powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CXCIV)
marzec 2020

Z filmu wyjęte: Na spokojny sen
Zdawałoby się sprawą oczywistą, że w przypadku nocowania w domu posądzanym o zjawiska nadprzyrodzone należy wpierw zadbać o usunięcie z sypialni zbędnej dekoracji. Najwyraźniej jednak nie wszyscy podzielają ten pogląd.
Wariant pierwszy – nocujemy w nowym dla nas domu. W nocy nasilają się jednak różne skrzypnięcia, stuknięcia i szelesty. Ba! W pewnym momencie same otwierają się drzwi od szafy! Co robimy? Oczywiście prócz natychmiastowego zapalenia światła i ewentualnie trzymania go włączonego aż do rana? Na przykład rozglądamy się, czy coś się nie porusza. A jeśli się nie porusza, to czy – przy odrobinie pomocy ze strony naszej roztrzęsionej wyobraźni – poruszać mogłoby się zacząć. I jeśli cokolwiek takiego znajduje się w zasięgu wzroku – na przykład wiszący na haku szlafroczek – dla zdrowia psychicznego usuwamy go z pola widzenia. Choćby na stołek. W końcu po co dodatkowo napędzać sobie stracha. Oczywiście możemy też uprzeć się i trzymać na wieszaku ciuch przypominający inkwizytorskie wdzianko, obowiązkowo z postawionym kapturem. Tylko po co? Żeby szybciej dostać zawału?
Wariant drugi – kręcimy horror. Chcemy zaskoczyć widza sceną ożywającego nagle ubioru. Rozespany bohater ma doznać szoku na widok złowieszczej postaci, która wyłoni się z ciemności, sunąc w jego stronę upiornym krokiem. Co robimy, jeśli mamy porządną ekipę? Szlafroczek sam wypełnia się widmowym ciałem i zeskakuje z haczyka, albo ubranie złożone na krześle nagle wstaje i zaczyna bez jednego dźwięku dreptać ku łóżku. A jak to wychodzi przy ekipie, która ani dba o robotę, ani umie robić horrory? No cóż, tak jak w „Bye Bye Manie”. Scenograf wiesza szlafrok – bądź płaszcz, bo nie jest to do końca jasne – na stojącym wieszaku, pieczołowicie drapując go tak, żeby wyglądał, jakby już leżał na czyichś ramionach. Do tego – obowiązkowo – kaptur ustawiony w szpic. Jak tylko bohater się budzi w nocy, jego wzrok podąża ku ścianie z wieszakiem i już za chwileczkę, już za momencik… oddycha z ulgą, bo przecież wszystko jest w porządku. Po czym kładzie się spać. I podobnie następnej nocy. Jak za którymś razem szlafroczek ożywa – a że ożyje, jest to absolutnie pewne – widz wręcz ziewa. Bo nie dość, że od pierwszego spojrzenia było wiadomo, po co szlafroczek tam wisi, to jeszcze „strzelbę” wykorzystano dopiero za którymś razem. Zwykła fuszerka, biorąca się poniekąd z ewidentnego niezrozumienia konwencji.
O treści samego filmu nie będę już pisał, bo pochylałem się nad nią w opublikowanej kilka dni temu recenzji.
powrót; do indeksunastwpna strona

70
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.