powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CLXXVIII)
lipiec-sierpień 2018

Ściga nas uzbrojona rysowniczka komiksów!
Cliff Chiang, Brian K. Vaughan ‹Paper Girls #4›
Po raz kolejny wylądowałyśmy w przyszłości, nad naszym miasteczkiem tłuką się gigantyczne roboty, które tylko Tiffany może zobaczyć, pluskwa milenijna zadziałała i jeszcze na dodatek podejrzanie dużo wiedząca starsza pani grozi nam pistoletem. MacKenzie ma jakieś wąty do KJ, sekciarskie świry w białych kombinezonach dalej się nas czepiają, a scenarzystę to chyba coś porąbało.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Przy lekturze trzeciego tomu miałam wrażenie, że zanim w tym komiksie zacznie się coś wyjaśniać, to będę musiała dokupić nowy regał, żeby je wszystkie pomieścić. Na szczęście w czwartym sytuacja się w dużej mierze wyklarowała. I całe szczęście, bo wprawdzie dzielenie z bohaterkami uczucia kompletnego zagubienia pomaga wczuć się w ich sytuację, ale na dłuższą metę zaczęłoby irytować. Jednak Brian K. Vaughan zatrzymał się tuż przed tą granicą i wręcz zasypał czytelników zarówno podanymi wprost informacjami jak i ukrytymi tu i tam (przykład: zdjęcie stojące na biurku szefa „sekty”) sugestiami. Wprawdzie odpowiedzi najczęściej generują kolejne pytania, ale za to tym razem mamy podstawy do snucia różnych hipotez, a to w przypadku fabuł takich jak ta stanowi połowę zabawy.
Przede wszystkim wyjaśniło się, czego dotyczy tocząca się nad głowami bohaterek wojna: jedna strona zabrania wszelkich ingerencji w historię, druga pragnie ją poprawiać. Co prawda na razie nie wiemy, jak, bo realnych zmian nie widać. Dodatkowo „Starzy” dysponują umiejętnością kasowania pamięci dowolnie wybranym osobom, co wyjaśnia, czemu w drugim tomie dorosła Erin nie miała pojęcia o pochodzeniu blizny na swoim brzuchu. Zaskakujący jest fakt z pluskwą milenijną – najwyraźniej jednak nie do końca jest to NASZ świat. A może wersja, jaką znamy, to już ta poprawiona?… Jednak największą petardą było ujawnienie imienia przywódcy „Starych” – doprawdy, brakuje tylko wyznania, że ktoś jest czyimś ojcem (choć w tym komiksie raczej matką), ale niewykluczone, że i tego z czasem się doczekamy.
Skoro już jesteśmy przy odniesieniach kulturowych, pozostaje tylko zazdrościć amerykańskim czytelnikom festiwalu wspomnień, jaki niewątpliwie przeżywają, natykając się co chwila na mniej lub bardziej bezpośrednie nawiązania do filmów, komiksów, czy programów telewizyjnych, na jakich się wychowali. Część będzie zrozumiała również dla nas (na przykład rysowniczka w pozie i ze słowami Terminatora), jednak wiele z nich to humor zdecydowanie hermetyczny. Nawiasem mówiąc, chwała Bartoszowi Sztyborowi, że ile się dało podmienił na rzeczy dla nas zrozumiałe – na przykład Peppermint Patty stała się Pippi Pończoszanką.
Każdy z tomów skupia się mniej czy bardziej na jednej-dwóch bohaterkach: w pierwszym była to Erin, w drugim – Erin i MacKenzie, w trzecim MacKenzie i KJ, teraz na plan pierwszy wysunęła się Tiffany. Co ciekawe, pyskata i zbuntowana Mac nie odznacza się jak dotąd specjalnie odważnym zachowaniem – ta rola przypadła pozornie stoickiej i zdystansowanej KJ. Wprawdzie senna mina, z jaką rozwaliła głowę jaskiniowcowi z trzeciego tomu, wypadła dość nienaturalnie, ale z drugiej strony, Cliff Chiang oddaje wyrazy twarzy zasadniczo dość łagodnie (i dobrze, bo w 90% komiksów próba pokazania grymasu wściekłości czy przerażenia wychodzi groteskowo).
Ponieważ epizod paleolityczny z trzeciego tomu nie okazał się zapychaczem miejsca, za jaki początkowo go wzięłam, to zastanawiam się, ile jeszcze strzelb, które kiedyś wypalą, znajduje się w pozornie nieznaczących scenach. Na przykład sny Erin i KJ, pozornie rządzące się typową dla snów absurdalną logiką, okazują się zawierać rzeczy, o których dziewczęta nie mogły wiedzieć – jak na przykład rok, w którym trafiły do epoki kamiennej, pokazany jako fałszywy numer obozowy na przedramieniu babci KJ. O pojawiających się w snach jabłkach pisałam już w pierwszej recenzji – kto wie, co jeszcze okaże się istotne? Ronald Reagan? Członkini załogi Challengera? Hełm kosmonauty przecież już się pojawił… Podobnie zresztą z elementami niepochodzącymi ze snów: na przykład kadry z czwartej od końca strony pierwszego tomu, pokazujące bohaterki wpadające w dziurę czasową, wydają się mieć „prorocze” znaczenie – ten z napisem „1999” już okazał się mieć sens, zatem co oznacza fakt, że przez ubranie Mac widać jej szkielet? Może to być nawiązanie do białaczki, której ofiarą ma się stać, ale z drugiej strony, może jest w tym jakieś kolejne dno?
Żeby ubarwić fanom życie, scenarzysta część dialogów zapisał w dziwacznym, futurystycznym alfabecie, który oczywiście już rozszyfrowano. Jak na razie, w wypowiedziach tych nie znalazło się nic istotnego… ale kto wie?
PS. Tytuł recenzji pochodzi z okrzyku wydanego przez Tiffany do Mac: „Jest rok 2000, ściga nas uzbrojona rysowniczka, i to KJ jest dziwna?!”



Tytuł: Paper Girls #4
Tytuł oryginalny: Paper Girls Vol. 4
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Data wydania: 22 czerwca 2018
Rysunki: Cliff Chiang
Przekład: Bartosz Sztybor
ISBN: 9788381104661
Format: 128s.: 170x260 mm
Cena: 42,–
Gatunek: obyczajowy, SF
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

96
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.