Jarosław Loretz o adaptacji powieści Jeffa VanderMeera „Unicestwienie” w reżyserii i według scenariusza Alexa Garlanda.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Nieszablonowo poprowadzone, przebogate scenograficznie kino sf, trzymające przed telewizorem do samiuteńkiego końca. Ogromna szkoda, że film nie trafił do kin, ma bowiem sporo scen wartych obejrzenia na dużym, a nie małym ekranie. Największą siłą „Anihilacji” jest jednak jej lekko nostalgiczny klimat, połączony z nutką fatalizmu przejawianego przez przynajmniej kilkoro bohaterów, nie tyle prących do rozwiązania zagadki dziwnej, zamkniętej w opalizującej bańce strefy, ile do swego rodzaju konfrontacji z nieznanym, i to konfrontacji praktycznie z góry skazanej na porażkę. W końcu jak dotąd nikt ze strefy nie wrócił – poza bliskim śmierci mężem głównej bohaterki. Psychologia postaci nie jest może tutaj przesadnie wybitna, zaś fabuła stoi miejscami na glinianych nogach (próby dotarcia do źródła strefy wyłącznie od strony bagna, brak eskorty militarnej), ale minusy te przyjemnie rekompensuje bogactwo szalonych kreacji, na czele z bajecznie kolorowymi roślinami i swego rodzaju miśkiem, oraz sprytne zakończenie, które nie pozwala na natychmiastowe wyrzucenie filmu z głowy. Warto więc rzucić okiem na „Anihilację”, bo to jedna z ciekawszych propozycji kina sf ostatnich kilku lat.
Tytuł: Anihilacja Tytuł oryginalny: Annihilation Data premiery: 12 marca 2018 Rok produkcji: 2018 Kraj produkcji: USA, Wielka Brytania Czas trwania: 115 min Gatunek: akcja, fantasy, przygodowy Ekstrakt: 70% |