Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz osiemnasty niemiecka formacja Embryo, po raz kolejny wspomagana przez Charliego Mariano.  |  | ‹Life›
|
To już nasze ostatnie spotkanie z zespołem Embryo. Chyba że w najbliższej przyszłości, a jest to całkiem prawdopodobne, grupa wyda kolejny album z archiwaliami, który przeniesie nas w lata 70. ubiegłego wieku, czyli okres największych triumfów monachijskiej formacji. Na razie jednak na to się nie zanosi, można więc uznać, że kilkumiesięczna podróż w głąb wyobraźni Christiana Burcharda i Romana Bunki dobiega końca. Wieńczymy ją koncertowym albumem „Life”, który światło dzienne ujrzał – nakładem należącej do samych muzyków wytwórni Schneeball – w 1981 roku. Znalazły się na nim cztery utwory zarejestrowane w końcu lipca – pomiędzy 24 a 28 – roku poprzedniego w czasie tournée po zachodnich Niemczech. Co ciekawe, artystom z Bawarii towarzyszyli w tej trasie amerykański saksofonista Charlie Mariano (znany już z płyt „ We Keep On”, „ Surfin’”, „ Bad Heads nad Bad Cats” i „ Live”) oraz… kilkunastoosobowy band Karnataka College of Percussion rodem z południowoindyjskiego Bengalūru (czyli Bangalore). Niemcy poznali Hindusów w czasie swojej podróży po Azji Środkowej, jaka miała miejsce na początku 1979 roku (i która została zilustrowana filmem dokumentalnym Wernera Penzela „Vagabunden Karawane”). Znajomość ta zaowocowała najpierw pojawieniem się muzyków z Bengalūru na albumie „ Embryo’s Reise” (1979), a następnie zaproszeniem ich na koncerty w Europie. Latem 1980 roku miało miejsce kilka wspólnych występów Bawarczyków i Hindusów (wspomaganych jeszcze przez Charliego Mariano) w klubach muzycznych i skłotach, jakie powstały na terenie dawnych zabudowań fabrycznych. 24 lipca zagrali w hamburskim Fabrik (znanym z albumu „ Invisible Documents”), dzień później w hanowerskim Pavillonie, a 27 i 28 lipca w UFA-Berlin (oczywiście w zachodniej części miasta). Kilka miesięcy po fakcie Niemcy postanowili udokumentować to niezwykłe przedsięwzięcie płytą, wybierając na nią po jednym utworze z każdego koncertu. Embryo wystąpiło w składzie sześcioosobowym. Trzon tym razem stanowili muzycy związani z grupą od początku jej istnienia (jak Christian Burchard i Edgar Hoffman), współpracujący z nią od kilku lat (vide Michael Wehmeyer i Uwe Müllrich), jak również dwaj debiutanci w szeregach monachijczyków, czyli flecista Friedo – a właściwie Friedemann – Josch (wcześniej związany z jazzrockową formacją Missus Beastly) oraz gitarzysta akustyczny Jay Zier. W sumie to za stałego członka Embryo można by uznać także Charliego Mariano. Tyle że z jakiegoś powodu Amerykanin wymieniony został na okładce jako odrębny „podmiot wykonawczy”. Podobnie zresztą jak – co akurat w tym przypadku jest jak najbardziej zrozumiałe – Karnataka College of Percussion (mający w swoim składzie, oprócz perkusjonalistów, też dwóch wokalistów). Stronę A płyty wypełniają dwie kompozycje zarejstrowane w Berlinie (każda innego dnia). „Cello, Cello” to rozbudowana – do ponad piętnastu minut – wersja utworu, jaki znalazł się już na albumie „ Embryo’s Reise”. Różni się ona od oryginału znacząco, głównie dzięki zdecydowanie większemu wkładowi Hindusów. Od pierwszej do ostatniej sekundy to oni narzucają motoryczny, transowy rytm, wokół którego budowane są wokalizy i partie