Nie da się ukryć, że obecnie świat wygląda zupełnie inaczej niż w momencie powstania „Zapisków dyletanta”, ale mimo to pochodzące sprzed pół wieku spostrzeżenia Leopolda Tyrmanda na temat ówczesnej amerykańskiej rzeczywistości czyta się z prawdziwym zainteresowaniem - i to nie tylko jako świadectwo epoki, która bezpowrotnie minęła.  |  | ‹Zapiski dyletanta›
|
Oczywiste jest, że dla człowieka, który niedawno wyrwał się z PRL-u, Stany Zjednoczone mogły się jawić prawdziwym rajem na ziemi. Nic więc dziwnego, że Tyrmand w „Zapiskach dyletanta” zachwyca się różnymi aspektami życia w Ameryce, które dla jej obywateli nie są niczym nadzwyczajnym. Nie chodzi tutaj jedynie o dostępność tam wszelakich dóbr, które w ówczesnej Polsce były często nieosiągalnymi rarytasami, ale przede wszystkim niemal absolutną wolność słowa. Istotne jest jednak, że autor „ Złego” – chociaż podziwiał warunki życia w kraju, w którym się znalazł – jednocześnie dostrzegał, że Amerykanie nie doceniają tego, co mają. Trzeba przyznać, że Tyrmand niezwykle celnie i błyskotliwie wykazuje między innymi różnice między protestami młodzieży w USA a działaniami dysydentów w krajach demokracji ludowej. Aczkolwiek w momencie pisania „Zapisków dyletanta” oczekiwania tych ostatnich wcale nie musiały się wydawać bardziej możliwe do zrealizowania niż utopijne wizje hippisów, to prawdziwe represje mogły wszak dosięgnąć jedynie opozycjonistów w państwach bloku wschodniego. W książce znajdziemy również dość krytyczny obraz amerykańskich elit, gdyż pisarz wielokrotnie spotykał tam osoby, które nie tylko nawet nie potrafiły sobie wyobrazić warunków życia w PRL-u czy ZSRR, ale co gorsza ulegały fascynacji ideami, których realizacja mogłaby doprowadzić Amerykę do upadku. Kolejną kwestią, której Tyrmand poświęcił wiele miejsca w „Zapiskach dyletanta”, jest wszechobecne w ówczesnych Stanach Zjednoczonych rozprężenie moralne i obyczajowe. No cóż, hasła głoszone przez ruch hippisowski po prostu nie przemawiały do autora „ Życia towarzyskiego i uczuciowego”. O ile jednak nawet specjalnie nie zaskakuje, że znany miłośnik jazzu nie był zachwycony rockiem, to dla osób znających „ Dziennik 1954” ciekawe jest obserwowanie, jak diametralnie zmieniły się poglądy pisarza w sprawach seksu po jego wyjeździe z Polski. Sam przecież nie stronił od przygodnych związków z kobietami, a okazuje się, że na emigracji został prawdziwym konserwatystą… Inną sprawą jest, że wielu padającym w książce stwierdzeniom dotyczącym spraw obyczajowych nie sposób odmówić trafności. W efekcie w „Zapiskach dyletanta” znajdziemy nie tylko wnikliwie nakreślony obraz amerykańskiej rzeczywistości z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, ale także wiele ciekawych przemyśleń na tematy, które są całkiem aktualne po upływie pół wieku. Równie ważne jest zaś, że to kolejna okazja do delektowania się niepowtarzalnym stylem Tyrmanda. Fani jego twórczości z pewnością nie będą więc rozczarowani tą lekturą.
Tytuł: Zapiski dyletanta Data wydania: 22 sierpnia 2018 ISBN: 978-83-7779-496-8 Format: 200s. 145×205mm; oprawa twarda Cena: 34,90 Gatunek: eseje / felietony, non-fiction Ekstrakt: 70% |