu jest stworzeniem bardziej ludzkim od pary, która uprawia wyprany z namiętności seks… PD: …i dyskretnie zamyka przy tym drzwi, coby nie urazić istoty najwyraźniej bardziej empatycznej. KW: Strasznie poważnie to wszystko brzmi i od razu ostrzegę – film nie jest jakiś bardzo przystępny w odbiorze, na moim seansie kilka osób wyszło z kina – ale nie zapominajmy, że „The Square” jest także komedią. I nadmienię, że humor Östlunda, pojawiający się już w „Mimowolnie” i „Turyście”, tu jest doprowadzony do perfekcji. A najczęściej humor ten polega nie na nagłych gagach, błyskotliwych bon motach, tylko powolnym narastaniu absurdalności danej sytuacji. I bardzo mi ten rodzaj humoru przypadł do gustu. PD: Trzeba jeszcze mieć aktorów, którzy ten cały absurd będą potrafili należycie wygrać – i Östlund ma to szczęście. Duński aktor Claes Bang jest dla mnie odkryciem na miarę Christopha Waltza, a Elisabeth Moss, ledwie kilka dni temu nagrodzona Emmy za rolę w „Opowieści podręcznej”, kolejny raz potwierdza status jednej z najciekawszych aktorek swojego pokolenia. KW: Ale nie powiesz, że „małpa” grana przez Terry’ego Notary’ego nie zrobiła też na tobie wrażenia swą grą. PD: Jasne, że zrobiła. To było genialne, poniekąd nokautujące samego Andy’ego Serkisa, bo Notary nie potrzebuje motion capture, by nas przekonać, że „jest” małpą. KW: No to czas na finał. Sam wydźwięk ostatniej sceny jest mocno pesymistyczny. Dyrektor nie znajduje chłopca, którego skrzywdził dwukrotnie i będzie musiał żyć w poczuciu winy. Nie jest to zbyt przyjemna konstatacja dla całego wyszydzanego w tym filmie pokolenia, bo oczywiście ten wątek należy odbierać symbolicznie. PD: No, całe muzeum jest tu metaforycznym odbiciem lustrzanym społeczeństwa na zewnątrz. Ale czy ja wiem, czy ten finał jest pesymistyczny? Wyrzuty sumienia zapewne zostaną, ale Christian dzięki temu chłopcu – i w ogóle dzięki całemu następstwu akcji z kradzieżą smartfona i portfela – odzyskuje człowieczeństwo. Odzyskuje – na poziomie emocjonalnym – córki. To mimo wszystko krzepiące przesłanie.
Tytuł: The Square Data premiery: 15 września 2017 Rok produkcji: 2017 Kraj produkcji: Dania, Francja, Niemcy, Szwecja Czas trwania: 142 min Gatunek: dramat, komedia |