Hasło: wampiry. Odzew: tłum z widłami i pochodniami.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Wyposażony w widły i pochodnie tłum od dawien dawna był doskonałym argumentem w sporach lokalnej społeczności z mieszkającym gdzieś na uboczu, ale po sąsiedzku, wielmożą lubiącym spacery o północy czy naukowcem budującym od podstaw człowieka bądź otwierającym portal do innego wymiaru. Oblegający posiadłość, a najczęściej po prostu się do niej wdzierający tłum, skandujący różne niezbyt światłe hasła, na ogół kończył niepożądaną działalność sąsiada w sposób nagły i gorący, racząc się jakiś czas później trunkami w wioskowej gospodzie i rozpamiętując chwile pełne uniesienia (czyichś zwłok na widłach) i radości (z usunięcia społecznego wrzodu). Wizerunek tłumu i obleganego elementu podlegały minimalnym fluktuacjom, ale zawsze było to starcie zdrowej, zasiedziałej tkanki społecznej z kimś, kto wprowadzał zamęt do znanej z dziada pradziada rzeczywistości. Na załączonym kadrze mamy właśnie taki tłum, wzmacniający swój przekaz - oprócz znajdujących się niestety tuż za krawędzią kadru wideł oraz ledwo widocznych w oddali pochodni - wymalowanymi na transparencie i drewnianych tablicach hasłami w rodzaju "Więcej krwi" czy "Bóg nienawidzi śmiertelników". Te dziwne postulaty oraz upaćkane na czerwono koszulki i sukienki uczestników marszu stają zrozumiałe, gdy dodać, że jest to tłum… wampirów.Idących na ostatni w okolicy dom z żywymi, nieprzemienionymi ludźmi. Wkurzonych o to, że ludzie nie chcą oddać wampirom swojej krwi i kryją się haniebnie w budynku, do którego wampiry nie mogą przecież wejść bez wyraźnego zaproszenia. Sytuacja ta została dość ładnie rozegrana w taniutkiej, tak naprawdę amatorskiej komedii wampirycznej "Blood on the Highway" (w wolnym tłumaczeniu "Krew na autostradzie") z roku 2008. Bohaterami jest trójka przyjaciół - dziewczyna z samochodem, jej ciapowaty ukochany i macho mieszkający z ojcem-ochlapusem - która błądzi w drodze na koncert i trafia do miasteczka opanowanego przez wampiry. Zaatakowani na stacji benzynowej chronią się w otoczonej niedźwiedzimi sidłami willi dziwaka, zastając tam jego ostatnią - z dwunastu - nieprzemienioną żonę i jakiegoś durnia. Tłum wampirów deliberuje, co robić dalej, zaś bohaterowie się zbroją, przy okazji planując drogę ucieczki. Mimo że budżet filmu był mikry, a wygłupy czasami przesadne, historia potrafi chwilami ubawić tak odniesieniami do popkultury, jak i zwariowanym humorem. Całkiem nieźle wypadły też zdjęcia, a i sensownie wygląda obsada, odbiegająca od amatorskiej normy sporym zróżnicowaniem wiekowym, płciowym i wagowym. Podczas seansu trzeba jednak brać poprawkę na mikry budżet i umowność wielu elementów. W końcu to kino amatorskie… Na koniec ni to trailer, ni to teaser: |