„Aama” może nie pasować do wyobrażenia o twórczości Frederika Peetersa. Nowy komiks twórcy „Niebieskich pigułek” to bowiem pozornie czysto rozrywkowa opowieść osadzona w scenerii science-fiction. Jak się jednak przyjrzeć nieco dokładniej, to okazuje się, że jest to obyczajowa historia, dla której międzygwiezdne wojaże stanowią jedynie dekorację. Kluczową rolę odgrywają tu uniwersalne, egzystencjalno-psychologiczne problemy wynikające z życia we współczesnym świecie.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Głównego bohatera poznajemy w momencie, gdy odzyskuje przytomność na jakiejś odległej, zupełnie dla niego obcej planecie. Verloc Nim nic nie pamięta – nie wie, jak i dlaczego się tu znalazł, ani co robił przez kilka ostatnich dni. Dzięki specyficznemu, przypominającemu małpę robotowi, który jak się okazuje również przebywa na tej planecie, dostaje jednak szansę na odzyskanie utracone wspomnienia. Churchill, bo tak na imię ma ów robot, wręcza mu bowiem pamiętnik, który nasz pozbawiony pamięci bohater skrupulatnie spisywał w ostatnich dniach. Akcja toczy się tu zatem dwutorowo. Po pierwsze, czytając wspólnie z Verlokiem jego pamiętnik, poznajemy zdarzenia, jakie doprowadziły go na planetę Ona(ji). Po drugie zaś, obserwujemy, jak wspólnie z robotem przemierza tę planetę. Można się domyślić, że obie – ściśle ze sobą powiązane – warstwy narracyjne zmierzają do jakiegoś wspólnego punktu kulminacyjnego, jednak kluczowe znaczenie ma zapis wspomnień głównego bohatera. Dzięki pomysłowemu zabiegowi autora, czytelnik zostaje tu postawiony w tej samej sytuacji, co pozbawiony wspomnień z ostatnich dni główny bohater. Lektura własnych zapisków musi być dla Verloca przeżyciem traumatycznym. Przypomina sobie bowiem, że jego życie to jedna wielka katastrofa. Jego małżeństwo się rozpadło, a on sam pogrąża się w uzależnieniu od narkotyków. To właśnie w takim stanie spotyka – jeśli tak można powiedzieć – swojego brata Conrada oraz jego robota Churchilla i podejmuje decyzję o wyruszeniu razem z nimi na planetę Ona(ji). To spotkanie staje się oczywiście okazją do wielu rozmów i rozliczeń, z których wyłania się obraz niezwykle skomplikowanych relacji rodzinnych. Jakby w tle tych egzystencjalnych rozważań rozgrywa się natomiast akcja związana z tajemniczymi zdarzeniami, jakie miały miejsce na tej dziwnej planecie. W warstwie graficznej również widać istotne różnice pomiędzy „Aamą” a „Niebieskimi pigułkami”. Opowieść o przygodach Verloka, Conrada i Churchilla była od razu tworzona z myślą o kolorach. Kreska Peetersa jest tym razem znacznie czystsza, a rysunki dużo bardziej przejrzyste. Płaskie, pastelowe kolory dopełniają obrazu całości. Nie można wykluczyć, że miłośnicy twórczości Peetersa podzielą się przy tej okazji na dwa obozy – zwolenników czerni i bieli oraz fanów koloru. I jedni i drudzy znajdą zapewne wiele argumentów na rzecz swoich preferencji. Trzeba jednak przyznać, że Peeters poradził sobie z tą nową stylistyką całkiem dobrze. Stworzył rysunki, które od początku sygnalizują, że mamy tu do czynienia z opowieścią science-fiction, ale jednocześnie zachował własną, niepowtarzalną kreskę. Krótko mówiąc, autor umiejętnie połączył rozważania psychologiczno-egzystencjalne z tajemniczymi zdarzeniami, w jakie uwikłani są bohaterowie – zarówno w warstwie narracyjnej, jak i wizualnej. Z jednej strony zatem budowana jest atmosfera zagubienia i beznadziei, w jakiej pogrąża się główny bohater, uświadamiając sobie, że przegrał swoje życie, z drugiej zaś narasta aura niezwykłych i tajemniczych zdarzeń, jakie rozegrały się w stacji badawczej. Dzięki temu lektura angażuje i wciąga. Nagroda dla najlepszej serii na Festiwalu Komiksu w Angouleme w 2013 roku nie była bez wątpienia dziełem przypadku. Jedyny mankament tego komiksu polega na tym, że narracja urywa się w dość zaskakujący sposób, w najciekawszym momencie.
Tytuł: Aama #1: Zapach ciepłego pyłu Data wydania: maj 2018 ISBN: 9788395084911 Format: 88s. 210x295 mm Cena: 75,00 Gatunek: SF Ekstrakt: 80% |