powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CLXXV)
kwiecień 2018

Krótko o serialach: Z archiwum X (sezon 11)
Konrad Wągrowski
‹Z Archiwum X. Sezon 11›
Sezon 11 „Z archiwum X” okazał być lepszy niż można się było spodziewać.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Z Archiwum X. Sezon 11›
‹Z Archiwum X. Sezon 11›
Tak jak zeszłoroczny dziesiąty sezon „Z archiwum X”, będący powrotem po latach Gillian Anderson i Davida Duchovnego do serialu, odbił się w mediach społecznościowych szerokim echem, tak o właśnie świeżo zakończonym sezonie jedenastym nie mówił prawie nikt. W sumie trudno się dziwić, bo sezon 10 jednak na kolana nie rzucał, odczuwało się głównie nieumiejętność przenoszenie serii rodem z lat 90. w nowe czasy. Próba uwspółcześniania wątku spiskowego wyszła bardzo słabo (mimo udziału najważniejszych postaci z Człowiekiem z Papierosem na czele, malowniczo odpalającym fajki przez otwór po tracheotomii), jednoodcinkowce nie wyróżniały się specjalnie na tle klasyków, jedynie sympatyczny odcinek humorystyczny „Mulder & Scully Meet the Were-Monster” zyskał uznanie fanów.
Tymczasem, ku zaskoczeniu wszystkich, sezon 11 (składający się z czterech odcinków więcej) okazał się być zdecydowanie lepszy. Otrzymaliśmy całkiem solidne „potwory tygodnia”, dwa naprawdę bardzo dobre odcinki z przymrużeniem oka, a nawet wątek spiskowy nie raził tak jak w poprzednim sezonie.. Zaczęło się jednak słabo – bo przeładowany powrotami bohaterów z minionych lat i pozbawiony sensownej fabuły odcinek pierwszy („Moja walka III”) był męczący i odstraszający, pokazujący, że Chris Carter nie za wiele ma już do powiedzenia w tematach Inwazji, Kolonizacji, Rządowego Spisku etc, zupełnie nie potrafiąc dostosować się do tego, że minęło już ponad 20 lat i spojrzenie na to wszystko u odbiorców bardzo się zmieniło. Ale potem było dużo lepiej. Mieliśmy niezły odcinek z powrotem (zza grobu) Samotnych Strzelców („This”), bardzo dobry z wywołanymi demonami z Connecticut („Familiar”), przyzwoity z morderczymi sobowtórami („Plus One”). Do tego otrzymaliśmy kapitalny odcinek humorystyczny z „efektem Mandeli” (głowę dałbym sobie uciąć, że jego tytuł to właśnie „Efekt Mandeli”, ale tak naprawdę jest zupełnie inny – „The Lost Art of Forehead Sweat"- , bo wyraźnie chodziło o to, aby wywołać… tytułowy efekt Mandeli – poczytajcie, co to takiego, bo ciekawe), zmakomity, choć o nieskomplikowanym przesłaniu epizod o prześladującej nas technologii domagającej się napiwku („Rm9sbG93ZXJz” – z kapitalnymi ujęciami Muldera i Scully wpatrujących się w swoje smartfony w zautomatyzowanym barze sushi). A nawet w późniejszych spiskowych odcinkach udało się dodać emocjonalne zaangażowanie (i przy tym przysłonić absurdalność treści) dzięki wykorzystaniu postaci syna Muldera i Scully. Duchovny i Anderson byli w dobrej formie – zwłaszcza ona, ale to wiedzieliśmy już po „The Fall”. Jemu zaś wchłonął się już botoks, dzięki czemu znów wygląda jak człowiek. Chemia między nimi nadal doskonała, otrzymali też dobrze napisane teksty, odwołujące się do całej historii ich relacji. Jeśli więc powstanie jeszcze sezon 12, to ja z przyjemnością zasiądę do oglądania.



Tytuł: Z Archiwum X. Sezon 11
Tytuł oryginalny: The X-Files. Season 11
Dystrybutor: Fox
Data premiery: 4 stycznia 2018
Rok produkcji: 2018
Kraj produkcji: USA
Serial: Z Archiwum X
Liczba odcinków: 10
Czas trwania odcinka: 42 min (odcinek)
Gatunek: SF, thriller
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

44
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.