powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CXCII)
grudzień 2019

Mandalorian. Odcinek 4: Dwójka wspaniałych
Jon Favreau ‹Star Wars: The Mandalorian›
W „The Mandalorian” westernowa woń do tej pory nieśmiało przebijała się na pierwszy plan. Był samotny rewolwerowiec, muzyczny motyw z podgatunku spaghetti, kilka ekscytujących wymian ognia. Nie były to obietnice bez większego pokrycia, bo czwarty odcinek to już western pełną gębą.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
‹Star Wars: The Mandalorian›
‹Star Wars: The Mandalorian›
Najnowszy odcinek jest wyjątkowy co najmniej z kilku powodów: za reżyserskim sterem stanęła Bryce Dallas Howard, córka Rona Howarda odpowiedzialnego za „Hana Solo”, zatem to pierwszy przypadek w Gwiezdnych wojnach, kiedy dwie osoby z tej samej rodziny podpisują się pod filmową produkcją ze starwarsowym logo. Dodatkowo showrunner Jon Favreau wraz z Howard skomponowali „Mandaloriana” numer cztery czerpiąc garściami nie tylko z westernowych, lecz i samurajskich wzorców, sprawiając, że Gwiezdne wojny wróciły właściwie do swojego źródła. Bowiem George Lucas, pisząc scenariusz do „Nowej nadziei” inspirował się „Ukrytą fortecą” Akiry Kurosawy na tyle, że w pewnym momencie zastanawiał się, czy nie zrobić po prostu jego fantastycznonaukowego remake′u.
Duch japońskiego mistrza kina w świecie SW nie słabnie, bo Howard proponuje widzom fabularny schemat znajomy już widzom z „Siedmiu samurajów” czy jego amerykańskiej wersji. Tu wspaniałych jest co prawda ledwie dwójka, i nie mowa tu teraz o coraz lepiej rozumiejącym się zespole Mando plus Baby Yoda. Mandaloriański renegat nie jest jedynym, który szuka na odległym Sorganie ucieczki od ścigających go problemów. Na planecie rezyduje już była rebeliantka – Cara Dune (Gina Carano) – a jej postać to świetny pretekst do odkrycia sporego fragmentu przestrzeni łączącej „Powrót Jedi” z „Przebudzeniem Mocy”. Zanim jednak eks shocktrooperka zrobi nam wykład z kawałka historii postimperialnej Galaktyki, wymieni z Mando serię siarczystych ciosów, wszak w żołnierskim dekalogu musi gdzieś być zapisana zasada, że bez kilku sierpowych nie można usiąść z nikim do wspólnego talerza zupy.
Z opowieści Dune wyłania się spore rozczarowanie światem po bitwie o Endor. Po wytropieniu i dobiciu resztki imperialnych watażków, rebeliantów rozformowano i przekształcono w ochroniarzy dla delegatów i polityków Nowej Republiki, co nie było zajęciem zbytnio satysfakcjonującym dla zaprawionej w wojennej rzeczywistości duszy. Na szczęście dla Dune pojawienie się Mando oznacza z reguły sporo zamieszania, zatem szybko przyjdzie jej zawiesić na chwilę przedwczesną emeryturę i odkurzyć nieco swój blaster. Wieści bowiem nawet na Sorganie rozchodzą się błyskawicznie, i do Mandalorianina zgłasza się dwóch (a jakże!) farmerów, nękanych przez klatooiniańskich bandytów. Mimo iż nie mają zbyt wiele do zaoferowania w ramach zapłaty, proszą Łowcę o pomoc z uporaniem się ze złoczyńcami zakłócającymi spokój ich wioski.
Niech nie martwi nikogo z was, że nie wspomniałem jeszcze większego słowa o Baby Yodzie. Ten jest tu w swojej najlepszej formie. Dzięki niemu po czwartym odcinku fabryki gifów i memów pracują na pełnych obrotach. Nieważne czy zielony dzieciaczek urokliwie będzie bawić się z lokalsami, zje żabkę czy zamruczy – wciąż kradnie serca niemal każdego, kto stanie na jego drodze.
Tytuł „Sanktuarium” wiele mówi nie tylko o lokalizacji akcji, ale o atmosferze całego odcinka. Rustykalność osady wprost z filmu Kurosawy oraz spokój i prostota życia jej mieszkańców kontrastują z wypełnionym adrenaliną i niepewnością jutra bytem Mando. Łowca będzie kuszony zatem perspektywą bezpiecznego azylu, z atrakcyjną wdówką i zapasem kojącej zmysły spoczki u boku. O tym, że ma serce cieplejsze od otaczającej go beskarskiej zbroi wiedzieliśmy już od dawna. Teraz sam musi zmierzyć się z egzystencjalną rozterką, czy nomadzkim Mandalorianinem jest się na całe życie.
Podrzucając przed wizjer hełmu Mando codzienną sielankę, twórcy wystawiają nie tylko trudne ideały łowcy nagród na próbę. Nastrojowy eskapizm opowieści nie przystaje na wielu płaszczyznach stylem i atmosferą do uprzedniego odcinkowego trio. Oderwanie od pachnącego "Gwiezdnymi wojnami" klimatu zazgrzyta wielu fanom, dla których nieprzekraczalną granicą tolerancji są Ewoki uzbrojone w kamienie i dzidy, bez większych problemów rozprawiające się z elitarnym legionem szturmowców. Dla przeciwwagi twórcy starają się udobruchać widzów niezłą sceną potyczki z imperialnym AT-ST w roli głównej, lecz może to być niewielkie pocieszenie wobec wyrządzonych już szkód.
Intuicja podpowiada, że świadome przesunięcie ram starwarsowego gatunku w niepopularną do tej pory stronę nie jest jednak przypadkowe. Nie należy zapominać, że mamy do czynienia z serialem, i takie „samotne” odcinki mają w tej formule jak najbardziej rację bytu. Pozostaje wierzyć, iż czwarta odsłona jest jedynie tytułowym sanktuarium w fabularnym biegu opowieści. Przemyślanym zadaniem nabrania większego haustu powietrza przed decydującą fazą sezonu. Nie znaczy to, że western a la mando jest odcinkiem złym. Serial zbudowany wokół jednej postaci potrzebuje silnych charakterów też i na drugim planie, a Cara Dune stanowi w nim wartość samą w sobie. Zdystansowana i odrobinę sarkastyczna świetnie komponuje się z małomównym Mando, udanie wprowadzając się w pozycję równorzędnego i ożywczego sidekicka. Choć ich drogi pod koniec się rozchodzą, możemy być pewni, że skrzyżują się w bardzo niedalekiej przyszłości.
Jak przystało na rasowy western tak i tu w finale bohaterowie odjeżdżają ku zachodowi, w stronę kolejnych przygód. Ta i wiele innych lekcji z Gwiezdnej Sagi bowiem uczą, że spokojnego miejsca, gdzie można się zaszyć na dłużej, nawet w bezkresnej Galaktyce praktycznie nie ma.



Tytuł: Star Wars: The Mandalorian
Dystrybutor: Disney+
Twórca: Jon Favreau
Rok produkcji: 2019
Kraj produkcji: USA
Serial: The Mandalorian, Sezon 1
Liczba odcinków: 8
Czas trwania odcinka: ok. 40 min
Gatunek: akcja, SF
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

62
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.