Polskie akcenty trafiają się nie tylko w kinie rodem z USA i Kanady, ale i w produkcjach z bardziej egzotycznych rejonów.
O tym akurat kadrze wspominałem kilka lat temu w recenzji koreańskiego horroru „Lalkarz”. Film był wyjątkowo jak na tamtejsze kino przeciętny i nie zapadał głębiej w pamięć – poza sceną, w której widać stojący przed sporym budynkiem, być może dawną misją katolicką, posążek Matki Boskiej, zaopatrzony w plakietę z napisem… FASCYNACJA. Ciężko w tym momencie zgadnąć, czy gadżet jest oryginalny, przywieziony przez misjonarzy z Polski, czy też pojawił się z inicjatywy biorącego udział w kręceniu filmu oświetleniowca, Dariusza Zbytniewskiego. Faktem jest jednak to, że jego widok zaskakuje podczas seansu. I to tym bardziej, że w kinie azjatyckim na ogół – może poza muzyką Chopina i rosyjską mafią – trudno o jakiekolwiek akcenty rodem z Europy Środkowo-Wschodniej… Wyjątkowo fabuły filmu nie będę opisywał, a po prostu odeślę do wspomnianej recenzji „Lalkarza”. |