powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CLXXIII)
styczeń-luty 2018

Naturalne skłonności do komplikowania życia
Philippe Aymond, Jean Van Hamme ‹Lady S. #6: Portugalski galimatias›
Lata mijają, a Szania Rivkas wciąż wygląda fenomenalnie. Choć oczywiście nie jest to jedyny powód, dla którego warto sięgnąć po kolejny tom sensacyjno-szpiegowskiej serii Jeana Van Hamme’a i Philippe’a Aymonda. Tworząc „Lady S.”, belgijski scenarzysta reagował na bieżące wydarzenia polityczne – pewnie dlatego w „Portugalskim galimatiasie” istotne miejsce zajmuje wątek związany z działalnością islamskich fundamentalistów.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Początek szóstego tomu opowieści o uciekinierce z radzieckiej Estonii nie sprawia jednak wcale wrażenia reakcji na bieżące wydarzenia. Wręcz przeciwnie! Wydaje się, że Jean Van Hamme sięgnął po retrospekcje, cofając się w czasie do epoki Kraju Rad. Magadan, Kołyma, wschodnia Syberia – te nazwy geograficzne kojarzą się przecież jednoznacznie z sowieckimi łagrami i niewolniczą pracą więźniów przy wydobyciu złota i ołowiu. To, co się dzieje na pierwszych planszach komiksu, przypomina amerykański film sensacyjny z lat 70. bądź 80. XX wieku, którego bohaterami są paskudni komuniści, bez wahania zabijający każdego, kto sprzeciwia się ich woli. Czy tak jest w rzeczywistości – okazuje się dopiero w finale, który nie należy wprawdzie do szczególnie oryginalnych, ale na pewno trzyma w napięciu do ostatniej chwili.
W dalszej części przenosimy się do zupełnie innego świata. Nie ma w nim już miejsca dla Suzan Fitzroy, jest natomiast – na powrót – Szania Rivkas, wydalona ze Stanów Zjednoczonych z powodu afery, której szczegóły poznaliśmy w poprzedniej odsłonie „Lady S.” („Kret w Waszyngtonie”). Estonka od trzech miesięcy pracuje jako tłumaczka w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Po ostatnich zawirowaniach stara się dopiero stanąć na nogi; nie stać jej jeszcze na samodzielne mieszkanie, dlatego wynajmuje lokal do spółki z Kadiją, studentką z jednego z krajów arabskich. Dziewczyna, podobnie jak Szania, nie stroni od uciech życia. Nie tylko spotyka się ze swoim chłopakiem Mohcine, ale nawet organizuje męskie towarzystwa dla swojej współlokatorki. Panna Rivkas nie ma ochoty angażować się emocjonalnie, ale Farik Hassine – kompan Mohcine – robi na niej jak najlepsze wrażenie.
Nowy znajomy Szani jest stateczny i ułożony. Pracuje jako nauczyciel w strasburskiej medresie, ma też wiele ciekawych spostrzeżeń na temat współczesnego świata. Jakież więc jest zdziwienie Estonki, kiedy od swego tajemniczego znajomego, Oriona, dowiaduje się, że Farik nazywa się zupełnie inaczej, a jego poglądy odbiegają od powszechnie akceptowanych w krajach Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych. Po co przyjechał do Strasburga? Na to właśnie pytanie chciałaby poznać odpowiedź CIRCAT, czyli Centralized Information and Research Center Against Terrorism – organizacja, którą reprezentuje Orion. Rivkas, chcąc nie chcąc, ponownie pakuje się więc w sam środek cyklonu. Dobrze… a skąd ta Portugalia w tytule? Van Hamme, mający naturalne skłonności do komplikowania swoim bohaterom życia, postanowił i tym razem nie oszczędzać sympatycznej Estonki. Nie dość, że postawił na jej drodze mężczyznę podejrzanego o terroryzm, to na dodatek sprawił, że kobietą po raz kolejny zainteresowała się CIA.
To ostatnie ma bezpośredni związek z wydarzeniami przedstawionymi we wstępie; staje się też główną przyczyną wyekspediowania Rivkas do stolicy Portugalii, a wraz z nią – jej nowych arabskich przyjaciół. Owszem, w paru momentach Van Hamme idzie na skróty, wymyślając takie rozwiązania fabularne, które mają pasować mu do przyjętego z góry konceptu. Z drugiej strony jednak szybką akcją – rodem z powieści bądź filmów z Jamesem Bondem czy Jasonem Bourne’em – maskuje szwy. Dopiero dotarłszy do końca, zaczynamy główkować, czy to aby nie nazbyt naiwne. Ale skoro nie przeszkadza to w trakcie lektury (czytając, przyjmujemy „na wiarę”, że tak właśnie musi być), można autorowi wybaczyć. Tym bardziej że są takie zwroty akcji, kiedy udaje mu się zaskoczyć czytelnika. Czyli coś za coś. W ostatecznym rachunku – co najważniejsze – i tak wychodzi na plus.
W „Portugalskim galimatiasie” Jean Van Hamme łączy i konsekwentnie przeplata ze sobą dwa wątki. Jeden z nich służy belgijskiemu scenarzyście do podkreślenia wagi współczesnych zagrożeń politycznych (vide działalność – pozostańmy przy tej wersji imienia – Farika), drugi splata album z poprzednimi odsłonami serii, sięgając aż po otwierający ją tom „Na zdorowje, Szaniuszka!” (2004). Fabuła raduje zaś nie tylko czytelników, lecz także Philippe’a Aymonda, który dzięki wyobraźni Van Hamme’a (a może jest to, dla odmiany, jego wkład własny) nie pomija ani jednego pretekstu do przedstawienia idealnych kształtów estońskiej bohaterki. Mimo upływu lat, Szania wciąż wygląda doskonale, zwłaszcza w samej bieliźnie. Ale nie o tym miało być… Francuski rysownik radzi sobie przecież również ze wszystkim innym, głównie z dynamiką kadrów, co jest o tyle istotne, że „Lady S.” to w dużej mierze komiks akcji. W tym tomie też nie brakuje ani strzelanin, ani spektakularnych ucieczek, ba! jest nawet prawdziwie bondowski finał.



Tytuł: Lady S. #6: Portugalski galimatias
Scenariusz: Jean Van Hamme
Data wydania: grudzień 2017
Wydawca: Kubusse
Cykl: Lady S.
ISBN: 9788394148065
Format: 48s. 215x290 mm
Cena: 38,00
Gatunek: sensacja
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

125
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.