powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CLXXVI)
maj 2018

Krótko o filmach: Joker zombie
Hèctor Hernández Vicens ‹Day of the Dead: Bloodline›
Jarosław Loretz krótko pisze o „Day of the Dead: Bloodline”.
ZawartoB;k ekstraktu: 30%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Day of the Dead: Bloodline” jest kolejnym dowodem na to, że zgrabny budżet (8 milionów dolarów) i kompetentni spece od efektów nie wystarczają do nakręcenia porządnego horroru z truposzami. Potrzebny jest jeszcze dobry reżyser i rozsądny scenariusz. Ale jeśli Hèctor Hernández Vicens jeszcze jako tako poradził sobie z zadaniem i zaserwował widzom rozrywkę w miarę wartką, to dwaj scenarzyści, de facto czerpiący pełnymi garściami ze starego scenariusza George′a A. Romero, musieli się nawąchać czegoś dziwnego.
Początkowo z grubsza wszystko ma ręce i nogi. Na Ziemi wybucha plaga żywej śmierci. Dlaczego? W sumie nie wiadomo. Zombie są szybkie i głodne, więc populacja ludzi zmniejsza się w zastraszającym tempie. Pięć lat później żywych jest już garstka, przeważnie chroniąca się w bunkrach chronionych przez wojsko. W jednym z takich bunkrów żyje sobie byłą studentka medycyny, która – pracując nad szczepionką na żywą śmierć – wymusza wyprawę do budynku swojej uczelni po niezbędne do dalszych badań medykamenty. Niestety, w drodze powrotnej ekipa zawleka do bunkra jednego cwanego zombiaka o aparycji batmanowskiego Jokera. Zombiaka, który jest… zakochany w bohaterce. Tak właśnie.
I wszystko byłoby w porządku – w końcu pomysł sam w sobie jest nawet oryginalny – tyle że im dalej w las, tym obsada bunkra wyczynia coraz większe głupstwa. Trudno tu coś więcej o tych idiotyzmach napisać, żeby nie zdradzić fabuły – dość stwierdzić, że sposób, w jaki „żołnierze” „chronią” bunkier, zakończyłby marną egzystencję enklawy nawet nie w tydzień. A my tu mówimy o długich pięciu latach, wypełnionych – najwyraźniej tylko w teorii – nieustanną walką z podstępnymi, szybkimi, śmiertelnie niebezpiecznymi truposzami, których można się spodziewać dosłownie zawsze i wszędzie (no, może poza pewną truposzką, która zgubiła się w scenariuszu na przynajmniej kilka godzin). W efekcie film, początkowo nawet ciekawy (oczywiście jak na kręcone w Bułgarii kino klasy B), w ostatniej półgodzinie wywołuje przede wszystkim irytację. A szkoda, bo była szansa na coś więcej…



Tytuł: Day of the Dead: Bloodline
Zdjęcia: Anton Ognianov
Rok produkcji: 2018
Czas trwania: 90 min
Gatunek: groza / horror
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 30%
powrót; do indeksunastwpna strona

52
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.