Trudno wyobrazić sobie poezję polskiego międzywojnia bez twórczości Kazimiery Iłłakowiczówny. Po drugiej wojnie światowej, zafascynowana marszałkiem Piłsudskim, zamieszkała w Poznaniu, aby mniej rzucać się w oczy komunistycznym władzom Polski. Dzisiaj to właśnie w stolicy Wielkopolski istnieje poświęcone jej muzeum. Tam też postanowiono uhonorować ją koncertem i płytą opartymi na wierszach rodowitej wilnianki. Muzykę napisał Maciej Fortuna, który także nadał całemu projektowi tytuł „Iłła”.  |  | ‹Iłła›
|
„Iłła” to przydomek poetki, nieślubnej córki syna Tomasza Zana, bliskiego przyjaciela Adama Mickiewicza. Na świat przyszła pod koniec XIX wieku, a że żyła ponad dziewięćdziesiąt lat, była świadkiem najważniejszych wydarzeń minionego stulecia w historii Polski – obu wojen światowych, władzy komunistów, wreszcie stanu wojennego. Po niemieckim najeździe we wrześniu 1939 roku wyemigrowała do Rumunii, skąd wróciła po ośmiu latach. Nie zamieszkała w Warszawie, gdzie spędziła praktycznie cały okres międzywojenny, na swoje nowe „miejsce na ziemi” wybrała Poznań. Utrzymywała się z doraźnych zajęć (uczyła języków obcych, tłumaczyła literaturę); wciąż pisała, ale publikowała niewiele. Władze PRL-u nie zapomniały jej pracy w sanacyjnym Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a przede wszystkim faktu, że przez dziewięć lat była sekretarką marszałka Józefa Piłsudskiego (od zamachu majowego aż do jego śmierci w 1935 roku), którego upamiętniła następnie w apologetycznych wspomnieniach „Ścieżka obok drogi” (1939). Iłłakowiczówna wsiąkła w Poznań, który – choć po śmierci pochowano ją w Warszawie (na Cmentarzu Powązkowskim) – nie zapomniał o „swojej” poetce. Jej mieszkanie przekształcono w muzeum; ustanowiono przyznawaną corocznie nagrodę jej imienia dla najlepszego debiutanckiego tomiku poetyckiego (otrzymali ją między innymi Marek Zgaiński, Mariusz Grzebalski, Jarosław Mikołajewski oraz… Wojciech Wencel); wreszcie – z okazji zbliżającej się trzydziestej piątej rocznicy śmierci (która przypadła 16 lutego 2018 roku) – stworzono program muzyczny oparty na jej wierszach. Zamówiła go – u jazzowego trębacza Macieja Fortuny – Biblioteka Raczyńskich. Premiera sceniczna odbyła się (w Aula Artis poznańskiego Collegium da Vinci) 6 listopada ubiegłego roku podczas Festiwalu słowa w piosence „Frazy”. W tym samym czasie – już od października – Fortuna i jego zespół pracowali nad płytową wersją „Iłły”, którą dopięli w grudniu. Ukazała się zaś parę tygodni później. Przed Maciejem Fortuną muzykę do wierszy Iłłakowiczówny pisali między innymi – zarówno przed, jak i po wojnie – kompozytorzy tej miary, co Karol Szymanowski i Witold Lutosławski. Było więc z kim się mierzyć. Komu dorównywać. Choć pewnie nie o to chodziło liderowi projektu. Do pracy nad „Iłłą” trębacz zabrał się po serii koncertów w ramach projektu Słowiański, nic więc dziwnego, że – po pierwsze – skorzystał częściowo z usług tych samych instrumentalistów (o których jeszcze będzie mowa) i – po drugie – stylistycznie nawiązał (intryguje pytanie, czy zrobił to świadomie) do dorobku ocalonego przez Oskara Kolberga. Przedstawmy zatem muzyków, których tym razem zaprosił do współpracy Fortuna. Są to: wokalistka Kamila Salach (na co dzień związana z wrocławskim żeńskim kwartetem Kagyuma), pianista Dominik Mąkosa (absolwent Akademii Muzycznej w stolicy Dolnego Śląska) oraz kontrabasista Roman Chraniuk i perkusista Jakub Miarczyński (znani z grup TeChytrze, Skicki-Skiuk i… Maciej Fortuna Słowiański). Na album trafiło jedenaście kompozycji (wierszy), które stylistycznie tworzą zwartą