powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CLXXV)
kwiecień 2018

East Side Story: Kto jest kim? I co dzieje się ze mną?
Nikołaj Chomieriki ‹Selfie›
Intrygujący początek, schematyczne rozwinięcie akcji i zaskakujący finał – tak w największym skrócie można podsumować najnowszy obraz Nikołaja Chomierikiego, który po raz pierwszy w reżyserskiej karierze postanowił spróbować sił w nowym dla siebie gatunku. Dotąd bowiem nie zdarzyło mu się jeszcze nakręcić filmu, który byłby thrillerem. „Selfie” to jego pierwsza próba na tym polu. Średnio udana. Ale kolejne, jeśli będą, powinny być lepsze.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
‹Selfie›
‹Selfie›
Konstantin Jurjewicz Chabienski (rocznik 1972) to aktor, który w Rosji ma status gwiazdy największego formatu. Zapracował na to nie tylko doskonałymi rolami w głośnych i nagradzanych ojczystych filmach – jak chociażby „Admirał” (2008), „Geograf przepił globus” (2013), „Windykator” (2016) czy „Czas pionierów” (2017) – ale również występami w hollywoodzkich hitach (vide „Wanted. Ścigani”, 2008; „Szpieg”, 2011; „World War Z”, 2013). Tym samym w ostatniej dekadzie osiągnął taką pozycję, że może przebierać w propozycjach, odrzucając z miejsca te, które nie byłyby dla niego artystycznym wyzwaniem. I chociaż z tego powodu na dużym ekranie pojawia się ostatnio coraz rzadziej (dwa, niekiedy nawet tylko raz do roku), finansowo na pewno na tym nie traci. Jakie argumenty w rozmowie z Chabienskim wyciągnął Nikołaj Chomieriki („Bajka o mroku”, „Noc dłuższa niż życie”, „Lodołamacz”), aby przekonać go do udziału w swoim najnowszym projekcie?
Asem w rękawie mógł być fakt, że scenariusz „Selfie” został oparty na powieści cieszącego się w Rosji dużą popularnością pisarza Siergieja Minajewa, autora powieści „DuchLess”, której ekranizacja była sześć lat temu tak wielkim hitem, że doczekała się kontynuacji. Nazwisko Minajewa stało się gwarancją sukcesu komercyjnego (bo z artystycznym to jednak bywa bardzo różnie). W 2015 roku wrócił on do cyklu, od którego rozpoczęła się jego kariera pisarska i opublikował książkę „DuchLess XXI wieku”, której przydał jeszcze podtytuł „Selfie”. Producenci filmowi (w tym między innymi Fiodor Bondarczuk) od razu wykupili prawa do adaptacji i z miejsca też u samego autora zamówili scenariusz. Kilka miesięcy po premierze książki zaczęły się przygotowania do realizacji filmu, którego oficjalna premiera miała miejsce 1 lutego 2018 roku. Dziwić mógł jedynie wybór na reżysera Chomierikiego, który do tej pory stronił od kina gatunkowego. Ale, patrząc z drugiej strony, kiedyś w końcu trzeba zacząć, przekroczyć Rubikon i poddać się próbie.
Głównym bohaterem „Selfie” jest czterdziestokilkuletni Władimir Bogdanow – człowiek, któremu do tej pory udawało się w życiu prawie wszystko. Jest popularnym pisarzem i dziennikarzem telewizyjnym, który prowadzi własny talk-show. Zaprasza do niego ludzi ze świecznika, których w zależności od własnych sympatii bądź antypatii potrafi publicznie zniszczyć bądź uhonorować. Czuje się prawdziwym „panem życia”. W kobietach może przebierać. Z żoną Wiktorią, co prawda, rozszedł się parę lat temu. Ale czy żałuje, skoro dzisiaj na skinienie palcem ma praktycznie każdą? – uznajmy to pytanie za retoryczne. Romansuje z Waleriją, dystyngowaną żoną oligarchy, nie dostrzegając nawet, jak głębokim uczuciem darzy go Żanna, jego osobista asystentka. Młoda kobieta jest traktowana przez Wołodię trochę jak „wół roboczy” – ma wszystko zorganizować, dopiąć na ostatni guzik, ukryć to, co nie powinno przedostać się do publicznej wiadomości. A poza tym ma być niewidzialna, nie rzucać się w oczy, nie przeszkadzać. I te zadania spełnia idealnie. Aż do momentu, gdy oboje udają się służbowo do Petersburga na promocję najnowszej książki Bogdanowa „Kości”.
