powrót; do indeksunastwpna strona

nr 01 (CXCIII)
styczeń-luty 2020

Z filmu wyjęte: Zygzakiem po Neapolu
Niekiedy trafia się film, w którym kamera zahacza o tak nietypowy budynek, że aż kusi wstrzymać seans i uważniej przyjrzeć się architektonicznemu dziełu. Na przykład kamienicy o grubości miniaturowego kredensu.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Neapol to nie tylko gangi i problemy ze śmieciami, to także niezwykle urokliwe zakątki. Po niektórych z nich od czasu do czasu ścigają się samochody, dzięki czemu ta czy inna arteria zostaje unieśmiertelniona. Jedną z ulic, które wypadły doskonale jako tło ryku silników i pisku opon jest Rampe – czyli w zasadzie tarasy – Sant′Antonio a Posillipo. Trakt ten składa się z jedenastu stromo biegnących pod górę odcinków prostej jezdni, położonych jeden obok drugiego. Łączące je zakręty są bardzo ostre i nawet przy wolnej i ostrożnej jeździe potrafią zapewnić sporo wrażeń, a co dopiero mówić o prędkości pościgowej.
Żeby było ciekawiej, w dolnej części tarasów jacyś przedsiębiorczy Włosi zdołali wcisnąć między zygzakujące jezdnie kilkukondygnacyjne, ale cienkie jak palec kamienice. Patrząc na jedną z nich, widoczną zresztą na załączonym kadrze1), rodzi się pytanie: jak mieszkańcy wytrzymują powodowany przez samochody i motocykle hałas? Przecież w tym kanionie wszystko musi się nieść wręcz wyśmienicie. Ciekawe też, jak w dawniejszych czasach radzili sobie sklepikarze i mieszkańcy parterów podczas rzęsistych ulew, kiedy ulice – dość niedawno doposażone w symboliczną kanalizację – zmieniały się w rwącą kipiel…
Film, w którym można obejrzeć samochodowy pościg rozgrywający się na krętych splotach Rampe Sant′Antonio a Posillipo, to znana u nas i kiedyś niezwykle popularna włoska komedia kryminalna „Wielka Stopa i zbiry”. Jest to pierwsza część przygód komisarza Rizziego, zwanego – zależnie od tłumaczenia – Wielką Stopą bądź Platfusem, a granego przez nieżyjącego już Buda Spencera, wielkiego chłopa rozdającego przeciwnikom mocarne klapsy dłońmi wielkimi jak bochny chleba. Fabuła filmu obejmuje ocalenie przed policyjnym snajperem szalejącego po narkotykach czarnoskórego amerykańskiego marynarza, a także wytropienie i rozliczenie się z gangiem przemytników białego proszku. Są karkołomne pościgi, jest okładanie niegodziwców mrożoną rybą, jest traktowanie garbatego żebraka jak amuletu – innymi słowy zabawa idzie na całego. Mimo że produkcja ma już na karku prawie pół wieku, wciąż bez problemu potrafi poprawić humor.
1) Dla tych, co chcą sobie zerknąć na Street View – budynek ma numer 34.
powrót; do indeksunastwpna strona

106
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.