Na początku piątego tomu Bragon udowadnia, że czas spędzony u Ridża nie poszedł na marne. Tylko po kiego czorta będąc rycerzem bierze udział w pojedynkach w wiejskimi osiłkami? Spokojnie, panowie Loisel i Le Tendre potrafią zadbać o wciągająca historię.
W albumie „Rycerz Bragon” zostawiliśmy głównego bohatera w dramatycznej sytuacji. Zaatakowany wraz z Burlogiem przez zdradzieckiego Szczecinę i jego bandę ratował się skokiem z dużej wysokości do rwącej rzeki. Na początku jest klasycznie, bo napastnicy są przekonani, że Bragon i Burlog nie mieli szans na przeżycie takiego skoku, a jednak ci ostatni wychodzą z niego bez szwanku. Prawie bez szwanku. Okazuje się, że Bragon utracił pamięć. Będąc w pełni sił fizycznych, mentalnie jest kompletnie zagubiony. Nie wiem kim jest, skąd pochodzi, dokąd zmierza. Jedynym jego oparciem jest, na szczęście całkowicie oddany, młody Burlog. I jest to jeden z ciekawszych motywów tego albumu zwłaszcza dla tych czytelników, którzy swoją przygodę z serią rozpoczęli od „Muszli Ramora”. Napięte i mało przyjacielskie relacje między Bragonem i jego uczniem ukazane we wcześniejszym cyklem
1), już teraz zmuszają do zastanowienia się nad tym, jak przebiegały ich losy i co między nimi zaszło. Kto wie, może będzie to ciekawszy wątek od tego opowiadającego o Bragonie i Ridżu? Oczywiście utrata pamięci, sama w sobie dramatyczna, nie jest głównym motorem historii. Cały czas działa Zakon Znaku dążący do zniszczenia wszystkich marchii, przejęcia władzy nad Akbarem i sprowadzenia doń boga Ramora. Dla Zakonu głównym wrogiem jest Humon, ojciec Mary, człowiek, który cieszy się największym szacunkiem władców pozostałych marchii. A będący sojusznikiem (z wiadomych względów) Humona Bragon był dla Zakonu jedną z większych przeszkód. Tutaj pojawia się jeden ze słabszych punktów scenariusza. Bragon miał zginąć, przeżył ale stracił pamięć. „Cudownym” zrządzeniem losu wysłannicy Zakonu znajdują tytułowego „złodzieja woli”, który potrafi przejmować kontrolę nad słabymi umysłami. I dla takiego specjalisty, człowiek pozbawiony pamięci to bardzo łatwy cel. Później jest już ciekawie, jako, że sprawa kontroli telepatycznej ma swoje ograniczenia. Nie działa na przykład w trakcie snu złodzieja woli, co zostało zilustrowano niezłą sceną gdy Bragon, pozbawiony mentalnej smyczy rzuca się na obstawę. Ci ostatkiem sił budzą telepatę. Nie chcąc zdradzać szczegółów wspomnę tylko, że niestety Zakon przynajmniej częściowo realizuje swój plan wykorzystania bezwolnego Bragona. Doprowadza to do dramatycznych wydarzeń i wygląda na to, że równowaga sił w Akbarze została naruszona.
Trzeba oddać sprawiedliwość Loiselowi i Le Tendre’owi, że szanują czytelnika. Na kolejne tomy cyklu trzeba czekać po kilka lat, ale dostajemy dzieło przemyślane i dopracowane. A następny album już w 2020 roku. Zapewne.
1) – oczywiście wcześniejszym po względem wydania.
Format: 64s. 215x290 mm