Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj międzynarodowy – głównie angielsko-niemiecko-holenderski – projekt The Quartet brytyjskiego perkusisty Tony’ego Oxleya.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Na początku lat 80. ubiegłego wieku brytyjski perkusista Tony Oxley – mający już wtedy całkiem pokaźny dorobek płytowy, w tym między innymi wielce satysfakcjonującą współpracę z międzynarodową formacją Rolf Kühn Jazzgroup („ Going to the Rainbow”; „ Devil in Paradise”) – coraz częściej bywał w Europie kontynentalnej. W kolejnych projektach wspierali go przede wszystkim muzycy niemieccy (z obu stron „żelaznej kultury”) oraz holenderscy. Jednym z ważniejszych nowych konceptów wyspiarza stał się kwartet o zaskakującej nazwie… The Quartet. Do udziału w nim Tony zaprosił zachodnioniemieckiego saksofonistę Gerda Dud(e)ka (znanego z występów w Septecie Wolfganga Daunera i Rolf Kühn Group), holenderskiego pianistę Roba van den Broecka (mogącego pochwalić się kooperacją z The Chris Hinze Combination) oraz rodaka Gerda, kontrabasistę Alego Hauranda. Muzyka The Quartet rozpięta była pomiędzy klasycznym jazzem współczesnym a improwizowanym, jednak bez wycieczek w kierunku awangardy. Z jednej strony pionierskie czasy szalonego free jazzu już przeminęły, z drugiej – nie nadpłynęła jeszcze kolejna fala artystów wzorujących się na najbardziej ekstrawaganckich pomysłach Johna Coltrane’a, Ornette’a Colemana, Sun Ra, Dona Cherry’ego czy Alberta Aylera. Grupa zadebiutowała w 1984 roku albumem „Dedications” (nagrany został on w grudniu poprzedniego roku), a po kolejnych dwunastu miesiącach dorzuciła longplay „Relation”. Oxley coraz pewniej czuł się nad Renem (w znaczeniu symbolicznym, nie dosłownym) i postanowił zrobić kolejny krok – powołać do życia jazzowy big band. Tak narodziła się Celebration Orchestra, w której znalazło się również miejsce dla artystów z Niemieckiej Republiki Demokratycznej: puzonisty Johannesa Bauera, pianisty Ulricha Gumperta oraz saksofonisty Ernsta-Ludwiga Petrowskiego.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Orkiestra zaakcentowała swoje istnienie bardzo udanymi koncertami, będącymi gratką zwłaszcza dla wielbicieli tak zwanego „trzeciego nurtu”. Jeden z jej występów został nagrany i wydany na płycie „ Tomorrow is Here – JazzFest Berlin 1985, Live from the Philharmonic”. W czasie paromiesięcznej pracy Oxleya urzekł zwłaszcza Petrowsky, któremu Brytyjczyk zaproponował teraz niezobowiązującą kooperację z Kwartetem. Niemiec wyraził zgodę i tym sposobem kameralna grupa Tony’ego okazjonalnie rozrosła się do kwintetu, zachowując jednak dotychczasową nazwę. Kolejna sesja odbyła się 20 sierpnia 1986 roku w Studio 44 w holenderskiej miejscowości Monster (na południu kraju, kilkanaście kilometrów od centrum Hagi), a jej efektem stała się trzecia płyta w dorobku formacji – „Interchange” (kolejna wydana przez zachodnioberlińską wytwórnię Konnex Records). Trafiło na nią sześć kompozycji, które wyszły spod ręki Hauranda (dwie) oraz van den Broecka, Oxleya i Petrowskiego; ostatnia – nie jeśli chodzi o miejsce na płycie – była natomiast coverem.