Pierwszy film z cyklu gwiezdnowojennego, na który nie czekałem. Pierwszy film, którego nie obejrzałem w kinie. I po obejrzeniu wersji na DVD pożałowałem, że do tego kina nie poszedłem.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Ostatni Jedi” uznaję jako najlepszy ze wszystkich części cyklu poza „starą” trylogią. A i tutaj mogłoby być różnie, gdyby nie prywatne sentymenty. Przede wszystkim postaci – Kylo Ren ze swoimi rozterkami (o ile to są rozterki) o niebo przerasta swojego dziadka w wykonaniu Haydena Christensena. Wręcz można powiedzieć, że rozwinął skrzydła na miarę niespotykaną dotychczas w „Gwiezdnych Wojnach”. Intrygujący DJ (Benicio del Toro) przypomina nieco Hana Solo z „Nowej nadziei”. Mam nadzieję, że jego występ w tym epizodzie nie będzie nomen omen epizodem. Najlepszy występ Marka Hamilla jako Luke′a Skywalkera i Luke′a Skywalkera jako zgorzkniałego Jedi. Snoke wypada dużo lepiej w naturze niż na hologramie, przypominając Palpatine′a z najlepszych scen w „Powrocie Jedi”. Dużo nienachalnych nawiązań do oryginalnej trylogii. Poziom i liczba scen niedorzecznych nie odbiega od średniej gwiezdnowojennej (scena z bombardowaniem jakoś mnie nie zabolała). Rey jako bohater pozytywny nie bardzo ma pole do popisu, Finn wypada raczej słabo - podobnie jak BB8. Swoje pięć (a nawet więcej) minut ma Poe wchodząc w konflikt z Leią i wiceadmirał Holdo; to jeden z lepszych i nieoczywistych wątków. To pierwsze GW, w których nie udała się Super Ważna Misja Garstki Straceńców. Podobnie też pierwszy film z cyklu, w którym większość akcji rozgrywa się w przestrzeni kosmicznej. Aha, czy ja dobrze zauważyłem, że Yoda wystąpił w wersji kukiełkowej?
Tytuł: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi Tytuł oryginalny: Star Wars: The Last Jedi Data premiery: 23 kwietnia 2018 Rok produkcji: 2017 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 146 min Gatunek: akcja, fantasy, przygodowy EAN: 7321917506632 Ekstrakt: 80% |