powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CXCII)
grudzień 2019

East Side Story: Wilk jest groźny, wilk jest zły…
Waleria Gaj Germanika ‹Wilk zmyślony›
Dekadę temu Waleria Gaj Germanika zaliczyła bardzo mocne wejście do świata rosyjskiej kinematografii, kręcąc naturalistyczny obraz z życia moskiewskich nastolatków. Od tamtej pory zmieniła jednak znacząco styl, swoim kolejnym dziełom przydając elementy surrealizmu. Niestety, wcale na tym – jako artystka – nie wyszła lepiej. Choć „Wilk zmyślony” (choć tytułowi można równie dobrze nadać inne brzmienie) to mimo wszystko intrygujący eksperyment…
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Można zarzucić Walerii Gaj Germanice (rocznik 1984) brak fachowego wykształcenia, nie ukończyła bowiem żadnych prestiżowych studiów filmowych. Ale przecież w dziejach kinematografii niejeden raz trafiali się twórcy, którzy osiągali znaczące sukcesy, nie mając na to konkretnych „papierów”. Tym bardziej że początki kariery moskwianki, może z pominięciem jej powiązań z pornobiznesem filmowym, były – jeśli weźmiemy pod uwagę kilka wczesnych dokumentów nakręconych pod okiem Mariny Razbieżkinej („Siostry”, 2005; „Dziewczyny”, 2006; „Dzień narodzin infantki”, 2007) oraz pełnometrażowy debiut „Wszyscy umrą, lecz ja zostanę” (2008) – nadzwyczaj udane. Później jednak bywało różnie. Po stronie plusów Gaj Germanika na pewno może zapisać serial obyczajowy „Szkoła” (2010), po stronie minusów – drugie dzieło kinowe „Tak, tak” (2014), którego głównym celem miało być zapewne jedynie zszokowanie widzów.
Realizowanych przez nią seriali telewizyjnych – takich jak „Krótki kurs szczęśliwego życia” (2011), „Tańce weselne” (2014) czy „Bonus” (2018) – nie ma nawet co oceniać, bo to zwyczajne prace podejmowane z powodów ekonomicznych. Podejmując je, reżyserka chciała między innymi zarobić na swój kolejny (trzeci) pełnometrażowy obraz. Okazała się nim dramatyczno-surrealistyczna baśń „Wilm zmyślony”, który po raz pierwszy pokazany został w czerwcu na tegorocznym „Kinotawrze” w Soczi. Otrzymał tam nominację do Grand Prix (powodowaną przede wszystkim chyba jedynie eksperymentalną formą) oraz… nagrodę imienia Mikaela Tariwierdijewa za najlepszą muzykę. I tutaj, o dziwo, nie można mieć najmniejszych wątpliwości, ponieważ to właśnie bardzo emocjonalna ścieżka dźwiękowa autorstwa Igora Wdowina („Gwiazda”, „Pojedynek”, „Selfie”) jest tym, co ratuje film przed kompletną porażką.
Akcja obrazu rozgrywa się współcześnie, choć równie dobrze mógłby to być wiek XX czy XIX. Do położonej w głuszy, na dalekiej prowincji, miejscowości przyjeżdża niespełna trzydziestoletnia Alewtina; towarzyszy jej malutki synek Wasia. Kobieta przed laty opuściła rodzinne strony, nie mogąc z jednej strony porozumieć się z matką-artystką, z drugiej – szukając lepszego życia w bardziej cywilizowanych regionach Rosji. Teraz wraca, aby pożyczyć od niej pieniądze na rozpoczęcie nowego – po raz kolejny – życia. Znajduje matkę w wiejskiej dyskotece, gdzie ta bawi się z nieznajomym mężczyzną. Wyciąga ją na siłę i prowadzi do domu. To, nieco ironizując, najbardziej zatrważający fragment filmu. Przez mniej więcej dziesięć minut na ekranie nie widać bowiem nic (no dobrze: prawie nic); obie kobiety – Alewtina z Wasią przytroczonym do pleców – maszerują przez ciemny las, oświetlając sobie drogę telefonem komórkowym.
