powrót; do indeksunastwpna strona

nr 8 (CLXXX)
październik 2018

Z filmu wyjęte: Jezdem opentana
Czyli tytaniczne wysiłki ekipy filmowców w kwestii przekonania widza, że sportretowana postać została przejęta przez obcy byt.
Na chwilę wracamy do kinematografii indonezyjskiej, niezwykle trudnej do ogarnięcia, bo sporo filmów wchodzi tam do dystrybucji wyłącznie na płytach dołączanych do lokalnych gazet. Nie dość więc, że nikt do końca nie wie, ile i jakich filmów tam powstaje – a powstaje multum, bo samych horrorów w ciągu roku można naliczyć przynajmniej dwie dziesiątki – to w dodatku nie ma co liczyć na wersję językową inną niż indonezyjska. Jeśli w ogóle uda się gdzieś taki film upolować. A często polować wręcz nie ma po co, bo ichniejsze horrory są jak nasze mydlane opery – pseudodowcipne, jałowe i źle zagrane.
Dzisiejszy kadr pochodzi z wyprodukowanego w 2015 roku horroru „Hantu Kuburan Tua”, czyli po naszemu „Duch starego grobowca”. Widać na nim głowę kobiety przejętej parę godzin wcześniej przez mściwego ducha. Ponieważ jednak samo stwierdzenie, że bohaterka została opętana, a także dziwne, bardzo specyficzne zachowanie (na przykład noszenie widmowego trupka noworodka) to za mało, żeby przekonać widza, że coś jest nie tak z dziewczyną, postanowiono dorzucić posinienie twarzy, jej pożyłkowanie, rozbieganie oczu i dosadną muzykę. W drugiej, podobnej scenie, dla pewności uzupełniono obraz o jakieś pełzające pod skórą kłącza. W efekcie zamiast czuć niepokój, można dostać co najwyżej czkawki ze śmiechu.
Jak łatwo się domyślić, film jest zrobiony nieudolnie, hałaśliwie i tandetnie. Sednem akcji jest weekendowa wyprawa dwóch par w plener. Pech chciał, że ich samochód – staruszek Jeep z czasów II wojny światowej – w zupełnie idiotyczny sposób uderza w leżący na drodze głaz i grzęźnie na amen. Z powodu lekko zgiętego zderzaka. Chyba. Ekipa szuka więc schronienia w pobliskim zapuszczonym budynku, będącym dawnym sierocińcem. A tu, ponieważ jedna z dziewczyn wbrew przyjaciołom gra w jakąś grę w wywoływanie ducha i w jej rękach nagle znajduje się widmowy noworodek, zaczynają co i rusz objawiać się jakieś duchy – za ramieniem, za oknem, za drzwiami, widoczne kątem oka, w całunach, ze zdeformowanymi twarzami, zwyczajnie ludzkie, etc, przy czym twórcy uznali, że to za mało, więc jeszcze dochodzą jakieś cienie w pobliskim lesie, łapanie za ramię i rotacyjne opętywanie bohaterów. W międzyczasie mieszkająca w domu dziwna kobieta, w jakiś sposób związana z sierocińcem, opowiada tragiczne dzieje jednej z wychowanek, która kiedyś wróciła, być może odesłana przez rodzinę, wytruła mieszkające tu dzieci i powiesiła się na gałęzi pobliskiego drzewa. A opowiada tę historię, bo ma pewność, że ktoś z przyjezdnych został opętany przez morderczynię – co zresztą trudno przeoczyć, skoro jedna z dziewczyn ma na ustach widmową chustkę i szlaja się z widmowym niemowlęciem. Film jest kuriozalnie zły, przefajnowany i nie sprawdza się ani jako horror, ani jako dramat. Posiada za to niezamierzone walory humorystyczne, jak choćby wspomniana scena, w której twórcy dwoją się i troją, byle tylko pokazać widzowi, jak strasznie jest opętana bohaterka. Oglądać tego nie ma po co, ale jak by kogoś przycisnęło, to znajdzie kompletny film na Youtubie…
powrót; do indeksunastwpna strona

40
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.