powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CXCII)
grudzień 2019

Tu miejsce na labirynt…: Nad brzegiem Ładogi
Olhava ‹Olhava›
Olhava to klasyczny jednoosobowy projekt. Stoi za nim petersburski multiinstrumentalista Andriej Nowożyłow, który pewnego dnia uznał, że na marginesie działalności swej rodzimej formacji powinien stworzyć i pielęgnować coś własnego, nad czym będzie miał stuprocentową kontrolę. Po trzech latach funkcjonowania nadszedł wreszcie czas na pełnowymiarowy debiut. Album „Olhava” zainteresuje przede wszystkim wielbicieli ekstremalnego post-metalu.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Ta historia zaczęła się – mniej więcej – na początku dekady, kiedy trzech młodych mieszkańców Petersburga zafascynowanych z jednej strony ekstremalnym metalem, z drugiej natomiast post-rockiem (i pokrewnym mu shoegaze’em) postanowiło założyć zespół, w którym połączyliby wpływy obu ulubionych gatunków. Tak narodziła się grupa Trna, której ton od początku istnienia nadawał gitarzysta Andriej Nowożyłow, a wspomagali go basista Anton Gataullin i perkusista Siergiej Tichomirow. W lutym 2015 ukazał się debiutancki album tria „Pattern of Infinity”, z kolei we wrześniu roku następnego światło dzienne ujrzał „Lose Yourself to Find Peace”. W tym czasie Nowożyłow zdążył już wystartować z nowym projektem, który ochrzcił… Olhava.
Co go do tego skłoniło? Dobre pytanie, ponieważ stylistycznie Olhava nie odbiega znaczącą od tego, co proponuje Trna. Różnica tylko taka, że jest projektem jednoosobowym, co oznacza, że to Andriej odpowiada za wszystkie ścieżki instrumentalne i wokalne. Choć do nagrania pierwszej kompozycji – wydanej na cyfrowym singlu ponad trzynastominutowej „Ladogi” (listopad 2016) – zaprosił wokalistę Aleksandra Jordakiego z moskiewskiego zespołu Keava. Miesiąc później fani Nowożyłowa mogli ucieszyć się z płytki „Estrangement, Love, Remembrance”, która była splitem trzech bliźniaczych jednoosobowych rosyjskich projektów blackgaze’owych – obok Olhavy zawierała utwory thehappymask i A Light in the Dark.
Andriej ponownie zaprezentował tylko jeden numer – „The Heart is a Lonely Hunter” – ale za to trwający prawie osiemnaście minut. Później nastąpiła prawie trzyletnia przerwa w działalności. Jednak tylko pozorna. Ten czas Nowożyłow wykorzystał bowiem na odhibernowanie Trny, czego efektem okazało się trzecie pełnowymiarowe wydawnictwo tria – „Earthcult” (marzec 2018) – tym razem zrealizowane z nowym bębniarzem, Timurem Jusupowem. W wolnych chwilach natomiast „dłubał” swoje solowe kawałki. I chociaż „wydłubał” tylko dwa, okazały się na tyle długie, że wypełniły całą – wydaną własnym sumptem – płytę. Debiutancki longplay miał premierę w końcu września tego roku, a ozdobiła go magiczna okładka będąca artystyczną przeróbką zdjęcia lasu nad jeziorem Ładoga.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Andriej, choć na co dzień mieszka w Petersburgu, natchnienie czerpie z częstych wypraw nad brzegi Ładogi, z obcowania z dziką naturą. I taka też jest jego muzyka – jednocześnie piękna i przerażająca, subtelna i nieokiełznana. Słychać to wyraźnie w dwóch zawartych na debiucie kompozycjach – „Loyalty” i „Hope”. Mają one bardzo podobną strukturę. W tle pojawiają się ambientowe pasaże klawiszy, rytm napędza potężna sekcja rytmiczna, a na plan pierwszy przebijają się nałożone na siebie ścieżki gitar, które tworzą tak imponującą ścianę dźwięków, że przebić się przez nią nie sposób nawet taranem. Całości dopełnia wpisany w dźwięki gitar growling – tym samym głos Nowożyłowa staje się de facto kolejnym instrumentem.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Całość stanowi zamkniętą opowieść o potędze natury, która niekiedy przytłacza i zniewala, ale też daje schronienie i rodzi nadzieję. Można próbować podporządkować ją człowiekowi, ale ostatecznie dzieje się to ze szkodą dla niego. W dźwiękach i brzmieniach, które u wielu mogą wywoływać dreszcz niepokoju, Nowożyłow stara się dostrzegać piękno. Swoją muzykę nasyca więc powłóczystymi partiami – wspomaganych przez klawisze – gitar, które w nawale innych dźwięków niosą mimo wszystko ukojenie. W efekcie „Olhava” wydaje się groźną, ale i fascynującą baśnią, pełną odrealnionych, magicznych tonów, unoszącą słuchacza w mroczną przestrzeń. Finał podróży okazuje się jednak bezpieczny; emocje wycisza kilkuminutowe klawiszowe postludium, będące jak rozścielony pod nogami lądującego motolotniarza gęsty trawiasty dywan.
Dołączcie ten album do wcześniej omawianych w tym miejscu płyt innych wykonawców postmetalowych: australijskiego We Lost the Sea, francuskiego Alcest, szwajcarskiego E-L-R i amerykańskiej Rosetty. Na pewno nie będziecie zawiedzeni.
Skład:
Andriej Nowożyłow – głos, gitara elektryczna, gitara basowa, instrumenty klawiszowe, perkusja



Tytuł: Olhava
Wykonawca / Kompozytor: Olhava
Data wydania: 23 września 2019
Nośnik: CD
Czas trwania: 40:31
Gatunek: metal, rock
Zobacz w:
W składzie
Utwory
CD1
1) Loyalty: 15:19
2) Hope: 25:12
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

140
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.