Historia przedstawiona w „Pięknej i bestiach” mogłaby być tematem dokumentu interwencyjnego. O obecnym na naszych ekranach od wczoraj filmie tunezyjskiej reżyserki Kaouther Ben Hani pisze Marcin Mroziuk.  |  | ‹Piękna i bestie›
|
Trzeba przyznać, że chociaż fabuła filmu nie jest w sumie przesadnie skomplikowana, to twórcy niezwykle skutecznie grają na naszych emocjach. Główną bohaterkę poznajemy w trakcie przygotowań do studenckiej imprezy. Najpierw obserwujemy metamorfozę Mariam, jaką przechodzi za sprawą pożyczonej od koleżanki sukni wieczorowej, która eksponuje kobiece wdzięki bohaterki. Jednak nic nie zapowiada jeszcze tragedii, jaka spotka dziewczynę po wyjściu na zewnątrz z poznanym na imprezie Youssefem. To nie on jednak będzie sprawcą gwałtu na Mariam, a jego winą będzie jedynie to, że nie potrafi obronić dziewczyny przed trzema napastnikami podającymi się za policjantów. Początkowo zresztą nie jesteśmy pewni, czy tak rzeczywiście było, gdyż samego momentu popełnienia przestępstwa nie zobaczymy na ekranie. Przebieg wydarzeń będziemy mogli odtworzyć jedynie obserwując gehennę, przez którą przechodzi Mariam próbując dochodzić sprawiedliwości. Przeciwko dziewczynie są zarówno bezduszne procedury, jak i obojętni, a nawet wręcz wrogo nastawieni ludzie. Zdobycie zaświadczenia lekarskiego o dokonanym gwałcie wydaje się graniczyć z cudem, a złożenie doniesienia na policji niczego nie załatwia, a nawet pogarsza sytuację Mariam i Youssefa. W tym momencie ujawnia się bowiem źle pojęta solidarność zawodowa, a co gorsza okazuje się, że Youssef wcześniej miał na pieńku z funkcjonariuszami ze względu na swoje zaangażowanie polityczne. Historia przedstawiona w „Pięknej i bestiach” mogłaby być tematem dokumentu interwencyjnego ukazującego, jak wielką traumą dla kobiety może się okazać nie tylko sam gwałt, ale również wydarzenia po nim następujące. Aspekt fizyczny okazuje się tutaj wręcz drugorzędny wobec psychicznych tortur, których doświadcza Mariam w szpitalu czy na posterunku policji. A chociaż umiejscowienie tej historii (notabene opartej na faktach) w Tunezji jeszcze wzmacnia jej wymowę ze względu na kontekst polityczny (akcja rozgrywa się już po arabskiej wiośnie), to przecież zdajemy sobie sprawę, że równie dobrze mogłoby się to zdarzyć w dowolnym kraju, także europejskim. Końcowym efektem jest zaś to, że pozbawiony nadzwyczajnych fajerwerków, ale w pełni przemyślany scenariusz w połączeniu z doskonałą grą aktorską Mariam Al Ferjani w roli jej imienniczki oraz doskonałą pracą reżyserki sprawiają, że rozwój wydarzeń na ekranie obserwujemy z zapartym tchem. Wszystko to sprawia, że „Piękna i bestie” to obraz bez wątpienia wart obejrzenia.
Tytuł: Piękna i bestie Tytuł oryginalny: Aala Kaf Ifrit Data premiery: 6 kwietnia 2018 Rok produkcji: 2017 Kraj produkcji: Francja, Katar, Liban, Norwegia, Szwajcaria, Szwecja, Tunezja Czas trwania: 100 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 80% |