powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CLXXXVIII)
lipiec-sierpień 2019

Jak Tommy Lee Jones (razy trzy) w „Ściganej”…
Philippe Aymond, Jean Van Hamme ‹Lady S. #9: Ścigana›
Dziewiąty tom opowieści o estońskiej Żydówce Szanii Rivkas to swoisty „komiks drogi”. Nie mamy w nim jednak do czynienia z podróżą głównej bohaterki przez bezdroża w poszukiwaniu sensu życia, ale z paniczną ucieczką przed ludźmi, którzy pragną ją dopaść i zabić. Scenarzysta Jean Van Hamme postawił w „Ściganej” przede wszystkim na akcję, zapewne wychodząc z założenia, że wiemy już wystarczająco dużo o psychice głównych postaci.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Można odnieść wrażenie, że wymyślanie fabuł kolejnych tomów „Lady S.” z biegiem czasu sprawiało Jeanowi Van Hamme’owi coraz mniejszą frajdę. W porównaniu z inną sztandarową serią Belga, czyli „XIII” (z którą rozstał się przy albumie dziewiętnastym), była ona znacznie bardziej schematyczna i przewidywalna. Zdarzało się, że co jakiś czas wykorzystywał w niej podobne lub nawet te same wątki, nieco tylko zmienione w porównaniu z wcześniejszymi. Aż w końcu w 2013 roku, po publikacji „Ściganej”, postanowił rozstać się z tą serią, przekazując obowiązki scenarzysty dotychczasowemu rysownikowi – Francuzowi Philippe’owi Aymondowi, który zresztą współtworzył „Lady S.” od samego początku. Czy była to dobra decyzja, przekonamy się zapewne za kilka miesięcy, kiedy do naszych rąk trafi tom dziesiąty serii. Na razie trzeba się skupić na woluminie dziewiątym.
A w nim… nie czeka nas żadne zaskoczenie. Ba! pod wieloma względami może on się kojarzyć z tym, co Van Hamme zaplanował dla tytułowej bohaterki w wydanym cztery lata wcześniej „Portugalskim galimatiasie”. Po raz kolejny Szania (wraz ze swoim przyjacielem z dzieciństwa Antonem) musi uciekać i ukrywać się przed ludźmi, którzy pragną krwawo zemścić się na niej. Tyle że tym razem – zamiast na Półwyspie Iberyjskim – próbuje znaleźć bezpieczną przystań na Wyspach Brytyjskich. A raczej stara się o to dla niej niezawodny w wielu kwestiach Orion i ludzie z jego organizacji. Zadanie jest o tyle skomplikowane, że pętla wokół Szanii zaciska się coraz mocniej. Wszak polują na nią już nie tylko rosyjscy mafiosi i ekskagiebiści, ale również francuskie służby specjalne i pewien oficjalnie nieżyjący od dwudziestu lat wyjątkowo antypatyczny Pułkownik.
Trzeba przyznać, że Van Hamme postanowił rozstać się z „Lady S.” z prawdziwym hukiem. A że umiejętności budowania napięcia i pakowania swoich bohaterów w coraz to groźniejsze tarapaty nie można Belgowi odmówić, to mimo pewnego schematyzmu, czyta się „Ściganą” jednym tchem. Przy okazji jednak irytując się na Szanię, która nie potrafi zbyt długo spokojnie usiedzieć w jednym miejscu. Choć pod tym względem jeszcze bardziej irytującą postacią – i to chyba nawet dla samego scenarzysty – jest jej przybrany ojciec, były amerykański dyplomata James Fitzroy, srogo zresztą przez Van Hamme’a za swoją upartość i naiwność ukarany. Od strony fabularnej nie spotyka nas więc nic, czego nie moglibyśmy się spodziewać. Są pościgi, trup ściele się gęsto, agenci różnych wywiadów co rusz wpadają na siebie, starając się w mało pokojowy sposób przekonać rywali do swoich racji. Nudzić na pewno się nie da!
Ale najlepsze Van Hamme zostawił na finał rozegrany w iście bondowskim stylu. Inna sprawa, że wprowadzony na koniec akcji nowy bohater pod wieloma względami może kojarzyć się z emerytowanym agentem 007. Pod warunkiem jednak, że kiedyś twórcy serii o Jamesie Bondzie pokażą go jako dystyngowanego sześćdziesięcio-siedemdziesięciolatka, który wycofał się ze szpiegowskiego interesu. W każdym razie to właśnie dzięki niemu udaje się scenarzyście spiąć w finale wszystkie najistotniejsze motywy i tym samym przekazać serię swemu następcy bez żadnych „szkieletów w szafie”. To znaczy można mieć pewność, że w kolejnych tomach jakieś zaszłości się pojawią, w przeciwnym wypadku można by bowiem „Lady S.” skasować po „Ściganej” i wystartować z nowym cyklem. Widocznie jednak szefostwo wydawnictwa Dupuis doszło do wniosku, że w Szanii i Antonie tkwi jeszcze potencjał, który da się wykorzystać zarówno dla dobra firmy, jak i czytelników.
Jeśli w „Ściganej” nie pojawiły się żadne zaskoczenia scenariuszowe, tym trudniej oczekiwać ich w warstwie graficznej. Philippe Aymond jest nadzwyczaj sprawnym rzemieślnikiem i wykonał swoją pracę na mocną czwórkę. Ale bez fajerwerków! Może nie chciał w żaden sposób, na przykład wykorzystując kadry wypełniające całą stronę bądź też stosując narrację poklatkową, spowalniać pędzącą na złamanie karku akcję. Z tego powodu mniej miał też okazji, aby – jak to często bywało wcześniej – skupić się na wdziękach głównej bohaterki. Czego, nie licząc czytelników mężczyzn, najbardziej chyba żałował Anton, czujący do swej przyjaciółki coraz większy pociąg seksualny. Jeśli zamierzeniem Van Hamme’a było właśnie stworzenie silnego napięcia erotycznego pomiędzy nimi, ale bez konsumowania potencjalnego związku – udało się to Belgowi idealnie. Pytanie, co z tym fantem zrobi Aymond w kolejnych odsłonach serii?



Tytuł: Lady S. #9: Ścigana
Scenariusz: Jean Van Hamme
Data wydania: 25 czerwca 2019
Przekład: Jakub Syty
Wydawca: Kubusse
Cykl: Lady S.
ISBN: 978-83-941480-9-6
Cena: 38,00
Gatunek: sensacja
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

134
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.