powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CLXXV)
kwiecień 2018

Z filmu wyjęte: Zombie wariacje
Że zacytuję klasyka – zombie, jaki jest, każdy widzi. Aczkolwiek z wyjątkami.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Dawno, dawno temu kinowy zombie był ożywionym trupem, wykonującym polecenia osoby, która trzymała w słoiku jego duszę. Był ślamazarny, raczej tępy i nie wiadomo, czym się żywił. Z pewnością jednak nie żarł nagminnie ludzi. Potem przyszedł Romero i zombie – pozbawione kontroli, często przemienione z żywych – nabrały apetytu na świeże ludzkie mięso, gustując przede wszystkim w mózgach. W latach 90. dychawiczny, szurający stopami truposz mało kogo mógł już jednak nastraszyć. Nadeszła więc era zombie pospiesznych, galopujących niczym Usain Bolt i żrących ludzi w całości, bez preferowania któregokolwiek z organów. To też jednak było za mało dla twórców, aż przebierających nogami od musu błyśnięcia oryginalnością. Zaczęły się więc pojawiać zwierzęta zombie. W pierwszym „Resident Evil” trafiły się psy (dobermany), w jednym z kolejnych – krukowate. Z kolei w słabym „Zombie Apocalypse” można było uświadczyć tygrysa zombie. Ponieważ jednak bazą dla zombie były zwierzęta w sumie mięsożerne, pomysły te nie szokowało aż tak bardzo. Znacznie więcej zamieszania wprowadziły krowy zombie (no dobrze, technicznie rzecz biorąc szalone krowy) z „Martwego mięsa” oraz owce zombie z „Czarnej owcy”. A potem The Asylum zaserwowało widzom „Zoombies”, w którym to filmie możemy zapoznać się na przykład z… żyrafami zombie. Zdaję sobie sprawę, że kadr jest przeciętnej urody, ale zaręczam – lepszego nie dało się uchwycić.
Samo „Zoombies”, nakręcone w 2016 roku, jest zaskakująco przyjemnym filmem, absolutnie nie licującym z dotychczasowymi dokonaniami The Asylum, studia ogromnie zasłużonego w produkcji kolejnych pogłębiarek kinematograficznego dna. Do przygotowywanego do uruchomienia parku z zagrożonymi wyginięciem zwierzętami przyjeżdża grupka uczelnianych stażystów. W trakcie rozdysponowywania po różnych placówkach okazuje się, że w laboratorium weterynaryjnym doszło do przekształcenia się jednej z rzadkich małpiatek, uporczywie ożywianej, w zombie. Zwierzątko oczywiście czmycha w plener i bardzo szybko cały obecny w parku personel przekonuje się, że dotarcie do ogrodzenia i wyrwanie się na wolność będzie nie lada wyzwaniem. Jest tu pokaźna dawka czarnego humoru, psychologia postaci ma ręce i nogi, aktorzy co do jednego potrafią grać, a akcja ani na chwilę nie odpuszcza. The Asylum, a jak nie The Asylum…
powrót; do indeksunastwpna strona

50
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.