Z nowym rokiem startujemy z nową rubryką – „Zagraj to jeszcze raz Sam” – poświęconą coverom, jakie można znaleźć na Youtube. Głównie chodzi o artystów bez większego dorobku płytowego, co nie znaczy, że i tacy się u nas nie znajdą. Na początek człowiek-orkiestra, czyli Leo Moracchioli w porywającej wersji hitu z roku 1992 „Informer”. Przełom lat 80. i 90. to zabawny czas, kiedy z jednej strony rządziła generacja grunge, a do mainstreamu wchodzili thrashowi metalowcy, a z drugiej nastąpiła eksplozja hip-hopu, który zmiksowany z popową wrażliwością przybierał nieraz komiczny z dzisiejszego punktu widzenia obraz. Trudno bowiem nie uśmiechnąć się z sentymentem na widok tych wszystkich pstrokatych, rozciągniętych strojów MC Hammera, przerysowanych, kanciastych fryzur wzorowanych na Grace Jones, czy ubierania się na drugą stronę a’la Kriss Kross. Do czasu debiutu Rage Against The Machine podział był prosty – Czarni mieli rap, Biali ciężki rock. Nie oznacza to jednak, że nie trafiały się prekursorskie mariaże jednego z drugim, czy próby przełamywania bariery rasowej. Najczęściej jednak kończyło się to w niezamierzenie prześmiewczy sposób, czego dowodem jest Vanilla Ice. Z drugiej strony mieliśmy Marky Marka (dziś zwanego Markiem Wahlbergiem), który aż tak wielkiego wstydu nie przyniósł. Bohater naszego tekstu – Snow, z którego repertuaru pochodzi „Informer” lokuje się gdzieś po środku. W czasie, kiedy jedni uważają jego utwór za jeden z najlepszych kawałków lat 90., inni lokują go w strefie totalnego obciachu. Nie zmienia to faktu, że „Informer” posiada potężny ładunek przebojowości, a osoba, która go usłyszy rano, będzie go nuciła do wieczora. Okazuje się, że to nie wszystko co można wycisnąć z wyrzucanych z szybkością karabinu automatycznego wersów „Informer, ya’ no say dadda me Snow me I’ll go blame / A licky Boom Boom Down”. Udowodnił to jutuber z Norwegii Leo Moracchioli. Jego specjalnością jest przerabianie popularnych piosenek na wersje metalowe. Co ważniejsze jednak, nie chodzi o dorzucenie ostrych gitar, ale bardzo zgrabne aranże, które śmiało mogą konkurować z oryginalnymi wersjami. Trzeba także zaznaczyć, że Leo jest człowiekiem orkiestrą, ponieważ nie tylko sam gra na wszystkich instrumentach i śpiewa, ale także tworzy zabawne klipy, w których wykazuje się sporą dawką autoironii. Ten do „Informer” skupia się na postaci ogromnego białego królika, co w połączeniu z Fińskim komediowym horrorem gore „Bunny The Killer Thing” z 2015 roku, pozwala wysnuć teorię, że Skandynawowie mają jakieś dziwne królicze fobie. Jeśli przypadnie Wam do gustu jego wersja hitu Snowa, polecam także pozostałe nagrania, zwłaszcza „Ghostbusters”, „Hello” i obowiązkowe „Despacito”. Wejście rano przed szkołą / uczelnią / pracą (niepotrzebne skreślić) na jego oficjalny profil Frog Leap Studios gwarantuje lepsze pobudzenie od sześciu łyżeczek sypanej kawy. |