Zapewne wielu fanów stworzonej przez Briana Azzarello i Eduardo Risso serii „100 naboi” sięgnie po ich wspólne dzieło z uniwersum Batmana. Niestety istnieje spore ryzyko, że czytelników komiksu „Rozbite miasto i inne opowieści” spotka zawód. Delikatnie mówiąc, zebranym w tym tomie historiom daleko bowiem do finezji i błyskotliwości flagowego dzieła obu twórców.  |  | ‹Batman. Rozbite miasto i inne opowieści›
|
W wydanym przez Egmont albumie znalazły się cztery historie. Najdłuższa z nich to tytułowe „Rozbite miasto”, które pierwotnie ukazywało się na przełomie roku 2003 i 2004 w magazynie „Batman” (#620-625). Poza tym znalazło się tu miejsce dla rozgrywającej się w alternatywnej rzeczywistości związanej z eventem Flashpoint opowieść „Rycerz zemsty”, krótkiej kryminalnej historii „Spadek” oraz czarno-białej opowieści „Blizny”. Są to wszystkie historie z Batmanem, jakie wspólnie stworzył duet odpowiedzialny za serię „100 naboi”. Niestety nie znajdziemy w tym tomie tego, co zadecydowało o sukcesie ich autorskiego komiksu. No, może niezupełnie nic, bo pojawia się tu sam agent Graves, ale najwidoczniej stwierdził, że nikt tu nie zasługuje na prezent w postaci walizeczki ze stoma nabojami, których nie da się namierzyć. Danie główne tego tomu, czyli „Rozbite miasto” to przegadana, bełkotliwa, niespójna, nudna, schematyczna i momentami całkowicie niezrozumiała opowieść o tym, jak Batman kogoś tam tropi i próbuje rozwikłać jakąś tam zagadkę. Sześć zeszytów, istniejących chyba tylko po to, żeby mogło się w nich pojawić kilka postaci z uniwersum DC, czyta się z prawdziwym bólem. Większy ból odczuwają zapewne jedynie kolejni bohaterowie bezlitośnie obijani przez największego detektywa na świecie, który tym razem po prostu postanowił zamiast umiejętności dedukcji zaprezentować… umiejętności destrukcji. To taki suchar, w stylu tych wygłaszanych tu co chwila przez Mrocznego Rycerza prowadzącego nieustanny monolog wewnętrzny oraz dialogi z dotkliwie bitymi złoczyńcami. Naprawdę trudno uwierzyć, że ten scenariusz wyszedł spod pióra twórcy „100 naboi”. Brian Azzrello tworzy wprawdzie bardzo mroczną i ponurą historię utrzymaną w stylistyce noir, ale niestety sama intryga jest kompletnym nieporozumieniem, a finał tej opowieści jest całkowicie niezrozumiały. Znacznie lepiej prezentuje się opowieść z alternatywnego uniwersum, jakie powstało po Flashpoincie. Zresztą, jest to historia o tyle ważna, że w „Odrodzeniu” ta rzeczywistość znów zaczyna odgrywać istotną rolę. Niedawną wyprawę do tego świata, jaką odbyli Batmana i Flash, już mogliśmy śledzić dzięki niedawno wydanej „Przypince”. Tak czy inaczej, „Rycerza zemsty” czyta się całkiem przyjemnie, co jest w znacznym stopniu spowodowane nowymi i zaskakującymi – szczególnie dla tych, którzy nie śledzą na co dzień wszystkich alternatywnych wariantów uniwersum DC – rozwiązaniami fabularnymi. Jak wiadomo w tym świecie Batmanem jest ojciec Bruce’a Wayne’a. W trakcie napadu bowiem, to nie rodzice chłopaka zginęli, ale on sam został zastrzelony, a na drogę brutalnej i bezwzględnej zemsty wszedł Thomas Wayne. „Spadek” to też całkiem ciekawa, choć już znacznie bardziej schematyczna opowieść, która jest interesująca głównie ze względu na swoją formę. Ukazywała się bowiem w formie jednoplanszówek w kolejnych dwunastu wydaniach gazety „Wednesday Comics”. No i na koniec trzeba wspomnieć o otwierającym tom, czarno-białym komiksie „Blizny” – rysunki Eduardo Risso w czerni i bieli prezentują się równie efektownie, co w kolorze. Tym, co ratuje ten komiks są właśnie rysunki argentyńskiego twórcy, który – choć nie zaszalał tak, jak w „100 nabojach” – wykonał kawał solidnej roboty. Każdy, kto lubi jego stylistykę będzie z lektury zadowolony. Efektowne kadrowanie, wysoki kontrast, błyskotliwe i zaskakujące posługiwanie się światłocieniem oraz zakapiorskie twarze bohaterów to stałe elementy jego twórczości, które tu możemy podziwiać w pełnej krasie. Na deser dostajemy stworzoną przez niego, minimalistyczną okładkę komiksu „Batman: Noir” oraz garść szkiców. No i oczywiście trzeba wspomnieć o świetnych okładkach poszczególnych zeszytów stworzonych przez Dave’a Johnsona. Zespół twórców uzupełnia kolorystka Patricia Mulvihill. „Rozbite miasto i inne opowieści” to dowód na to, że autorzy, którzy odnieśli sukces z jedną, autorską serią, niekoniecznie muszą go powtórzyć tworząc komiks rządzący się innymi prawami. Jasne jest, że włodarze DC chcieli jakoś zdyskontować sukces swoich twórców i dlatego zdecydowali się rzucić ich na trudny odcinek tworzenia serii o flagowej postaci wydawnictwa. Pewnie stwierdzili, że nic tu nie może pójść nie tak. W praktyce jednak poszło i w efekcie powstał komiks, o którym warto po prostu zapomnieć natychmiast po lekturze. Chyba, że ktoś lubi oglądać rysunki Eduardo Risso.
Tytuł: Batman. Rozbite miasto i inne opowieści Data wydania: 31 października 2018 ISBN: 9788328134508 Format: 240s. 180x275 mm Cena: 99,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 60% |