Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz siedemnasty niemiecka formacja Embryo.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W drugiej połowie lat 70. ubiegłego wieku członkowie Embryo, zafascynowani kulturą Wschodu, coraz częściej podróżowali po Azji, co w istotny sposób przekładało się na ich twórczość. Pierwsze sygnały stopniowej zmiany zainteresowań monachijczyków, skutkujące odejściem od klasycznego krautrocka i fusion w stronę muzyki etnicznej, dostrzegalne były już na albumach nagranych z towarzyszeniem amerykańskiego saksofonisty i flecisty Charliego Mariano („ We Keep On”, 1973; „ Surfin’”, 1975; „ Bad Heads and Bad Cats”, 1976). Kolejnym krokiem była nagrana w czerwcu 1977 roku, czyli krótko po powrocie z Afganistanu i Indii, płyta „ Apo-Calypso”, na której zadebiutował perkusjonalista Trilok Gurtu, w kolejnych dekadach jedna z najjaśniejszych gwiazd światowego jazz-rocka. Wyprawa ta okazała się jednak tylko preludium do dalszych, znacznie intensywniejszych pod względem artystycznym wojaży po Azji Środkowej i Dalekim Wschodzie. Do kolejnej podróży Niemcy przygotowywali się przez długie miesiące, a kiedy w końcu wyruszyli na początku 1979 roku, zabrali ze sobą również ekipę filmową, na czele której stał początkujący dokumentalista Werner Penzel. Droga wiodła tym razem przez Turcję, Iran, Afganistan i Pakistan, aż do Indii. Penzel wszystko skrupulatnie rejestrował na taśmie, w efekcie czego rok później mógł pokazać światu swój pełnometrażowy debiut – obraz zatytułowany „Vagabunden Karawane”. Dowiadujemy się z niego nie tylko tego, w jaki sposób przebiegała podróż Embryo, ale także, że monachijczycy chętnie koncertowali w wielu egzotycznych miejscach, zapraszając przy tym do współpracy miejscowych muzyków. Nagrane wówczas utwory posłużyły im za fundament kolejnej studyjnej płyty, którą – już po powrocie na Stary Kontynent – dopracowywali latem 1979 roku (od lipca do września) w studiu Sunrise w szwajcarskim miasteczku Kirchberg. Podwójny album, sygnowany przez należącą do muzyków Embryo wytwórnię Schneeball (prawnego spadkobiercę April Records), otrzymał adekwatny do zawartości szyld – „Embryo’s Reise”. Kilkanaście lat później, w epoce płyt kompaktowych, ukazała się jego wersja skrócona, na której pominięto trzy kompozycje („Paki Funk”, „Maharaj”, „Lassie, Lassie”), a niektóre nieco przycięto. Co, trzeba uczciwie przyznać, wyszło temu wydawnictwu na dobre. Gwoli ścisłości, gdyby dokonano jeszcze poważniejszych korekt – też nikt z twórców nie powinien się obrazić. „Embryo’s Reise” w oryginalnej wersji okazało się bowiem dziełem tyleż intrygującym i eksperymentalnym, co „przegadanym”. Aczkolwiek można zrozumieć fakt, że tym sposobem chcieli po prostu odwdzięczyć się muzykom z Kabulu i Bengalūru (Bangalore), którzy uświetnili ich ekscentryczną podróż. Skład Embryo, w porównaniu z „ Apo-Calypso”, uległ nieznacznej zmianie. Zabrakło perkusisty Ralpha Fischera, którego obowiązki przejął Christian Burchard; ponownie pojawił się za to multiinstrumentalista Edgar Hoffman; jako gość specjalny natomiast w dwóch utworach zagrał gitarzysta Remigius Drechsler, niegdyś lider znakomitego Out of Focus, a kilka lat później podpora idącego szlakiem wytyczonym przez monachijczyków zespołu Kontrast.