Czytając „451° Fahrenheita” – najsłynniejszą, klasyczną wręcz powieść Raya Brandbury’ego – trudno uwierzyć, że od jej pierwszego wydania minęło ponad sześćdziesiąt lat. Aktualność przedstawionej tam wizji świata jest bowiem naprawdę niepokojąca.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ta niepozornej grubości książka, licząca sto pięćdziesiąt stron z kawałkiem – ale za sprawą wydawnictwa MAG obdarzona naprawdę przyciągającą wzrok okładką – nie pozostawia czytelnika obojętnym. Autor wykreował świat, w którym czytanie jest niemal zbrodnią, a największe dzieła literackie wszech czasów płoną na stosach, w imię zapewniania społeczeństwu fałszywie pojętego spokoju. Jednak tym, co najbardziej przykuwa uwagę i zapada w pamięć, jest ukazana w utworze kondycja psychiczna człowieka oraz praktycznie wymierające relacje społeczne. Ludzie niepotrafiący przebywać w ciszy, bombardowani nadmiarem bodźców, bezmyślnie wpatrzeni w coraz to większe i doskonalsze ekrany telewizyjne, zasypiający z nieustannie jazgoczącymi „muszelkami” w uszach. Permanentnie nieszczęśliwi, zanurzeni w bezsensie i samotności, otoczeni murem pozorów. Brzmi nieprzyjemnie znajomo? Mam wrażenie, że to właśnie dziś ukazane problemy są bardziej aktualne niż kiedykolwiek wcześniej i to dziś prorocza wizja stworzona dobre kilkadziesiąt lat temu naprawdę wywołuje dreszcz niepokoju na plecach. W tym wszystkim osadzony zostaje główny bohater, Guy Montag, z zawodu strażak, którego głównym zadaniem jest wzniecanie pożarów, a dokładniej palenie książek, szczególnie tych uchodzących za najcenniejsze w dziejach literatury. Na skutek splotu wydarzeń z dnia na dzień coraz bardziej powątpiewa on w sens wykonywanej pracy i porządek panujący w otaczającym go świecie. Coraz odważniej demaskuje hipokryzję, otwarcie buntując się przeciw zastanej rzeczywistości, a nagromadzone przez lata emocje popychają go niemal na skraj szaleństwa. Ciężko obok tej postaci przejść obojętnie i jeśli miałabym w tej kwestii cokolwiek do zarzucenia, to może wyłącznie fakt, że jej metamorfoza postępuje na mój gust nieco zbyt gwałtownie, ale patrząc na ilość czynników mających pływ na bohatera, można uznać taki zabieg za uzasadniony. I choć z początku pomyślałam, że wolałabym, aby niektóre wątki lub sceny zostały rozwinięte, to być może właśnie te szczątkowe informacje, dodane jakby mimochodem, mają ostatecznie największą siłę rażenia. „451° Fahrenheita” wzbudzało wiele emocji już w czasie pierwszej publikacji i mam wrażenie, że pozostało tak do dziś. Nie dziwi więc liczba wznowień czy mniej lub bardziej udanych adaptacji filmowych, jakich doczekała się książka. Czas, na jaki zostaje ona z czytelnikiem, jest bowiem zupełnie nieproporcjonalny do czasu poświęconego lekturze, nawet jeśli z początku niewiele na to wskazuje.
Tytuł: 451° Fahrenheita Tytuł oryginalny: Fahrenheit 451 Data wydania: 18 kwietnia 2018 ISBN: 978-83-7480-922-1 Format: 176s. 135×220mm; oprawa twarda Cena: 29,– Gatunek: fantastyka |