Historia opisana w „Grze o wszystko”, autobiografii Molly Bloom, wydaje się momentami bardziej nieprawdopodobna niż niejedna książka w całości oparta na fikcji literackiej. To opowieść o świecie wielkich wygranych i równie dużych przegranych, ciekawa, ale niepozbawiona „zgrzytów.”  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Gra o wszystko” jest opowieścią o dziewczynie wychowanej w „rodzinie mistrzów”, gdzie każdy musiał być najlepszy w dziedzinie, którą się zajmował – nieważne czy chodziło o osiągnięcia naukowe, czy sportowe sukcesy. Molly także wspięła się na wyżyny, choć niekoniecznie na tym polu, na jakim można by się było spodziewać. Na skutek zbiegu okoliczności oraz własnego uporu i sprytu została „księżniczką pokera” – organizatorką wyjątkowo prestiżowych rozgrywek w Los Angeles, w których udział brały między innymi gwiazdy Hollywood, producenci filmowi i inni amerykańscy bogacze. Choć przez większość lektury śledziłam losy twardej kobiety w zdominowanym przez mężczyzn świecie hazardu z prawdziwym zainteresowaniem, to jednocześnie z każdą stroną Molly jako bohaterka, a zarazem autorka, drażniła mnie coraz bardziej. Nie udało się jej bowiem uniknąć przesadnego wybielania samej siebie oraz nienaturalnej wręcz racjonalizacji swoich postaw i zachowań. Nie wiem, na ile był to zabieg zarezerwowany na potrzeby przedstawienia się większej „publiczności”, a na ile szczere przekonanie o słuszności własnych działań, ale naprawdę wzbudziło to we mnie niemałą irytację podczas czytania. O ile nie można odmówić młodej „pokerowej księżniczce” ogromnej pracowitości i samozaparcia na drodze do celu, o tyle trudno nie odnieść wrażenia, że zdecydowanie przecenia ona własny wpływ na rzeczywistość. Zdaje się ani trochę nie dostrzegać, że ogromną rolę w tym, co jej się przydarzyło, odegrał po prostu przypadek – szczęśliwy czy nie, to moim zdaniem kwestia dyskusyjna, patrząc na to, jak potoczyły się jej dalsze losy. Nie wspominając już o tym, że choć dla większości ludzi moralność jej postępowania byłaby co najmniej wątpliwa, ona przedstawia siebie jako wyjątkowo uczciwą, wręcz szlachetną, w brudnym i brutalnym świecie pokera. Nie zauważa nic zdrożnego w wykorzystywaniu ludzkiej słabości, nawet, gdy dotyczy to osób, które chwile wcześniej opisała jako wyjątkowo bliskie. Każdy kolejny związek uznaje za niezwykle ważny i głęboki, po czym rezygnuje z niego na rzecz gry. Choć sama nie uczestniczy w rozgrywkach, pozwala by poker zawładnął każdą sferą życia i odebrał wszystko co ciepłe, bliskie i ludzkie. Mimo że dość szczegółowo analizuje wydarzenia z dzieciństwa i przypisuje im wyjątkowo duże znaczenie w dla późniejszego, dorosłego życia, to wydaje się, że hazard odbiera jej tak naprawdę jakąkolwiek zdolność do prawdziwej autorefleksji. „Gra o wszystko” to książka niepozbawiona wad, momentami przegadana, chwilami zaś skrótowa i chaotyczna. Trzeba jednak przyznać, że historia Molly Bloom jest na tyle niewiarygodna i wciągająca, że w pewnym sensie broni się sama. Świat sław i wielkich pieniędzy, mami i przyciąga, lecz jednocześnie, między słowami, odsłania swe mroczne oblicze.
Tytuł: Gra o wszystko Tytuł oryginalny: Molly’s Game Data wydania: 8 stycznia 2018 ISBN: 978-83-276-3510-5 Format: 320s. Cena: 37,99 Gatunek: biograficzna / wywiad / wspomnienia, kryminał / sensacja / thriller, non-fiction Ekstrakt: 60% |