Wzór i perfekcja w komponowaniu kadru. Każde miejsce odpowiednio zapełnione, poszczególne elementy nie przeszkadzają sobie wzajemnie, kolorystyka i światło pomagają wydobyć głębię i trójwymiarowość. Brawo, Cliffie Chiangu. Komiks „Paper Girls” jest rysowany i kolorowany w sposób, który doskonale trafia w mój gust, więc wybranie tylko jednego kadru nie było łatwe. Wreszcie zdecydowałam się na obrazek z początku tomu, kiedy to bohaterki jeszcze w miarę spokojnie rozwoziły gazety, nie mając pojęcia, co zdarzy się wkrótce. Spotkanie z patrolem nie miało żadnych konsekwencji i służy chyba tylko do podkreślenia charakteru Mac, która nie tylko klnie i pali papierosy (a ma, przypomnijmy, dwanaście lat), ale na dodatek stawia się gliniarzom. Rysownik bardzo realistycznie oddaje jej nonszalancką postawę – zwróćmy przy tym uwagę, jak idealnie obłoczek dymu wpasowuje się w puste miejsce, zostawiając po drugiej stronie miejsce na dymki innego rodzaju. Mundurowy ujęty jest we fragmencie (ale mimo wycinkowego pokazania doskonale widać jego irytację), dzięki czemu podkreślona jest odległość między nim a dziewczynkami, co z kolei nadaje kadrowi głębi. Gama kolorystyczna w całym komiksie jest oszczędna, natomiast tutaj zastosowanie raptem czterech kolorów wynika z faktu, że akcja dzieje się tuż przed świtem. Niebieskawy półmrok rozcinają ostre światła reflektorów wozu. Światło jest ciepłe, cienie chłodne – i to wystarcza do wydobycia brył postaci. Tak nawiasem mówiąc – Mac nie jest ruda. Jej włosy są naprawdę różowe. |