Pamiętacie scenę z nudystami w „Zwierzogrodzie”? Mirka Andolfo w pierwszym tomie „Wbrew naturze” wydanym niedawno przez Non Stop Comics idzie właśnie tym tropem. Tylko z bardziej zaznaczonym elementem erotyzmu.  |  | ‹Wbrew naturze›
|
Analizując ten komiks trzeba przyjrzeć mu się z aż trzech stron. Zacznijmy więc od tej najbardziej wyrazistej i przemawiającej najbardziej na plus, a mianowicie od strony graficznej. Andolfo kreuje świat, w którym obok siebie żyją różne antropomorficzne zwierzęta i choć nie ma tak bogatej wyobraźni jak twórcy wspomnianego „Zwierzogrodu”, to jednak jej kreska jest bardzo zmysłowa, lekka i już samo oglądanie rysunków sprawia ogromną przyjemność. Zwłaszcza, że podszyte są nienachalnym erotyzmem. Główna bohaterka – świnka Leslie, nawet jeśli nie jest ukazana w swoich frywolnych, zakazanych snach, ma w sobie magnetyzujący urok. Także w ubraniu jest bardzo apetycznie przedstawiona, choć równie często pojawia się w samej bieliźnie. Warto zwrócić uwagę na to, że autorka wyraźnie zaznacza różnice anatomiczne poszczególnych zwierząt. Choć posiadają ludzkie ciała, to nie wszystkie występujące w komiksie panie są do siebie łudząco podobne jak na przykład u Manary. Leslie ma bowiem właściwe swojej rasie krągłości, gdy tymczasem jej koleżanka będąca myszą sportretowana jest jako chudzina. Nieco gorzej niż z rysunkami Andolfo radzi sobie z pisaniem scenariuszy. Kreowany przez nią świat przypomina pomieszanie „Folwarku zwierzęcego” i „Roku 1984”. Leslie żyje bowiem w rzeczywistości ściśle kontrolowanej przez rząd, który zagląda obywatelom do łóżek by sprawdzić, czy aby na pewno dbają o prawidłowe utrzymanie przyrostu populacji. Nie wolno im powiem wchodzić w seksualne relacje z innymi zwierzętami, ani nawet pozostawać w stanie wolnym w momencie najwyższej gotowości organizmu do rozrodu. Dla tych, którzy osiągnęli dwudziesty piąty rok życia i nie zdołali znaleźć partnera, przygotowano specjalny, rządowy program mający im w tym pomóc. Jest on obowiązkowy i osoby, które nie chcą brać w nim udziału muszą płacić wysokie kary. Leslie oczywiście nie stać na to by się wykupić. Tymczasem z coraz większą intensywnością atakują ją fantazje erotyczne z antropomorficznym wilkiem. Zdaje sobie sprawę, że jest to coś więcej niż tylko dziwna fascynacja. Nie ma jednak pojęcia, że wplącze to ją w niebezpieczną i bardzo skomplikowaną intrygę. Niestety, o tyle, o ile sam świat sterowany odgórnie przez rząd jest całkiem ciekawy, to już sama tajemnica pojawiającego się w marach sennych wilka niespecjalnie przykuwa uwagę. O wiele lepiej wypada przedstawienie rozterek Leslie i jej wewnętrzy opór przed odgórnymi nakazami, mającymi w sobie tyle samo z normy prawnej, co głęboko wpojonych zasad moralnych. I w tym miejscu dochodzimy do najsłabszego punku programu, a mianowicie łopatologicznego przesłania. Niestety Mirka Andolfo nie ustrzega się przed nachalną agitką na rzecz wolnej miłości (nie tylko w stosunku do innych zwierząt, ale także tej samej płci). Zdecydowanie można było to pokazać bardziej subtelnie. Bo w tej formie wychodzi na to, że program rozrodczy przynosi same szkody i w zasadzie nie wiadomo czemu społeczeństwo jeszcze się mu nie sprzeciwiło. Zwłaszcza, że osoby skojarzone ze sobą na siłę i tak się zdradzają z przedstawicielami innej rasy. Analizując plusy i minusy na pewno trzeba stwierdzić, że „Wbrew naturze” jest pozycją przyjemną, wciągającą, ale o wiele mniej zobowiązującą niż autorce chodziło. Miejmy też nadzieję, że następne odsłony serii nie będą podążały w jeszcze większy banał, bo póki co granica jest blisko, ale jeszcze nie została przekroczona (patrz końcówka kreskówki dla dorosłych „Sausage Party”).
Tytuł: Wbrew naturze Tytuł oryginalny: Contro Natura 1 Data wydania: 18 października 2017 ISBN: 978-83-8110-178-3 Format: 96s. 170×260mm Cena: 40,– Gatunek: fantasy Ekstrakt: 70% |