powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CLXXXVII)
czerwiec 2019

Marvel: Gdzie z tymi paluchami?
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #164: Daredevil. Chinatown›
Całkiem nowy, całkiem inny Daredevil, czyli jaki? Tym razem na szczęście obyło się bez zmiany płci, rasy, oraz orientacji seksualnej. O co więc chodzi, można przeczytać w sto sześćdziesiątym czwartym tomie Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela „Daredevil: Chinatown”.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Zasadniczą nowością, jaką znajdziemy w pięciu pierwszych zeszytach nowej serii o Daredevilu jest to, że właśnie nie niesie ona zbyt wiele nowości. Śmiałek wraca na stare śmieci, czyli do Nowego Jorku, opuszczając Kalifornię. Po licznych perturbacjach znów nikt nie wiąże go z Murdockiem, dzięki czemu w dalszym ciągu może rozwijać swoją karierę prawniczą. A ta nabiera tempa, ponieważ Matt zaczyna pracę jako prokurator (i cóż z tego, że ma pokój w dawnym szybie po windzie). Po drodze pojawia się dobrze znany klan Dłoni, całość zaś narysowana została w przyjemnie oldschoolowym stylu.
Podstawową zmianą dotykającą naszego bohatera jest to, że tym razem nie działa sam. Postanawia przygarnąć i wyćwiczyć nowego mściciela w mieście, a mianowicie Blindspota. W chłopaku jest sporo zapału, posiada żyłkę konstruktorską, dzięki której zbudował strój pozwalający mu dosłownie znikać z pola widzenia, ale nie ma doświadczenia w walce. Teraz okazuje się, że będzie musiał przejść przyspieszony kurs na superbohatera, ponieważ w Chinatown pojawił się nowy, groźny przeciwnik. Jest nim przywódca groźnej sekty, niejaki Tenfingers.
A jednak, jakoś to wszystko nie chwyta za serce, tak jak powinno. Daredevil jest dziwnie mało charyzmatyczny, przez co ciekawszą postacią od niego staje się Blindspot. Co z tego, skoro największy problem mam z głównym przeciwnikiem. Pozuje na groźnego szaleńca, który ukradł tajemnicę magii Dłoni, niemniej jego wizerunek pozostawia sporo do życzenia. Chcę bowiem zakomunikować, że ksywka Tenfingers nie wzięła się znikąd i faktycznie posiada on po dziesięć placów u każdej dłoni. Strasznie to głupio wygląda i przyznam, że widok tylu paluchów mnie rozpraszał, przez co nie byłem w stanie traktować tej postaci serio. A gdy nie czuje się zagrożenia ze strony głównego antagonisty komiksu, cała lektura, choć dość przyjemna, stanowi jedynie wypełniacz czasu, o którym zapomina się w momencie zatrzaśnięcia okładek.
Na tym tle o wiele lepiej wypadają losy Matta Murdocka w prokuraturze. Scenarzysta Charles Soule zna się na prawie i skrzętnie korzysta z tej wiedzy. Zdaje sobie również sprawę z tego, że może i sprawiedliwość jest ślepa, ale różni ludzie robią wszystko, by zmącić jej osąd. Dlatego też Matt nie ma lekko, będąc celowo dołowanym przez przełożonego, który nie jest zabawnym furiatem pokroju J. Jonah Jamesona, a kimś, kogo faktycznie moglibyśmy spotkać w pracy, czego oczywiście nikomu nie życzę.
Całkiem nieźle jest ze stroną graficzną. Odpowiedzialny za nią Ron Garney postanowił oddać hołd dwóm mistrzom, którzy niegdyś tworzyli przygody Daredevila, a mianowicie Frankowi Millerowi i Johnowi Romicie Jr′owi. Jego prace stanowią wypadkową stylu obu gigantów z silniejszymi wpływami tego drugiego. Garney może im nie dorównuje, ale utrzymuje mroczną atmosferę w stylu noir, potęgowaną przez ciemną kolorystykę.
„Chinatown” nie jest więc pozycją wybitną, ale też nie najgorszą w katalogu WKKM. Można po nią sięgnąć dla relaksu, ale jeśli ją pominiecie, też nic wielkiego się nie stanie.



Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #164: Daredevil. Chinatown
Data wydania: 6 marca 2019
Wydawca: Hachette
Cena: 39,99
Gatunek: superhero
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

87
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.