Po nie do końca satysfakcjonującej pracy nad płytą „Atomowe serce matki”, członkowie Pink Floyd postanowili spróbować jeszcze raz zmierzyć się z podobną, monumentalną formułą. W ten sposób powstał album „Meddle”, którego połowę zajmuje wspaniała kompozycja „Echoes”. One of These Days – Monkey3 Zespół Monkey3 pochodzi ze szwajcarskiej Lozanny i działa od 2001 roku. Początkowo istniał w formie niezobowiązującego jam bandu. Wkrótce jednak, wychodząc od klasycznych utworów, zaczął prezentować bardziej spójną wersję swojej twórczości. Niemniej na opublikowanej własnym sumptem płycie „Undercover” (2009) panowie oddali hołd swoim mistrzom, nagrywając covery kompozycji Ennia Morricone, Led Zeppelin, Kiss, a także Pink Floyd. W przypadku „One of These Days” mamy do czynienia z wierną wersją, ale z zaakcentowanym ostrym pazurem. A Pillow of Winds – The Orb Kiedy słucha się „A Pillow of Winds” w wersji The Orb, czuć, że ten ambientowy duet świetnie rozumie muzykę Pink Floyd. Przynajmniej jej nostalgiczny klimat, który uwypukla przy pomocy jednostajnej, ale ciepłej elektroniki. Nic dziwnego, że David Gilmour zdecydował się na nagranie z nim wspólnej płyty („Metallic Spheres” z 2010 r.) i powierzył mu pieczę nad produkcją albumu „The Endless River”. Interesujący nas utwór można znaleźć na nieoficjalnym cyklu płyt „Pink Floyd Trance Remixes”, jaki ukazywał się w latach 1993-1995. Low to chyba najbardziej znany wykonawca, jaki pojawia się w dzisiejszym odcinku. Amerykanie, kojarzeni głównie z gitarową odmianą indie, utwór Pink Floyd umieścili w obszernym boksie z 2004 roku „A Lifetime of Temporary Relief: 10 Years of B-Sides and Rarities”, na który składają się nagrania z całego okresu działalności, obchodzącego wtedy swoje dziesięciolecie zespołu. W ich wersji brakuje trochę chóralnego śpiewu kibiców Liverpoolu „You’re Never Walk Alone”, ale i tak jest bardzo dobrze. San Tropez – The Rocket Downstairs „San Tropez” to jeden z najdziwniejszych utworów w dorobku Pink Floyd, całkowicie odstając od stylu grupy. Zapewne dlatego idealnie nadaje się do wykonania na ukulele, o czym przekonuje amerykańska formacja The Rocket Downstairs, która w internecie promuje ten właśnie instrument. Trzeba jednak dodać, że stanowi on ważny, choć nie jedyny atrybut ich twórczości, ponieważ kolektyw stawia na show, twierdząc, że ich występy to rodzaj psychodelicznego filmu. Seamus – Henrique Luiz & Carlos Assad Dla odmiany „Seamus” to przygotowana na szybko zapchajdziura, która domyka stronę A płyty winylowej. Generalnie chodziło o zgryw związany z tym, że tytułowy Seamus, pies należący do znanego z The Small Faces i Humble Pie, Steve’a Marriotta zaczynał wyć, kiedy słyszał muzykę. Odtworzenia tego prostego bluesa podjęli się dwaj brazylijscy fani Pink Floyd – wokalista Henrique Luiz i grający na wszystkich instrumentach (pianino, bass, gitara akustyczna i harmonijka ustna) Carlos Assad. W wizualnym nagraniu psa nie stwierdzono, więc należy przypuszczać, że to wsamplowany oryginał. Echoes – The Flight of Sleipnir Jak już wspominałem, praca nad „Atom Heart Mother” nie przyniosła członkom Pink Floyd satysfakcji i postanowili stworzyć coś równie imponującego, ale na tyle prostszego formalnie, by dało się to odtworzyć na koncertach. I to bezapelacyjnie się udało w postaci suity „Echoes”. Polecam także jej rewelacyjną wersję na żywo z filmu „Live at Pompeii” z 1972 roku. Utwór doczekał się licznych coverów, ale ja polecę doom/stoner rockową wersję autorstwa The Flight Sleipnir. Co prawda jest krótszy od oryginału o 5 minut, ale i tak całość zachwyca swoją monumentalną formą (w końcu zostało jeszcze 18). Poza bardziej surowym brzmieniem w uszy rzuca się okrojony środek, bez syntezatorowego wycia. Został zastąpiony czymś w rodzaju nawoływania na otwartym morzu. Utwór można zdobyć na pierwszym demo Amerykanów „Wisdom Calls for Sacrifice” z 2008 roku. |