powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CLXXIII)
styczeń-luty 2018

Kuglarskie sztuczki
Michael Gracey ‹Król Rozrywki›
Wypełniony scenicznym światłem, śpiewem i choreograficznymi popisami „Król rozrywki” ma wiele z oryginalnego teatru osobliwości Phineasa Taylora Barnuma. Dostarcza kilku zachwytów, uśmiechów i wzruszeń, długi czas skutecznie maskując wrażenie, że jego przepych i ekscytacja niecodziennościami jest wyłącznie grubym przypudrowaniem braków w dramaturgicznej części opowieści.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
‹Król Rozrywki›
‹Król Rozrywki›
Tytułowego „Króla rozrywki” poznajemy podczas żywiołowego musicalowego aktu. Prowadzący spektakl P.T. Barnum zapewnia nas o oglądaniu „najwspanialszego show w historii”, lecz zanim zagości on na ekranie na dłużej, przejedziemy przez poprzedzające go przystanki ogranego schematu „od pucybuta do milionera”. Przyszły rozrywkowy impresario zaczyna zatem od bycia upokarzanym synem krawca, przez czas włóczęgi i biedy, aż do roli nudnego księgowego z wielkim marzeniem: dostarczania nietypowej, fascynującej rozrywki. By zrealizować cel i stać się kimś na artystycznej mapie XIX-wiecznego Nowego Jorku, bohater organizuje teatr osobliwości. Pod jednym dachem jest miejsce dla czarnoskórych akrobatów, karła na koniu i śpiewającej kobiety z brodą. Kompilowana gama bandy społecznych wyrzutków i outsiderów szybko zdobywa popularność, bo dziwaczność i makabra to coś, co zawsze wzbudza ludzką ciekawość i nie pozwala łatwo odwrócić wzroku. Przy okazji Barnum snuje jeszcze jedno marzenie – zdobyć szacunek snobistycznych elit, bo to o ich względy i akceptację walczy od dziecka.
Oryginalny, wysokobudżetowy musical bez scenicznego rodowodu jest dla filmowych studiów zawsze sporym ryzykiem, nawet w świecie ogarniętym szałem na punkcie „La La Landu”. Nie dziwi zatem, że jego realizacja w drodze na ekran zaliczyła sporo wybojów i przeciągnęła się o prawie siedem lat. Być może właśnie dlatego nieco wiekowa metryka tekstu trąci spiętrzeniem fabularnych ramotek. Autentyczność życiorysu Barnuma w rzeczywistości „Króla rozrywki” pełni bowiem drugorzędną rolę. Scenarzyści (w tym zaprawiony w musicalowych bojach Bill Condon) traktują biografię showmana mocno wybiórczo i nawet jeśli pojedyncze fakty zgadzają się z prawdą, to koreluje się je w chronologii, która najpłynniej buduje ekranowy dramat. Przewidzenie ich wszelakich rozwiązań nie wymaga szczególnych zdolności jasnowidztwa. W fabularnych zakrętach znajdzie się przestrzeń dla zachłyśnięcia sukcesem, pogubienia pierwotnej wizji stojącej za stworzeniem cyrku, jak i pełnej gamy wynikających z powyższego wzlotów i upadków Barnuma na polu tak zawodowym jak i rodzinnym.
„Król rozrywki” opowiada zatem typową historię środowiskowych wyrzutków, wyalienowanych ze względu na kształty, rozmiary, kolor skóry. Zbierając ich na jednej scenie, legendarny showman stworzył oazę społecznej równości, bo sztuka, nawet w definicji zagiętej pod dziejowy gorset konwenansów jest z założenia wolna od światopoglądowych uprzedzeń. To zresztą przebijający się motyw muzycznej części filmu. Umowność, jaką gwarantuje musicalowy gatunek, pozwoliła na wybrzmienie z ekranu piosenek i choreografii nieprzystających stylem do opisywanej epoki, aczkolwiek ich zarażająca energia to solidne spoiwo nieprzerwanego potoku fabularnych skrótów. Znakomicie oświetlone musicalowe sekwencje i wpadające w ucho rytmy przyćmiewają treściowe niedostatki. Na poziomie kreowania porywającego show, film dorasta do legendarnej sławy oryginału, a autorzy przewodniego „This Is Me” powinni już robić miejsce na półkach w oczekiwaniu na wypełnienie ich branżowymi statuetkami.
Nie można również zaprzeczyć, iż plejada gwiazd z Hugh Jackmanem w roli głównej daje z siebie wszystkiego. Australijczyk w roli impresaria jest jak elegancki, dobrze pasujący garnitur – świetnie skrojony do epoki i gatunku i postaci. Dlatego można tylko żałować, że on, jak i cała reszta obsady, prócz wokalno-tanecznych popisów w musicalowych numerach, nie mają tu za wiele do zagrania.
W centrum artystycznego credo Barnuma zawsze stało dostarczenie zachwycających przeżyć, co przez lata czynił ze sporym sukcesem. Ci, którzy zdecydowali odwiedzić się jego cyrk, wychodzili w lepszym nastroju niż do niego przyszli. Mimo kilku niedoskonałości, w przypadku „Króla rozrywki” powinno być podobnie.



Tytuł: Król Rozrywki
Tytuł oryginalny: The Greatest Showman
Dystrybutor: Imperial CinePix
Data premiery: 29 grudnia 2017
Reżyseria: Michael Gracey
Zdjęcia: Seamus McGarvey
Rok produkcji: 2017
Kraj produkcji: USA
Gatunek: biograficzny, dramat, musical, muzyczny
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

70
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.