Zamiana dusz (względnie umysłów) to stary motyw komediowy (bądź wykorzystywany w filmach grozy). Tym razem sięgnął po niego Aleksandr Andriuszczenko, kręcąc swój pierwszy pełnometrażowy obraz – sensacyjnego „Partnera”. Wyszło mu średnio, a byłoby pewnie jeszcze gorzej, gdyby nie pojawiający się w jednej z głównych ról Siergiej Garmasz, aktor bez dwóch zdań wybitny.  |  | ‹Partner›
|
Po paru tygodniach przerwy wracamy do Władywostoku, aby przyjrzeć się kolejnemu – po „ Bajce o mroku” (2009) oraz „ Na osiedlu” (2018) – filmowi nakręconemu w stolicy Kraju Nadmorskiego. Odpowiada za niego, pochodzący z Nowosybirska, Aleksandr Andriuszczenko (rocznik 1988), który do tej pory udzielał się głównie jako montażysta („ Antykiller D.K.: Miłość bez pamięci”, 2009; „ Czarna Błyskawica”, 2009) i producent („ Przyciąganie”, 2017). W roli reżysera pojawił się dotąd tylko raz, realizując jedną z nowelek, jakie weszły w skład pierwszego almanachu z cyklu „ Choinki” (2010). „Partner” jest więc jego debiutem – i to od razu przeznaczonym do dystrybucji kinowej. Premiera dzieła miała miejsce w połowie września ubiegłego roku. I chociaż film hitem nie został, to jednak nie okazał się również klapą, co prawdopodobnie – prędzej lub później – zaowocuje kolejnymi próbami reżyserskimi Andriuszczenki. Głównym bohaterem opowieści wymyślonej przez scenarzystę Andrieja Zołotariowa (znanego chociażby z „ Lodołamacza”, „ Przyciągania” i „ Trenera”) jest będący przed trzydziestką starszy sierżant Oleg Lejkin, policjant, któremu do bycia rosyjskim odpowiednikiem inspektora Clouseau brakuje jedynie aparycji Petera Sellersa. Serce do roboty ma wielkie, poczucie sprawiedliwości wzorcowe, ale czego się tknie – symbolicznie – leci mu z rąk. Jest w stanie popsuć każdą perfekcyjnie zaplanowaną i przygotowaną do realizacji akcję. Nie dlatego, że nie chce, by mu się nie udało, ale że zawsze staje mu coś na przeszkodzie. Taka karma po prostu! Doprowadziwszy do szału swoich moskiewskich przełożonych, zostaje wysłany przez nich na sam kraniec świata, czyli do Władywostoku. Tam – tak się przynajmniej wydaje – nie będzie miał czego popsuć. Ale czy na pewno? Oleg przenosi się do Kraju Nadmorskiego wraz z żoną Katią, która jest w zaawansowanej ciąży. Kobieta w każdej chwili może urodzić, ale mimo to wciąż jeszcze chodzi do pracy, robi zakupy, przygotowuje pokój dla potomka. Na męża bowiem nie ma za bardzo co liczyć. Lejkin z kolei bije rekordy w zawodowym partactwie, daje się wykiwać nawet młodocianym ulicznikom. Gorzej jednak, że swoją nieporadnością rozkłada również długo przygotowywaną akcję ujęcia groźnego mafiosa, szefa „Triady” – Chińczyka Drakona. Jakby nieszczęść było mało, w wyniku jego niekompetencji ciężko ranny zostaje pracujący pod przykryciem major Chromow, a będąca świadkiem całego zamieszania Katia dostaje skurczy przedporodowych. W efekcie Chromow i Lejkina w tym samym czasie trafiają na stół operacyjny. Policjanta udaje się wprawdzie uratować, ale jego umysł przestaje prawidłowo funkcjonować. I nic dziwnego, albowiem wskutek działań pewnej chińskiej wróżki przenosi się on do ciała niemowlaka Iwana, syna Olega. Wania – mający świadomość dojrzałego mężczyzny – wciąż pragnie dopaść Drakona. Ale jak ma to zrobić, skoro trzeba mu zmieniać pieluchy i karmić łyżką. Chcąc nie chcąc, musi zdekonspirować się przed Lejkinem i… wziąć go na swojego partnera. Od tej pory planują wspólnie akcję przeciwko mafiosowi. Momentów śmiesznych w obrazie Andriuszczenki nie brakuje (najlepiej wypada scena, w której Oleg i Wania / Chromow starają się wydobyć informacje od porwanej z nocnego klubu striptizerki), ale w zdecydowanej większości film poskładany jest ze schematów i gagów, które niejeden już raz widzieliśmy (przede wszystkim w familijnym kinie hollywoodzkim, najchętniej eksploatującym wątek zamiany świadomości). Klecąc scenariusz, Zołotariow nie wysilał się zbytnio, mieszając motywy znane z amerykańskich obrazów sensacyjnych (pokroju „Żółtodzioba” i „Casino Royale”) i komediowych  | |
(miejscami zahacza nawet o „Głupiego i głupszego”), nie zapominając przy tym o cieszącym się w Rosji wielką popularnością kapitanie (a potem majorze) Siergieju Głuchariowie, bohaterze kilku seriali i filmów pełnometrażowych (w tym nawet jednego kinowego). Jak na kino familijne przystało – a „Partnera”, mimo elementów sensacyjnych i przygodowych, tak właśnie należy zaklasyfikować – wszystko kończy się happy endem. Zło zostaje ukarane, dobro nagrodzone, a Oleg… awansowany. Ale gdy się rozwiązuje taką sprawę, trudno by nie spadły na człowieka wszelkie zaszczyty. Jeśli Aleksandr Andriuszczenko się uprze, „Partner” może doczekać się kontynuacji. Pytanie tylko, czy ktoś będzie chciał drugi raz wejść do tej samej wody, wiedząc, że we Władywostoku na wysoką temperaturę nie ma co liczyć nawet latem… W Chromowa wcielił się charyzmatyczny, jak zawsze, Siergiej Garmasz („ Bikiniarze”, „ Dom”, „ Zimne tango”), w Olega zaś – odpowiednio safandułowaty Andriej Nazimow („ Start-up”, „ Terytorium”). Żeńską część obsady reprezentowały natomiast przede wszystkim: Jelizawieta Arzamasowa („ Swoje dzieci”, „ Doktor Ragin”) jako Katia, Ksenia Ławrowa-Glinka („ Sniegir”) jako policjantka Ludmiła Pietrowna oraz piękna Chinka Yang Ge („ Norweg”, „ Nu”), która – ucharakteryzowana tak, że nie sposób ją rozpoznać – wcieliła się w… starą wróżkę. Za kamerą w roli operatora stanął Michaił Miłaszyn („ Beze mnie”), a za ścieżkę dźwiękową odpowiadali pracujący od jakiegoś czasu w duecie Iwan Burliajew i Dmitrij Noskow („ Przyciąganie”, „ Salut 7”). Praca ich wszystkich na pewno nie poszła na marne, ale też za parę lat mało kto będzie o tym filmie pamiętał.
Tytuł: Partner Tytuł oryginalny: Напарник Obsada: Siergiej Garmasz, Andriej Nazimow, Liza Arzamasowa, Ksenia Ławrowa-Glinka, Jana Koszkina, Jan Capnik, Jan / Jang Ge, Timofiej Denisow, Aleksandr Pietrow, Andriej Zołotariow, Sachat Dursunow, Jewgienij Koriakowski, Filip JaickiRok produkcji: 2017 Kraj produkcji: Rosja Gatunek: akcja, komedia Ekstrakt: 50% |