 | ‹Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi›
|
W rozmowie Esensji pojawiło się stwierdzenie, że Driver stworzył kreację, którą powinien był stworzyć Christensen w „Zemście Sithów”. I to jest właściwy trop, Kylo pełni niemal identyczną rolę fabularną jak Anakin w Zemście… i to do niego, nie Vadera, powinny się odnosić porównania. Tyle że wszystko, jak zwykle, dzieje się w lustrzanym odbiciu: Anakin pragnął miłości Amidali i przechodząc na Ciemną Stronę przegrał o nią walkę. Kylo Ren chce odrzucić miłość ojca i dzięki temu przechodzi na Ciemną Stronę zwycięski. Jeszcze ciekawiej nowa perspektywa pozwala spojrzeć na Rey. Że nie jest nowym żeńskim Lukiem, nie muszę już chyba udowadniać, ale przyjrzyjmy się różnicom miedzy nimi. Luke w „Nowej nadziei” był typowym przedstawicielem archetypu sieroty-wybrańca: prostaczek, rolnik z zaścianka, zwykły chłopak, który bawił się modelami statków, marzył o wielkim świecie i uniezależnieniu się od opiekunów. Everyman, można powiedzieć. Tymczasem Rey to właściwie eremitka, samotniczka z pustyni, która większość czasu spędza w opustoszałych ruinach, pozbawiona jakichkolwiek bliskich, ograniczająca kontakty z ludźmi do minimum. Żyje odliczaniem i oczekiwaniem. Jedyna istota, z jaką ma większy kontakt, Unkar Plutt, to raczej ktoś między surowym nadzorcą a pracodawcą niż opiekun czy przyjaciel. To jest bardzo ciekawy trop. Lucas często pokazując Jedi sięgał po nawiązania religijne, ale pustelnik stroniący od ludzi to archetyp dla mędrca w stylu Yody, drugoplanowego przewodnika bohatera, który przekazuje kluczową wiedzę, a potem wraca do samotni (lub umiera). Na dodatek Rey po odkryciu swoich mocy jest niemal z miejsca niezwykle potężna, a poza jedną bodaj sceną nie widać po niej żadnych wątpliwości ani słabości. Ikona dobra i niewinności. Fani marudzą, że Mary Sue, ale czy ten opis nie brzmi zaskakująco podobnie do tego przywołanego kilka akapitów wcześniej? Vader w „Nowej nadziei” jest dokładnie taki – tylko odwrotnie. Co więcej, w przypadku obu postaci nie wiemy praktycznie nic o ich przeszłości poza pojedynczymi faktami: że Vader zabił ojca Luke′a, że Rey została porzucona przez rodziców. Przy czym w przypadku Vadera ów jedyny fakt okazał się kłamstwem – czyżby wskazówka na przyszłe części sagi? W odwróconym układzie Rey pełni więc – tak jak Vader wobec Luke′a – rolę osobistego nemesis Kylo Rena. Rey rani i upokarza go w pojedynku, naznaczając przyszły konflikt – tak jak Vader, zabijając Kenobiego na oczach młodego Skywalkera. Rey wydaje się niepokonana, ale niech was to nie zwiedzie. Podobnie jak w starej trylogii, to nie w „Przebudzeniu…” nastąpi ich główna konfrontacja. Ten pojedynek był ledwie jej zapowiedzią. Póki co, Rey stanowi jedynie symbol Jasnej Strony, którego Kylo nie rozumie i nienawidzi. I zapewne, jak już to bywało wcześniej, fakty z przeszłości dziewczyny zmuszą go do zmiany swojej perspektywy. Achika w tekście Esensji wyraziła obawę, że w kolejnej części „Rey porzuci w połowie szkolenie u Luke’a, bo wyczuje, że Finn jest w niebezpieczeństwie, ruszy mu na pomoc, wpadnie w ręce Kylo”. Otóż jestem przekonany, że w części VIII stanie się dokładnie coś w