Cztery nominacje do Oscara, w tym w najważniejszej kategorii. Dziś do naszych kin wchodzą znakomite „Tamte dni, tamte noce”, czarująca historia miłosna i przenikliwa opowieść o edukacji sentymentalnej. Pisaliśmy o filmie przy okazji relacji z American Film Festival, dziś wypada przypomnieć tę recenzję.  |  | ‹Tamte dni, tamte noce›
|
„Call Me by Your Name” Luki Guadagnino to czarująca historia miłosna i przenikliwa opowieść o edukacji sentymentalnej, nie bez powodu kojarząca się z filmami Bernardo Bertolucciego czy Erica Rohmera. Rzecz dzieje się na prowincji, w północnych Włoszech, na początku lat osiemdziesiątych: do kosmopolitycznego domu amerykańskiego profesora specjalizującego się w kulturze antyku przyjeżdża na kilka tygodni doktorant z USA, Oliver (Armie Hammer, skądinąd wyglądający jak grecki bóg). Gość, wprawdzie nonszalancki i nieco arogancki, ale też zabawny, błyskotliwy i diablo przystojny, wprowadza ożywienie w lokalną atmosferę: już po chwili ze wszystkimi jest na „ty” i budzi westchnienia okolicznych dziewcząt (zobaczcie choćby scenę, w której Hammer tańczy do „Love My Way” Psychedelic Furs, będziecie wiedzieć dlaczego). Najtrudniej przekonać mu do siebie siedemnastoletniego Elio (Timothée Chalamet – wielkie aktorskie odkrycie filmu), syna profesora, chłopaka, który wie wszystko (np. jak Liszt zagrałby Bacha), ale tak naprawdę wszystkiego, co najważniejsze musi się jeszcze nauczyć. Nie jest sztuką nakręcić zmysłowy film, mając do dyspozycji pięknych aktorów, włoskie lato i kilka nowych piosenek Sufjana Stevensa – sztuka, by taki obraz nie obrócił się w kicz. W filmie włoskiego reżysera (ze scenariuszem współautorstwa samego Jamesa Ivory’ego) udaje się to bezbłędnie: choć bijąca z ekranu bliskość między Oliverem a Eliem jest poruszająca, a słoneczna prowincja uwodzi światłem, zielenią, blaskiem wody i architekturą, gdzieś na marginesach „Tamtych nocy…” pojawiają się cienie – choć akcja toczy się w wielokulturowym, liberalnym środowisku, coming out wymaga ponadprzeciętnej odwagi; jedno spełnione pragnienie może prowadzić do kilku złamanych serc. Wreszcie nieoczywista jest sama dynamika relacji bohaterów – właściwie nieustannie zadajemy sobie pytania, o ich intencje, o to, komu zależy bardziej, w którym momencie kończy się wakacyjna przygoda a zaczyna formujące doświadczenie. „Tamte dni, tamte noce” są tak świetne, że nawet gdy w dość jasny sposób Guadagnino wykłada pod koniec filmu jego sens, to robi to w jednej z najlepszych scen: szczera rozmowa ojca z Eliem chwyta za gardło i stanowi kapitalną kodę, a przy tym sprawia, że scenariuszowo niepozorna postać rodzica staje się bohaterem kluczowym dla zrozumienia całej opowieści.
Tytuł: Tamte dni, tamte noce Tytuł oryginalny: Call Me by Your Name Data premiery: 26 stycznia 2018 Rok produkcji: 2017 Kraj produkcji: Brazylia, Francja, USA, Włochy Czas trwania: 132 min Gatunek: dramat, melodramat Ekstrakt: 90% |