powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CLXXIV)
marzec 2018

Tu miejsce na labirynt…: Wieczni rewolucjoniści z Zelandii
Mythic Sunship ‹Upheaval›
Niespełna rok. Tyle kazali czekać swoim fanom na nową płytę Duńczycy z Mythic Sunship. I chociaż nie ma na niej nic, czego nie słyszelibyśmy na którymś z poprzednich albumów – to i tak nie zmienia to faktu, że „Upheaval” to kolejne cenne dzieło w coraz bogatszym dorobku kwartetu z Kopenhagi.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
O poprzednim albumie Mythic Sunship – wydanym przez El Paraiso Records w kwietniu 2017 roku „Land Between Rivers” – pisaliśmy w „Esensji” pod koniec sierpnia. Na najnowszą produkcję kwartetu zwracamy uwagę nieco wcześniej, niespełna dwa miesiące po premierze. Ma to swój konkretny powód. Z każdą kolejną płytą zespół umacnia bowiem swoją pozycję w świecie rocka progresywnego i psychodelicznego. Choć na upartego w jego dokonaniach można też bez większego problemu dostrzec również wpływy space- i post-rocka. Do 2015 roku, czyli momentu podpisania pierwszego profesjonalnego kontraktu, kwartet wydał trzy – dzisiaj już trudno dostępne – materiały: rozprowadzany na koncertach demonstracyjny kompakt „Mythic Sunship” (2010) oraz dwie, opublikowane zaledwie w kilkudziesięciu egzemplarzach, kasety magnetofonowe „Colour Out of Space” (2011) i „Celestial Disturbance” (2014). Tak naprawdę więc kariera grupy nabrała rozpędu dopiero w chwili złożenia przez muzyków podpisu na umowie z kopenhaską wytwórnią El Paraiso Records.
Od tamtego momentu panowie z Mythic Sunship bardzo regularnie wydają kolejne albumy (zawsze na dwóch nośnikach, winylu i srebrnym krążku): „Ouroboros” ujrzał światło dzienne w maju 2016, „Land Between Rivers” w kwietniu 2017, a najnowszy „Upheaval” w styczniu 2018 roku. Dostrzegacie pewną prawidłowość? Czas oczekiwania na nową produkcję Duńczyków za każdym razem jest nieco krótszy. Jeśli więc utrzymają oni dotychczasowe odstępy, czwarta płyta – oczywiście z tych pod szyldem El Paraiso – powinna ucieszyć nas jesienią. Ale to tylko pobożne życzenia. Na razie zajmijmy się „Upheaval”, tym bardziej że to wciąż gorąca nowość. Materiał zarejestrowany został w tym samym składzie, co wszystkie poprzednie. A to oznacza, że na gitarach zagrali Emil Thorenfeldt i Kasper Stougaard Andersen, sekcję rytmiczną tworzyli natomiast basista Rasmus Cleve Christensen oraz perkusista Frederik Denning. I na tym podobieństwa wcale się nie kończą. Ktoś, kto lubi być zaskakiwany, powie zapewne: „Szkoda”; większość dotychczasowych fanów Mythic Sunship skwituje raczej krótko: „I dobrze!”.
Na nowy album Duńczyków złożyły się cztery rozbudowane – no, może z jednym wyjątkiem – kompozycje, których łączny czas trwania przekroczył czterdzieści cztery minuty. Spora gratka dla tych, którzy gustują w utworach mogących ciągnąć się w nieskończoność. Zestaw otwiera „Tectonic Breach”, w którym na początek wybrzmiewają dwie zapętlone ze sobą gitary. Kiedy dołącza do nich sekcja rytmiczna, robi się jeszcze gęściej. I intensywniej. Tym bardziej że zespół z Kopenhagi nie odżegnuje się również od inspiracji heavy metalem. W każdym razie potrafi nie tylko podkręcić tempo, ale także przydać swoim utworom – a przynajmniej ich fragmentom – mocy. A tak jest właśnie w tym przypadku. Metalowa furia ściera się z postrockową formą, efekt tego bywa zaś piorunujący. Wiadomo jednak, że po każdej burzy musi nastąpić moment wyciszenia. Zdają sobie z tego również sprawę Emil, Kasper, Rasmus i Frederik – dlatego też po wyprowadzeniu potężnego ciosu dają słuchaczom czas na dojście do siebie. A potem… cóż, potem uderzają ponownie. I może to być dla mniej zorientowanych w temacie cios nokautujący!
