Wydawca na okładce „Morfiny” próbuje nas przekonać, że główny bohater, Konstanty Willeman, jest postacią, której nie sposób nie lubić. Głównym problemem książki jest jednak właśnie to, że Szczepan Twardoch celowo stworzył rodzaj polskiego antybohatera – który sympatii jednak wcale nie wzbudza.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jako kolejna po „Wiecznym Grunwaldzie” powieść Twardocha dotycząca zagadnień relacji i tożsamości polsko-niemieckiej, „Morfina” wraz z jej bohaterem w wielu miejscach zazębia się z surrealizmem poprzedniej książki. Niekiedy (a właściwie bardzo często, szczególnie w pierwszej części) można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z niczym innym jak właśnie powtórką z rozrywki. Główny bohater to taki Paszko 2.0, bardziej współczesna postać pochodząca z polsko-niemieckiej rodziny, starająca się odnaleźć swoje miejsce na świecie rozdartym przez wojnę i konflikt żywiołów polskich i niemieckich. Czy jest to zatem powieść o poszukiwaniu własnej tożsamości? Nie jestem co do tego pewien. Wielokrotnie pytany o to, kim jest, Willeman nie jest w stanie udzielić na to pytanie odpowiedzi. Wżeniony w tradycyjnie polską rodzinę, z teściem zajadłym poznańskim endekiem i żoną gotową do największych poświęceń dla ojczyzny, mimo służby w wojsku i udziału w kampanii wrześniowej bohater pozostaje kimś bezkształtnym. Brak mu gotowości okaleczonego ojca, który porzucił wszystko miłości do Polki; brak mu też zdolności adaptacyjnych matki, która potrafiła z równą determinacją być Polką, jak i Niemką. Lawirując między jedną a drugą skrajnością Willeman okazuje się postacią tragiczną, bo kiedy w końcu dokonuje wyboru (decydując się na opcję polską), jest on pozbawiony chwały i, jak zdaje się sugerować Twardoch, również przyszłości. Starając się za wszelką cenę dowieść nie tyle swojej polskości, co raczej tego, że na bycie Polakiem zasługuje tak samo, jak inni, okazuje się Willeman bohaterem, dla którego nie ma miejsca nawet w okupowanej Polsce. O ile początkowo można odnieść wrażenie, że jest on tylko odległą kopią Paszka, to pod koniec okazuje się on kimś zupełnie innym. Różnie można spoglądać na wydźwięk tej powieści, szczególnie w świetnie politycznych poglądów samego autora. O ile w "Wiecznym Grunwaldzie" Twardoch chciał pokazać, że istnieje trzecia opcja, tak w "Morfinie" widać wyraźnie, że żadne półśrodki nie są możliwe.
Tytuł: Morfina Data wydania: 12 stycznia 2017 ISBN: 978-83-08-06216-6 Format: 421s. 143×205mm; oprawa twarda Cena: 49,90 Gatunek: obyczajowa Ekstrakt: 60% |