„Jedna księżycowa noc” to klasyka literatury walijskiej. Trafia do nas w polskim przekładzie po blisko sześćdziesięciu latach.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Okazuje się, że są białe plamy na mapie literatury Wielkiej Brytanii… Jedną z nich jest Walia. To, że twórczość tamtejszych pisarzy jest stosunkowo słabo znana, ma swoje źródło przede wszystkim oczywiście ze względu na hermetyczny język walijski. To zaczyna się jednak zmieniać za sprawą tłumaczki Marty Listewnik, absolwentki filologii angielskiej, specjalizującej się w językach celtyckich. Jesteśmy świadkami doniosłego wydarzenia na naszym rynku książek: „Jedna księżycowa noc” jest pierwszą wydaną powieścią przetłumaczoną na polski z walijskiego. To zarazem pierwsza i jedyna powieść w dorobku zmarłego w 1980 roku pisarza Caradoga Pricharda. Warto się przekonać, że tzw. „małe języki” (o niewielkim zasięgu) i ich „małe” kultury oraz literatury kryją w sobie niejedno arcydzieło lub przynajmniej utwory zasługujące na uwagę i docenienie. Prichard tworzył po walijsku w stuleciu, w którym odnotowywano stały spadek liczby ludności rozumiejącej i mówiącej w tym języku. Obecnie sytuacja wydaje się lepsza: przybywa osób zainteresowanych walijskim, do czego przyczyniła się między innymi polityka edukacyjna Unii Europejskiej wzmacniająca lokalność i przywiązanie do małej ojczyzny oraz rozwój mediów. We wprowadzeniu Marta Listewnik dokonała ciekawego zarysu życia i twórczości Pricharda, ukazując tę ważną w Walii postać w interesującym kontekście walijskiej historii i kultury. Był on dziennikarzem i przede wszystkim poetą, a także autorem opowiadań i autobiografii (z elementami fikcji). Tłumaczka objaśnia też polskim czytelnikom tło fabuły książki i podstawowe kwestie językowe. Powieść zawiera wiele regionalizmów, które trudno było oddać w przekładzie na język polski, gdzie tak duże różnice ani dialekty nie występują. Na końcu książki mamy także słowniczek imion i nazwisk wraz z wyjaśnieniem, jak je wymawiać. To dla zainteresowanych ciekawe spotkanie z językiem walijskim, być może również inspiracja, by nie było ostatnie? Przybliżenie biografii pisarza pozwoli nam o wiele lepiej zrozumieć „Jedną księżycową noc” - prozę nasyconą autobiograficznymi motywami. Pierwowzorem powieściowej wioski była rodzinna miejscowość autora, Bethesda. Jest tłem opowieści o dzieciństwie, w którym nieobecny jest ojciec; pisarz wychowywał się tylko z matką. O dzieciństwie tylko do pewnego momentu stabilnym i w miarę szczęśliwym, w którym bohater wspólnie z kolegami z tej samej wioski chodzi do szkoły, uczy się życia i obserwuje świat dorosłych. Uczestniczy w życiu religijnym. „Jedna księżycowa noc” to proza nowatorska ze względu na specyfikę narracji (także w zapisie tekstu) i literackiego obrazowania. Sceny opisane są jak przez mgłę, niczym zatopione w księżycowym, nierzeczywistym świetle, a jednocześnie mające w sobie unikalny, krystaliczny „nerw”, a nawet humor. Jest magia, pojawiają się obrazy niczym wizje, słychać głos Królowej Czarnego Jeziora… I dopiero tam, poza snopem światła, w pozornej oddali czają się niebezpieczeństwa. Na wojnie giną młodzi mieszkańcy wioski. Na gruźlicę umiera przyjaciel – równolatek. Matka pogrąża się w psychicznej niemocy. Tu widać ścisły związek z biografią autora i próbę rozliczenia się z nią. Jego matka rzeczywiście chorowała psychicznie, co wywoływało u Pricharda poczucie winy i bezsilności. „Jedna księżycowa noc” nie jest jednak utworem o dorastaniu, ta proza jest zbyt złożona i „gęsta”, by móc ją obdarzyć tak powierzchownym określeniem. To raczej powieść o poszerzaniu się bolesnej egzystencjalnej świadomości – życia zbyt trudnego i uciążliwego, by móc sobie z nim poradzić. Życia, w którym ubywa nadziei i dziecięcej beztroski, a przybywa pytań, niewiadomych i trudnych doświadczeń przychodzących spoza snopu światła.
Tytuł: Jedna księżycowa noc Tytuł oryginalny: Un Nos Ola Leuad Data wydania: 15 marca 2017 ISBN: 978-83-62409-61-7 Format: 224s. 125×205mm; oprawa twarda Cena: 29,90 Gatunek: klasyka Ekstrakt: 80% |