tym rodzaju. Nie dlatego, że scenarzystom skończyły się pomysły, ale ponieważ jest to centralny zamysł nowej trylogii – nadania podobnemu biegowi wydarzeń nowego sensu poprzez osadzenie w nich innych bohaterów o odmiennych charakterach. Zresztą, powtórka z rozrywki jest niemożliwa również z innego powodu. W „Przebudzeniu…” końcowy rachunek wychodzi wyraźnie na korzyść Ciemnej Strony. Pod tym względem przypomina „Mroczne widmo” – pozornie bitwa została wygrana, zły bohater pokonany, ale zwycięstwo wydaje się pyrrusowe. Nie chodzi tu tylko o spacyfikowaną Republikę, której wątek wybrzmiewa mocno w tle. W świecie „Gwiezdnych wojen” wojna dusz bywa ważniejsza niż starcia militarne – a w tej kwestii mamy wyraźne 1:0 dla Ciemnej Strony. To zupełnie odwrotnie niż na początku „Imperium kontratakuje” i ten rachunek musi wpłynąć na kierunek nowej trylogii. „Przebudzenie…” może się wydawać wtórne w rozgrywaniu schematów serii, ale jeśli rzeczywiście twórcy nowej sagi idą za instrukcją Lucasa, mamy do czynienia z niesłychanie złożoną grą kompozycyjną, właściwie niespotykaną w kinie masowym. Centralne założenie kompozycji chiastycznej polega na tym, że kręgi powiązań łączą się w większe struktury i dzielą na mniejsze: trylogie tworzą równie zamkniętą całość, co cała heksalogia. Dokładając do tego kolejny rozdział tworzymy nie tylko nową trylogię, ale także nowy, dziewięcioczęściowy krąg (który, oczywiście, może się stać i dwunastoczęściowym): liczba powiązań i lustrzanych odwróceń, które trzeba uwzględnić, wzrasta wykładniczo. Znaleźć w tym fabularny sens, a jednocześnie zachować blockbusterowy sznyt i nie stracić uwagi popularnego widza to zadanie doprawdy karkołomne. W końcu sam Lucas poległ na nim koncertowo. Istnieje też inna opcja: być może zamysł George′a Lucasa został zrozumiany źle lub powierzchownie, a Abrams i spółka wzięli jedynie jego notatki i rozbudowali je w możliwie łatwy do strawienia sentymentalny rajd, który dostrzegają rzesze krytyków, a który tylko zbiegiem okoliczności ciągnie ambitne plany kompozycyjne dalej. Wówczas cała koncepcja wraz z rozwojem fabuły może równie łatwo rozejść się w szwach. Patrząc na zwiastuny nowej części wydaje się, że twórcy wiedzą jak bawić się w grę powtórzeń. Ale cały projekt nie stanowi już prywatnego klejnotu architekta, pilnującego precyzyjnej rozbudowy swoich labiryntów, tylko cześć korporacyjnej machiny, która może je niepostrzeżenie zmielić w ramach tych czy innych produkcyjnych przetasowań. Dlatego zasiądę do seansu „Ostatniego Jedi” z podwójnym dreszczem: nie tylko żeby zobaczyć, jak Disney radzi sobie z udźwignięciem sławy ulubionego dziecka popkultury, ale także by sprawdzić, czy przy okazji wciąż podąża tropem, który lata temu wytyczył jego ojciec.
Tytuł: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy Tytuł oryginalny: Star Wars: The Force Awakens Data premiery: 18 grudnia 2015 Rok produkcji: 2015 Kraj produkcji: USA Gatunek: akcja, fantasy, przygodowy
Tytuł: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi Tytuł oryginalny: Star Wars: The Last Jedi Data premiery: 14 grudnia 2017 Rok produkcji: 2017 Kraj produkcji: USA Gatunek: akcja, fantasy, przygodowy |