powrót; do indeksunastwpna strona

nr 9 (CXCI)
listopad 2019

Budowanie to radość…
Julien Neel ‹Lou! #2: Sielanka (wyd. zbiorcze)›
…słońce w miasto i wieś / budowanie to młodość / a jak młodość, to pieśń… Pieśni wprawdzie w tym tomie „Lou!” nie ma – taniec owszem – ale idea pasuje jak ulał. Jesteśmy młodzi, mamy wakacje i tworzymy coś razem. Czy istnieje coś wspanialszego?
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Komiksy o przygodach dziewczynki, która ma talent projektantki odzieży oraz mamę pisarkę, Egmont wydawał poprzednio w osobnych zeszytach. Teraz dostajemy po trzy naraz, w dodatku w większym formacie (choć nadal nie takim, jak oryginalne 28 x 20,5 cm), co – w porównaniu z poprzednią edycją – ułatwia odczytywanie nieraz dość bogatych kadrów.
Dwie pierwsze historie z tego tomu recenzowałam TUTAJ i TUTAJ. Tytułowa „Sielanka” opowiada o wakacjach spędzonych przez Lou w nadmorskiej willi wynajmowanej przez rodziców jej przyjaciółki – czwórka dziewcząt urządza sobie „zawody w polowaniu na chłopaków”. „Laserowy ninja” to dość dramatyczna (jak na standardy tego humorystycznego komiksu) opowieść o tym, jak Lou z mamą tracą cały dobytek w pożarze, kupują nowe mieszkanie, a ukochany mamy porzuca ją, przygnieciony perspektywą zostania wkrótce ojcem. Opowieść kończy się narodzinami braciszka Lou.
„Szałas” to kolejne wakacje. Tym razem cała gromadka spędza je w miasteczku tak zapadłym, że telefony komórkowe nie mają tam zasięgu, a internet jest rzeczą nieznaną. Mama z niemowlakiem i dziewczęta mieszkają u niesympatycznej babci Lou, w okolicy przebywają też postaci ze wszystkich poprzednich tomów (z wyjątkiem niewiernego ojca). Mamy zatem być-może-chłopaka Lou, to-tylko-kumpla Lou, ukochanego jej przyjaciółki, dwóch fanów powieści mamy oraz owych rodziców z wakacji nad morzem.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Lou, Mina, Karina oraz Maria-Emilia planują zbudować szałas – w ramach „powrotu do natury” – choć chyba głównie po to, żeby nie przebywać pod jednym dachem z babcią-megierą. Skromny początkowo plan przeradza się w gigantyczne przedsięwzięcie, w które mniej lub bardziej angażują się wszyscy, znakomicie się przy tym bawiąc. No i przeżywając rozmaite zawirowania romansowe, jak to wśród nastolatków bywa.
O ile poprzednie opowieści o Lou były – w granicach konwencji – całkiem realistyczne i nie wahały się poruszać tematów takich jak samotne macierzyństwo, rozwody czy załamania psychiczne, tak tutaj sytuacja momentami przypomina fabułę uroczego filmu animowanego. W dodatku na koniec fabuła skręca w stronę fantastyki… i w tym momencie tom się kończy. Pewnych wyjaśnień dostarcza wewnętrzna strona okładki, jak zwykle stylizowana na fragment pamiętnika Lou (jak przystało na dziecko swojej epoki, pisze ona niewiele, głównie wkleja zdjęcia i rysuje obrazki).
Zdumiało mnie, że niektóre z poruszonych wątków zupełnie nie doczekały się zakończenia, co w poprzednich tomach się nie zdarzało. Na przykład miejscowy lekarz, smalący cholewki do mamy Lou, przeszedł przemianę duchową i medytuje oraz ćwiczy taniec jazzowy, a nawet zrobił sobie operację twarzy i przez cały tom paraduje w bandażach. Niestety, nic z tego nie wynika, nie poznajemy też jego nowego wyglądu. Jeszcze dziwniejsza jest scena w dawnym pokoju mamy Lou, kiedy to jej córka wyciąga z książki zdjęcie jakiegoś chłopaka i pytająco pokazuje je rodzicielce, a stwierdza krótko „Logan”. Na tym sprawa się kończy (wypada nadmienić, że nie jest to bynajmniej fotografia jej ojca z młodości).
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Odrobinę irytuje natrętne spolszczanie wszystkich nazw i imion. Mortebouse – co można przetłumaczyć jako „zdechłe łajno” – staje się Sopoćkowem, rodzice Marii-Emilii to państwo Nowakowie, chłopak Miny nazywa się Jasiek, a asystentem Nowaka jest doktor Kowalski. Szczególnie to ostatnie pasuje jak wół do karety, ponieważ, sądząc z urody, doktor jest zdecydowanie Arabem, Berberem albo Persem. Za to architekt-legenda z Sopoćkowa nazywa się Alfonso Parmentier. Ojej, czyżbyśmy byli we Francji?! No niemożliwe…
Styl rysowania Juliena Neela pozostaje taki sam: wyrazista kreska, miłe dla oka kolory oraz staranne oddanie oświetlenia panującego w danej porze dnia. To wszystko, w połączeniu z fabułą, sprawia, że „Szałas” promieniuje nieodpartym optymizmem i witalnością. „Budowanie to radość, budowanie to treść…”, jak napisał Konstanty Ildefons Gałczyński.
Kadry opisane w naszym cyklu „Kadr, który…”:
Po imprezce
Noc nad basenem
Cały kemping śpiewa z nami
Chlup! do wody



Tytuł: Lou! #2: Sielanka (wyd. zbiorcze)
Scenariusz: Julien Neel
Data wydania: 27 lutego 2019
Rysunki: Julien Neel
Wydawca: Egmont
Cykl: Lou!
ISBN: 9788328135741
Format: 168s. 167x255mm
Cena: 39,99
Gatunek: humor / satyra, obyczajowy
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

103
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.