Wieczór spędzają najpierw w hotelowym barze, a następnie w pokoju Żanny. Luźna atmosfera, alkohol, środki odurzające – wszystko to sprawia, że służbowa relacja zaciera się, a spotkanie kończy się ostrym perwersyjnym seksem. Rano Władimir niewiele pamięta z tego, co działo się w nocy. Tym większe jest jego zdziwienie, gdy idzie do pokoju kobiety i znajduje na podłodze jej ciało. Pierwsza myśl jest oczywiste (choć nielogiczna) – uciec! Uciec jak najdalej! Problem w tym, że okoliczności jakby sprzysięgły się przeciwko Bogdanowowi. Siergiej Minajew nie ma najmniejszego zamiaru oszczędzać swojego bohatera. Wystawia go na najcięższe próby, doprowadza niemal do stanu przedzawałowego, by następnie potężnie z niego zadrwić. Rodzą się pytania: Co stało się Żannie? Czy była to śmierć naturalna? Czy też w czasie namiętnego współżycia coś wymknęło się spod kontroli i zakończyło niechcianą tragedią? Ale by to stwierdzić, Władimir musiałby wrócić do hotelu, przyjrzeć się ciału asystentki, wezwać pogotowie ratunkowe (choć ono akurat zbyt wiele by już nie wskórało). A na to brakuje mu odwagi. Na dodatek „po drodze” dzieją się też inne rzeczy, które sprawiają, że mężczyzna musi intensywnie kombinować, jak wydostać się z bagna, w które wpadł.
W sensacyjną fabułę scenarzysta wplata elementy psychologii, nawiązuje do tak zwanego „zespołu Capgrasa”. Stopniowo zaciera granicę między rzeczywistością a tym co nierzeczywiste. Wszystko po to, aby pogrążyć głównego bohatera w szaleństwie. Czemu to służy? Spieszymy uspokoić: nie tylko podbiciu napięcia, ma to również głębsze – można by rzec: moralne – uzasadnienie. Bez znajomości książki trudno stwierdzić, na ile Nikołajowi Chomierikiemu udało się przenieść świat powieściowy na duży ekran. Wiedząc, że scenarzystą jest autor literackiego pierwowzoru, można jedynie podejrzewać, że zależało mu na tym, aby jak najwierniej oddać fabułę. Tyle że kino ma jednak pewne ograniczenia. Może właśnie z nich wynika to, że zwłaszcza w momencie, gdy trzeba rozwinąć akcję, zmierzyć się z coraz bardziej zagmatwaną narracją – reżyser gubi gdzieś nerw. Nie chcąc zbyt dużo zdradzić, jednocześnie zbyt dużo ukrywa przed widzem. W efekcie kiedy docieramy do finału (owszem, zaskakującego), nie sposób pozbyć się wrażenia, że na ostatniej prostej zarówno Minajew, jak i Chomieriki wykazali się dużym wysiłkiem, aby z drogi wyzbierać wszystkie kamienie i wygładzić nierówności. Na szczęście sztuczka magiczna (w znaczeniu symbolicznym), jaką stosują w ostatnich minutach ratuje całość.
Chabienski doskonale poradził sobie z postacią Winogradowa, przydając jej odpowiednio luzacki i nowobogacki styl bycia. Jest człowiekiem, którego równie dobrze można przy pierwszym spotkaniu pokochać bądź znienawidzić. Charyzmy nie zabrakło również odtwórcom pozostałych znaczniejszych ról, zwłaszcza tym, które wcieliły się w kobiety otaczające Władimira. Żannę zagrała Julia Chłynina („Raj”, „Legenda o Kołowracie”), kochankę Waleriję – Litwinka Severija Janušauskaité („Gwiazda”, „Ryba-marzenie”), natomiast żonę Wiktorię – Anna Michałkowa („PiraMMMida”, „Kokoko”). Maksa, najbliższy przyjaciel, ma zaś twarz Fiodora Bondarczuka („Przenicowany świat”, „Dusza szpiega”). Za mroczne zdjęcia odpowiada niezwykle ceniony operator Władisław Opeljanc, specjalista od obrazów wymagających od strony technicznej perfekcji („Udar słoneczny”, „Zakładnicy”), ale niestroniący także od kameralnych dramatów („12”, „Uczeń”). Ścieżka dźwiękowa – równie, jak zdjęcia, posępna – wyszła spod ręki Igora Wdowina („Zakazana Rzeczywistość”, „Pojedynek”) – i trzeba przyznać, że jest jedną z najmocniejszych stron dzieła.



Tytuł: Selfie
Tytuł oryginalny: Селфи
Scenariusz: Siergiej Minajew
Muzyka: Igor Wdowin
Rok produkcji: 2018
Kraj produkcji: Rosja
Czas trwania: 112 min
Gatunek: thriller
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

37
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.