O „Wurcie” pisaliśmy już dwukrotnie. Od premiery oryginalnej, anglojęzycznej wersji tej powieści minęło już ponad dwadzieścia pięć lat. Czy to znaczy, że książka Noona jest niczym więcej niż leciwą ramotką?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
I tak, i nie. Nie jest to ten rodzaj klasyki gatunku, którą można by polecić każdemu fanowi cyberpunka (bo, starając się jakoś skategoryzować „Wurta”, to właśnie do cyberpunka z potężną domieszką new weird mu najbliżej). Dziwność świata przedstawionego oraz do końca nie wyjaśniona proweniencja i działanie piórek-narkotyków pozostawia przyzwyczajonego do konkretów czytelnika z poczuciem niedosytu. Natomiast ci lubujący się w poszukiwaniu metafor i treści zawartych między wierszami powinni czuć się w „Wurcie” jak w domu. Noon zresztą bardzo dobrze balansuje między niejasnym opisem rzeczywistości a konkretami (prezentowanymi głównie w ramach wstawek Kota Gracza, które dopiero z czasem nabierają sensu). W tym świetle sama fabuła wydaje się pełnić rolę drugorzędną wobec pomysłowej prezentacji świata, wykrzywionej rzeczywistości Manchesteru oraz brytyjskiego (czy raczej typowo manchesterskiego) społeczeństwa. I to właśnie uniwersum (czy też, jak chcą niektórzy, Wurtwersum) pozwoliło Noonowi zdobyć grono oddanych fanów. Największy kłopot z „Wurtem” polega jednak na tym, że może on albo fascynować, albo zniechęcać. Ciężko o stan pośredni w przypadku tematów, o których traktuje ta książka.
Tytuł: Wurt Tytuł oryginalny: Vurt Data wydania: 14 czerwca 2013 ISBN: 978-83-7480-363-2 Format: 360s. 135×202mm; oprawa twarda Cena: 39,– Gatunek: fantastyka Ekstrakt: 70% |