Chadwick Boseman podpisał kontrakt na pięć filmów, w których ma wcielić się w T’Challę, księcia, a potem króla afrykańskiego państwa Wakanda. Zadebiutował w tej roli w obrazie „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów” (2016), następnie pojawił się w poświęconej tylko tej postaci z uniwersum Marvela „Czarnej Panterze”, spotkamy go też w „Wojnie bez granic” – a to oznacza, że czekają nas jeszcze (co najmniej) dwa spotkania z tym bohaterem.  |  | ‹Czarna Pantera›
|
Z czego należy się bardzo cieszyć, ponieważ jego dotychczasowe wizyty na wielkim ekranie pozostawiają po sobie świetne wrażenie. Bez względu na to, czy za reżyserie odpowiadają bracia Russo, czy dopiero próbują zaskarbić sobie wdzięczność wielbicieli komiksów Ryan Coogler („Creed: Narodziny legendy”, 2015). „Czarna Pantera” to zaskakująca mieszanka gatunkowa. Jest to bowiem nie tylko film superbohaterski (co oczywiste, biorąc pod uwagę rodowód głównej postaci), ale także science fiction (vide zaawansowanie technologiczne Wakandy możliwe dzięki wykorzystaniu na masową skalę vibranium) i szpiegowski w stylu przygód agenta 007 (patrz: gadżety, w jakie wyposaża T’Challę jego nastoletnia siostra Shuri, jak również scena rozgrywająca się w nielegalnym kasynie w południowokoreańskim Pusan i późniejszy pościg ulicami miasta za superłotrem Ulyssesem Klaue’em). I nic w tym oczywiście złego. Przeciwnie! Dzięki temu udaje się Cooglerowi uniknąć wielu schematów, jakie pojawiały się we wcześniejszych kinowych produkcjach Marvelowskich. Fabuła „Czarnej Pantery” rozwija wątek zainicjowany w „Wojnie bohaterów”, w której w wyniku zamachu przeprowadzonego w czasie konferencji ONZ w Wiedniu zginął dotychczasowy władca Wakandy, król T’Chaka. Po jego tragicznej śmierci tron przejmuje właśnie T’Challa, który początkowo pragnie kontynuować politykę prowadzoną przez ojca – politykę izolacji i tym samym chronienia społeczeństwa przed czynnikami zewnętrznymi (jak napływ uchodźców czy ingerencja ponadnarodowych korporacji, które zapewne chciałyby zdobyć vibranium). Sprzeciwiają się temu zarówno eksdziewczyna T’Challi, agentka Nakia (gra ją Kenijka Lupita Nyong’o, zdobywczyni Oscara za rolę w „Zniewolonym”), oraz przyjaciel nowego władcy i jednocześnie dowódca wakandyjskich Strażników W’Kabi (Brytyjczyk Daniel Kaluuya). Choć różni ich podbudowa ideologiczna, pragną w zasadzie tego samego – zaangażowania ich ojczyzny w rozwiązywanie światowych problemów. A że dążą do tego zupełnie odmiennymi drogami, można spodziewać się ostrego konfliktu. Z całą mocą wybucha on jednak dopiero, kiedy na arenie pojawiają się dwaj superłotrzy: znany już z „Wojny bohaterów” Klaue ( Andy Serkis, który w końcu odzyskał swą prawdziwą twarz) oraz tajemniczy Killmonger (Michael B. Jordan, który wcześniej zaistniał jako Ludzka Pochodnia w „Fantastycznej Czwórce”). Zwłaszcza druga z wymienionych postaci wywołuje spore zamieszanie fabularne, a jednocześnie służy scenarzystom do zasiania wątpliwości dotyczących nieskazitelności niektórych z bohaterów. Elementy fantastyki naukowej, szpiegowskiego filmu akcji oraz kina superbohaterskiego zostają w „Czarnej Panterze” idealnie zrównoważone. A jeżeli dodamy do tego jeszcze postmodernistyczno-futurystyczną wizję Wakandy i świetną etniczną – opartą na rytmach bębnów – muzykę, pojmiemy z jak urzekającym wizualnie i dźwiękowo dziełem mamy do czynienia.
Tytuł: Czarna Pantera Tytuł oryginalny: Black Panther Data premiery: 14 lutego 2018 Rok produkcji: 2018 Kraj produkcji: USA Gatunek: akcja, dramat, SF Ekstrakt: 80% |