Agnieszka Szady krótko pisze o kolejnej na naszych ekranach komiksowej opowieści z Marvela – „Venomie” z Tomem Hardym w tytułowej roli.  |  | ‹Venom›
|
Miłośnicy komiksu o tej postaci podobno są zbulwersowani zmianami wprowadzonymi przez scenarzystów, natomiast dla widza nieznającego oryginału film jest w miarę atrakcyjną przygodówką z potworami, efektownymi pościgami oraz pewną dawką humoru. Istota z kosmosu – bardzo ciekawie animowana, czyżby twórcy inspirowali się pewnym gatunkiem śluzowca? – jako symbiont wnika w dziennikarza telewizyjnego i kontaktuje się z nim telepatycznie. Ich sprzeczki, szczególnie w drugiej połowie filmu, stanowią główne źródło humoru („Nie odgryzamy ludziom głów!”). Problem w tym, że sam bohater wypadł zaskakująco bezbarwnie – a przecież studio Marvela jest znane z perfekcyjnego kreowania swoich postaci. Jako dziennikarz śledczy z własnym programem ma nieco zbyt mało zadziorności i pyskatości, zaś scena, w której wbrew poleceniu szefa zaczyna zadawać niewygodne pytania dyrektorowi podejrzanej fundacji, jest niezbyt przekonująca – jakby robił to wbrew sobie. A film, w którym nie jestem w stanie przejąć się losem bohatera, zmienia się zaledwie w sekwencję barwnych obrazków… I mówi to wielka fanka kina marvelowskiego. Początek filmu przypomina rozmaite thrillery o zabójczych istotach z kosmosu i może być nieco przerażający dla tych widzów, którzy są wrażliwi na widok gumowatej masy wylewającej się z czyichś ust, albo na chwyty w rodzaju zombiopodobnej postaci rzucającej się na szybę w laboratorium. Natomiast ogólny klimat od razu sugeruje – jak wiadomo z materiałów okołoprodukcyjnych, niebezpodstawnie – że krwawość i groza i tak została znacznie złagodzona w celu rozszerzenia docelowej grupy wiekowej.
Tytuł: Venom Data premiery: 5 października 2018 Rok produkcji: 2018 Kraj produkcji: USA Gatunek: akcja, groza / horror, SF Ekstrakt: 60% |