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na szczęście pierwsze minuty „Aether Flux” dają trochę wytchnienia. Denning zapętla rytm, a idący jego tropem Thorenfeldt i Stougaard Andersen skupiają się na obudowywaniu go nastrojowymi i hipnotyzującymi partiami gitar. Nie może to jednak oczywiście trwać w nieskończoność – z biegiem czasu drogi gitarzystów rozchodzą się i kiedy jeden skupia się na zagęszczaniu tła, drugi, uwolniony od innych obowiązków, pozwala sobie na progresywną solówkę. Trochę trzeba się jednak wysilić i wytężyć ucha, aby czerpać z niej zasłużoną radość, ponieważ – wzorem wielu formacji postrockowych – pozostali muzycy robią dużo, aby swoim rozmachem zepchnąć gitarzystę na drugi plan. Taka poetyka. Można się przyzwyczaić. Zaskoczeniem dla osób dobrze znających wcześniejsze dokonania Mythic Sunship może być natomiast „Cosmic Rupture”. Nie dlatego, że na tle innych kompozycji kwartetu ta jest stosunkowo krótka (trwa niespełna siedem minut), lecz z tego powodu, że emanuje potężną wprost energią. Największa w tym zasługa Christensena i Denninga, którzy – jak się okazuje – byliby w stanie wysłać na wcześniejszą emeryturę niejedną punkową sekcję rytmiczną.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Opus magnum „Upheaval” – i zarazem utworem wieńczącym album – jest niemal czternastominutowy „Into Oblivion”, którym szczególnie usatysfakcjonowani mogą poczuć się wielbiciele cięższych brzmień. Zaczyna się bardzo majestatycznie (vide bas i perkusja) i przejmująco, niemal mrocznie (co jest zasługą gitarzystów). I chociaż z czasem zespół rozkręca się, podbija tempo, zagęszcza atmosferę, to jednak przez cały czas utrzymuje ten niezwykły nastrój. Numerowi temu bardzo przysłużył się także producent Jesper Bagger Hviid, który zadbał o nadzwyczaj selektywne brzmienie. Każdy instrument, jeśli tylko zachodzi taka potrzeba, jest doskonale słyszalny. W przypadku „Into Oblivion” jest to szczególnie istotne, pozwala bowiem wyławiać dźwięki grających z coraz większym zaangażowaniem i rozmachem gitarzystów, których partie idealnie zresztą się dopełniają. Hviid bawi się również efektami, skutkiem czego w finale Emil Thorenfeldt skręca w stronę noise’u, a Kasper Stougaard Andersen – stoner rocka. Chociaż po pierwszym „Upheaval” może wydawać się monotonna, z każdym kolejnym zyskuje – zwłaszcza jeżeli ucho nauczy się wyławiać smaczki.
Dobrego wrażenia, jakie pozostawia po sobie muzyka, nie psuje również ascetyczna okładka, co akurat jest typowe dla wydawnictw spod znaku El Paraiso Records. Pod górnym paskiem, zawierającym podstawowe dla słuchacza informacje skrzy się bowiem fragment „psychodelicznego” dzieła dziewiętnastowiecznego francuskiego malarza, ilustratora i litografa (ale również astronoma i entomologa) Étienne’a Léopolda Trouvelota. Zaprawdę powiadam Wam: trudno byłoby o grafikę trafniej oddającą twórczość Duńczyków.
Skład:
Emil Thorenfeldt – gitara elektryczna
Kasper Stougaard Andersen – gitara elektryczna
Rasmus Cleve Christensen – gitara basowa
Frederik Denning – perkusja



Tytuł: Upheaval
Wykonawca / Kompozytor: Mythic Sunship
Data wydania: 12 stycznia 2018
Nośnik: CD
Czas trwania: 44:16
Gatunek: rock
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
W składzie
Utwory
CD1
1) Tectonic Breach: 12:42
2) Aether Flux: 10:55
3) Cosmic Rupture: 06:44
4) Into Oblivion: 13:56
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

122
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.