powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CLXXVI)
maj 2018

Z filmu wyjęte: I siedzieć nie będzie już nikt
Oczywiście po zagładzie świata. A przynajmniej tak twierdzą niektórzy filmowi twórcy.
Dlaczego nikt nie będzie mógł siedzieć? Bo zombie zakoszą wszystkie krzesła i ułożą w niebotyczny stos. Choć – z drugiej strony, sądząc po kilku innych ukazanych w filmie stosach – niewykluczone, że nie tyle zakoszą, ile po prostu wrzucą nań swoje własne siedziska, taszczone całymi kilometrami na konkretne, niezbyt rzucające się w oczy pole. A potem zrobią tak samo z innymi przedmiotami, układanymi w podobne, choć dalece mniej efektowne stosy. Jak by nie było, wizja niewytłumaczalnej działalności zombie, migrujących przez świat i budujących wieże z domowych sprzętów, a następnie całymi godzinami stojących wokół tych wież – nieruchomo, milcząco, wytrwale, ze wzrokiem wbitym w konstrukcję – robi wrażenie. I zmusza do myślenia. Z jednej strony – jak też cała ta wieża nie runie w czasie, gdy kolejny truposz wspina się na szczyt, by dołożyć tam swój mebelek? Z drugiej – co zombie chcą taką wieżą osiągnąć? Pokazać, że czasy rozsądku i ludzkich rządów się skończyły? Czy też może zbudować sobie swego rodzaju ołtarz swojej własnej, zombiej wiary?
Te fascynujące stosy, wyłaniające się niekiedy – jak choćby ten na ilustracji – z kłębów mgły, to chyba największa siła „Wygłodniałych”, świeżutkiego, kanadyjskiego horroru, dostępnego na krajowej platformie Netflixa. Żeby to jednak docenić, trzeba sobie uprzytomnić jedno – to jest niedrogi film, w którym nie ma co szukać morza krwi, festonów jelit i wciskającej w fotel akcji. Owszem, trafiają się tu takie sekwencje, niektóre zresztą nawet całkiem brutalne, ale twórcy zastosowali je raczej jako coś w rodzaju przerywnika, dającego odskocznię od zwykłych rozmów i nasączonej fatalizmem zadumy nad losem ludzkości i wysokością szans na przetrwanie. Już nawet nie cywilizacji, czy rasy ludzkiej, a zwykłych jednostek. „Wygłodniali” – pozornie pozbawieni jakiejś konkretniejszej linii intrygi, zbudowani z niedużych segmentów pokazujących radzenie sobie poszczególnych osób z życiem w warunkach plagi – doskonale też oddają grozę codziennego trwania w świecie, w którym własnoręcznie trzeba było odbierać życie ukochanym, i w którym z dnia na dzień coraz trudniej wykrzesać z siebie wolę walki. Bo niby o co walczyć, skoro żadnego status quo nigdy już nie będzie…
powrót; do indeksunastwpna strona

43
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.