Ile znacie klasycznych mongolskich grup rockowych? Ani jednej?! Cóż, nawet jeśli tak, to nie ma czego się wstydzić. W latach 70. i 80. XX wieku w Ułan Bator działało zaledwie kilka koncesjonowanych przez komunistyczne państwo zespołów, których płyty – z uwagi na brak profesjonalnej tłoczni w Mongolii – produkowane były w zaprzyjaźnionym Związku Radzieckim. Jak na przykład jedyny longplay formacji Соёл Эрдэнэ (Soyol Erdene).  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
To nieco abstrakcyjna, ale typowa dla krajów komunistycznych historia. W 1971 roku mongolski minister kultury, zaangażowany społecznie i politycznie pisarz Czadraabalyn Lodojdamba (w Polsce znany z powieści rewolucyjnej „Przejrzysty Tamir”), wezwał do siebie czterech studentów stołecznej Szkoły Muzyki i Tańca i oznajmił im, że skoro Wielka Brytania może mieć tak sławny zespół, jak The Beatles, to przecież i Mongołowie nie powinni być gorsi. Zapalono więc zielone światełko, dzięki czemu parę miesięcy później powstał pierwszy w dziejach tego kraju zespół rockowy – Соёл Эрдэнэ (Soyol Erdene). Światu zaprezentowano go w 1973 roku podczas Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów w Berlinie Wschodnim, skąd potomkowie Czyngis- i Kubiłaj-chana powrócili ze złotym medalem. W latach 70. zespół wydał trzy EP-ki (wyprodukowano je w Związku Radzieckim), które ugruntowały popularność Соёл Эрдэнэ, jednak na debiutancki – i, jak się potem okazało, jedyny za życia – longplay formacja musiała poczekać aż do 1981 roku. Ponownie wytłoczyła go radziecka Melodia (Мелодия), zresztą wraz z albumem innego mongolskiego bandu rockowego – Баян Монгол (Bayan Mongol). Gdy w Ułan Bator upadł komunizm, grupa straciła grunt pod nogami i rozwiązała się w 1993 roku, po czym została niemal całkowicie zapomniana. Aż do momentu, w którym kilku zapaleńców z Petersburga założyło wytwórnię Ebalunga!!!, pod szyldem której postanowili przypominać zagubione w mrokach historii perełki z dawnych republik radzieckich i krajów zaprzyjaźnionych z ZSRR. Na pierwszy ogień poszli właśnie Mongołowie. „Соёл Эрдэнэ” wznowiono na winylu, kompakcie i kasecie. Czy było warto? Z punktu widzenia historyka zajmującego się dziejami muzyki rozrywkowej w krajach komunistycznych – na pewno. Ale nie tylko z tego powodu. Ta muzyka, inspirująca się mongolskim folklorem i brytyjskim merceybeatem, ma w sobie bowiem wiele uroku i jest zaskakująco, jak na okoliczności powstania grupy, szczera. Na dodatek jeszcze bardzo przebojowa. Formację z Ułan Bator można więc postawić w jednym rzędzie z kazachstańskim Дос-Мукасан czy turkmeńskim Гунеш, do twórczości których także dzisiaj się wraca. Na jedynym longplayu Mongołów dominują proste melodie, rozpisane na kilka głosów, z pojawiającymi się w tle smaczkami w postaci gitary czy organów i syntezatorów („Миний аз жаргалын дуу”, „Учралын уянга”, „Хунгийн дуу”).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Od czasu do czasu rozbrzmiewa jednak także bardziej rockowa, sfuzzowana, tym samym mocno kontrastująca z formą utworu gitara (jak w balladowych „Өргөн хангайн нутаг” i „Хүлээлт”), ale są to nieliczne wyjątki. Przenosząc dokonania Соёл Эрдэнэ na grunt polski, należy podkreślić, że Azjatom znacznie bliżej jest do wczesnych Czerwono-Czarnych i No To Co, niż na przykład Nurtu, Testu bądź Romualda i Romana. O czym dobitnie przekonują takie kompozycje, jak „Хилчиний хөшөө” i „Сайхан үйлсийн толоо”. Z kolei zamykający album „Тэр бидэнд хайртай байсан” to piękna miłosna pieśń w stylu orientalnym (z nastrojową partią organów i nieco energiczniejszymi niż zwykle dogrywkami gitary), kojarząca się z folkowo-popowymi piosenkami chińskimi i japońskimi z lat 70. ubiegłego wieku.
Tytuł: Соёл Эрдэнэ [Soyol Erdene] Data wydania: 15 maja 2019 Nośnik: CD Czas trwania: 35:00 Gatunek: folk, rock Utwory CD1 1) Миний аз жаргалын дуу: 02:41 2) Учралын уянга: 03:23 3) Өргөн хангайн нутаг: 03:07 4) Хунгийн дуу: 02:48 5) Хилчиний хөшөө: 04:59 6) Хоёулаа дуулъя: 03:42 7) Хүлээлт: 04:26 8) Сайхан үйлсийн толоо: 04:39 9) Тэр бидэнд хайртай байсан: 04:20 Ekstrakt: 60% |