Sięgając po „Diabła Urubu” można się było obawiać, czy debiut Marlona Jamesa został wydany w Polsce z powodu rzeczywistych walorów literackich, czy też jedynie w celu zarobienia na zainteresowaniu twórczością zdobywcy Nagrody Bookera. Na szczęście powieść ta – choć nie jest najlepszą w dorobku Jamajczyka – okazuje się lekturą naprawdę wartą uwagi.  |  | ‹Diabeł Urubu›
|
Nie ulega wątpliwości, że głównemu bohaterowi „Diabła Urubu” daleko było do ideału kapłana. Trudno wszak by Hector Blight cieszył się autorytetem u swych parafian, jeżeli pastor nie tylko nie wylewał za kołnierz, ale co gorsza zamiast pić na umór w zaciszu własnych czterech ścian, robił to w barze. Siejąc publicznie zgorszenie, w pełni sobie zasłużył na przydomek Rum Kaznodziej (aczkolwiek od rumu zdecydowanie wolał whiskey). A jakby tego było mało, dowiadujemy się jeszcze, że na jego całym życiu odcisnął piętno haniebny czyn, którego dopuścił się w młodości. Nic dziwnego, że zarówno mieszkańcy wioski, jak i czytelnicy mają wątpliwości, czy taki grzesznik może kogokolwiek prowadzić ku zbawieniu. Wypędzenie Blighta z jego kościoła przez tajemniczego mężczyznę, każącego się nazywać Apostołem Yorkiem, można by więc uznać wręcz za początek odnowy religijnej Gibbeah. Tyle że chociaż temu ostatniemu z pewnością nie brakowało charyzmy, to wkrótce możemy się przekonać, że nauczanie Yorka dalekie jest od głoszenia miłości bliźniego. Aby wyplenić zło, nie waha się użyć przemocy, a w efekcie jego działań wioska praktycznie zrywa kontakty ze światem zewnętrznym. Widzimy, że większość mieszkańców Gibbeah podąża za nim ulegając jego urokowi i sile przekonywania, inni natomiast czynią to ze zwykłego strachu. W miarę rozwoju wydarzeń czytelnicy otrzymują zaś coraz więcej dowodów na to, że Apostoł raczej nie jest wykonawcą woli boskiej, lecz próbuje osiągnąć tutaj własne cele. A jedyną osobą zdolną mu się przeciwstawić jest Hector Blight, który znalazł schronienie u Wdowy Greenfield, trzymającej się od śmierci męża z dala od kościoła. Doznawszy straszliwego upokorzenia, pastor dość niespodziewanie odnajduje w sobie siły, by stawić czoło temu, który chce sprowadzić na manowce jego owieczki. Co istotne, starcie dwóch duchownych nie ogranicza się do głoszenia płomiennych kazań, lecz możemy odnieść wrażenie, że obserwujemy prawdziwą walkę sił nadprzyrodzonych. W dodatku możemy się przekonać, że wśród wzorowych chrześcijan z Gibbeah wcale nie zanikły pogańskie przesądy i dawne magiczne praktyki. Kryje się w nich wielka moc, a w każdym razie to, czego jesteśmy świadkami, nie daje się w pełni racjonalnie wyjaśnić… Warto jeszcze dodać, że chociaż na pierwszym planie są dwaj mężczyźni, to przez cały czas należy bacznie obserwować też kobiety kryjące się w ich cieniu. W „Diable Urubu” otrzymujemy budzącą grozę, nasyconą mrocznymi emocjami historię, która mocno działa na wyobraźnię czytelników. Wprawdzie nie jest to dzieło tej miary co „Krótka historia siedmiu zabójstw”, ale i tak debiutancka powieść Marlona Jamesa jest niezwykle atrakcyjną lekturą.
Tytuł: Diabeł Urubu Tytuł oryginalny: John Crow’s Devil Data wydania: 13 lutego 2019 ISBN: 978-83-08-06828-1 Format: 240s. 145×207mm; oprawa twarda Cena: 39,90 Ekstrakt: 80% |