powrót; do indeksunastwpna strona

nr 8 (CXC)
październik 2019

Czy to człowiek?
Todd Phillips ‹Joker›
To nie jest film superbohaterski. To nie jest też film o anty bohaterze. Ani nawet o arcyłotrze. To, podobnie jak Marvelowski „Logan”, film o człowieku.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
‹Joker›
‹Joker›
Jakiego rodzaju to film? Oficjalna klasyfikacja wskazuje na thriller psychologiczny. Jest to dość trafne określenie tego, co dzieje się na ekranie „Jokera”, zarówno pod względem formy, jak i treści. Pomówmy najpierw o formie. Przedstawione w filmie Gotham jest miastem podzielonym między biedotę, żyjącą w slumsach, gdzie walają się hałdy śmieci, a bogaczy traktujących resztę społeczeństwa z góry. Długie ujęcia paskudnych zaułków, zniszczonych budynków i obskurnych mieszkań dają nam bardzo jasno odczuć, w jakich warunkach musi żyć główny bohater, Arthur Fleck. Próżno tu szukać widowiskowych scen akcji – możemy albo obserwować wędrówki Arthura z pracy do domu i z powrotem, albo skupiać się na rozmowach i jego twarzy, która bardzo często jest głównym elementem przedstawionego obrazu. W wielu przypadkach to od niej, jako od stałego detalu, rozpoczynają się kolejne sceny. W pracy, w domu, w podróży, w trakcie rozmowy z psycholog z pomocy społecznej.
Ale choć przez większość czasu dzieje się w filmie bardzo niewiele, to sposób, w jaki to „niewiele” zostało zaprezentowane każe nam scena po scenie oczekiwać jakiegoś przełomu. Widz jest cały czas trzymany w napięciu, bo aż do samego końca nie wiadomo, w którym kierunku potoczy się przedstawiona historia. A toczy się ona na przekór wszelkim schematom. I ostateczny przełom wcale nie następuje, a przemiana Arthura w Jokera jest procesem, na którego sportretowanie przeznaczono praktycznie cały film.
W ten sposób przechodzimy do treści. „Joker” nie jest żadnym origin story w znaczeniu, do jakiego przyzwyczaiły nas filmy superbohaterskie. Jest to najzwyklejsza w świecie opowieść o człowieku poszukującym swojego miejsca na świecie. Opowieść, która bardzo wiele zyskuje dzięki fenomenalnej kreacji Joaquin Phoenixa1) oraz oderwaniu od całego związku z Batmanem. Co więcej, Joker w „Jokerze” nie ma w sobie zupełnie nic z któregokolwiek z poprzednich wcieleń (a pamiętajmy, że to już trzecia filmowa wersja tego arcyłotra w ciągu ostatnich jedenastu lat), oferując zupełnie nową i nieprzerysowaną jakość.
Mieszkający w obskurnym bloku Arthur Fleck jest na co dzień zwykłym klaunem pracującym w agencji wynajmującej usługi tego typu ludzi do różnych celów: czy to reklamy wyprzedaży, czy rozweselania chorych dzieci w szpitalu. Jednak prawdziwym marzeniem bohatera jest zostanie komikiem i rozśmieszanie ludzi – nie zaś bycie kimś, z kogo wszyscy się śmieją. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że sam Arthur cierpi na zaburzenie psychiczne, przez które wybucha śmiechem w zupełnie niekontrolowany sposób i w nieprzewidywalnych momentach. Paradoks jest więc potrójny, a człowiek, który marzy o rozśmieszaniu innych nie znajduje we własnym życiu ani odrobiny radości. Dopiero odrzuciwszy przeszłość (chorą matkę i dotychczasowe, podwójnie zakłamane, wizje swojego pochodzenia) i teraźniejszość (pracę i niespełnione marzenia o karierze komika) Arthur może stać się… no właśnie – kim? Na to pytanie film celowo nie udziela nam jednoznacznej odpowiedzi. To nie geniusz zbrodni na kształt kreacji Heatha Ledgera, ani maniak pokroju wersji Jareda Leto. Nawet na samym końcu Arthur-Joker w wydaniu Phoenixa pozostaje tym, kim pozostałym pozostać się nie udało – człowiekiem.
Z pewnością na „powstanie” tego Jokera złożyło się bardzo wiele czynników. Po pierwsze podzielone społeczeństwo Gotham oraz brak wsparcia dla jednostek takich jak chory Arthur czy jego umierająca matka. Po drugie sam charakter głównego bohatera (mimo wszystko nie jestem w stanie określić go mianem „czarnego charakteru”, czy innej wersji tłumaczenia nasuwającego się automatycznie słowa „villain”) i jego problemy psychiczne, z którymi się zmaga. Kruchą konstrukcję jego w miarę uporządkowanego życia całkowicie zaburza odstawienie leków i koniec regularnych spotkań z kobietą z opieki społecznej. Po trzecie – jego przeszłość, czyli podwójne kłamstwo, w którym przez długi czas utrzymywała go jego matka. Czy zatem (to jedno z kluczowych pytań filmu) Joker musiał powstać? Odpowiedź ponownie jest niejednoznaczna. Zwiastuny i cały film zdają się sugerować, jakoby klimat walczącego z kryzysem społecznym Gotham domagał się zaistnienia kogoś, kto stałby się ikoną dla niższych warstw społeczeństwa w ich pozornie beznadziejnej walce z tymi, którzy stali ponad nimi. Nie można jednak powiedzieć, żeby Arthur, stając się Jokerem, świadomie pragnął dla siebie tej roli.
Nie wydaje mi się, by Joker w wydaniu Phoenixa trafił do filmu z Batmanem. A szkoda, bo obok dotychczasowych interpretacji tego arcyłotra, ta zaprezentowana w „Jokerze” jest najciekawsza, najbardziej realistyczna i po prostu ludzka. Co jest o tyleż fascynujące, co również niepokojące.
1) Na marginesie – zastanawiam się, jak duże znaczenie w wyborze tego aktora miała jego rola w „Wadzie ukrytej”.



Tytuł: Joker
Dystrybutor: Warner Bros
Data premiery: 4 października 2019
Reżyseria: Todd Phillips
Zdjęcia: Lawrence Sher
Rok produkcji: 2019
Kraj produkcji: USA
Gatunek: dramat, kryminał, thriller
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

50
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.