Krautrock nie umarł! Choć zepchnięty na margines, przetrwał mimo wszystko do naszych czasów. Na dodatek przekroczył granice Niemiec. Bywa bowiem, że dzisiaj po inspiracje krautrockiem sięgają artyści z innych regionów Europy. Jak chociażby Skandynawowie – Norweg Ketil Vestrum Einarsen i Szwed Mattias Olsson – którzy powołali do życia projekt Weserbergland i w ubiegłym roku zadebiutowali albumem o wielce wymownym tytule „Sehr Kosmisch • Ganz Progisch”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Krautrock, którego początki sięgają przełomu lat 60. i 70. XX wieku, okazał się – z perspektywy czasu – najwartościowszym wkładem Niemiec (i uwaga ta dotyczy nade wszystko zachodniej części państwa) w rozwój światowego rocka. Chociaż od czasów, kiedy muzyka ta święciła największe triumfy minęło już ponad czterdzieści lat, wciąż pojawiają się formacje, które nawiązują do niej w swojej twórczości. Oddają tym sposobem hołd wielkim wykonawcom spod znaku krautu. W ubiegłym roku do tego grona dołączył norwesko-szwedzki projekt Weserbergland, którego nazwa oznacza Pogórze Wezerskie, czyli odnosi się do pasma niskich gór okalających dolinę rzeki Wezery, ciągnącej się od Dolnej Saksonii, przez Hesję, po Nadrenię Północną-Westfalię. I choć nazwa ta większości fanów rocka zapewne nic nie mówi, nazwiska jej liderów są znaczące. Za Weserbergland stoją bowiem głównie norweski flecista, klawiszowiec i gitarzysta Ketil Vestrum Einarsen (związany wcześniej z takimi zespołami, jak Jaga Jazzist, Anima Morte czy Wobbler) oraz szwedzki perkusista i perkusjonalista Mattias Olsson (mający w swoim curriculum vitae współpracę z Gösta Berlings Saga, Necromonkey oraz Änglagǻrd). Obaj panowie udzielali się natomiast w grupach Kaukasus i White Willow. Pierwsze nagrania, jakie trafiły na debiut Weserbergland, Ketil i Mattias zarejestrowali już w 2010 roku. Traktowali je jednak niezobowiązująco, raczej jako odskocznię od głównych projektów, jakie w tym czasie mieli na uwadze. W efekcie wracali do nich z doskoku, od czasu do czasu prosząc o dogranie jakiejś ścieżki dźwiękowej zaprzyjaźnionego artystę. W efekcie prace nad materiałem ukończono dopiero przed trzema laty. A i tak musiał on jeszcze sporo poczekać na publikację. Album zatytułowany – adekwatnie do zawartości – „Sehr Kosmisch • Ganz Progisch” ukazał się bowiem dopiero w końcu maja 2017 roku, a uprzejmość tę uczyniła Einarsenowi i Olssonowi pochodząca z Bergen wytwórnia Apollon Records (a mówiąc precyzyjniej: jej specjalizujący się w rocku progresywnym sublabel). Poza Ketilem i Mattiasem na płycie usłyszeć można jeszcze dziesięciu muzyków, w tym tak znane postaci skandynawskiego rocka i jazzu, jak gitarzyści Gaute Storsve (własne trio, Sleepyard) i Einar Baldursson ( Gösta Berlings Saga), klawiszowiec Lars Fredrik Frøislie (White Willow, Wobbler, Tusmørke), w końcu dwaj członkowie sekcji dętej Jaga Jazzist – saksofonista Lars Horntveth i puzonista Erik Johannessen. Do tego doszło jeszcze kilku muzyków sesyjnych, jak chociażby gitarzysta i basista Jacob Holm-Lupo, obsługujący syntezatory Brynjar Dambo oraz japoński trębacz Tetsuroh Konishi. Ta liczna gromadka nigdy nie spotkała się razem w studiu. Każdy nagrywał tam, gdzie miał najbliżej, a więc w Norwegii, Szwecji, Anglii bądź Japonii. Na szczęście Einarsen i Olsson dokładnie wiedzieli, co chcą osiągnąć. Kiedy więc mieli już gotowy materiał w rękach, poddali go takiej obróbce, aby zaspokajał ich ambicje. Do czego zmierzali? Cel – po wysłuchaniu „Sehr Kosmisch • Ganz Progisch” – wydaje się oczywisty: za główne inspiracje posłużyły im kosmiczno-elektroniczno-psychodeliczne nagrania klasyków krautrocka spod znaku Manuela Göttschinga i Klausa Schulzego (realizowane pod różnymi szyldami: od Ash Ra Tempel, poprzez The Cosmic Jokers, Galactic Supermarket, Sternenmädchen, aż po Richarda Wahnfrieda).