pozostałych instrumentów. Muzycy Embryo zabierają „głos” okazjonalnie, dorzucając krótkie wstawki fletu (Josch), saksofonu sopranowego (Mariano, Hoffman), fisharmonii (Wehmeyer), wibrafonu i marimbafonu (Burchard) oraz gitary akustycznej (Zier). Dopiero w drugiej części numeru znajdują nieco więcej miejsca dla siebie, choć cały czas pamiętają o tym, że jako gospodarze powinni mimo wszystko dać się „wygadać” gościom. „Telisirama” to z kolei typowa hinduska melodia, jaką w czasie swoich licznych podróży po Azji usłyszał, zapamiętał i po latach postanowił twórczo przerobić Mariano. Stąd pewnie nieco więcej tu jazzu niż muzyki etnicznej. Na plan pierwszy wybijają się głównie saksofony grające unisono z wokalizami oraz klasycznie jazzowa solówka wibrafonu w finale (w stylu uwielbianego przez Burcharda Walta Dickersona). Po przełożeniu winylowego krążka na stronę B również otrzymujemy dwa utwory, oba trwające ponad dziesięć minut. „Tala Tarangini” nagrany został w Hamburgu. Otwiera go stonowana partia wibrafonu Burcharda, do którego po minucie dołączają muzycy z Indii. Od tego momentu ton kompozycji nadają tak egzotyczne instrumenty perkusyjne, jak kanjira, ghatam, dholak, mridanga oraz… drumla, na której gra M. Gururaja. To on nakręca całość, wchodząc w dyskusję ze śpiewającym scatem M. Raghavendrą. Muzyków Embryo, poza wstępem Christiana, nie ma tutaj w ogóle. Powracają oni natomiast w zamykającym „Life” utworze „Moroccan Pirates”, który jest o tyle intrygujący, że klasyczna muzyka z Afryki Północnej zostaje w nim przerobiona na hinduską modłę. Instrumentami odgrywający jednak role pierwszoplanowe są sasksofony oraz – po raz kolejny – drumla. Dopiero w finale, coraz mocniejszym dzięki motorycznym perkusjonaliom, pojawia się, jakby na przekorę, delikatniejszy flet. Wspólne koncerty Embryo, Charliego Mariano i Karnataka College of Percussion musiały być, sądząc po owacjach, jakie zgotowano wykonawcom, sporym przeżyciem artystycznym dla widzów. Wpłynęły też na dalszą karierę wszystkich wykonawców. Dzięki wsparciu ze strony Christiana Burcharda Hindusom dane było wypłynąć na szersze wody, poznał ich cały świat. W kolejnych latach współpracowali oni z Charliem Mariano („Jyothi”, 1983; „Live”, 1990; „Sketches of Bangalore”, 2001; „Om Keshav”, 2005), flecistą Chrisem Hinzem („Blue Glass”, 1989), klarnecistą Davidem Rothenbergiem („Bangalore Wild”, 1999) oraz perkusjonalistą Okayem Temizem („Sankirna”, 1985). Do wspólnych nagrań zapraszał ich również Friedo Josch, który w 1981 roku – po przygodzie z Embryo – powołał do życia (za zgodą i z błogosławieństwem Christiana) formację Dissidenten, która podążyła szlakiem wyznaczonym przez Burcharda na płytach „ Embryo’s Reise” i „Life”. Co ciekawe, przez szeregi Dissidenten przewijali się w późniejszych latach muzycy związani z Embryo, jak chociażby Uwe Müllrich, Roman Bunka czy Michael Wehmeyer. A samo Embryo? Burchard i jego kolejni artystyczni towarzysze podróży wciąż pozostają wierni drodze obranej pod koniec lat 70., penetrując muzyczne „zakamarki” Azji Środkowej, Bliskiego Wschodu i Afryki (także tej „czarnej”).
Tytuł: Life Data wydania: 1981 Nośnik: CD Czas trwania: 49:00 Gatunek: folk, jazz, rock W składzie Utwory Winyl1 1) Cello, Cello: 15:28 2) Telisirama: 07:26 3) Tala Tarangini: 14:48 4) Moroccan Pirates: 11:25 Ekstrakt: 80% |