powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CLXIX)
wrzesień 2018

Miasto, zabójca i pisarz
Antonio Muñoz Molina ‹Jak przemijający cień›
„Jak przemijający cień” Antonio Muñoza Moliny pokazuje nam z całą mocą, czym żywi się literatura i czym jest: grą z czytelnikiem, układanką wspomnień, potęgą pamięci oraz niekończącą się podróżą między prawdą i zmyśleniem.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Powieść hiszpańskiego pisarza znalazła się w tym roku w ścisłym finale literackiej Nagrody Man Booker Prize, przyznanej w tym roku, jak wiemy, „Biegunom” Olgi Tokarczuk. Antonio Muñoz Molina jest uznanym autorem w Hiszpanii, znamy go także od lat świetnie w Polsce. Niedawno ukazała się wydana jeszcze w 1987 roku „Zima w Lizbonie” – będąca swoistym preludium do tego, co rozgrywa się w książce „Jak przemijający cień”.
Nie chodzi jednak o tradycyjne powiązania treści czy wątków akcji. Obie te książki łączy miasto, stolica Portugalii, którą Molina dogłębnie penetruje w „Zimie w Lizbonie”, zaglądając do najciemniejszych i najbardziej „szemranych” zakamarków. „Jak przemijający cień” jest powrotem do Lizbony w kilku wymiarach czasowych. Autor poszukuje tam swoich własnych śladów z przeszłości, a także świadectw obecności tam zbiegłego z USA zabójcy Martina Luthera Kinga. James Earl Ray (posługiwał się wieloma nazwiskami, które poznamy podczas lektury) uciekł z więzienia, dotarł do Lizbony, skąd chciał udać się do któregoś z portugalskich terytoriów zamorskich.
Antonio Muñoz Molina odsłania nam to, co najlepsze w literaturze, rozpoczynając absorbującą grę z czytelnikiem już od pierwszej strony. Wraz z autorem przemierzamy z przejęciem zakamarki Lizbony oraz labirynty jego własnej pamięci – liczy się każdy szczegół, rekwizyt, pojedyncze zdarzenie. Pisarz odtwarza (niezwykle drobiazgowo) przebieg ucieczki Raya najpierw z amerykańskiego więzienia, później – z USA. Jak się wydaje, jest to bardzo twórcza wariacja na temat gatunku powieści drogi.
Autor prowadzi równolegle w książce wątek autobiograficzny (lub autokreacyjny?), odsłaniając przed czytelnikiem kulisy pisania wcześniejszej „Zimy w Lizbonie”, gdy jako młody autor wybrał się do stolicy Portugalii na trzy dni, by przyjrzeć się na własne oczy miastu, o którym właśnie pisał. „Jak przemijający cień” przynosi również refleksję dotyczącą przemijania i upływu czasu. Muñoz Molina z nostalgią wraca do swoich pierwszych lat jako pisarza, początków wspólnego życia z żoną, trosk, jakie ma każda młoda rodzina, gdy pojawiają się dzieci. Przygląda się tamtym czasom z obecnej perspektywy starszego siebie, dojrzałego i uznanego na świecie twórcy.
Świetnymi fragmentami są tutaj wątki dotyczące warsztatu pisarstwa oraz specyfiki pisania, rozumianego zarówno jako czynność techniczna i kreatywna, „poważny” zawód, który wymaga profesjonalnego podejścia. Zadziwiające jest, że Antonio Muñoz Molina, mimo tych tematów tak odległych od postaci Raya, potrafił je znakomicie wkomponować w strukturę powieści, prowadząc je równolegle z pozostałymi motywami. Tak jakby hiszpański pisarz chciał nam powiedzieć, że wszystko może być literaturą: życie innych i nasze własne, a efekt końcowy zależy wyłącznie od wyobraźni i talentu autora.
Swoją siłę wyobraźni Antonio Muñoz Molina wzmocnił jednakże drobiazgową analizą (wymienionych w posłowiu) źródeł archiwów dotyczących postaci Jamesa Earla Raya i szczegółów jego ucieczki. Droga zabójcy z USA do Lizbony została dosłownie rozebrana na czynniki pierwsze, wiemy, co dzieje się z Rayem niemal w każdej godzinie. Odludek wyjęty spod prawa krąży i kluczy, zmienia hotele, a za nim podąża niezmiennie jego samotność. Powieść ma właściwy dla tego autora koloryt: jest klimat „noir”, pobrzmiewają dźwięki jazzu, mroczny świat występku i sennej prowincji. Wszystko w tłumaczeniu Wojciecha Charchalisa brzmi bardzo dobrze.
Hiszpański pisarz nie skoncentrował się wyłącznie na postaci Raya. Końcowe sceny powieści przynoszą nam także świetny portret Martina Luthera Kinga. To sylwetka wcale nie pomnikowa, ale ze wszech miar ludzka, głęboka i wielowymiarowa. Tu także widać dbałość autora o odtworzenie szczegółów dotyczących ostatnich chwil życia amerykańskiego pastora. Warto przy okazji zauważyć, że w tym roku minęła pięćdziesiąta rocznica zamachu na jego życie.
Na przykładzie powieści „Jak przemijający cień” Antonia Muñoza Moliny możemy dostrzec, że literatura i podróż mają ze sobą wiele wspólnego: pisząc (czytając) i podróżując poszukujemy siebie, czasem uciekamy, wyznaczamy szlaki wcześniej nieprzetarte przez nikogo. Albo podążamy – świadomie bądź nie – śladami innych lub nas samych z przeszłości. Odkrywamy prawdę i fikcję. Żywimy się wspomnieniami o podróżach, napisanych (przeczytanych) książkach, przemieszczamy się w miejscu i w czasie. Nasze drogi nieustannie krzyżują się ze szlakami innych, ludzi dobrych i złych. Oto cała moc i magia literatury.



Tytuł: Jak przemijający cień
Tytuł oryginalny: Como la sombra que se va
Data wydania: 5 czerwca 2018
Wydawca: Rebis
Seria: Salamandra
ISBN: 978-83-8062-169-5
Format: 448s. 135×215mm; oprawa zintegrowana
Cena: 44,90
Gatunek: biograficzna / wywiad / wspomnienia, historyczna, obyczajowa
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

24
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.