To już wiemy: o ile obrazy fabularne z uniwersum DC radzą sobie bardzo różnie (najczęściej średnio, w efekcie czego przegrywają w starciu z filmowym Marvelem), o tyle całkiem przyzwoicie wypadają ich animacje. I „Superman: Wyzwolenie” w reżyserii Jamesa Tuckera nie jest pod tym względem negatywnym wyjątkiem. Ale czy można było zepsuć adaptację kultowego komiksu „Brainiac”?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Superman: Wyzwolenie” nie jest gorącą nowością. Film ma już nieco ponad pięć lat (jego premiera odbyła się w maju 2013 roku), ale do tej pory się nim nie zajmowaliśmy. W ramach nadrabiania zaległości warto więc przyjrzeć się dziełu, które było reżyserskim debiutem Jamesa Tuckera. Tego samego twórcy, który nieco później napisał scenariusz do obrazu „ Batman kontra Dwie Twarze” (2017). Była to, licząc od powstania – realizowanej przez Warner Bros. – serii DC Universe Animated Original Movies w 2007 roku, szesnasta pełnometrażowa premiera. Podstawą fabuły – autorstwa Boba Goodmana („ Mroczny Rycerz – Powrót”) – była komiksowa miniseria Geoffa Johnsa (scenariusz) i Gary’ego Franka (rysunki), która pierwotnie ukazała się w pięciu zeszytach pomiędzy sierpniem a grudniem 2008 roku (wydanie zbiorcze, w twardej okładce, ujrzało światło dzienne w marcu następnego roku). Kim jest tytułowy bohater komiksu i zarazem jedna z najważniejszych postaci pojawiających się w „Wyzwoleniu”? W hierarchii superzłoczyńców, z którymi musi mierzyć się Człowiek ze Stali, zajmuje bardzo wysokie miejsce. Może nie dorównuje Darkseidowi czy Lexowi Luthorowi, ale na przestrzeni sześciu dekad – w komiksach o Kryptończyku po raz pierwszy zaistniał bowiem latem 1958 roku – wielokrotnie dawał się Supermanowi we znaki. Wszystko przez jego zamiłowanie do „kolekcjonowania” planet, na których istnieją inteligentne formy życia. Brainiac część planety z jej mieszkańcami miniaturyzuje i umieszcza w swoim statku kosmicznym, a resztę niszczy. Dzięki temu posiada olbrzymią wiedzę na temat Wszechświata, choć inni płacą za nią straszliwą cenę. Taki też jest punkt wyjścia w „Wyzwoleniu”. Zanim jednak przejdziemy do fabuły, trzeba ustalić kilka istotnych szczegółów. W filmie Lois Lane zna prawdziwą tożsamość Clarka Kenta. Ba! są nawet parą, chociaż utrzymują swój związek w tajemnicy. Od jakiegoś czasu na Ziemi przebywa też kuzynka Kal-Ela, Kara Zor-El, dużo bardziej znana jako… Supergirl. Pewnego dnia na terytorium Arizony leci z przestrzeni kosmicznej nieznany obiekt. Wszystko wskazuje na to, że niechybnie rozbije się, doprowadzając do olbrzymiej katastrofy. Jedynym ratunkiem jest Superman, który zresztą nie zawodzi. Tyle że to, co początkowo wydawało się potężnym skalnym odłamkiem jakiejś planety, okazuje się być wojskowym androidem. Kara ogląda relację z pojedynku swego kuzyna z przybyszem z kosmosu w telewizji na farmie Kentów w Kansas. Widząc, co się dzieje, podejmuje natychmiastową decyzję o udaniu się do Metropolis. Musi bowiem ostrzec Supermana, że android jest wysłannikiem, a raczej zwiadowcą Brainiaka, który ma mu dostarczyć informacji na temat Ziemi. Skąd Supergirl to wie? Podobny atak przeżyła już na Kryptonie; cudem wtedy ocalała, dlatego też ostatnią rzeczą, której by chciała, to aby taki sam los spotkał Ziemię. Superman postanawia więc wyprzedzić atak kosmicznego monstrum, zanim zagrozi ono Błękitnej Planecie. „Wyzwolenie” ma dwie podstawowe wartości. Po pierwsze: posiada wartką akcję, która na dodatek angażuje widza emocjonalnie. Tym bardziej że Brainiac nie jest jedynie bezmyślną – o czym zresztą świadczy już jego imię – niszczącą siłą; to superzłoczyńca, który potrafi mimo wszystko zracjonalizować swoje postępowanie i ma ogromny pęd do wiedzy (pod tym względem przypomina nieco Luthora). Ale to wcale nie oznacza, że mamy się z nim zgadzać. Bo przecież trudno poklepać przyjaźnie po plecach kogoś, kto ma zamiar zniszczyć twój dom. Po drugie: dane nam jest poznać realia Kryptonu, ponieważ Supermanowi udaje się przeniknąć do zminiaturyzowanego przez Brainiaka Kandoru i odnaleźć swoich najbliższych krewnych, rodziców Kary. Są to chwile dla Kal-Ela niezwykle wzruszające; odrobina tego rozczulenia niejako przy okazji udziela się również widzom. Przyjemności z oglądania „Wyzwolenia” nie psuje nawet fakt, że od początku domyślamy się, jaki będzie koniec tej opowieści. Wszak w każdej historii o niezłomnym Człowieku ze Stali najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, jak Superman uratuje świat (i co tym razem wymyśli), a nie czy uda mu się to zrobić. Bo to ostatnie jest akurat oczywiste.
Tytuł: Superman: Wyzwolenie Tytuł oryginalny: Superman: Unbound Data premiery: 14 czerwca 2013 Rok produkcji: 2013 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 72 min Dźwięk (format): polski, angielski, rosyjski, rumuński Napisy: polskie, rosyjskie, rumuńskie Dodatki: Zapowiedź kolejnego animowanego filmu DC Universe - Justice League: The Flashpoint Paradox Parametry: Dolby Digital 5.1 Gatunek: animacja, fantasy EAN: 7321909325319 Ekstrakt: 70% |