Dla scenarzysty Jeana Dufaux praca nad „Ucztą” – dziesiątym tomem historycznej sagi „Murena” – była wyjątkowym wyzwanie. Była to bowiem pierwsza odsłona serii, która powstała po śmierci legendarnego rysownika Philippe’a Delaby’ego. Teraz Belga zastąpił włoski grafik Theo Caneschi i trzeba przyznać, że udźwignął ciężar, jaki zrzucono na jego barki.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dzisiaj trudno byłoby już wyobrazić sobie komiksową historię Starożytnego Rzymu bez „Mureny” – fascynującej opowieści, jaka wyszła spod ręki doskonałego francuskiego scenarzysty Jeana Dufaux, którą od początku publikacji ilustrował cieszący się wielkim uznaniem fanów Philippe Delaby. Nie był to zresztą ich jedyny wspólny projekt. Razem pracowali także przy kontynuacji „ Skargi Utraconych Ziem” (2004-2014). Niestety, w czasie pracy nad ostatnim tomem cyklu Belg zmarł i zaczęte przez niego dzieło musiał dokończyć inny rysownik (wybór padł na jego rodaka Jérémy’ego Petiqueux). Jednocześnie śmierć Delaby’ego postawiła pod znakiem zapytania – przynajmniej na jakiś czas – kontynuację „Mureny”. Dufaux doszedł jednak do wniosku, że Philippe’owi bardzo by zależało na tym, aby dokończył zaplanowaną przez obu opowieść, która – zgodnie z założeniami – miał zostać rozpisana na cztery tetralogie. Mimo żałoby, Francuz zabrał się więc za wymyślanie dalszego ciągu intrygi… … i w konsekwencji stworzył jedną z najciekawszych fabularnie część historii. Album rozpoczyna długa – dwunastoplanszowa – sekwencja jednej ze słynnych uczt u Trymalchiona, o których pisał uczestniczący w nich Gajusz Petroniusz, poeta i przyjaciel cesarza Nerona. Poświęcony jej w komiksie czas jest jak najbardziej usprawiedliwiony; w jej trakcie dochodzi bowiem w kuluarach do pojednania pomiędzy władcą Rzymu a Lucjuszem Licyniuszem Mureną, jego przyjacielem z lat młodości, a później wrogiem. Lucjusz jest jednak przekonany, że zło, jakie wyrządza swemu miastu i jego mieszkańcom cesarz, spowodowane jest przez podstępnych doradców – pokroju prefekta pretorianów Tygellina (Ofoniusza Tygellinusa) – którzy wkupili się w łaski Nerona. To oni zrzucają winę za pożar na chrześcijan i prowokują okrutne represje wobec nich, aby przejąć ich majątki. Wyjawiając władcy prawdę, Murena wypowiada więc wojnę nadzwyczaj wpływowym i bezlitosnym ludziom. Tygellin nie cofa się przed niczym. To on wynajmuje przebiegłego Garbusa i byłego gladiatora, aby pozbyli się Mureny, lecz nie wszystko idzie zgodnie z planem. Lucjusz, choć ciężko ranny, przeżywa ich atak i dochodzi do siebie pod opieką pięknej i wyuzdanej Lemurii, siostry senatora Gajusza Kalpurniusza Pizona (w przypisach Dufaux informuje lojalnie, że jest to postać fikcyjna, ale też niezwykle ważna dla dalszego przebiegu akcji). Po wyrwaniu się ze szponów śmierci nie pamięta nic – ani kim jest, ani skąd pochodzi, nawet tego, że zna Nerona. Pizon, początkowo niezadowolony z faktu, że jego siostra sprowadziła pod dach kolejnego kochanka, dowiedziawszy się, kim on jest – wpada na pomysł, jak wykorzystać Lucjusza w przygotowywanym spisku na życie cesarza (to akurat jest jak najbardziej zgodne z faktami). Trzeba przyznać, że tym razem Dufaux przyłożył się nadzwyczajnie do swego zadania. W „Uczcie” wszystko idealnie do siebie pasuje, nie ma żadnego „puszczonego” wątku, każdy szczegół ma uzasadnienie i dopełnia ogólny obraz zakrojonej na szeroką skalę intrygi. Francuski scenarzysta nie idzie jednak, co istotne, za głosem większości historyków opisujących panowanie Nerona (począwszy od Gajusza Swetoniusza). Owszem, nie pomija ani nie bagatelizuje jego szaleństwa i okrucieństwa, lecz szuka dla nich racjonalnych przesłanek, co w pewnym stopniu zdają się rozumieć nawet spiskowcy. Z drugiej strony nie czyni z Pizona czy Seneki Młodszego krystalicznych postaci, którzy zasługują na absolutne wybielenie tylko dlatego, że mają odwagę podnieść uzbrojoną dłoń na tyrana. W „Uczcie” wszystko jest zniuansowane, racje rozłożone są po równo, dzięki czemu komiks jeszcze bardziej wciąga. Nawet jeżeli wiemy, do czego wszystko zmierza. A to jest największa sztuka. Na dziesiątą odsłonę serii czytelnicy czekali cztery lata. Przerwy między wcześniejszymi tomami nie były aż tak długie. Można więc podejrzewać, iż było to spowodowane poszukiwaniami odpowiedniego rysownika, a następnie koniecznością wprowadzenia go we wszystkie zawiłości tematu. Ostatecznie wybór padł na Włocha Theo Caneschiego (rocznik 1973), specjalizującego się w komiksach historycznych. W Polsce pozostaje nieznany, choć ma na koncie między innymi współpracę z Alejandro Jodorowskym – przy zakończonej już tetralogii „Le pape terrible” (2009-2019), która opowiada o losach władającego Rzymem na początku XVI wieku występnego papieża Juliusza II. Drugą tworzoną przez Włocha serią jest – jak na razie sześciotomowy – poświęcony dziejom Francji w XIV i XV wiekach „Le trône d’Argile” (2006-2015), do którego scenariusze pisali Nicolas Jarry i France Richemond. W „Murenie” Caneschiemu przyszło wejść w nieswoje buty, na dodatek uprzednio noszone przez wybitnego twórcę. Jak się jednak okazało, pasują mu one jak ulał. Theo nie jest może tak drobiazgowy, jak Delaby, ale na pewno równie realistyczny. Potrafi rysować z rozmachem i nie stroni od niebanalnego kadrowania. W jego rękach Neron i Murena stali się nad wyraz charakternymi bohaterami, choć w tym momencie przewaga jest po stronie cesarza. To on wyrasta ponad przeciętność, przykuwa uwagę swoim szaleństwem i nieprzewidywalnością. Należy jednak wierzyć, że w kolejnych dwóch tomach trzeciego cyklu Lucjusz odzyska jeszcze wigor i stanie do walki o sprawiedliwość. Dzięki czemu Theo Caneschi zyska możność udowodnienia po raz kolejny swego talentu. W tej chwili trudno bowiem sobie wyobrazić, aby szefowie Dargaud zaproponowali graficzne kontynuowanie cyklu komuś innemu.
Tytuł: Murena #10: Uczta Data wydania: 30 sierpnia 2019 ISBN: 9788365465382 Format: 64s. 215x290 mm Cena: 42,00 Gatunek: historyczny Ekstrakt: 80% |