powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CLXXXIX)
wrzesień 2019

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zamierzchłej przeszłości
Alms ‹Act One›
Chociaż nie jest to żadna gorąca nowość, to jednak album na tyle wartościowy, że warto zwrócić na niego uwagę nawet ponad rok po publikacji. Wyszedł spod ręki amerykańskiego kwintetu Alms, a powinien zadowolić wszystkich wielbicieli psychodelicznego doom metalu. Zwłaszcza jeśli na dodatek gustują oni w muzyce rodem z lat 70. XX wieku. Zapamiętajcie zatem nazwę zespołu i tytuł ich płytowego debiutu – „Act One”.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Historia Alms zaczęła się jeszcze w poprzedniej dekadzie, kiedy to w położonym na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych Baltimore (około sześćdziesięciu kilometrów od Waszyngtonu) gitarzysta Danny McDonald powołał do życia zespół Oak. Stylistycznie łączył on doom z elementami death metalu i drone music. Pod koniec dekady wydał dwie płyty, których tytuły nie porażały oryginalnością: „Oak” (2009) oraz „II” (2010). Ale zapewne nie tylko z tego powodu nie zapewniły grupie rozgłosu. Dwa lata po wydaniu ostatniej z nich dołączył do Oak wokalista i gitarzysta Bob Sweeney, mający już za sobą pewne doświadczenie zdobyte w thrashmetalowym Inure (album „Inure” z 2004 roku) oraz doomowym Moonshine („Moonshine”, 2005). Wydawało się, że nowe otwarcie sprawi, iż formacja zaatakuje ze zdwojoną siłą i teraz już na pewno przebije się do szerszej publiki. Prawda: „wydawało się”. Od tamtej pory bowiem nie wydała, jak dotąd, żadnej nowej płyty. Oficjalnie wciąż jej nie rozwiązano, lecz czy jeszcze żyje – można chyba mieć uzasadnione wątpliwości.
W każdym razie, nie bacząc na inercję Oak, McDonald i Sweeney w 2016 roku postanowili pójść odrębną ścieżką i założyli nową grupę – The Offering, która po roku została przechrzczona na Alms. Jej skład uzupełnili: wokalistka grająca jednocześnie na organach Jess Kamen, basista Andrew Harris (niegdyś w thrashowym Warhawk, z którego odszedł po wydaniu trzech kaset demo i przed rejestracją profesjonalnego debiutanckiego albumu) oraz perkusista Derrick Hans (udzielający się również w blackmetalowym Cemetery Piss). W styczniu 2017 roku, wzorem lat 80. i 90. ubiegłego wieku, wydali na kasecie – zawierające zaledwie dwa utwory – „Demo Vol. 1” („The Offering” i „Dead Water”). I, jak się okazało, chwyciło. Przynajmniej na tyle, aby podpisać kontrakt z niezależną wytwórnią Shadow Kingdom Records z pensylwańskiego Pittsburgha. Jego pierwszym owocem okazał się wydany w czerwcu 2018 roku album „Act One”. Swoją drogą dość krótki, bo zawierający zaledwie trochę ponad trzydzieści trzy minuty muzyki.
Cztery dekady temu spokojnie wystarczyłoby to na longplay, dzisiaj często klasyfikowane jest jako minialbum. Najistotniejsze jest jednak to, jak materiał ten traktują sami artyści, a dla nich jest to… pełnowymiarowy debiut. W sumie siedem kompozycji, które łączą jak najbardziej współczesny doom metal z klasyczną psychodelią i rockiem progresywnym. We wkładce do płyty znalazła się adnotacja, że jest on skierowany głównie do wielbicieli Wishbone Ash, Scorpions, kanadyjskiego Blood Ceremony, holenderskiego The Devil’s Blood oraz brytyjskiego Pagan Altar. I te wskazówki wyjaśniają praktycznie wszystko! Z jedną zasadniczą różnicą – że w składzie Alms znajduje się kobieta, która nie tylko odpowiada za partie organów, ale również tworzy ekscytujący duet wokalny z Bobem Sweeneyem. Do wyżej wymienionych grup dodajcie więc smaczek w postaci żeńskiego wokalu – i to nie tylko pojawiającego się w chórkach.