Gruzin Gieorgij Danielija na pewno nie może narzekać na dobór filmów, jakie znalazły się w wydanej w Polsce kolekcji „Klasyka Kina Radzieckiego”. Wszak trafiły do niej aż cztery (niektórzy mogliby uznać nawet, że pięć) jego obrazy. Dzisiaj pora na trzeci – niezwykle wzruszający obyczajowy komediodramat „Mimino”, który jest wspaniałą opowieścią o marzeniach, za którymi nie zawsze warto gonić, i o przyjaźni między skłóconymi narodami.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Lata 70. ubiegłego wieku, a zwłaszcza ich druga połowa, były szczególnie udane dla pochodzącego z Gruzji reżysera Gieorgija Nikołajewicza Danieliji. Z zaskakującą regularnością kręcił wówczas kolejne liryczne tragikomedie, które – dosłownie – rozbijały bank, przyciągając do kin miliony widzów. Swoje zdolności potwierdził zresztą już wcześniej, realizując radosne i bezpretensjonalne, aczkolwiek niepozbawione nostalgicznego piękna „ Chodząc po Moskwie” (1963), i czuwając nad swym niesfornym kolegą po fachu, Aleksandrem Sierym, podczas pracy nad komedią „ Hełm Aleksandra Macedońskiego” (1971). Eksplozja talentu Danieliji nastąpiła jednak kilka lat później, gdy ostatecznie udało mu się znaleźć własną niszę, choć może trafniejsze byłoby stwierdzenie, że stworzył własny język. Zaczęło się od „ Afonii” (1975), dwa lata później powstał „Mimino”, a po dwóch kolejnych, czyli w 1979 roku, „Jesienny maraton”. W następną dekadę Gieorgij Nikołajewicz wszedł natomiast powstałym we współpracy z Kirem Bułyczowem filmem „ Łzy płynęły” (1982). Oglądając cztery wymienione wyżej tytuły jeden po drugim, nie da się nie zauważyć pewnej prawidłowości – każdy kolejny, mimo swej komediowej proweniencji, był coraz smutniejszy i depresyjny. W coraz większym stopniu też kontestujący absurdalną radziecką rzeczywistość epoki Leonida Breżniewa. Aż wreszcie w fantastyczno-naukowej antyutopii „ Kin-dza-dza!” (1984) reżyser poszedł na całość. Cofnijmy się jednak w czasie i wróćmy do „Mimino” – najbardziej gruzińskiego dzieła Gruzina. Zdjęcia kręcono na Kaukazie i w stolicy Kraju Rad (tak się złożyło, że w Moskwie panowały wtedy trzydziestostopniowe mrozy, co mocno dało się we znaki całej ekipie realizatorskiej, a nade wszystko aktorom odtwarzającym główne role!). Pierwszy oficjalny pokaz odbył się w lipcu 1977 roku podczas moskiewskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego, którego jury przyznało obrazowi Danieliji Złoty Medal. Mimo sukcesu, na premierę kinową dzieło musiało czekać… osiem miesięcy. Ale kiedy już trafiło do szerokiej dystrybucji, odniosło kolejny sukces. W samym tylko Związku Radzieckim obejrzało go w 1978 roku ponad 24,4 milionów widzów. Scenariusz „Mimino” powstawał trochę jak patchwork: za sekwencję gruzińską odpowiadał sam Danielija, za moskiewską – współpracujący z nim przez lata Rewaz Gabriadze („ Ku! Kin-dza-dza”) oraz Wiktoria Tokariewa („ Hełm Aleksandra Macedońskiego”). Dopiero później Gieorgij Nikołajewicz zszył to we w miarę logiczną całość. Swoim bohaterem uczynił Waliko, czyli Walentina Konstantinowicza Mizandariego, przez przyjaciół i kolegów z pracy nazywanego po prostu Mimino (co po gruzińsku znaczy Sokół). Przed laty ukończył on szkołę lotniczą; po zdobyciu dyplomu, zamiast robić karierę w wielkim świecie, wrócił w rodzinne strony i został pracownikiem miejscowych linii lotniczych. Od tamtej pory lata helikopterem Mi-2 od jednej górskiej wsi do drugiej, transportując ludzi i zwierzęta. Ma czas, by zachwycać się zapierającą dech w piersiach przyrodą, zacieśniać więzi rodzinne, dbając o swego dziadka (ojciec Waliko zginął na froncie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej), siostrę i zapatrzonego w niego siostrzeńca Warłaama.