Ponieważ absolutnie nie interesuję się architekturą, o Gaudim wiedziałem mniej więcej tyle, co większość ludzi – że zaprojektował kościół, którego do dziś nie mogą skończyć. Jednak po lekturze „Ducha Gaudiego” wydanego właśnie przez Non Stop Comics zapragnąłem pojechać do Katalonii, by lepiej poznać jego dzieła.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Duch Gaudiego” to komiks utrzymany w klimacie mrocznego thrillera, stanowiący zamkniętą całość. Nie ma więc obaw, że kryminalna historia zostanie rozdmuchana do niebotycznych rozmiarów, gdzie nawet autorzy nie będą wiedzieli, o co chodzi. Scenarzysta El Torres postarał się także, by historia była zrozumiała dla laika, który ze słynnym architektem dotychczas nie miał zbyt wiele wspólnego. Co jednak ważniejsze, potrafił utrzymać równe tempo opowieści w ten sposób, że choć nie mamy do czynienia z pozycją, w której akcja kipi z każdego kadru, to jednak wciąż chce się czytać dalej, by poznać rozwiązanie intrygi. Ta natomiast dotyczy prowadzonego przez inspektora Calvo śledztwa związanego ze zmasakrowanymi zwłokami podrzucanymi w najbardziej znanych budynkach stworzonych przez Gaudiego. Na pierwszy rzut oka wygląda to na zemstę za sprzeniewierzenie się koncepcjom mistrza i świętokradcze (w mniemaniu zabójcy) przerabianie oryginalnych projektów. Sytuacja komplikuje się, kiedy w całość zostaje wplątana Antonina, – młoda dziewczyna, pracująca jako kasjerka w sklepie. Od kiedy ratuje przed potrąceniem przez samochód pewnego starszego mężczyznę w miejscu, w którym blisko sto lat wcześniej tragicznie zginął pod kołami tramwajowymi Gaudi, zaczyna mieć wizje z architektem w roli głównej. Wygląda na to, że duch specjalnie prowadzi ją tam, gdzie dokonano wspomnianych wyżej zbrodni. El Torres bardzo sprawnie lawiruje w zawiłościach intrygi, myląc tropy, ale także podrzucając pewne wskazówki, które z przyjemnością wyłapuje się podczas kolejnej lektury. Do tego kreuje przekonujące postacie pierwszoplanowe – wypalonego Calvo, o którym krążą legendy i postrzegany jest niczym hiszpański Brudny Harry, choć w rzeczywistości ma już dość swojej pracy; oraz zagubionej Antoniny, prowadzonej przez swoje wizje po najpiękniejszych budowlach autorstwa Gaudiego. To właśnie dziewczyna w czasie opowieści przechodzi największą metamorfozę. Od zmęczonej życiem ekspedientki do iluminacji, że istnieje też coś ponad przyziemne sprawy. Jest to jedno z wielu nawiązań do idei, która towarzyszyła twórczości Gaudiego, który starał się łączyć to co ludzkie z tym co boskie. Trochę więcej zastrzeżeń mam do szaty graficznej komiksu. Odpowiedzialny za nią Jesus Alonso Iglesias preferuje niezbyt lubiany przeze mnie cartoonowy styl. W jego wykonaniu ludzie często wyglądają groteskowo, tak, że można mieć wrażenie, że czyta się pozycję przeznaczoną dla dzieci, a nie mroczny kryminał. Z drugiej strony same morderstwa są ukazane w bardzo bezpośredni sposób, jakiego nie powstydziliby się charakteryzatorzy pracujący na planie filmu „Siedem”. Jest jednak jedna rzecz, której nie można odmówić Iglesisowi, czyli umiejętność oddania piękna architektury Gaudiego. I nie ważne, czy będą to mozaiki na rzeźbach słynnych salamander, ozdobione łukami sufity, czy skomplikowane fasady kościoła Sagrada Família. Tytułowy duch mistrza odczuwalny jest na każdej stronie i to jest zdecydowanie ważniejsze, niż indywidualne upodobania w kwestii szkicowania anatomii. Na stronie internetowej Non Stop Comics omawiana pozycja rekomendowana jest miłośnikom twórczości Dana Browna. Nie bardzo się z tym zgadzam. Powiedziałbym, że polecam ją nawet tym, którzy nie złapali bakcyla „Kodu Leonarda da Vinci”. Być może złapią go na Gaudiego. Jak niżej podpisany.
Tytuł: Duch Gaudiego Tytuł oryginalny: El Fantasma de Gaudí Data wydania: 11 października 2017 ISBN: 978-83-8110-217-9 Format: 124s. 190×270mm; oprawa twarda Cena: 54,90 Gatunek: kryminał Ekstrakt: 80% |