Zapomnijcie o wszystkim, co wiedzieliście do tej pory na temat Spider-Mana. O tym, że jest nim Peter Parker, że wujek Ben nie żyje i że Gwen Stacy została zamordowana przez Green Goblina. Komiks „Spider-Gwen: Ścigana?”, który ukazał się jako sto czterdziesty czwarty tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, zrywa z tradycją i wywraca świat do góry nogami.  |  | ‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #144: Spider Gwen: Ścigana›
|
Alternatywne rzeczywistości, w których znani nam superbohaterowie są kimś całkiem innym to nie nowość. Już w latach 70. Marvel publikował historie pod wspólnym tytułem „What if…?”, gdzie zmieniano znane wątki i bawiono się konwencją. Z czasem tych innych światów namnożyło się całkiem sporo i dziś praktycznie wszystko jest możliwe. Z tego pomysłu postanowił skorzystać Dan Slott w rozbudowanym scenariuszu do crossoveru „Spider-Verse”, w którym nasz ulubiony Pajęczak spotyka swoje wersje z innych wymiarów. Kogóż my tam nie mieliśmy, m.in. Spider-Mana 2099, Ultimate Spider-Mana (czyli Milesa Moralesa), Spider-Mana Noir (czyli wersję z okresu Wielkiego Kryzysu lat 30. ubiegłego wieku), Silk (Amerykanka koreańskiego pochodzenia Cindy Moon), Spider-Girl (May Parker, córka Petera i Mary Jane), czy Spider-Gwen. Zwłaszcza ta ostatnia, wykreowana specjalnie na potrzeby eventu zyskała sobie sympatię czytelników, co wkrótce zaowocowało własną serią. Spider-Gwen to ni mniej, ni więcej, tylko znana wszystkim fanom komiksu Gwen Stacy, ukochana Parkera, która zginęła w czasie starcia z Zielonym Goblinem (WKKM – 98). Wydarzenie to zdeterminowało dalsze życie naszego bohatera w równym stopniu, co śmierć wujka Bena. Tymczasem na Ziemi-65 historia potoczyła się inaczej. To nie Parker, a Stacy została ugryziona przez radioaktywnego pająka i to ona zyskała cudowne moce. Jednocześnie Peter chcąc być kimś więcej, niż kujonem-popychadłem, wszczepia sobie miksturę, dzięki której zmienia się w Lizarda (Jaszczura), po czym umiera. To wydarzenie popchnęło Gwen do tego, by wykorzystać swoje moce w walce ze złem. O trudnych początkach działalności jako Spider-Woman opowiada właśnie „Ścigana?”. Aby było ciekawiej, nowa rzeczywistość różni się od naszej nie tylko osobą Człowieka Pająka, ale także licznymi szczegółami, których wychwytywanie na pewno ucieszy każdego fana Marvela. Gwen gra na perkusji w zespole kierowanym przez Mary Jane Watson, Matt Murdock (dla niezorientowanych – Daredevil) jest adwokatem na usługach siedzącego w więzieniu Kingpina, natomiast Frank Castle (u nas Punisher) pracuje jako policyjny detektyw (czyżby ukłon w stronę ekranizacji z Dolphem Lundgrenem z 1989 roku?). Nie da się ukryć, że wizerunek Spider-Gwen w stylizacji na biało i z kapturem, robi wrażenie i zasłużenie mówi się, że to najlepszy superbohaterski strój ostatniego dziesięciolecia. Jego projektant – Robbi Rodriguez umiejętnie nawiązał w nim do tradycji, ale jednocześnie wykreował coś całkiem innego, co już zdobyło uznanie wśród środowiska cosplayowców. Niestety wizerunek to nie wszystko, a Gwen Stacy nigdy nie miała zbyt dużo do zaoferowania. To nie drapieżna, targana problemami Mary Jane (swoją drogą – „Pajęcza wyspa” pokazała, że i ona sprawdziłaby się jako Spider-Woman). W komiksach z lat 60. prezentowana była, jako dobra, uczciwa dziewczyna, do tego ułożona, bez specjalnego zrywu do balangowania, a także pilna uczennica. Generalnie nudna ukochana superbohatera. To, że dziś uznawana jest za postać kultową, jest wynikiem jej nagłej i niespodziewanej śmierci w czasach, kiedy takie rzeczy w komiksach się nie działy. Wydarzenie to odcisnęło potężne piętno na historii opowieści obrazkowych, natomiast sama Gwen stała się postacią legendarną. „Spider-Gwen: Ścigana?” weryfikuje ten obraz. Pomimo efektownego wejścia w „Spider-Verse” nie jest w stanie udźwignąć własnej historii. Jej rozterki wydają się dość wydumane i nie niosą takiego ładunku emocjonalnego, jak młodego Petera Parkera. Również świat, w którym żyje, pomimo kilku korekt, o których wspominałem, za bardzo przypomina ten, który znamy, co dodatkowo przeszkadza w potraktowaniu niniejszej pozycji, jako autonomicznego bytu. Choć komiks niewątpliwie szybko się czyta, z przyjemnością wyłapuje smaczki przygotowane przez scenarzystę Jasona Latoura i można nacieszyć oczy cudownym strojem Spider-Gwen (choć co do innych postaci rysowanych prze z Rodrigueza mam mniejszy entuzjazm), to jednak czegoś w nim brakuje. Jakiegoś pierwiastka, który sprawiałby, że czulibyśmy, że jest to dzieło osobne, tak jak opowieści o Spider-Manie 2099 i Milesie Moralesie. Miła ciekawostka, ale tylko tyle.
Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #144: Spider Gwen: Ścigana Data wydania: 30 maja 2018 ISBN: 9788328212480 Cena: 39,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 60% |