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W sumie przygotowali cztery rozbudowane kompozycje, które idealnie wpisały się w niezwykły klimat lat 70. ubiegłego wieku. Choć po wstępie do otwierającego płytę „Tanzen und Springen” można mieć co do tego pewne wątpliwości. Utwór zaskakuje bowiem tanecznym (ale bez przesady) rytmem i potężną porcją syntezatorowej elektroniki. Na szczęście od czasu do czasu przez dźwięki syntetyczne przebijają się partie gitarowe. Pierwszą solówkę – progresywnie powłóczystą – gra Gaute Storsve, drugą – nie mniej przejmującą, lecz nie tak dynamiczną – Einar Baldursson. Pomiędzy nimi mamy natomiast do czynienia z prawdziwie kosmicznym krautrockiem, unikającym instrumentalnej wirtuozerii, stawiającym za to przede wszystkim na budowanie nastroju.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Das Trinklied vom Jammer der Erde” to najdłuższy, prawie szesnastominutowy, fragment płyty. Nie ma się więc co dziwić, że w utworze tym Skandynawowie postanowili sobie nieco pohasać. Otwarcie jest posępnie syntezatorowe (z dominacją programowanej perkusji); dopiero kiedy do Einarsena dołącza grający na „żywych” bębnach Olsson, numer zyskuje – i to zdecydowanie – na dynamice. Choć do finału zmienia się to jeszcze parokrotnie. Kolejnymi punktami zwrotnymi są w tej kompozycji zagrane z wielkim wyczuciem, ale i rozmachem partie solowe – fletu (Ketil), gitary (Gaute), syntezatorów (ponownie Ketil) i po raz drugi gitary (znów Gaute). Jak więc widać, dzieje się tu sporo. Elektronika walczy o prymat z „żywymi” instrumentami. A kto wychodzi z tego boju zwycięsko? Słuchacze! Równie intrygująco bywa w „Die Kunst der Fuge”, w którym prym znów wiedzie Einarsen (wykorzystując organy, syntezatory, także bawiąc się samplami).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Olsson z kolei skupia się na zagęszczaniu rytmu, a Storsve – na podrzucaniu wpadających w ucho gitarowych motywów. Jeśli jednak od nowo poznawanych zespołów oczekujecie przede wszystkim zaskoczenia, powinniście przygodę z Weserbergland zacząć od końca, to jest od wieńczącego „Sehr Kosmisch • Ganz Progisch” utworu „Tristrant”. Zaczyna się on na poły nowofalowo (syntezatory), na poły postpunkowo (bas plus elektroniczna perkusja), a dalej jest już tylko… ciekawiej. Dość powiedzieć, że w pewnym momencie do głosu dochodzą dęciaki – najpierw duet puzonu (Erik Johannessen) i trąbki (Tetsuroh Konishi), na finał zaś – saksofon (Lars Horntveth). Ta wycieczka do świata jazzu w niczym jednak nie psuje krautrockowej koncepcji całości. Co jest kolejnym dowodem na niezwykłe wyczucie liderów projektu. Podsumowując: „Sehr Kosmisch • Ganz Progisch” to album dla wybranych. Nawet nie dla wszystkich wielbicieli rocka progresywnego. Ba! pewnie i nie wszyscy fani krautrocka poddadzą się jego czarowi. Ale jeśli nie przeszkadzały Wam muzyczne eksperymenty, a niekiedy wręcz – jak w przypadku The Cosmic Jokers – narkotyczne „odloty” Göttschinga i Schulzego sprzed ponad czterech dekad – macie szansę zachwycić się. Skład: Gaute Storsve – gitara elektryczna, gitara basowa (2,3,4) Ketil Vestrum Einarsen – śpiew, flet, syntezatory, sample, programowanie, klarnet (1), fortepian elektryczny (1,2), organy (3), gitara elektryczna (4) Mattias Olsson – perkusja, instrumenty perkusyjne, elektryczny sitar (2) Gościnnie: Jacob Holm-Lupo – gitara basowa (1), gitara elektryczna (1), programowanie (4) Einar Baldursson – gitara elektryczna (1) Brynjar Dambo – syntezatory (1) Stephen James Bennett – fortepian (4), syntezatory (4) Lars Fredrik Frøislie – syntezatory (4), klawinet (4) Roger Langvik – efekty specjalne (4) Lars Horntveth – saksofon (4) Erik Johannessen – puzon (4) Tetsuroh Konishi – trąbka (4)
Tytuł: Sehr Kosmisch – Ganz Progisch Data wydania: 27 maja 2017 Nośnik: CD Czas trwania: 46:23 Gatunek: rock W składzie Gaute Storsve, Ketil Vestrum Einarsen, Mattias Olsson, Jacob Holm-Lupo, Einar Baldursson, Brynjar Dambo, Stephen James Bennett, Lars Fredrik Frøislie (Marxo Solinas), Roger Langvik, Lars Horntveth, Erik Johannessen, Tetsuroh Konishi Utwory CD1 1) Tanzen und Springen: 09:46 2) Das Trinklied vom Jammer der Erde: 15:44 3) Die Kunst der Fuge: 12:04 4) Tristrant: 08:49 Ekstrakt: 80% |