Po lekturze „Racji stanu” – ósmej odsłony wciąż kontynuowanej serii „Lady S.” – można odnieść wrażenie, że stanowi ona formę łącznika pomiędzy wcześniejszymi przygodami tytułowej bohaterki a tym, co dopiero ma nastąpić, począwszy od „Ściganej” (to jest tomu dziewiątego). Tym razem scenarzysta Jean Van Hamme nie wprowadza żadnych istotnych innowacji fabularnych, a jedynie wymyśla atrakcyjny sposób na wyciągnięcie panny Rivkas z więzienia.  |  | ‹Lady S. #8: Racja stanu›
|
Belgijski scenarzysta Jean Van Hamme wiernie trzyma się zasady, aby każdy kolejny tom serii kończył się potężnym cliffhangerem, którego podstawowym zadaniem jest podsycanie zainteresowania kontynuacją opowieści o pięknej Szaniuszy Rivkas. Nie inaczej było w przypadku rozgrywki wieńczącej „ Sekundę wieczności” (2011), w której to Estonka (choć o żydowskich korzeniach) została rzucona w sam środek pojedynku pomiędzy dwiema mafiami – rosyjską i korsykańską. Idąc za głosem serca, wpakowała się tym samym w ogromne tarapaty i – tego dowiadujemy się już z „Racji stanu” – ostatecznie wylądowała we francuskim więzieniu. Jak można mniemać z przedstawionych wydarzeń, jest to zakład o zaostrzonym rygorze. Ale czy to powinno zaskakiwać, skoro „lady S.” została oskarżona o morderstwo? W kolejnym tomie niewiele nowego dowiadujemy się o głównej bohaterce. Lecz wcale nie musimy. To, co już wiemy, wystarcza do budowy zajmującej intrygi. Należy bowiem pamiętać, że Szania ma wiele talentów wielce pożądanych przez szefów służb specjalnych na całym świecie. Jest nie tylko doskonałą złodziejką, ale również kobietą niezwykle wysportowaną, przebiegłą i doskonale radzącą sobie w sytuacjach skrajnie stresowych. Nie brakuje jej również, a przynajmniej nie brakowało do tego momentu, szczęścia. Na dodatek w finale „ Sekundy…” dała o sobie znać jeszcze jedna, dotąd głęboko skrywana (której istnienia nie miała nawet świadomości), umiejętność panny Rivkas. Otóż Szania okazała się wybornym strzelcem. A ktoś o takich predyspozycjach nie może przecież marnować najlepszych lat za kratkami. Nie mniej istotną postacią niż sama „lady S.” okazuje się w tej partii człowiek, który pojawił się już w poprzednim tomie – tajemniczy i złowrogi Pułkownik (rysownik Philippe Aymond bardzo postarał się o to, aby nie wzbudzał on sympatii). Choć na planszach „Racji stanu” pojawia się jedynie epizodycznie, to on właśnie wpływa na dalszy los Szaniuszy, on ma wszystkie asy w rękawie. I konkretne związane z nią plany. Komiks zaczyna się jak typowy film sensacyjny klasy B lub C z lat 70. czy 80. XX wieku, którego akcja rozgrywa się w żeńskim zakładzie karnym. Mamy więc do czynienia ze zdegenerowanymi osadzonymi (z jednym wyjątkiem) i psychopatycznymi strażniczkami, które na wszystkie sposoby starają się wykorzystywać swoją przewagę nad więźniarkami. Rivkas odczuwa to jeszcze mocniej, ponieważ odpowiednie rozkazy dotyczące jej specjalnego traktowania napływają z góry. I tu rodzi się pytanie: Jak wyciągnąć ją z tego piekła? Niemożliwe? Gdzież tam! Pułkownik już nie takie rzeczy w swoim przestępczym życiu organizował. Mniej więcej w jednej trzeciej – dobrze, że Van Hamme nie kazał nam czekać na to dłużej – „Racja stanu” zamienia się w historię stricte sensacyjną, a potem dochodzi jeszcze wątek szpiegowski. Tym sposobem wracamy do „domu”. Belgijski scenarzysta w takich bowiem opowieściach czuje się najpewniej. Gdy Szania opuszcza w końcu mury więzienia, akcja rozpoczyna się na dobre. Czytelnicy też mogą odetchnąć z ulgą, wiedząc, że w dalszej części pojawi się wreszcie intryga na miarę „ XIII” bądź „Largo Winch”. Chociaż nie zmienia to faktu, że wszystko, co otrzymujemy w tym tomie, sprawia jedynie wrażenie rozruchu przed prawdziwą „jazdą bez trzymanki”, której popis Van Hamme – głęboko w to wierzę – da dopiero w „Ściganej”. „Racja stanu” – w porównaniu z poprzednimi odsłonami cyklu – kończy się zaskakująco. Choć można podejrzewać, że to jedynie wyciszenie przed burzą, jaka rozpęta się już w następnym tomie. Graficznie nic nie zaskakuje, głównie dlatego, że Philippe Aymond wciąż trzyma ten sam wysoki poziom. Ma jednak tym razem nieco więcej okazji do pochylenia się nad pięknem kobiecego ciała. Van Hamme „podrzucił” mu bowiem do zilustrowania jeszcze kilka – oczywiście poza Szanią – postaci, których widok ma pełne prawo przyprawić męskich wielbicieli serii komiksowej o „lady S.” o nieco szybsze bicie serca (vide Max, strażniczka w więzieniu, oraz mieszkająca we Florencji dojrzała francuska arystokratka, nie bez powodu określona mianem „kuguara”). Jak to często bywa w przypadku tomów „przejściowych” – czyli jest takich, które stają się łącznikami pomiędzy kolejnymi rozbudowanymi wątkami – „Racja stanu” emocjonuje trochę mniej, lecz nie mniej istotne jest także to, co zapowiada. A zaostrza apetyt doskonale!
Tytuł: Lady S. #8: Racja stanu Data wydania: styczeń 2019 Cena: 38,00 Gatunek: sensacja Ekstrakt: 70% |