„Requiem dla snu”, drugi film Darrena Aronofsky’ego, jest ekranizacją powieści Huberta Selby’ego Jr o tym samym tytule. Książka ta wywarła tak silny wpływ na reżysera, że realizacja filmu stała się tylko kwestią czasu. W roku dwutysięcznym na ekrany kin wchodzi jeden z najbardziej przytłaczających, kontrowersyjnych i oszałamiających filmów w historii.  |  | ‹Requiem dla snu›
|
Obsesja Maxa Cohena z „Pi” pchała go mocno do przodu, prosto do środka chaosu. Naukowiec próbował go oswoić i zdefiniować. Bohaterowie „Requiem dla snu” idą w przeciwnym kierunku – uciekają przeczuwając, że taka konfrontacja nie może skończyć się dobrze. Ucieczka od rzeczywistości niesie jednak inne zagrożenia i obsesje. Troje młodych, dwudziestoletnich ludzi prowadzi swoją nudną, monotonną egzystencję, mierząc się na co dzień z ogromem otaczającego ich świata – niezmiennie obojętnego na ich pretensje, ignorującego ich marzenia i przytłaczającego swym chaosem. Harry ma dziewczynę z dobrego domu, z którą snuje plany otworzenia sklepu z odzieżą. Tyrone, chce udowodnić sobie, że jest nadal tym samym dobrym synkiem swojej mamy, a nie zaćpanym ulicznikiem. Cała trójka ma bowiem jeden sposób na eskapizm – heroinę. Potwornie uzależnieni od narkotyku, postanawiają pewnego dnia zająć się jego dystrybucją – zarobione w ten sposób pieniądze posłużą kiedyś do realizacji marzeń. Harry ma też samotną matkę, Sarę, która całe dnie spędza w fotelu uzależniona od telewizji. Gdy zostaje zaproszona do wzięcia udziału w swoim ukochanym programie, postanawia poddać się drakońskiej diecie. Nieświadomie uzależnia się od pigułek z amfetaminą, przepisanych jej przez podejrzanego konowała. Wszyscy bohaterowie chcą za wszelką cenę wyrwać się ze szponów obezwładniającej swą beznadzieją rzeczywistości i pokazać, że stać ich na więcej. W końcu mieszkają w Ameryce, zbudowanej na marzeniach o lepszym świecie i dającej same szanse, które aż się proszą o wykorzystanie. Na pierwszy rzut oka jest to film o uzależnieniach. Ale tak naprawdę jest to bardzo dosadna i głęboka analiza ludzkiej kondycji (nawet nie moralnej, lecz po prostu życiowej) i umiejętności stawiania czoła rozczarowaniom, które powstają w wyniku zderzenia marzeń z rzeczywistością. Pierwszym krokiem, po uświadomieniu sobie prawdy o świecie zbyt opornym na kształtowanie, jest eskapizm. Powstają obsesje, z którymi walka skazana jest na niepowodzenie – mosty, wiodące z powrotem do rzeczywistości, płoną jeden za drugim, razem z kolejnymi porcjami zażywanego narkotyku. Najlepszy sposób na uporanie się z pokusą według słów Oscara Wilde’a, czyli uległość wobec niej, jest tu najgorszym możliwym rozwiązaniem. Eskapistyczne uzależnienia, czyli placebo na rzeczywistość, tylko pozornie wiodą na szczyt. Tak naprawdę kierują w przepaść, na dnie której czeka szpital psychiatryczny, elektrowstrząsy, amputacja, więzienie i całkowite poniżenie. Każdy chce być szczęśliwy, ale dążenie do niego nie może biec w oderwaniu od interakcji ze światem. Gdy zamkniemy się w we własnych bańkach (osobnych kadrach, których Aronofsky tak często używa w filmie) skończymy na dnie owej przepaści. Zbrukani, połamani, poniżeni, zdehumanizowani, sprowadzeni do roli przedmiotu, pustej skorupy bez krzty człowieczeństwa. Tak jak każdy z bohaterów filmu – zwijający się pod koniec do pozycji embrionalnej i tłumiący wewnętrzny krzyk. „Requiem dla snu” to film bardzo trudny i niewygodny. Uderza w odbiorcę tak mocno, że sprawia niemal fizyczny ból. Kino od zawsze było sposobem ucieczki od szarości świata. A film Aronofsky’ego, który traktuje o eskapizmie bezpośrednio, sam jest jego największą demaskacją.
Tytuł: Requiem dla snu Tytuł oryginalny: Requiem for a Dream Data premiery: 16 marca 2001 Rok produkcji: 2000 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 102 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 90% |