Sześcioletnia dziewczynka ze skłonnością do przeziębień zaprzyjaźnia się z… wirusem. Niemal równy jej rozmiarami Ernest ma postać zielonego bloba z czymś w rodzaju antenki (spirale DNA) i jest niewidzialny dla 99% innych ludzi.  |  | ‹Ernest i Rebeka (wyd. zbiorcze) #1: Mój kumpel mikrob›
|
Przyjaźń z zarazkiem wychodzi bohaterce na dobre. Ernest uczy ją, jak być wirusem, co obejmuje głównie intensywne ćwiczenia fizyczne. Po takiej zaprawie dziewczynka powinna szybko nabyć odporności. Są też zadania na refleks i bojowość, które skojarzyły mi się z niektórymi akcjami Calvina, szczególnie sceny u lekarza. Rebeka ma też zbliżone zainteresowania: często wyobraża sobie, że jest kosmicznym podróżnikiem – w zabawie nieraz bierze udział jej tata, z talentem udając androida. Bohaterka ma starszą siostrę, a ich relacje są podobne, jak u dziewczynek z komiksu „Sisters” (też francuskiego, zresztą). Jednak życie Rebeki i Koralii nie jest tak sielankowe: ich rodzice szykują się do rozwodu, przez co w pierwszych odcinkach dom trzęsie się od awantur, a w kolejnych tata pojawia się tylko w co drugi weekend. Rebeka próbuje rozmaitymi podstępami doprowadzić do pogodzenia się obojga, niestety – mama bardzo szybko znajduje sobie nowego ukochanego. Mimo tych problemów komiks jest bardzo sympatyczny i radosny, szczególnie trzeci tom (wydanie jest zbiorcze), którego akcja dzieje się na wakacjach u dziadków. Dziadek Owadek znakomicie nawiązuje kontakt z dziećmi i naucza, że trzeba cieszyć się z drobnych przyjemności, zaś sama wieś jest tak piękna i sielankowa, że niemal na równi z Rebeką było mi przykro ją opuścić.
Tytuł: Ernest i Rebeka (wyd. zbiorcze) #1: Mój kumpel mikrob Data wydania: październik 2018 ISBN: 9788328134669 Format: 144s. 165x255 mm Cena: 39,99 Gatunek: humor / satyra Ekstrakt: 50% |