Internet ma dwa oblicza. Z jednej strony jest śmietnikiem, który powoduje, że zaczyna się tracić wiarę w ludzkość. Z drugiej pokazuje także jak bardzo, jako gatunek, jesteśmy kreatywni. Na przykład by zagrać utwór Neny „99 luftballons” na… czerwonych balonach. „99 luftballons” (w angielskiej wersji „99 Red Balloons”) jest muzycznym symbolem lat 80. Zaśpiewany przez młodą, niemiecką wokalistkę Nenę w 1983 roku trafił na debiutancki album zespołu sygnowanego jej pseudonimem, zatytułowany po prosu „Nena”. Stanowiąc mieszankę surowości punka i syntezatorowej przebojowości popu stał się hitem w całej Europie, a także w USA, Japonii i Australii. Niewiele osób zastanawiało się jednak nad znaczeniem utworu, który stanowi antywojenny protest song. Stało się to, ponieważ niemiecki nie jest powszechnie znanym językiem, ale także ponieważ angielski tekst piosenki jest inny niż oryginalny. Choć również opowiada o siejących panikę wśród wojskowych, odlatujących w powietrze 99 balonach, to sprawia wrażenie raczej dowcipnej opowiastki, niż gorzkiej refleksji nad wiszącym nad światem widmem zagłady okresu Zimnej Wojny („99 lat wojny / nie zostawiło miejsca dla zwycięzców / nie ma już ministrów wojny / ani odrzutowców / Dziś rozglądając się dookoła / widzę świat leżacy w zgliszczach”). Dziś jednak „99 luftballons” potraktujemy z przymrużeniem oka. A to za sprawą majstersztyku, jakiego dokonał obecnie stacjonujący w Toronto Andrew Haung. Pomijając fakt, że pracuje jako kompozytor i producent muzyczny na zlecenie (współpracował np. z Emily Haines), aktywnie udziela się na youtube. Na prowadzonym przez siebie kanale podejmuje muzyczne wyzwania, jakie podsuwają mu internauci. Jednym z nich było zagranie utworu Neny jedynie z wykorzystaniem czerwonych balonów. Powiedzieć, że to co zaprezentował to mistrzostwo świata to mało. Do tego dochodzi zabawna wizualizacja, prezentująca w jaki sposób Haung uzyskiwał potrzebne mu dźwięki. To jednak tylko cząstka jego dokonań. Chętni mogą znaleźć o wiele więcej podobnie zwariowanych przedsięwzięć. Jest to o tyle ciekawe, że Andrew nie chowa się ze swoimi producenckimi sztuczkami, oferując jedynie gotowy produkt, ale również chętnie opowiada o tym, jak tworzy. Dzięki temu można prześledzić w jaki sposób zagrać „Poker Face” Lady Gagi pstrykając w policzki, jak przerobić przemówienie Donalda Trumpa w muzykę i w jaki sposób wykorzystać dźwięk spadającego fortepianu na beton, by powstała z tego piosenka. |