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Pewnego dnia na prowincjonalnym lotnisku Mimino spotyka swego starego kolegę ze studiów, kapitana samolotu obsługującego linie międzynarodowe. Przypadek sprawił, że odrzutowiec lecący do Indii musiał zawrócić i zatrzymać się w Gruzji. Mizandari z zazdrością patrzy na maszynę, którą kieruje dawny znajomy, na jego mundur, na towarzyszące mu seksowne stewardessy. I wtedy właśnie w jego głowie rodzi się myśl: Przecież mogę być taki jak on! Latać do Delhi, Monachium, Londynu. Zobaczyć prawdziwy świat, a nie tylko kaukaskie góry, doliny, pastwiska. Z dnia na dzień Waliko podejmuje decyzję o zmianie swego dotychczasowego życia. Stawia wszystko na jedną kartę, rzuca pracę i rusza do Moskwy, by zatrudnić się w Aerofłocie. Stolica wita go nieprzyjaźnie (nie tylko z uwagi na panujący mróz), kłopoty zaczynają się już od prób załatwienia miejsca w hotelu. A potem jest tylko trudniej. Zwłaszcza kiedy okazuje się, że za współlokatora Mimino ma przybyłego z Armenii fałszywego profesora endokrynologii Rubena Chaczikiana.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Znajomość z Ormianinem staje się zaczątkiem wielu perypetii; o większości z nich nie sposób powiedzieć, że są wesołe. Bo nawet jeśli przez jakiś czas bawią widza, to koniec końców wyłazi zza nich ponura, pełna absurdów rzeczywistość. Receptą na powszechną nieuczciwość, kombinatorstwo i korupcję okazują się natomiast zwykła ludzka (w tym przypadku gruzińsko-ormiańska) solidarność i odruchy serca. Przy okazji Waliko przekonuje się, że dobre uczynki powracają. Że czasami warto nie odwrócić się od człowieka, który wygląda jak bezdomny menel. Wreszcie – że marzenia się spełniają. Chociaż cena, jaką niekiedy wystawia Los za ich realizację, bywa niewspółmiernie wysoka w porównaniu z odniesionymi korzyściami. „Mimino” to film pełen nostalgii i smutku, ale również nadziei. Film przekonujący, że najważniejsze jest znalezienie swojego miejsca na ziemi. Że może nim być nawet „zapadła dziura” gdzieś na krańcach gór Kaukazu. Wielki świat nęci, przyciąga błyskotkami i blichtrem, ale najczęściej nie mają one nic wspólnego ze szczęściem, niosą jedynie jego iluzję. Jak stewardessa Łarisa Komarowa, w której Mizandari nieszczęśliwie się zadurza.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W roli tytułowej Danielija obsadził, obchodzącego w ubiegłym roku osiemdziesiąte urodziny, Wachtanga (Bubę) Kikabidzego, syna znanej gruzińskiej śpiewaczki wywodzącej się z książęcego rodu Bagrationów. W jego ormiańskiego adwersarza, a potem przyjaciela Rubena Chaczikiana wcielił się – zmarły ćwierć wieku temu – Frunzik Mkrtczian. W epizodach pojawili się natomiast starzy przyjaciele reżysera: jako weteran wojenny Iwan Wołochow – Jewgienij Leonow („ Czajkowski”, „ Dworzec Białoruski”), jako śpiewak operowy w Teatrze Bolszoj – Władimir Basow („ Operacja Y, czyli Przypadki Szurika”, „ Moskwa nie wierzy łzom”), wreszcie jako chętny do pomocy kryminalista – Sawielij Kramarow („ Hełm Aleksandra Macedońskiego”, „ 12 krzeseł”). Za muzykę i wpadający w ucho motyw przewodni odpowiadał ceniony w Europie twórca symfonii i dzieł chóralnych Gija Kanczeli („ Zakładnicy”), swego czasu etatowy współpracownik Danieliji; natomiast za zdjęcia – pochodzący z Ukrainy Anatolij Pietricki, mający już wtedy na koncie epicką „Wojnę i pokój” (1965-1967) Siergieja Bondarczuka.
Tytuł: Mimino Tytuł oryginalny: Мимино Data premiery: 29 października 2018 Obsada: Wachtang Kikabidze, Frunzik Mkrtczian, Jelena Prokłowa, Jewgienij Leonow, Rusłan Mikaberidze, Zakro Sachwadze, Marina Diużewa, Arczil Gomiaszwili, Walentina Titowa, Gieorgij Danielija, Władimir Basow, Kote Dauszwili, Eduard Izotow, Sawielij KramarowRok produkcji: 1977 Kraj produkcji: ZSRR Czas trwania: 92 minuty Gatunek: dramat, komedia, obyczajowy Ekstrakt: 80% |