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Podstawowa (to jest winylowa) wersja „Embryo’s Reise” trwa prawie dziewięćdziesiąt minut, skrócona (kompaktowa) – siedemdziesiąt dwie. I nią właśnie dzisiaj się zajmiemy. Jedenaście zawartych na niej kompozycji podzielić można – w uproszczeniu – na dwie części: krautrockową (z wpływami muzyki ludowej z Azji Środkowej) oraz etniczną (w której folk zdecydowanie góruje nad rockiem i jazzem). W przypadku numerów przynależnych do drugiej grupy – w tym przede wszystkim „Anar Anar”, „Chan Delawar Khan”, „Cello, Cello”, „Rog de quadamuna achna”, „Hymalaya Radio” – jedynymi muzykami Embryo, jacy wzięli udział w nagraniach, są Roman Bunka i Christian Burchard, a akompaniują im Afgańczycy bądź Hindusi. Z wcześniejszą twórczością monachijczyków kompozycje te niewiele mają wspólnego, w zasadzie jedynymi elementami łączącymi je z przeszłością są wibrafon Christiana i głos Romana (który zresztą najchętniej gra tutaj na udzie). Znacznie więcej mają do powiedzenia goście – choć formalnie, biorąc pod uwagę, że nagrania zostały dokonane w Kabulu, Bengalūru i klasztorze buddyjskim Dehra Dun w Himalajach, należałoby powiedzieć raczej „gospodarze” – z Azji.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Czy powyższe oznacza, że wielbiciele rockowego oblicza Embryo nie mają czego szukać na „Embryo’s Reise”? Na szczęście – nie! W kilku momentach dają bowiem znać o sobie krautrockowe korzenie grupy. W starym stylu utrzymany jest chociażby otwierający album ponad dwunastominutowy „Road to Asia”, w którym rozpędzona sekcja rytmiczna ciągnie za sobą resztę zespołu. Na plan pierwszy wybijają się solówki na organach (Michael Wehmeyer) i saksofonie sopranowym (Edgar Hoffman), choć za najbardziej ekscytujący fragment należy uznać partię Remigiusa Drechslera na gitarze elektrycznej. Dopiero – mniej więcej – w połowie utworu Niemcy zaczynają wplatać elementy etniczne, sięgając po takie instrumenty, jak ud, saz i rabab, bądź serwując, inspirowany folklorem azjatyckim, zagrany unisono duet skrzypiec i fletu (w obu przypadkach Hoffman). Krautrockowy z ducha jest również „Lost Scooters”, aczkolwiek z biegiem czasu Bunka i Burchard oddają w nim pole zaproszonym do współpracy Hindusom.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W tym kontekście sporym zaskoczeniem okazuje się „It’s That Way” – utwór zagrany z prawdziwie punkową ekspresją i w odpowiednim do tego gatunku tempie. To rzadka na „Embryo’s Reise” chwila, gdy wściekłość partii gitarowej (tym razem Uwe Müllrich), napędzanej dodatkowo przez perkusję, spycha na plan drugi wszystkie pozostałe instrumenty (również przebijającą się delikatnie harmonijkę ustną Hoffmana). Mocnym punktem albumu jest też „Kurdistan”, znaczony transowym pochodem sekcji rytmicznej i zmieniającymi się pod względem nastroju gitarowymi wstawkami Remigiusa – od rockowo-dynamicznej do akustyczno-nostalgicznej. Od tego momentu grupa już prostą drogą zmierza do Azji, a w zasadzie zapuszcza w nią korzenie. Owszem, „Far East” ma jeszcze w sobie pewną zadziorność, nie brakuje w nim też – na finał – freejazzowej improwizacji fortepianu (Bunka); podobne cechy wykazuje zresztą także zagrany przez cały niemiecki zespół – z towarzyszeniem Afgańczyków – „Farid”, ale dalej – czytaj: do samego końca – jest już tylko folkowo. I nic w tym oczywiście złego. Pod warunkiem, że ktoś lubi podobne klimaty. Skład: Roman Bunka – śpiew, gitara elektryczna, gitara basowa, fortepian, perkusja, syntezator, syntezator gitarowy, ud Remigius Drechsler – gitara elektryczna (1,5), gitara akustyczna (1,5) Michael Wehmeyer – fortepian, organy, fisharmonium Edgar Hofman – skrzypce, saksofon sopranowy, dilruba, flet, harmonijka ustna, głos (8) Uwe Müllrich – gitara basowa, gitara elektryczna, ud, saz, rabab, śpiew, instrumenty perkusyjne Christian Burchard – śpiew, perkusja, instrumenty perkusyjne, syntezator, wibrafon, marimba, pianet Gościnnie: muzycy z Indii i Afganistanu
Tytuł: Embryo’s Reise Wykonawca / Kompozytor: EmbryoData wydania: 1979 Nośnik: CD Czas trwania: 71:54 Gatunek: folk, jazz, rock W składzie Utwory Winyl1 1) Road to Asia: 12:21 2) Lost Scooters: 03:58 3) Anar Anar: 03:16 4) It’s That Way: 06:04 5) Kurdistan: 04:36 6) Far East: 06:38 7) Chan Delawar Khan: 03:28 8) Farid: 13:20 9) Cello, Cello: 08:30 10) Rog de quadamuna achna: 07:31 11) Hymalaya Radio: 02:19 Ekstrakt: 80% |