powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CLXXV)
kwiecień 2018

Zagraj to jeszcze raz Sam: W oczekiwaniu na nową płytę Toola
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jednak w najbliższym czasie doczekamy się nowej płyty zespołu Tool. A na razie proponuję przypomnieć sobie utwór „Schizm”, tyle, że w bardzo nietypowej wersji.
O muzykach tworzących Tool nie można powiedzieć, że są tytanami pracy. Od 1990 roku, kiedy zawiązali formację nagrali raptem pięć albumów. I nawet jeśli wziąć pod uwagę, że każdy z muzyków udziela się na innych frontach (wokalista Maynard James Keenan np. w A Perfect Circle i Puscifer), to jednak wciąż nie są to imponujące ilości. Niemniej w przypadku tego zespołu liczy się przede wszystkim jakość, albowiem każdy album jest perfekcyjny. A tym najbardziej perfekcyjnym pozostaje jak na razie „Lateralus” z 2001 roku (choć pewnie są i tacy, którzy się z tym nie zgodzą, wybierając „Undertow” lub „Ænimę”). To z niego pochodzi interesująca nas kompozycja „Schism”. Choć jest to wielowątkowa, ponad sześciominutowa suita, można śmiało o niej powiedzieć, że to największy przebój zespołu. Do tego ozdobiony genialnym, mrocznym, animowanym klipem.
Utwór ze względu na swoją precyzję wykonawczą nie bardzo nadaje się do coverowania, choć wielu wciąż próbuje to robić. Tym, którym udaje się podołać temu zadaniu gratuluję. Niemniej jedyną wersją, jaką słyszałem, jaka porwała mnie w równym stopniu co oryginał jest ta, jaką zaproponował kompozytor Nick Proch ze swoją Metamorphestrą. Ten młody Amerykanin z wyższym wykształceniem klasycznym wpadł na bardzo interesujący pomysł promocji swojej osoby. Otóż postanowił zaaranżować kilka znanych utworów, najczęściej z kręgu ciężkich brzmień, na orkiestrę. Koncepcja chwyciła już przy pierwszej próbie, czyli „Killing in the Name” Rage Against The Machine.
Na tle rapmetalowej, wściekłej muzyki formacji Zacka de la Rochy, progresywny „Schizm” Toola wydaje się wręcz idealnym utworem do tego typu przerobienia. Proch zadbał, by całość nic nie straciła ze swojej mocy, ale jednocześnie ciekawie urozmaicił swoją wersję w niuanse, nadające jej cechy oryginalności. Świetnie zaakcentowano partie instrumentów dętych w riffie, dzięki czemu brzmi on równie potężnie co zagrany na elektrycznych gitarach, niemniej najciekawszym zabiegiem okazało się wprowadzenie rozbudowanych partii fortepianu w środkowej, wyciszonej części utworu.
Promocja w internecie się opłaciła Nick wciąż rozwija swoją karierę wraz z towarzyszącą mu Metamorphestrą, grając nowe covery, a także dostał wymarzoną pracę twórcy muzyki filmowej do obrazu „Listening to Rain”, którego reżyserem jest Joshua Good.
powrót; do indeksunastwpna strona

119
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.