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Otwiera ten album ośmiominutowy „Temper”. Jako że jego autorem jest holenderski pianista Kwartetu, nie powinno nas dziwić, że to właśnie ten instrument (solo) przez prawie dwie minuty raczy uszy słuchaczy. Następnie dołączają do niego grające unisono saksofony; gdy ich drogi rozchodzą się, nawiązują ze sobą improwizowany dialog, który subtelnie starają się podtrzymywać również pojawiający się w tle członkowie sekcji rytmicznej oraz nieco frywolniejszy klawisz. W finale drogi Gerda i Ernsta-Ludwiga schodzą się ponownie, dzięki czemu zespół wieńczy dzieło znacznie mocniejszym akcentem. Dwie następne, dopełniające stronę A winylowego krążka kompozycje wyszły spod ręki Hauranda i mają tym samym inny charakter. Są mniej dynamiczne, bardziej refleksyjne, a nawet – jak w przypadku „Unbounded” – posępne. Do tego przyczyniają się zarówno kontrabas Alego, jak i grający na flecie Petrowsky. Dopiero w drugiej części, po otwarciu nowego wątku, mrok zostaje nieco rozrzedzony przez freejazzową partię fortepianu.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W „Ballade 56” otrzymujemy natomiast dokładnie to, co sugeruje tytuł – delikatną, leniwie snującą się opowieść opartą na dźwiękach saksofonu i fortepianu. Mrok i niepokój powracają w otwierającym stronę B wydawnictwa „Ente-ta-ning” autorstwa lidera Kwartetu. Fortepian pełni tu funkcję instrumentu rytmicznego, a dęciaki biorą na siebie trud ostrzegania. Przed kim? Lub przed czym? W każdym razie ich dźwięki brzmią bardzo alarmistycznie. Z czasem zespół skręca zaś w stronę free i awangardy, najbardziej zbliżając się – z całego zawartego na albumie materiału – do tego, co prezentowała rok wcześniej Celebration Orchestra. Do nieco innego świata zabiera słuchaczy „Panonica” (względnie „Pannonica”), przeróbka klasycznej hardbopowej kompozycji amerykańskiego pianisty Theloniusa Monka (znanej chociażby z wydanego w 1957 roku longplaya „Brilliant Corners”). Saksofon i fortepian snują się tutaj leniwie, najpierw wprowadzając główny motyw, a następnie improwizując na jego bazie. Utwór zachwyca subtelnym, nostalgicznym nastrojem.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Czego nie da się powiedzieć o zamykającym całość „Der Bumerang” autorstwa Petrowskiego. To znaczy nie da się powiedzieć, że to utwór nostalgiczny i subtelny, ale na pewno potrafi zachwycić, zwłaszcza tych, którzy gustują we free jazzie. Bo jego jest tutaj najwięcej. Ernst-Ludwig to w końcu mistrz improwizacji, czemu niejednokrotnie dał wyraz na płytach wydanych w poprzedniej dekadzie. Żałować tylko można, że jego współpraca z The Quartet ograniczyła się do tej jednej publikacji. Choć nie był to wcale ostatni akcent jego kooperacji z Oxleyem. Kwartet rok później wydał jeszcze krążek „Live”, zarejestrowany 28 sierpnia 1987 roku podczas koncertu na Międzynarodowym Festiwalu Jazzowym w nadreńskim Viersen, po czym przeobraził się w… European Jazz Ensemble, w skład którego weszli wszyscy muzycy The Quartet plus czterech innych. Wśród tej czwórki znalazł się także Petrowsky. Oktet rozpoczął działalność wydawniczą od publikacji albumu „Live” (1988), który był pokłosiem koncertu, jaki dał – uwaga! to nie przypadek ani błąd – 29 sierpnia 1987 w Viersen, a więc następnego dnia po występie Kwartetu. Skład: Gerd Dudek – saksofon sopranowy, saksofon tenorowy, flet Rob van der Broeck – fortepian Ali Haurand – kontrabas Tony Oxley – perkusja, instrumenty perkusyjne
oraz: Ernst-Ludwig Petrowsky – saksofon altowy, klarnet, flet
Tytuł: Interchange Data wydania: 1986 Nośnik: Winyl Czas trwania: 39:45 Gatunek: jazz W składzie Utwory Winyl1 1) Temper: 08:10 2) Unbounded: 09:00 3) Ballade 56: 03:49 4) Ente-ta-ning: 04:46 5) Panonica: 06:06 6) Der Bumerang: 07:54 Ekstrakt: 80% |