Lektura „Skrzydeł nocy” Roberta Silverberga okazała się pozytywnym zaskoczeniem i szczególnym doświadczeniem. Sięgając po powieść napisaną i wydaną w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku nie spodziewałem się literatury tak aktualnej pod względem języka i formy, a z drugiej strony naznaczonej w niespotykany dziś sposób.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W odległej przyszłości prezentowanej w „Skrzydłach nocy” ziemska cywilizacja jest zaledwie cieniem swojej dawnej świetności. W ruinach starych miast (Roum, Perris) żyją podzieleni na zmodyfikowane genetycznie podgatunki potomkowie ludzi – ten podział na kasty, spełniające różne role, pozwala społeczeństwu przetrwać, ale jednocześnie je nieodwracalnie dzieli. Pamiętający pielęgnują historię Ziemi, chirurdzy niosą ulgę cierpiącym na zawleczone z obcych planet schorzenia, Strażnicy w ekstatycznym transie spoglądają w niebo w poszukiwaniu śladów dawno zapowiedzianej inwazji, która ma doprowadzić do ostatecznego upokorzenia ludzkości. Ulicami zrujnowanych miast, pełnych dziwnych artefaktów z przeszłości przechadzają się obcy, dla których planeta ludzi stała się atrakcją turystyczną – muzeum kary za pychę. Lektura „Skrzydeł nocy” jest jak smakowanie zapomnianej przyprawy, która przywołuje wspomnienia z nieświadomych głębi pamięci. Źródłem tego wrażenia jest częściowo obecność licznych motywów, które z archetypiczną siłą są zagnieżdżone w korzeniach większości współczesnej fantastyki. Podobieństwo widać choćby w „Księdze Nowego Słońca” Gene’a Wolfa, w której bohater odbywa pieszą pielgrzymkę przez uwstecznioną, upadającą Ziemię – tak jak protagonista ze „Skrzydeł nocy”. Szczególnego charakteru nadaje powieści prosta, oszczędna fraza, którą autor odmalował mglisty, obcy świat i podróżujących po nim wyrazistych, niemal alegorycznych bohaterów. Centralną postacią powieści jest należący do gildii strażników starzec, który przeżywa ostateczne rozczarowanie życiem i niespełnioną miłością. Przygnieciony ciężarem popełnionych w życiu błędów – w tym zdrady, niesie także brzemię czynów całego rodzaju ludzkiego, który przez okropne zbrodnie sprowadził na siebie upadek. Bohater podejmuje pielgrzymkę do odległej Jorslemy, gdzie można ponoć przejść rytuał obmycia z grzechów, a za razem odmłodzenia ciała. Czy jednak stary strażnik i upadła ludzkość okażą się godni, by w tym symbolicznym miejscu móc zacząć jeszcze raz? Nie brakuje w „Skrzydłach nocy” popisów literackiej wyobraźni, które spisane prostą frazą nadają powieści dziwnego piękna. Mocno zapada w pamięć opis przypadłości wywoływanej przez egzoplanetarnego pasożyta, który w naturalnym środowisku jest symbiontem pozwalającym na przepoczwarczenie swojego gospodarza do doskonalszej formy. Ten sam mikrob u ludzi wywołuje roznoszącą się bez żadnego konkretnego wzorca chorobę, która początkowo powoduje stwardnienie tkanek i otwiera umysł zrażonego na prorocze zdolności, prowadząc stopniowo do krystalizacji i przemiany całego ciała i organów wewnętrznych w odlew kamieni szlachetnych. Bohater podczas swojej wędrówki mija całe wsie pełne zmarłych, pochowanych w kryształowych trumnach własnych ciał. Na kartach powieści Silverberga próżno szukać wartkiej akcji, wciągającej, wielowątkowej fabuły – „Skrzydła nocy” to książka krótka, prosta i spokojna, raczej karmiąca przekazem, niż uwodząca treścią. Dziś nie sposób spotkać tak pisanej fantastyki. Jest rok 1968, na świecie panuje zamęt – trwa wojna w Wietnamie, wojska rosyjskie wkraczają na ulice Pragi. W zamachach giną Robert F. Kennedy i Marin Luther King, a w epidemii grypy „Honkgong” umiera ponad 700 tys. ludzi. Jest rok 1968, Robert Silverberg przeżywa pożar, w którym doszczętnie spłonął jego dom i zaczyna pisać „Skrzydła nocy” – powieść o odkupieniu i odnalezieniu nowej drogi, powieść o tym że ludzkość może zacząć jeszcze raz.
Tytuł: Skrzydła nocy Tytuł oryginalny: Nightwings Data wydania: 26 maja 2017 ISBN: 978-83-7480-729-6 Format: 302s. oprawa twarda Cena: 29,– Gatunek: fantastyka Ekstrakt: 70% |