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na pierwszy ogień Amerykanie wybrali „Dead Water”. To nowa wersja utworu, który znalazł się wcześniej na kasecie demo i powstał jeszcze w czasach, kiedy zespół nazywał się The Offering. Otwiera go powolny pochód perkusji, do której najpierw dołączają sprzężone, drażniące uszy organy, a dopiero potem stonerowo-doomowa gitara. Jako ostatni daje o sobie znać wokalista, dysponujący potężnym – w tym gatunku inaczej zresztą być nie może – głosem. W części instrumentalnej uwagę przykuwają zwłaszcza dwa elementy – melodyjna solówka Kamen na organach oraz grające unisono dwie gitary (co stanowi dziedzictwo Wishbone Ash) – oba wywodzące się z lat 70. XX wieku. Dzięki temu muzyce Alms nie brakuje, nie zawsze charakterystycznej dla doomu, lekkości. Chociaż finał „Martwej wody” jest tak wspaniały i monumentalny, że bez problemu można by nim kruszyć mury Jerycha. „The Toll” jest – dla odmiany – zagrany, przynajmniej w początkowej fazie, w szybszym tempie. Później zespół zwalnia tempo, by stylistycznie nawiązać do wczesnego Black Sabbath.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
To zarazem pierwsza z kompozycji, w której możemy podziwiać śpiewających w duecie Boba i Jess. Pojawienie się Kamen w tej roli oczywiście sprawia, że utwór nabiera eteryczności, ale z drugiej strony w żaden sposób nie odbiera mu to mocy czy energii. Dużo lżejszy i bardziej zadziorny jest pod tym względem „For Shame”, który, gdyby tylko zespoły doommetalowe dbały w szczególny sposób o promocję na listach przebojów, mógłby zostać wydany na singlu. Problemem dla stacji radiowych byłby jednak fakt, że trwa on ponad sześć minut. Krótszy, cięższy, ale za to bardzo stylowy jest za to „The Offering”, w którym kapitalne, majestatyczne organy towarzyszą rozpędzonym gitarom Danny’ego i Boba – dzięki tym zabiegom do samego końca udaje się utrzymać słuchaczy w stanie podwyższonej adrenaliny. Sposób, w jaki gra Jess, pod wieloma względami przypomina to, co we wczesnych latach 70. wyprawiał na Hammondach Ken Hensley. Z jedną tylko różnicą – musiałby to być Hensley wspomagany przez psychodeliki.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Deuces Low” brzmi natomiast, jakby naprawdę nagrany został prawie pięć dekad temu. To klasyczny hard rock ze wstawkami doomowymi i – w trochę mniejszym stopniu – stonerowymi. Numer ten spokojnie mógłby znaleźć się w ówczesnym repertuarze Uriah Heep, Deep Purple czy Lucifer’s Friend, a to już jest wystarczająca rekomendacja, prawda? Na finał płyty Amerykanie wybrali „Hollowed”, w którym ponownie na plan pierwszy wybijają się organy. To od nich wszystko się zaczyna i to one narzucają narrację, dzięki czemu – mimo zmian tempa i nastroju – utwór nabiera bardzo podniosłego charakteru. Do tego dochodzą jeszcze – im bliżej końca, tym wyraźniej słyszalne – nawiązania do Wishbone Ash (ponownie gitarowy duet McDonalda i Sweeneya) oraz Scorpions (z czasów „Fly to the Rainbow” i „In Trance”). Wszystko, co zostało przez muzyków obiecane w okładkowym opisie „Act One”, zostało więc przez nich dopełnione. Słuchacze, którzy sięgną po krążek z pełną świadomością tego, do jakiego dziedzictwa odnoszą się artyści z Baltimore, po zaznajomieniu się z nim powinni być w stu procentach usatysfakcjonowani.
Skład:
Bob Sweeney – śpiew, gitara elektryczna
Jess Kamen – śpiew, organy
Danny McDonald – gitara elektryczna
Andrew Harris – gitara basowa
Derrick Hans – perkusja



Tytuł: Act One
Wykonawca / Kompozytor: Alms
Data wydania: 8 czerwca 2018
Nośnik: CD
Czas trwania: 33:51
Gatunek: metal
Zobacz w:
W składzie
Utwory
CD1
1) Dead Water: 07:09
2) The Toll: 04:53
3) For Shame: 06:22
4) The Offering: 05:37
5) Deuces Low: 04:41
6) Hollowed: 05:08
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

120
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.