Maciej i Danusia w jednym stali filmie.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tym filmem, w którym „stali” Maciej i Danusia, jest aktorska wersja „Ghost in the Shell”, goszcząca wiosną zeszłego roku w naszych kinach. Wersja w sposób przykry spłycona w stosunku do animowanego pierwowzoru, i pozbawiona większego wdzięku, a na dokładkę – mimo 110 milionów dolarów budżetu – zawodząca w kwestii efektów specjalnych. Nie tych pierwszoplanowych, które są przemyślane i wycyzelowane wizualnie, ale tych drugoplanowych, budujących tło opowieści. Przykładowo – cały tzw. ruch miejski jest czystą fikcją. Albo wcale go nie ma (brak ludzi w kadrze, praktycznie brak samochodów), albo jak już jest – jak choćby trasy z samochodami – razi sztucznością. Również tak pieczołowicie stworzone holograficzne reklamy raz są, zwłaszcza gdy twórcy chcą błysnąć w tej materii inwencją, a innym razem zupełnie ich nie ma. Bo w końcu centrum miasta jest gdzieś w tle, mało istotne, więc po co się wysilać. Ta wyczuwalna niechlujność kreacji, a także udeptanie intrygi do postaci płaskiego, średnio apetycznego naleśnika, powodują, że film odbiera się trochę jak wydmuszkę. Kolorową bańkę, która pęknie, gdy ją mocniej ścisnąć. Nie da się jednak zaprzeczyć, że wiele scen wręcz zachwyca designem. Świetne są robo-gejsze, doskonale jest oddana koncepcja sieci komputerowej zbudowanej na ludzkich umysłach, mocne wrażenie robią też różne zapyziałe, na wpół opuszczone zaułki miasta, jak choćby ten z ogromnym drzewem. Jak się okazuje, koncepcyjne grafiki wielu z tych najciekawszych elementów, dopracowanych później przez specjalistów od efektów komputerowych, wyszły spod ręki mieszkającego obecnie w USA gdynianina, Macieja Kuciary. Jego pomysłem był jednak nie tylko wygląd robo-gejsz czy wnętrze kryjówki Kuze, ale również kostium głównej bohaterki, broń, niektóre urządzenia oraz biorące udział w akcji samochody, motocykl i helikopter. A ponieważ wkład Macieja był duży i nie do zignorowania, hotel, w którym rozgrywa się kilka scen filmu, ma nad wejściem dumny napis… MACIEJ. Zresztą na stronie internetowej grafika można zobaczyć, które konkretnie koncepcje były jego autorstwa. Nie dość tego. Jedna z drugoplanowych postaci w „Ghost in the Shell” jest grana przez aktorkę o swojsko brzmiącym imieniu Danusia. Chodzi o urodzoną już w Londynie Danusię Samal, córkę Polki i Kurda. Na co dzień jest aktorką teatralną i piosenkarką jazzową, ale zdaje się, że ostatnio trochę śmielej patrzy na przemysł filmowy i być może jeszcze nie raz będziemy mieli możność podziwiać ją na ekranie. |