„Trudne światło” to głęboko poruszająca, artystyczna proza. Dylemat moralny zarysowany w tle daleki jest od prostego, zerojedynkowego dydaktyzmu.  |  | ‹Trudne światło›
|
Polski czytelnik zna już takie nazwiska najważniejszych pisarzy kolumbijskich okresu „po Márquezie” jak: Jorge Franco, Santiago Gamboa czy Fernando Vallejo. Teraz do polskich przekładów dołącza urodzony w 1950 roku Tomás González. Jest pisarzem, który ma w swoim dorobku między innymi osiem powieści. „Trudne światło”, szósta z nich, ukazała się w oryginale w roku 2011. Bohaterem i zarazem narratorem powieści jest David, wzięty malarz, obdarzony także talentem pisarskim. Oddaje się pod koniec życia wspomnieniom, przywołując w pamięci ważne wydarzenia ze swojego życia oraz bliskie mu osoby, których obok niego już nie ma. Z pozoru mogłoby się wydawać, że to ograny schemat, ale González znakomicie sobie z tym radzi. „Łamie” czy też raczej rozszczepia powieściowy czas w nowatorski i zaskakujący sposób, co daje doskonały, świeży efekt, trzymający czytelnika w maksymalnym skupieniu. I stanowi wyzwanie – bo stale trzeba się orientować, o którym etapie swojego życia opowiada David. Godny podziwu jest również język utworu – precyzyjny, wysmakowany, a jednocześnie nie dystansujący się od uczuć. Wręcz przeciwnie, to powieść prawie wyłącznie o emocjach, tych najprawdziwszych, głębokich i ostatecznych, które jesteśmy w stanie rozpoznać i nazwać dopiero pod koniec życia. González wywołuje w nas przeżycia, które falują niczym kręgi na wodzie – bo zapis jego losów to jednocześnie bilans strat i odejść bliskich mu osób. „Wszystko to (…) tu, ze mną”, wyznaje David. „Świat jest chwiejny jak płonący dom” - takie motto Lin-chi (żyjącego ponad tysiąc lat temu) przeczytamy na początku książki. Nic w naszym życiu nie jest na zawsze. I choć czasem się sądzi, że to truizm i ograny motyw - González potrafił znaleźć tutaj jeszcze coś zupełnie nowego, a jednocześnie napisać o tym prosto i bezpretensjonalnie, bez popadania w banał, kicz czy ckliwość. Jednym z wątków „Trudnego światła” jest trudny dylemat moralny, z którym muszą zmierzyć się David i jego rodzina. Nie ma jednoznacznych odpowiedzi na pytania, które wszyscy bohaterowie sobie zadają. Nie ma tutaj miejsca na łatwe, powierzchowne osądy i tani dydaktyzm. Wreszcie – nie ma także leku na uśmierzenie bólu po podjętej decyzji (bo każdy wybór przyniesie cierpienie). Czasami się mówi, że kochać kogoś – to również: pozwolić mu odejść. Poruszony przez autora problem ciągle pozostaje u nas tematem tabu – ale to nie zwalnia nas od zastanawiania się nad tymi kwestiami i wyrobienia sobie własnego zdania. „Czas mijał podobny do koła coraz bardziej miażdżącego nam kości” - czytamy. Nic nie da się poradzić na przeciwności losu i postępujący upływ czasu, który zabiera nam to wszystko, co znamy i wszystkich, których kochamy. To jest to tytułowe „trudne światło”, w którym żyjemy – i malujemy obraz swojego życia. Ale malujemy mimo wszystko – bo przed popadnięciem w bezgraniczną rozpacz broni nas miłość, bliskość i wspólne wspomnienia z najlepszych lat. Ta jedna powieść wystarczy, by zaliczyć Tomása Gonzáleza do grona najważniejszych pisarzy latynoamerykańskich.
Tytuł: Trudne światło Tytuł oryginalny: La luz difícil Data wydania: 28 lutego 2018 ISBN: 978-83-240-5339-1 Format: 208s. 135×208mm Cena: 36,90 Gatunek: obyczajowa Ekstrakt: 90% |