Bycie osobą kreatywną i roztargnioną z pewnością może czynić z nas niezłego twórcę komiksowego, ale ta kombinacja jest niespecjalnie dobra dla rodzica.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kanadyjskiego rysownika Guya Delisle’a znaliśmy do tej pory raczej jako twórcę dość poważnych komiksów, poruszających istotne współczesne i historyczne tematy. O tym co zwykle Delisle’a interesowało świadczą choćby tytuły jego najsłynniejszych albumów: „Pjongjang”, „Kroniki birmańskie”, „Jerozolima”. Takimi dziełami zbudował swój wizerunek, zebrał liczne nagrody, uznanie krytyki i czytelników. W tym roku jednak Kultura Gniewu zaprezentowała nam zupełnie inny rodzaj twórczości Kanadyjczyka – humorystyczne, satyryczne, lekko autobiograficzne „Vademecum złego ojca”. Nie, nie jest to opowieść o Darcie Vaderze, to też nie komiksowa adaptacja pewnej książki pewnego polityka. To zbiór krótkich historyjek na temat rodzicielskich wpadek. Wiecie, tych nierzadkich sytuacji, w których ojciec naprawdę chce jak najlepiej, ale wychodzi… różnie. Bohater „Vademecum” (z zawodu, nawiasem mówiąc, rysownik komiksowy) zapomina wciąż o podłożeniu monety od wróżki-zębuszki, a wymyślane przez niego wyjaśnienia własnego roztargnienia wprowadzają go w coraz większe kłopoty. Próbuje przekazywać potomkom różnego rodzaju przestrogi, ale zamiast efektu wychowawczego wywołuje panikę i płacz. Ponosi spektakularne katastrofy przy próbach pocieszania swych dzieci. Wciąż traci kontrolę nad tym, co mówi, wchodząc na poziom nieco zbyt bezpośredniej szczerości. Jego żarty odnoszą zupełnie niespodziewane efekty – na pewno nie wywołując oczekiwanego uśmiechu na twarzach dziecka. W najbardziej chyba autobiograficznej historyjce fachowo ocenia komiks narysowany przez córkę, bezwzględnie krytykując wszelkie niedociągnięcia. Wciąż się stara, wciąż ma dobre intencje, ale wciąż wszystko wychodzi zupełnie inaczej, niż miało być. Delisle dostosowuje kreskę do formy i rysuje to wszystko bardziej nonszalancko niż swe poważne dzieła, bardziej w stylu komiksowych pasków niż dopracowanego albumu. Ale oczywiście to wystarcza, bo w sumie te historyjki, nawet rozciągnięte do kilku plansz, pozostają narracyjnie czymś w rodzaju rozbudowanych stripów. Całość jest lekka, bardzo zabawna i przede wszystkim naprawdę bardzo życiowa. Myślę, że każdy rodzic może tu odnaleźć – nawet w przerysowanej formie – coś ze swoich własnych doświadczeń.
Tytuł: Vademecum złego ojca #1 Data wydania: 30 czerwca 2019 ISBN: 978-83-66128-14-9 Format: 192s. 127×180 mm Cena: 39,90 Gatunek: humor / satyra, obyczajowy Ekstrakt: 70% |