Gdyby przy tym nie prowadziły ożywionej dyskusji, widzielibyśmy tylko czerń ekranu z punktowym światełkiem, nie wiedząc o co w ogóle chodzi. Ta rozmowa jest jednak istotna, ponieważ kobiety powracają w niej do przeszłości, wypominając sobie wzajemne urazy. Dotarłszy do chaty na pustkowiu pod lasem, mogą wreszcie odpocząć. I wtedy, wcześnie rano, pojawia się nieznajomy chłopak z maską wilka na twarzy. Jest przyjazny, ale nieprzewidywalny. Kusi znacznie od siebie starszą matkę Alewtiny, a ta zdaje się nie być obojętna na jego zaloty. Co oczywiście nie podoba się córce i prowadzi do dramatu. Podstawowe pytania, jakie zadaje sobie widz, to: Kim jest chłopak? Kogo lub co symbolizuje? I co ma z tego wynikać? Oczywiście, Gaj Germanika nasyciła swoje dzieło symboliką religijną – głównie chrześcijańską, choć zapewne nie jest przypadkiem fakt, że w jednej ze scen spotkany w lesie wilk z wyglądu przypomina raczej egipskiego boga Anubisa, który był szakalem.
Pomiędzy 2014 a 2018 rokiem Waleria zniknęła z ekranów. W tym czasie przeżyła religijne nawrócenie, stała się innym człowiekiem. „Wilk zmyślony” to właśnie efekt tej przemiany, na którą chyba jednak wielu krytyków nie jest gotowych. W efekcie po projekcji obrazu na „Kinotawrze” konferencja prasowa Gaj Germaniki zamieniła się w pyskówkę reżyserki z dziennikarzami. W udzielonym parę miesięcy później, przy okazji premiery kinowej, wywiadzie autorka nie ukrywała, że jej film to „rozmowa z Bogiem”, prowadzona na wzór Fiodora Dostojewskiego czy Lwa Tołstoja. Może więc te słowa są kluczem do zrozumienia dzieła? Z drugiej strony można jednak odnieść wrażenie, że może to być równie dobrze wygodne alibi dla reżyserki, której tym sposobem łatwiej odrzucić wszystkie krytyczne uwagi recenzentów. Jedno jest pewne: „Wilk…” to kino niełatwe i niejednoznaczne. Ale to wcale nie czyni go – z definicji – głębokim i wartościowym. A przydanie mu charakteru religijnego nie może być traktowane jako pancerz ochronny.
Główne role – Alewtiny i jej matki – zagrały odpowiednio: Liza Klimowa (rocznik 1989), absolwentka moskiewskiej Rosyjskiej Akademii Sztuk Teatralnych (RATI), znana głównie z seriali, oraz Julia Wysocka („Raj”), obecna żona Andrieja Konczałowskiego. W chłopaka w wilczej masce wcielił się natomiast Jurij Trubin („Tak, tak”), a w Iwana, przyjaciela matki Alewtiny – Fiodor Ławrow („Główny”, „Legenda o Kołowracie”, „Braterstwo”). Za zdjęcia odpowiadało dwóch operatorów: doświadczony Oleg Łukiczow („Najlepsza pora roku”, „Zdrada”) oraz młodszy od niego o osiemnaście lat, urodzony w Moskwie, Morad Abdel-Fattakh („Bez przebaczenia”). Kluczową postacią dla zrozumienia dziwności „Wilka…” jest jednak jego scenarzysta – niestroniący od surrealizmu pisarz Jurij Arabow, który zaczynał karierę jako bliski współpracownik Aleksandra Sokurowa, a potem wymyślił między innymi „Zwierciadła” (2013), „Klatkę” (2015) oraz „Mnicha i demona” (2016).



Tytuł: Wilk zmyślony
Tytuł oryginalny: Мысленный волк
Scenariusz: Jurij Arabow
Muzyka: Igor Wdowin
Rok produkcji: 2019
Kraj produkcji: Rosja
Czas trwania: 68 minut
Gatunek: dramat, fantasy
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

50
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.