powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CLXXIV)
marzec 2018

Prawdziwy artysta w świecie pełnym „kreatywności”. Kilka refleksji o twórczości Jirō Taniguchiego
Lektura komiksów Jirō Taniguchiego zawsze była dla mnie okazją do wytchnienia i refleksji. W pędzącym na złamanie karku świecie, mangi japońskiego twórcy stanowią przysłowiową oazę spokoju.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Utrzymane w lirycznym nastroju, subtelne opowieści o zwyczajnym życiu zachęcają do tego, by zatrzymać się na chwilę, rozejrzeć i zachwycić pozornie błahymi i niewartymi uwagi, a tak naprawdę niezwykle ważnymi rzeczami. By jednak było to możliwe, człowiek musi – podobnie jak bohaterowie komiksów Taniguchiego – choć na krótko doświadczyć prawdziwej samotności. Nie chodzi tu jednak o samotność rozumianą, jako doświadczenie negatywne, jako dojmujący brak czegoś lub kogoś wywołujący uczucie smutku. Wręcz przeciwnie, chodzi o to, by na krótko zostać sam na sam ze sobą, wsłuchać się we własne myśli i spokojnie przemyśleć kilka spraw zawsze odkładanych na później. I cieszyć się tą chwilą…
Każda z mang Taniguchiego stanowi zaproszenie do takiej refleksji, ale szczególnie wrażenie zrobiło na mnie „Zoo zimą”. Stało się tak prawdopodobnie dlatego, że opowieści o twórcach, o tym jak pracują i zamieniają swoje idee na niezapomniane dzieła, zawsze mnie fascynowały. Obojętne, czy w formie komiksowej, książkowej, czy filmowej, narracja o procesie tworzenia konstruowana przez podziwianego autora zawsze jest pasjonująca. Historie o tajemnicach procesu twórczego dają szansę na to, by zagłębić się w niesamowitym świecie artysty. Co więcej, pozwalają one uwierzyć, że stworzenie własnej opowieści może być w zasięgu ręki. Poza tym, często pokazują autorów, jako zwykłych ludzi, którzy mają bardzo przyziemne problemy – takie, z jakimi zmaga się na co dzień każdy z nas. Te historie pozwalają przez jakiś czas uwierzyć w iluzję, w której my sami stajemy się twórcami dzielącymi się z czytelnikiem własnymi opowieściami. Czasami zaś ta iluzja może zmienić się w rzeczywistość.
Przypadek mangi „Zoo zimą” jest z tego punktu widzenia szczególnie charakterystyczny. Bohater tej historii, nastoletni Mitsuo Hamaguchi postanawia bowiem iść za głosem swoich pragnień. Chłopak zawsze marzył o rysowaniu i codziennie rozwijał swój talent plastyczny, po pracy szkicując zwierzęta w Zoo. Dzięki temu, że wytrwale doskonalił swoje umiejętności, pewnego dnia mógł wykorzystać niebywałą okazję, jaką dał mu los. Podczas dwudniowego pobytu w Tokio, przez przypadek trafił do pracowni znanego mangaki Kondo Shiro i… został jego asystentem. Atmosfera pracy twórczej tak bardzo przypadła mu do gustu, że rok później postawił wszystko na jedną kartę – zrezygnował z pracy w zakładzie na rzecz kariery w przemyśle komiksowym. To był jednak dopiero początek przygody, a najtrudniejsze było dopiero przed nim. Co więcej, największa przeszkoda wiązała się nie z samą pracą, lecz z rozterkami i dylematami uczuciowymi. Okazało się bowiem, że praca twórcza, jakkolwiek ważna, zdecydowanie przegrywa w starciu z miłością. Taniguchi we wspaniały, wolny od taniego sentymentalizmu sposób pokazał, że wykreowanie czegoś wartościowego nie jest możliwe, bez doświadczenia prawdziwego bólu, tęsknoty i cierpienia. Krótko mówiąc, nie da się stworzyć dobrej opowieści, bez zebrania odpowiedniej porcji życiowych doświadczeń.
Jirō Taniguchi, jak na prawdziwego artystę przystało, namawia zatem do realizacji marzeń, ale jednocześnie uczciwie pokazuje, że jest to przedsięwzięcie niezwykle trudne, a każdego kto zdecyduje się podążyć tą drogą, czeka wiele wyrzeczeń oraz rozczarowań. Ostateczny sukces nie jest niczym pewnym. Ta uczciwość jest szczególnie istotna we współczesnym świecie, w którym na każdym kroku jesteśmy przecież zachęcani do kreatywności, przedsiębiorczości i rozwijania podmiotowości. Niestety wszystkie te pojęcia straciły już dzisiaj swoje prawdziwe znaczenia. Zastępy coachów i ekspertów od rozwoju osobistego prześcigają się dziś w bezwstydnym upowszechnianiu pseudomotywacyjnych bredni. Bez cienia zażenowania zachęcają nas do „opuszczania swojej strefy komfortu” i przekonują, że realizacja marzeń jest możliwa, a właściwie pewna. Nawet nie dostrzegają przy tym groteskowości swoich porad wynikającej z tego, że masowe powielanie takich sloganów samo w sobie stało się przecież zaprzeczeniem wszelkiej innowacyjności.
W świecie, w którym kreatywność ulega dewaluacji i staje się towarem na sprzedaż, odejście kogoś takiego jak Jirō Taniguchi jest szczególnie dostrzegalne. Dziś, rok po śmierci tego niekwestionowanego mistrza mangi warto zatem uhonorować jego twórczość dając sobie okazję do spokojnej, niespiesznej lektury którejś z jego opowieści. Mangi, jakie po sobie pozostawił stanowią bowiem wspaniały przykład artystycznej uczciwości i prawdziwej, niewymuszonej oryginalności. Zachęta do podejmowania trudnych decyzji idzie w nich w parze z głęboką refleksją oraz namysłem nad ludzką kondycją. Nie znajdziemy w tych komiksach niepotrzebnych fajerwerków, nadmiernego patosu czy łzawego melodramatyzm. Zamiast tego możemy liczyć na solidną dawkę prawdziwych opowieści o tym, co w życiu najważniejsze. Jest to ważny głos prawdziwego artysty w świecie pełnym „kreatywności”. Czy można chcieć dziś czegoś więcej?



Tytuł: Zoo zimą
Scenariusz: Jirō Taniguchi
Data wydania: czerwiec 2009
Wydawca: Hanami
ISBN: 978-83-60740-25-5
Cena: 32,90
Gatunek: manga
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

108
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.