Mrówka jako mafioso, lis jako komandos, wieloryb jako zwierzę pociągowe. Dość daleko odeszliśmy od książek Hugh Loftinga, bo przecież musi być filmowo, więc ciekawszy biały niedźwiedź od prosięcia, a goryl od małpki kataryniarza. Pytanie, czy to dobrze, źle, czy… wszystko jedno?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W przeciwieństwie do wersji z Eddiem Murphym z lat 1998 i 2001, akcja tego filmu rozgrywa się – zgodnie z oryginałem – w niesprecyzowanym okresie XIX wieku, w Anglii. Tytułowy bohater, od lat załamany psychicznie po śmierci ukochanej żony (ładna sekwencja animowana otwierająca film) zostaje zmuszony do wyruszenia w daleką podróż, aby znaleźć owoc, który uratuje życie królowej. Sama królowa niewiele doktora obchodzi, ale wraz z jej śmiercią wygaśnie prawo dzierżawy posiadłości, z której zrobił bezpieczną przystań dla wielu zwierząt. Oczywiście musi być „ciekawie dla młodego widza”, więc tymi zwierzętami są słonie, żyrafa, struś, goryl i niedźwiedź polarny, a nie jakieś nudne sarny czy borsuki. Szefową tego wszystkiego jest papuga Polly, która ma zdecydowanie najwięcej rozumu ze wszystkich i niejeden raz ratuje doktora lub kogoś innego z opresji. Robert Downey jr świetnie się nadaje do grania neurotycznych, niezbyt miłych ekscentryków, więc wypadł dobrze, a że rola jest miejscami przeszarżowana, to już wina scenariusza. Scenariusz lepiej sprawdziłby się w filmie animowanym, gdzie czarny charakter może wytrzeszczać oczy i wybuchać złośliwym rechotem nie wyglądając przy tym kompletnie głupio, a dorosły facet udający, że go nie ma, bo zasłonił się kocykiem, wyglądałby wprawdzie głupio, ale nie aż tak żenująco jak w utworze z aktorami. Malowniczości filmowi trudno odmówić: najpierw piękny, zdziczały ogród w posiadłości, potem szalona ucieczka wierzchem na żyrafie po krętych uliczkach, następnie wyspa będąca jakby konglomeratem wszystkiego, co ogólnie uznajemy za „egzotyczne”. Pałac w stylu wschodnim, ozdobne szaty, satrapa w dziwnym nakryciu głowy, wąskie uliczki z kramikami i ogólna barwność, która sprawia, że bohater w szmacianym ptasim przebraniu nie zwraca niczyjej uwagi. Na koniec mamy jeszcze jedną interesującą wyspę, ale tu już nie będę zdradzać szczegółów. Humor jest w większości dostosowany do poziomu najmłodszych widzów – włączając w to obowiązkowe puszczanie gazów – natomiast jako smaczek dla dorosłych pojawia się trawestacja pewnej rozmowy z „Ojca chrzestnego”, z mrówką i ważką w rolach głównych. Niestety, pojawia się też absolutnie niestrawna ilość haseł o wierzeniu w kogoś, pokonywaniu własnych słabości (potężny goryl ma ataki lękowe, no ha ha, jakie to zabawne) oraz bycia częścią rodziny. Ogółem, film zdecydowanie dla dzieci; rodzic może popodziwiać wyżej wspominaną malowniczość, jak również melancholijną urodę Roberta Downeya jra, a w wersji oryginalnej – posłuchać głosów Emmy Thompson, Toma Hollanda, Ramiego Maleka, Ralpha Fiennesa i paru jeszcze innych gwiazd. Zawsze to coś.
Tytuł: Doktor Dolittle Tytuł oryginalny: Dolittle Data premiery: 17 stycznia 2020 Rok produkcji: 2020 Kraj produkcji: USA Gatunek: familijny, komedia, przygodowy Ekstrakt: 50% |