całość, oscylującą wokół trzech gatunków muzycznych (ich kolejność nie jest przypadkowa): wokalistyki jazzowej (w klimacie Grażyny Auguścik), folku i popu. Towarzyszy im – z niewielkimi wyjątkami – eteryczny poetycki nastrój, w kilku przypadkach wzbogacony przewidywalnymi (aczkolwiek w tej konwencji trudno oczekiwać, aby było inaczej) improwizacjami trąbki bądź fortepianu. Jeżeli ktoś spodziewa się po „Ille” eksperymentów formalnych czy wycieczek w stronę free bądź fusion (co zdarzało się Fortunie przy kilku innych projektach) – będzie zawiedziony, ale jeśli jego oczekiwania nie będą wyrastać poza ambitniejszą (i to znacznie, bo przecież wzbogaconą o elementy jazzowe i folkowe) wersję poezji śpiewanej – ma wszelkie szanse ku temu, by album ten na dłużej zagościł w jego odtwarzaczu. Naczelną ideą przyświecającą kompozytorowi było bowiem oddanie niezwykłego nastroju (i przy okazji, przynajmniej w kilku przypadkach, piękna) liryki Iłłakowiczówny. A że wiersze poetki rozpięte były od miłosnych uniesień, przez frywolne, a niekiedy sarkastyczne obserwacje rzeczywistości, aż po bardzo emocjonalne metafizyczne konstatacje – taka też jest muzyka zawarta na „Ille”. Nieco krotochwilna w „Straszydlaczku” (tytuł wiersza na miarę genialnego Leśmianowskiego „Dusiołka”!) i „Jesiennym żarcie”; bardziej posępna i mroczna w „Urocznicy”, przekornym, wręcz rewizjonistycznie romantycznym „Jedwabnym lśniącym sznurze” (z nieoczywistymi nawiązaniami do Mickiewicza) czy – zdecydowanie najlepszej, najbardziej też w całym zestawie zróżnicowanej (i, co też istotne w kontekście wcześniejszych stwierdzeń, najdłuższej) – „Modlitwie w tłoku”. Pośrodku znajdują się natomiast nastrojowe, podane z lekkim folkowym zaśpiewem w głosie Kamili Salach, opowieści o relacjach damsko-męskich („Sam na sam”, „W korytarzu”, „Chcę, abyś zginął”). Choć nie zabrakło też mierzenia się z otaczającą poetkę szarą codziennością („Jesień w Poznaniu”).  | |
Zabrakło wprawdzie w tym zestawie najsłynniejszego liryku napisanego przez Iłłakowiczównę w stolicy Wielkopolski, ale jego nieobecność jest jak najbardziej zrozumiała, prezentował bowiem zupełnie inny typ wrażliwości. Chodzi oczywiście o będący reakcją na wydarzenia Czerwca 1956 roku wiersz „Rozstrzelano moje serce w Poznaniu”. Są za to – i to można uznać za niespodziankę – „Jabłonie”, jeden z najwcześniejszych liryków Iłły, którym zadebiutowała na łamach „Tygodnika Ilustrowanego”. Jego autorką była nastoletnia dziewczyna, a brzmi – co zapewne jest też konsekwencją doskonałej interpretacji – bardzo dojrzale. Podsumowując: „Iłła” to niezwykle plastyczny, miejscami pastelowy, to znów wyrazisty i natchniony portret niezwykłej poetki. Bez silenia się na stylizacje retro i uproszczone „poezjośpiewanne” aranżacje. Ale za to z wycieczkami do świata jazzu lat 60. (momentami, jak na przykład w „Modlitwie w tłoku”, Dominik Mąkosa wchodzi w buty romantycznego Krzysztofa Komedy, też zresztą poznaniaka) bądź szlachetnego, niepozbawionego przebojowych melodii popu („Jesień w Poznaniu”, „Jabłonie”). Skład: Kamila Salach – śpiew Maciej Fortuna – trąbka Dominik Mąkosa – fortepian Roman Chraniuk – kontrabas Jakub Miarczyński – perkusja
Tytuł: Iłła Data wydania: 2 marca 2018 Nośnik: CD Czas trwania: 41:41 Gatunek: folk, jazz, pop W składzie Utwory CD1 1) Jesień w Poznaniu: 02:02 2) Straszydlaczek: 01:52 3) Sam na sam: 04:28 4) Dziewczynka: 03:00 5) W korytarzu: 02:26 6) Jedwabny lśniący sznur: 03:05 7) Modlitwa w tłoku: 08:00 8) Chcę, abyś zginął: 05:06 9) Urocznica: 04:40 10) Jesienny żart: 03:39 11) Jabłonie: 03:20 Ekstrakt: 80% |