Następny pokazywany na tegorocznym „Sputniku” debiut reżyserski – tym razem scenarzystki Natalii Pierszynej – i zarazem kolejny całkiem niezły horror rosyjski, jaki powstał w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. „Martwe jaskółki” nie tylko wywołują ciarki na plecach, mogą też zainteresować z zupełnie innego powodu – ich fabuła oparta jest bowiem na słowiańskiej mitologii.  |  | ‹Martwe jaskółki›
|
Przed paroma miesiącami w cyklu East Side Story zrobiliśmy w „Esensji” krótki przegląd współczesnych rosyjskich horrorów. Cechą charakterystyczną niektórych z nich było oparcie fabuły na motywach zaczerpniętych z mitologii słowiańskiej i podań ludowych, jak chociażby w trylogii „ Gogol” (2017-2018) Jegora Baranowa czy „ Narzeczonej” (2017) oraz „ Rusałce. Jeziorze martwych” (2018) Swiatosława Podgajewskiego. Do tego samego grona można zaliczyć „Martwe jaskółki”, czyli reżyserski debiut Natalii Pierszynej, którego oficjalna premiera miała miejsce niespełna pół roku temu na „Kinotawrze” w Soczi, gdzie zresztą film był nominowany do nagrody w kategorii „najlepszy debiut” (między innymi z omawianymi już na naszych łamach obrazami „ Na osiedlu” i „ Dwoje”). Pierszyna dotąd zajmowała się głównie wymyślaniem fabuł. Najpierw ukończyła wydział scenariuszowy Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), potem dokształcała się w Humanistycznym Instytucie Kina i Telewizji. Do świata filmu – choć na razie jeszcze kręconego z myślą o „małym ekranie” – weszła przed dwoma laty, kiedy to na podstawie jej tekstów powstały dwa kryminalne miniseriale: „Kłamstwo na ratunek” Andrieja Wierieszczagina oraz „Rzeka pamięci” Stanisława Nazirowa. W tym czasie Pierszyna przygotowywała się już do pracy nad własnym filmem, wiedząc, że scenariusza „Martwych jaskółek” nie odda nikomu innemu. Na zdjęcia, które powstawały w środku lasu nieopodal Jarosławla, zabrała ze sobą również innych debiutantów – operatora Maksima Gołubiewa oraz odtwórcę głównej roli męskiej Jewgienija Okorokowa (wówczas jeszcze studenta ostatniego roku WGIK-u). Po powrocie do Moskwy natomiast o skomponowanie ścieżki dźwiękowej poprosiła Aleksandra Suprunowa, dla którego także było to pierwsze tego typu zlecenie. Producenci mieli zapewne obawy, jak tak liczni debiutanci poradzą sobie z wcale nie takim łatwym projektem, realizowanym głównie w leśnej głuszy bądź na rzece. Gdy obejrzeli pierwsze materiały, musieli odetchnąć z ulgą – „Martwe jaskółki” okazały się bowiem trzymającym w napięciu horrorem, któremu nie zabrakło także pozytywnego przesłania. Główną postacią dramatu jest Aleksandr – młody aktor i śpiewak, który przygotowuje się właśnie do kolejnej roli. Korzystając z kilku wolnych dni prosi swego kolegę z pracy, oświetleniowca Fiedkę, by ten zabrał go na ryby w miejsce, o którym tak często opowiadał. Wspólna wyprawa ma być dla Saszy także odpoczynkiem od zakochanej w nim dziewczyny (również aktorki), której coraz gorętsze uczucie zaczyna mu poważnie ciążyć. Jest przecież bardzo przystojny i zdolny, a Bóg nie po to dał mu urodę i talent, aby zmarnował je przy jednej kobiecie na całe życie. Łódką mężczyźni docierają do miejsca, w którym przed laty mieszkali przodkowie Fiedki; pozostała mu po nich stara drewniana chata, w której zatrzymują się na kilka nocy. W tym momencie nie wiedzą jeszcze, że zewsząd otacza ich pradawny las, a w nim dużo łatwiej – niż żywego człowieka – spotkać duchy i demony. Jak chociażby złośliwą Kikimorę, która zakochawszy się w śpiewie Aleksandra, zaczyna kusić go. Wykorzystując wszystkie swoje moce, manipuluje nim, starając się podporządkować swojej woli. Chcąc nie chcąc, Sasza – łasy na pochwały i prezenty – ulega duchowi w takim samym stopniu, jak kobiety, które rozkochuje w sobie i porzuca. Kiedy reflektuje się, kim naprawdę jest łechcąca jego próżność istota, może być już za późno. Tym bardziej że jedynym człowiekiem, na pomoc którego może liczyć, jest Fiedka – podobnie zresztą jak Aleksandr zaczynający wątpić w swoje zdrowe zmysły. Zwłaszcza gdy dane jest mu spotkać swego nieżyjącego przodka. Pierszyna – co zapewne było spowodowane przyczynami finansowymi – zrezygnowała niemal całkowicie z efektów specjalnych (tym przede wszystkim „Martwe jaskółki” różnią się chociażby od horrorów Podgajewskiego), nastrój grozy budując głównie za pomocą dźwięków, charakteryzacji (vide Kikimora) i zaskakujących zwrotów akcji. Swoje dokładają aktorzy, również ci z drugiego planu, jak Aleksandr Baszirow („ Kraina Oz”, „ Karp rozmrożony”) czy wiekowy już Walerij Barinow („ Park Epoki Radzieckiej”, „ Pierwsi”), których epizody są prawdziwymi majstersztykami. Choć oczywiście pochwały należą się także młodemu Okorokowowi i Olegowi Bilikowi („ Bęben, bębenek”, „ Poganie”), czyli filmowemu Fiedce. Jedno jest pewne: po seansie „Martwych jaskółek” zupełnie inaczej będziecie patrzeć na rosnący w Waszej okolicy las i… ludzi, których spotkacie w nim w czasie spacerów.
Tytuł: Martwe jaskółki Tytuł oryginalny: Мёртвые ласточки Rok produkcji: 2018 Kraj produkcji: Rosja Czas trwania: 93 minuty Gatunek: dramat, groza / horror Ekstrakt: 70% |