Dzisiejszy kadr uczy, że da się zrobić postać obcego do filmu science fiction i tanio, i oryginalnie. Kłopoty zaczynają się wtedy, gdy kamerzysta postanawia uchwycić taki twór w całości, i to w sensownym oświetleniu…  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jednym z przykładów interesującej kreatywności filmowych twórców jest obcy ze słynnego brytyjskiego horroru SF „Xtro”. Film powstał w 1982 roku i bardzo szybko obrósł kultem, zawiera bowiem sporo dość szokujących scen oraz szeroką paletę nietuzinkowych zgonów. Podstawową osią fabuły jest powrót na Ziemię porwanego jakiś czas wcześniej przez UFO mężczyzny. Pojawia się jako chodzący na czterech kończynach dziwoląg, potrafiący zabijać wyrzuceniem z otworu gębowego długiego, ostrego języka. Żeby odzyskać ludzki kształt, napada żyjącą na odludziu kobietę i przemocą wstrzykuje jej w usta drugim, mackowatym rodzajem języka, zarodek. Dzięki temu mniej niż godzinę później wychodzi już jako człowiek ze spuchniętego do gargantuicznych rozmiarów brzucha kobiety, rozdzierając jej drogi rodne i pozbawiając ją tym samym życia. Następnie zabiera samochód zamordowanej wcześniej pary (próbowali się zorientować, co też potrącili na drodze) i jedzie odszukać żonę i syna. Więcej nie będę pisał, bo generalnie film – mimo że momentami obrzydliwy, oferujący m.in. hodowanie jaj w unieruchomionej osobie – wart jest obejrzenia. W przeciwieństwie do dwóch marnych kontynuacji, które są o zupełnie czym innym. Co zaś do kadru – jak widać, obcy nieco przypomina wyglądem pasikonika, z tymi „zawiasami” na tylnych nogach. Ponieważ jednak stwór jest pokazany w całej okazałości, łatwo się zorientować, co zrobił cwany spec od efektów. Otóż wymazał błotem aktora, wsadził mu na głowę gumową maskę, odwróconą przodem do tyłu, po czym kazał przewrócić się na plecy i zacząć chodzić brzuchem do góry. Pomysł godny pochwały, aczkolwiek jak już raz rozgryzie się pozycję aktora i poustawia (w głowie) jego kończyny w odpowiedniej pozycji, to scena z obcym miast budzić grozę – zaczyna śmieszyć. A przecież nie o to chodzi w kręconych na serio horrorach. Na szczęście w „Xtro” jest tylko jedno tak ewidentne potknięcie… |