powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CLXXII)
grudzień 2017

450 stron makabry czyli Baczność! W oczach tego dziecka maluje się eufemizm!
ciąg dalszy z poprzedniej strony
s. 110:
– (…) A tobie nie za wygodnie? – wyszydził Raziel.
s. 114; Procedura wyszukiwania nadającego się do przemiany w wampira zmarłego:
– Niohu, idź przed siebie, patrz na daty na nagrobkach, bo od tego, czy coś znajdziemy, zależy nasze życie. Przypuszczam, że na nic wartego uwagi nie trafisz, wiem, że w takim wałęsaniu się nie ma krzty sensu, ale spróbuj. Ja dołączę do Mary. Przejrzymy wszystkie nekrologi, może coś znajdziemy. Słuchaj dalej. Potem rozpieprzę drzwi do cmentarnej kaplicy, tam muszą być spisy kwater, sprawa załatwiona. Trafimy do naszego umarlaka jak po sznurku i wykopiemy drania.
s. 126:
W cieniu zauważył wysokiego, szczupłego mężczyznę trzymającego w ręku wiadro pełne wody. Po chwili odłożył on kubeł i podszedł.
s. 130:
– Wiara czyni nas silnymi – bronił się mężczyzna ze spuszczoną głową.
s. 136:
Wampir napawał się jej widokiem. Jego pokerowa twarz stanowiła zbroję, mającą dokładnie zasłonić smutek, jaki towarzyszył mu w tej chwili.
s. 137:
Spieszył się. Truchtem pokonał drogę do samochodu. Chciał jak najszybciej wrócić do domu. Wbiegł po kilku schodkach, wszedł do środka i skierował się prosto do kuchni, tam wyciągnął piwo z lodówki i wypił niemalże jednym haustem. Był zdenerwowany. Napełnił szklankę wodą i poszedł do piwnicy.
s. 138:
Podniósł głowę, aby spojrzeć na Danaga, a ten uderzył jeszcze raz, jednak uchylił się przed pięścią.
s. 190:
Niski wyjął składany scyzoryk z kieszeni spodni, wywinął się spod pachy Damiana i skoczył w stronę Mary z impetem, atakując ja od góry.
Tu słowo wyjaśnienia – Mara stała na szczycie schodów, a napastnik, notabene karłowatego wzrostu, atakował ją niemal z połowy schodów.
s. 208:
– (…) Nie lubię się przechwalać, dowiesz się o tym z czasem, ale uprzedzam już teraz – nie jestem głupcem. Zawsze irytowało mnie, gdy idiota stara się być elokwentny. Obiecuję, że o mnie tego nie będziesz mogła powiedzieć.
s. 292:
– (…) Im szybciej tam dotrzemy, tym krócej będziesz musiał czekać. A czas, jak wiesz, płynie. Raz jest jak górski potok, by po chwili przejść w leniwe dorzecze.
s. 297:
Uchylił drzwi i dostrzegł, że ktoś wybiega z kwadratowego pomieszczenia, a jego nogi wzbijają kurz. Usłyszał odgłos odklejanych od płytek stóp.
s. 303:
Pozwól zatem, że zapytam, przyjmując twoją mikrę…
s. 322:
Po godzinnej walce z nudą wampir podniósł się i postrzelał kośćmi karku.
s. 337:
– Jak śmiesz wchodzić tu bez mojej atrybuty!? – warknął.
s. 339:
Wampir odziany w czerwoną koszulę chciał pchnąć w brzuch, ale w ostatniej chwili jego przeciwnik zrobił unik i upadł na podłogę, wbijając mu przy tym nóż w udo. Wampir się wyprostował. Zawył dojmująco. Raziel wykorzystał chwilę jego dekoncentracji i wstał szybko, po czym płynnym ruchem poderżnął mu gardło. Struga krwi, ciepłej, parującej, zatrzymała się dopiero na ścianie. Napastnik szybko dobił oponenta, wbijając ostrze głęboko nad uchem. Gorąca ciecz bryznęła mu na twarz. Słaniający się na nogach strażnik wypuścił głośno powietrze, otwierając szeroko usta, i padł bezwładnie.
s. 354:
– (…) prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, czy dotrzymuje obietnic – odparł twardo drugi. – A co ty możesz o tym wiedzieć? – Nie twój interes – warknął.
s. 356:
Barman otworzył szeroko usta ze zdziwienia, a Raziel wbił nóż w jego dłoń, przybijając ją do baru. Ten wrzasnął rozdzierająco.
s. 357:
(…) oparzenia wywołają bardzo silny ból przez stymulację nocyceptorów… wiesz, czułych na ból nerwów w skórze, pozwalając ci delektować się każdą topiącą się komórką twojego ciała, nie zapominając o niczym.
s. 404:
Pomimo przerażenia Marlena zachowywała kamienną twarz. Lata przygotowywania się do roli łowcy nauczyły ją udawać emocje.
s. 407:
Dziewczynka ruszyła na niego z szeroko otwartą buzią, w jej oczach malował się eufemizm.
I tym optymistycznym cytatem kończę pulę przykładów. Warto jednak dorzucić, że w powieści Leśniaka zamiast opierać głowę na dłoniach kładzie się dłonie na czole (s. 49), zamiast łapać się za głowę łapie się za czoło (s. 102) lub za włosy (s. 199), zamiast ignorować kogoś okazuje się ignorancję (s. 131), szefowi zamiast autorytetu maleje morale (s. 120), rekonesans robi się wobec kogoś (s. 51), po postawieniu warunków odchodzi się „miękkim krokiem” (s. 132), okazywanie wyższości „to jedyna droga do tego, by dowiedzieć się czegoś więcej” (s. 116), „zwykłe przypuszczenia, w dodatku banalne, najczęściej okazują się głupie i mylne” (s. 192), sklepienia najgłębszych, kamiennych piwnic zamkowych są podtrzymywane przez „drewniane filary” (s. 295), plany zmywają się jak woda w kiblu (s. 120), szmaty przykłada się do „kończyny zakrwawionego kikuta” (s. 258), tropienie jest „jak szukanie muchy” (s. 273), a do tego można zamknąć drzwi „przekręcając kłódkę” (s. 356) i usłyszeć „skowycz duszonego kundla” (s. 125).
Jak sobie pomyślę, że miałbym przeczytać wspomnianą na początku trylogię, to przechodzą mnie najprawdziwsze ciarki. Co poniekąd potwierdza kwalifikacje Leśniaka jako autora horrorów. Ja już jednak podziękuję za jakąkolwiek styczność z produktami naszego krajowego „Dante Alighieri”. Szkoda czasu i nerwów.



Tytuł: Przed północą
Data wydania: 15 maja 2015
Wydawca: Olesiejuk
ISBN: 978-83-274-3416-6
Format: 456s. 135×205mm
Cena: 34,99
Gatunek: groza / horror
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 10%
powrót; do indeksunastwpna strona

35
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.