Popularne zrobiły się ostatnio muzyczne duety, które sprowadzają się najczęściej do schematu – ona prezentuje ładną wokalizę w refrenie, a on nawija w zwrotkach. Czasem jednak trafiają się takie pary, które przechodzą do historii i opowiada się o nich legendy. Dziś właśnie będzie o jednej z nich. W fenomenalnej wersji „Born to Be Wild”.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Twórcami tego ponadczasowego hymnu jest formacja Steppenwolf. Nagrała ją w 1968 roku z myślą o debiutanckim albumie. Dziś mówi się, że to pierwszy utwór heavy metalowy w historii (choć sam zwrot „heavy metal thunder”, jaki pojawia się w tekście dotyczy nie muzyki, a motorów). Popularność „Born to Be Wild” została wybuchła po tym, jak znalazł się na ścieżce dźwiękowej przeboju kinowego z 1969 roku „Easy Rider” z Peterem Fondą, Dennisem Hopperem i Jackiem Nicholsonem. Do dziś słuchając tego kawałka automatycznie w myślach widzi się majestatycznie sunące po bezdrożach USA motory Hells Angels, czy innych Synów Anarchii. Popularność „Born to Be Wild” wiąże się też z tym, że wielu artystów sięgało po niego, prezentując lepsze lub gorsze covery (np. Slade, Slayer, Krokus, Bruce Springsteen, Status Quo, The Cult, INXS, czy Kim Wilde). Wydawało się jednak, że nic nie przebije oryginału. Aż do 1994 roku, kiedy to w ramach żartu kawałek ten pojawił się na płycie „Kermit Unpigged”. Był to odprysk popularności, jaką cieszyły się Muppety. Na składance znalazły się znane utwory zaśpiewane głównie przez postacie z serialu, w tym tytułowego Kermita Żabę. Całość na pewno wypada sympatycznie, ale nie jest to coś, czego by się namiętnie słuchało w kółko. Z jednym wyjątkiem – popisowym wykonaniem „Born to Be Wild”, gdzie Miss Piggy spotyka się z samym Ozzym Osbourne’em. Cover ma formę słuchowiska radiowego i zaczyna się tym, że szukająca Kermita Piggy wchodzi przypadkiem do pokoju Ozzyego. Ten zaczyna jej śpiewać, a ogarnięta ekstazą Świnka wspiera go okrzykami i chórkami w refrenie. Ogień, jaki został wykrzesany w czasie nagrań sprawia, że wnet zapomina się o Steppenwolf. W pewnym momencie akcja tak się rozkręca, że jest to za wiele nawet jak na Pannę Piggy, która każe zejść Ozbourne’owi na podłogę (czyżby skakał po suficie?), a kiedy ten nie słucha i jeszcze rości sobie prawo do całusa, urażona wychodzi. Zapewniam, że od czasu, kiedy usłyszycie niniejszą wersję, przy „Born to Be Wild” już nie tylko będziecie w wyobraźni widzieli motory, ale także podróżującą nimi Miss Piggy. |