„Ministerstwo niezrównanego szczęścia” to powrót Arundhati Roy do pisania prozy po długiej przerwie.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Debiutancka powieść autorki „Bóg rzeczy małych” została wyróżniona nagrodą Bookera w 1997 roku. Powieść zyskała międzynarodowy rozgłos, przede wszystkim ze względu na poruszane w niej palące kwestie równouprawnienia kobiet i ich obecności w przestrzeni prawnej, społecznej i kulturowej. Po prozatorskim debiucie Arundhai Roy opublikowała kilka książek publicystycznych – w Polsce ukazały się m.in. „Algebra bezgranicznej niesprawiedliwości” oraz „ Indie rozdarte”. Poświęciła się działalności społecznej, stała się znaną i wpływową aktywistką, „zaciekle walcząc o duszę Indii”, jak wyraziła się w jednej ze swoich publikacji. Tymczasem „Bóg rzeczy małych” pozostawał w pamięci zachwyconych czytelników – i nic dziwnego, że z niecierpliwością wyglądano kolejnej powieści Arundhati Roy. Czytelnicy musieli zaczekać na „Ministerstwo niezrównanego szczęścia” aż dwadzieścia lat. Czy było warto – o tym musi się przekonać każdy sam, sięgając po powieść. Nie jest to łatwa lektura, to trzeba zaznaczyć od razu na początku. Opowieść jest bez chronologii, rwana, zatłoczona (może nawet przeładowana) licznymi bohaterami, zdarzeniami, historiami. Wymaga to od czytelnika maksymalnej uwagi, by śledzić błyskawicznie zmieniające się scenerie, postacie, drobiazgowe opisy i szczegółowe opowieści następujące jedna po drugiej. Warto także jeszcze poznać realia Indii i fakty z historii: uniezależnienie się od Wielkiej Brytanii i uzyskanie niepodległości po II wojnie światowej, a po tym – dramatyczny podział na Indie i Pakistan oraz łączące się ze wszystkimi tymi wydarzeniami pogromy, wojny, niepokoje społeczne, religijne tarcia. Na pierwszy plan powieści Arundhati Roy wysuwa się spór o Kaszmir, prowincja, do której rościły sobie prawo Indie i Pakistan. Po trzech kosztownych i wyniszczających wojnach między dwoma państwami powstał niepodległy Bangladesz. Struktura książki, choć sprawia wrażenie chaotycznej, przypadkowo pozszywanej i słabo uporządkowanej – w rzeczywistości jest jednak przemyślana i konsekwentna, a broni się przede wszystkim ze względu na literacki talent Arundhati Roy. Siła jej opowieści jest nieodparta. Autorka kocha Indie i pisze o nich całym sercem, wykrzykując ból, gniew oraz swoją niezgodę na stan rzeczy w swoim kraju. Widać tu jak na dłoni temperament społecznej aktywistki, którą niepokoi wiele kwestii, wśród nich wielkie polityczne, religijne i społeczne zróżnicowanie Indii, by nie powiedzieć – rozdrobnienie. To wywołuje konflikty i oddala wizję stabilizacji. Roy pochyla się też z empatią nad ludźmi, których współczesna socjologia nazywa ludźmi-odpadami, nikomu niepotrzebnymi, o których nikt się nie upomina. To ci, skazani na życie w slumsach, uchodźcy, porzucone sieroty, pochodzący z najniższej kasty społecznej w Indiach niedotykalni. Wszystkich symbolizuje postać Andźum, hermafrodyty zamieszkałej na cmentarzu. Jej/jego życie zawieszone jest pomiędzy męskością i kobiecością, życiem i śmiercią, człowieczeństwem a skazaniem na bycie odpadem. Wszystkie postacie z „Ministerstwa niezrównanego szczęścia” łączy to, że są one zawieszone pomiędzy sferą prywatną a polityczną. Tak jak Dayachand, który przyjął pseudonim Saddam Husajn (na cześć uwielbianego przez niego przywódcy). Chce on pomścić śmierć swojego ojca – a gniew i chęć zemsty jednostki jakże łatwo wtłoczyć w schematy działania rozmaitych organizacji paramilitarnych, terrorystycznych, produkujących dżihadystów i różnej maści męczenników. Na uwagę zasługuje też Tilottama (Tilo), zbuntowana studentka, której matką była chrześcijanka z Syrii. Jej pochodzenie to także kwestia polityczna, zwłaszcza tam, gdzie do głosu dochodzi nietolerancyjny hinduizm oraz ortodoksyjny islam. Polski wydawca dołożył wielu starań, by ta trudna i w gruncie rzeczy hermetyczna powieść była jak najbardziej zrozumiała dla czytelnika. Tłumaczenie Jerzego Łozińskiego zostało poddane konsultacji indologicznej Krzysztofa Iwanka, który jest także autorem przypisów. Szeroko objaśniają one większość rzeczy, do których nawiązuje autorka: realia historyczne Indii i kulturową specyfikę, wraz ze wszelkimi niuansami. „Ministerstwo niezrównanego szczęścia” to szeroki epicki fresk, portretujący generację, „która nie zaznała niczego poza wojną”, jak czytamy w powieści. To pokolenie skażone złem, gniewem, brakiem miłości. Trudno mu budować, wybaczać, kochać. Współczesne Indie nadal są przepełnione niepokojami i konfliktami, daleko tam do ustabilizowania sytuacji. I tu dochodzimy do uniwersalnego wydźwięku powieści Arundhati Roy: gdy prywatne staje się polityczne – nie tylko w Indiach, ale wszędzie na świecie – każdy jest stroną jakiegoś konfliktu, który w ten sposób staje się wojną wszystkich ze wszystkimi.
Tytuł: Ministerstwo niezrównanego szczęścia Tytuł oryginalny: The Ministry of Utmost Happiness Data wydania: 9 października 2017 ISBN: 978-83-8116-140-4 Format: 478s. 140×205mm; oprawa twarda Cena: 49,90 Gatunek: obyczajowa |