powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CLXXVII)
czerwiec 2018

Fajerbolem w tyłek go!
David Leitch ‹Deadpool 2›
„Deadpool” – obie części – to film na tyle specyficzny, że mógłby wręcz stworzyć własny podgatunek: czarna komedia superbohaterska. W dodatku skategoryzowana jako film dla dorosłych, co w przypadku filmów o trykociarzach jest ewenementem (do polskich kin film wszedł również w wersji dubbingowanej – ciekawe, ilu niezorientowanych w temacie rodziców wybierze się z dziesięciolatkami na „tego jakiegoś Spajdermena”), acz dwójka nie korzysta z tego tak hojnie, jak część pierwsza.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W pierwszej części Wade Wilson ścigał złoli, którzy sprawili, że facjatę ma nieco tylko lepszą niż Freddie Krueger (słusznie przyrównywany do pizzy), natomiast w drugiej stara się ochronić nastolatka obdarzonego mocą miotania ogniem. Fabuła jest raczej prosta, ale nie chodzi tutaj o oczekiwanie na kolejny plot twist, a raczej na bawienie się postaciami i wyłapywanie smaczków popkulturowych.
Film oceniam w skali esensyjnej na 7/10 jako przyzwoitą rozrywkę, choć jest to jeden z tych utworów, z których już na trzeci dzień po seansie pamięta się niewiele poza paroma scenami. W tym przypadku może to być na przykład „casting na drużynę” i następujący po nim desant spadochronowy na konwój. Za kolejnych kilka dni pewnie przypomnienie sobie, co/kogo ten konwój wiózł („No, eee… przestępców jakichś chyba, nie? z więzienia?…”) będzie problemem, ale na razie pieszczę w duszy obrazy kolejnych postaci lądujących tu i tam w nieskoordynowany i raczej dramatyczny sposób. Oraz urocze przebitki na Domino, z wdziękiem sterującą swym spadochronem pomiędzy wąwozami ulic.
Jeśli już o tym mowa – ślepe szczęście jako supermoc to pomysł rewelacyjny, a śliczna Zazie Beetz prawie ukradła drugą połowę filmu. Zresztą postaci drugoplanowe – podobnie jak w pierwszej części – są naprawdę dobre: entuzjastyczny hinduski kierowca, niewidoma acz bojowo nastawiona staruszka, Colossus ze swoim przeuroczym słowiańskim akcentem, barman Weasel1)… w dwójce dochodzi jeszcze obleśny dyrektor sierocińca, któremu już po paru kadrach widz ma ochotę sprzedać tęgiego kopa (czyli dobrze, bo postać budzi emocje).
„Deadpool” – obie części – to film na tyle specyficzny, że mógłby wręcz stworzyć własny podgatunek: czarna komedia superbohaterska. Albo może raczej komediodramat, bo zawiązaniem akcji jest zdarzenie tragiczne, zupełnie nie pasujące do radośnie anarchistycznego ducha całości. Z drugiej strony, smutnymi scenami trudno się tak do końca przejąć, gdy pojawia się motyw podróży w czasie, i to w dodatku od razu w celu zmieniania przeszłości…
Dobrą stroną jest to, że wszelkie paradoksy związane z mieszaniem w continuum czasowym przestają mieć znaczenie wobec przegiętej i zwariowanej fabuły. To znaczy: ona nie jest zwariowana w sensie, powiedzmy, montypythonowskim, przeciwnie: na pewnym poziomie jest bardzo logiczna. Wariackie są detale i wywodzący się z nich humor, na przykład regeneracja całej dolnej połowy ciała tytułowego bohatera. Oczywiście mamy też typowe dla Deadpoola nieustanne burzenie czwartej ściany, choć nie tak zaskakujące, jak w pierwszej części, bo już wiedzieliśmy, czego się spodziewać, i zwracanie się wprost do widzów nie zaskakuje.
Jeśli mowa o humorze, to zdecydowanie jest to film dla sf-owych nerdów: padających w dialogach nawiązań do klasyki filmów i komiksów fantastycznych nie sposób zliczyć ani spamiętać. Mnie najbardziej spodobała się wypowiedź „Walczyłem z innym superbohaterem, ale okazało się, że jego matka też ma na imię Martha” oraz kontynuacja żartu z I części o tym, że wytwórni nie było stać na więcej niż troje X-menów. Tym razem w tle za narzekającym Wadem widać całą ich gromadkę, stłoczoną w pokoju, do którego drzwi po cichutku przymyka Beast. Bardzo mnie też bawiło, kiedy kolejne osoby po kolei głośno przypominały, że Deadpool nie jest X-manem, tylko stażystą2).
Oczywiście znawcy komiksów Marvela znajdą jeszcze pewnie z tuzin innych smaczków, szczególnie w postaciach lokatorów więzienia dla superłotrów. Na szczęście scenarzystom udało się zachować równowagę i film nie tylko nadaje się do obejrzenia przez widzów niebędących znawcami tego uniwersum, ale nawet nie wymaga znajomości części pierwszej. A to rzadka i cenna zaleta.
1) Grający go T.J. Miller twierdzi, że wygląda, jakby jego supermocą było paparanie sobie koszuli musztardą.
2) Dla ścisłości, „stażysta” to po angielsku „intern”, ale zabijcie mnie, nie pamiętam, jak w filmie przetłumaczono słowo „trainee”.



Tytuł: Deadpool 2
Dystrybutor: Imperial CinePix
Data premiery: 18 maja 2018
Reżyseria: David Leitch
Zdjęcia: Jonathan Sela
Muzyka: Tyler Bates
Rok produkcji: 2018
Kraj produkcji: USA
Cykl: Deadpool
Gatunek: akcja, komedia, przygodowy
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

40
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.