Pełnometrażowy debiut Darrena Aronofsky’ego jest filmem agresywnym w formie i przekazie. Dzięki temu zabiegowi widz może postawić się choćby w niewielkim stopniu w położeniu głównego bohatera – genialnego matematyka, który niczym ćma leci do gorejącego ognia.  |  | ‹Pi›
|
Max Cohen doznał w dzieciństwie czegoś w rodzaju iluminacji. Gdy odzyskał wzrok, utracony podczas wpatrywania się w słońce, zaczął widzieć więcej. Zaczął też podejrzewać, że cała otaczająca go rzeczywistość może zostać dokładnie opisana i wyjaśniona za pomocą matematyki. We wszystkim co istnieje, począwszy od replikacji kodu DNA, poprzez notowania giełdowe i na ruchach gwiazd skończywszy, występują prawidłowości. Można ująć je we wzory i dzięki temu – być może – dotknąć absolutu. Max, teraz już dorosły człowiek, zamknięty w swoim małym zagraconym mieszkanku, próbuje, za pomocą własnoręcznie zbudowanego superkomputera, znaleźć odpowiedzi. Cierpi jednocześnie na najróżniejsze psychozy, stany lękowe, paranoje, paraliżujące bóle głowy a nawet halucynacje. Jedyną ostoją Maxa jest jego matematyczny mentor, Sol Robeson. Stary, emerytowany naukowiec, próbuje temperować Maxa, bo wie, że racjonalny umysł, obsesyjnie szukający porządku w nieskończonym chaosie wszechświata, skazany jest na całkowitą klęskę. Przekonał się o tym na własnej skórze. „Pi” zdaje się stawiać poważne filozoficzne pytania. Czy matematyczne wzory naprawdę konstytuują rzeczywistość? Czy istnieją gdzieś tam w niedostępnym świecie platońskich ideałów jako uniwersalia? Czy może jest jak u Arystotelesa – matematyka nie istnieje w oderwaniu od reszty świata i jest naszą kreacją? To my, ludzie, ją stworzyliśmy – po to, aby okiełznać chaos rzeczywistości? Może jest ona (jak i cała nauka) naszym egzystencjalnym placebo, dzięki któremu tworzymy punkty odniesienia dające nam złudzenie porządku? Robeson porównuje wszechświat do planszy GO – ekstremalnie chaotycznego i skomplikowanego układu, w którym nie istnieją prawidłowości, lecz ich złudzenia, produkowane przez taką a nie inną naturę racjonalnego umysłu. Jeśli bardzo chcemy coś zobaczyć – to zobaczymy. No bo czym może być, wygenerowana przez komputer Maxa, 216-cyfrowa liczba? Dlaczego tak bardzo pragnie jej wysłanniczka korporacji z Wall Street nękająca bohatera? Jakie ma ona znaczenie dla ortodoksyjnych chasydów, którzy uporczywie szukają boskiego kodu, ukrytego rzekomo w wersach Tory? Czym jest ona ostatecznie dla Maxa, współczesnego Ikara, który leci prosto w rozpalone słońce i mimo świadomości niebezpieczeństwa, nie potrafi i nie chce zawrócić? Otóż, dla każdego jest czym innym – wygraną na loterii, imieniem Boga, celem życia. Ale niczym uniwersalnym. Badanie tej liczby jest bowiem zgłębianiem samej struktury świadomości, wsobnym zaglądaniem do własnej jaźni, zapętlaniem siebie – niczym w wielkiej „złotej spirali”, która stanowi rzekomo podstawę całego bytu. „Pi” nie jest zatem filmem o szukaniu odpowiedzi ostatecznych na pytania o naturę wszechświata. To film o szukaniu odpowiedzi na pytania o naturę człowieka. Ludzki umysł nie może zgłębić tajemnic zewnętrznej rzeczywistości, bo i tak największą tajemnicą jest dla niego jego własne wnętrze. Szukanie porządku uniwersalnego prowadzi do obłędu i śmierci. Ciągi cyfr nic nie znaczą, ważne jest to co leży między samymi cyframi. Całe piękno wszechświata tkwi w chaosie i świadomym w nim uczestnictwie. Max zrozumiał to w ostatniej chwili.
Tytuł: Pi Data premiery: 25 lutego 2000 Rok produkcji: 1998 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 85 min Parametry: dźwięk: Dolby Digital 5.1, DTS ES; format 4:3 Gatunek: SF, thriller EAN: 5908223774072 Ekstrakt: 80% |