Przyjemnie kameralny film, zrobiony na niedużym budżecie, rozgrywający się w domu o powierzchni może 200 metrów kwadratowych, z dwójką aktorów (kilku osób przewijających się tu i ówdzie przez kilka minut nie liczę) i skromnymi, ale porządnymi efektami specjalnymi. No dobrze, przez większość czasu porządnymi, bo końcówka akurat jest marna pod tym względem.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Bohaterką jest żyjąca z drobnych kradzieży dziewczyna, która zostaje porwana z własnego mieszkania i uwięziona w podziemiu luksusowej willi. Tam facet o aparycji Billa Gatesa prowadzi na niej i na dwójce pozostałych więźniów eksperymenty, dzięki którym będzie w stanie stworzyć doskonałą Sztuczną Inteligencję. Dziewczynie udaje się uwolnić z celi i dotrzeć do drzwi wejściowych, które jednak są strzeżone przez… powiedzmy rzeźbę. W efekcie współtowarzysze niedoli giną dość makabryczną śmiercią, dziewczyna zaś – jako ostatni, niezbędny królik doświadczalny – zostaje nakłoniona do dobrowolnej współpracy. Nie rezygnuje jednak z myśli o ucieczce i zaczyna zaprzyjaźniać się ze sterującą domem SI, czyli tytułowym Tau, wyposażonym w głos Gary′ego Oldmana. Siadając do seansu trzeba się przygotować na dość powolną akcję i porzucić nadzieję na jakiekolwiek fajerwerki (są tutaj może ze trzy żwawsze sceny), a otworzyć się na wizualne doznania estetyczne i mimo wszystko niegłupią fabułę. To prawda, są tutaj różne uchybienia logiczne (choćby dziwaczne traktowanie SI przez właściciela, nie mówiąc już o karkołomnym sposobie wydostania się z celi), a ostatnie przed napisami sceny są – mówiąc delikatnie – naiwne, ale film pozostawia po sobie odświeżająco pozytywne wrażenie. Tym bardziej, że tak elegancko oddana SI jest naprawdę rzadkością w kinematografii.
Tytuł: Tau Data premiery: 29 czerwca 2018 Rok produkcji: 2018 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 97 min Gatunek: SF, thriller Ekstrakt: 60% |