Pochodząca z Petersburga reżyserka nie wyrobiła sobie jeszcze takiej marki, która sprawia, że na każdy jej kolejny film widzowie czekają z niecierpliwością. Wszystko jednak przed nią, co udowadnia „Portem” – nostalgicznym dramatem, w którym młodzieżowa opowieść gangsterska miesza się z soap operą. Kiedy Aleksandrze Strielianej uda się odrzucić telenowelowy balast, może stać się bardzo cenioną twórczynią.  |  | ‹Port›
|
Aleksandra Strielianaja przyszła na świat w 1978 roku, a więc w czasach, kiedy Petersburg był jeszcze Leningradem i wydawało się – przynajmniej obywatelom Związku Radzieckiego – że komunizm będzie trwał wiecznie. Dorastała już jednak w zupełnie innej epoce – ogromnego zamieszania politycznego i gospodarczego. Może dlatego nie spieszyła się z wyborem drogi życiowej. Dyplom potwierdzający wykształcenie, zdobyty w Państwowym Sankt-Petersburskim Uniwersytecie Kina i Telewizji (w skrócie SPbGUKiT), otrzymała do rąk własnych tuż przed trzydziestką. Pierwszy autorski film, będąc jednocześnie jego scenarzystką i reżyserką, nakręciła, mając trzydzieści trzy lata. Był to oparty na opowiadaniu Iwana Bunina, pierwszego Rosjanina nagrodzonego literackim Noblem, rozgrywający się w realiach wiejskich dramat „ Suchodoły”. Ambitny, lecz średnio udany. Może dlatego jej kolejnym dziełom – a były to dramaty „Morze” (2012) i „Niewód / Sieć” (2017) oraz fantasy dla dzieci „Najbardziej rudy lis” (2015) – trudniej było przebić się do masowego widza. Gwoli ścisłości, „Portowi” (2019) też raczej się to nie uda, ale na pewno szanse ma większe. Pod warunkiem jednak, że w końcu doczeka się premiery w ojczyźnie (na razie jeszcze jej data nie została wyznaczona), ponieważ – jak dotąd – pokazano go w listopadzie ubiegłego roku jedynie we Francji i w Polsce (podczas festiwalu „Sputnik”). W każdym razie, zasiadając do seansu warto pamiętać, że wbrew tytułowi to nie jest film o tematyce marynistycznej, mimo że port przeładunkowy w Petersburgu, gdzie rozgrywa się akcja, pełni tu bardzo istotną rolę. W nim bowiem krzyżują się losy głównych bohaterów tej historii: z jednej strony pracujących jako dokerzy przybyłego z Syberii początkującego boksera Andrieja i jego kompana Romycza, który marzy tylko o tym, aby wyrwać się z Rosji w wielki świat, z drugiej – młodej Kiry, starającej się dojść do sprawności fizycznej po tragicznym w skutkach wypadku samochodowym, i właścicielki nocnego klubu Tiny, która wplątała się w niejasne interesy z miejscowym gangsterem. Port staje się dla nich symbolem otwarcia na świat, a jednocześnie jedyną drogą ucieczki przed beznadziejnością i życiem w nieuczciwości. Kira – jedna z bohaterek dzieła – to młoda i wrażliwa dziewczyna, która próbuje dojść do siebie po wielkiej traumie – psychicznej i fizycznej. Fascynuje ją muzyka, ale na razie może zapomnieć o ewentualnej karierze pianistki. Musi też jakoś ułożyć swoje relacje z ojcem, Gieną, biznesmenem o twardej skórze (w interesach), ale miękkim sercu (dla córki). Giena jest współwłaścicielem (i byłym trenerem) klubu bokserskiego, do którego trafiają młodzi ludzie próbujący robić karierę sportową. Problem jednak w tym, że droga do godziwych zarobków w sporcie jest długa; dużo łatwiej zgarnąć sporą forsę, walcząc nielegalnie, bez zabezpieczeń, na gołe pięści, do krwi. I tym przede wszystkim zajmują się po godzinach tacy ludzie, jak Andriej. Dzięki swojemu talentowi, otrzymuje on od Barkasa, którego pokonał w jednej z walk, i Tiny propozycję, by boksować w jej klubie. Położony na obrzeżu portu nocny klub przyciąga ludzi o różnym autoramencie: chcącą dobrze zabawić się młodzież, ale również przestępców handlujących narkotykami. Tina oczywiście wie o tych ostatnich. Prowadzi nawet z nimi interesy – i to staje się przyczyną jej problemów. Zauroczony nią Andriej chętnie by jej pomógł, ale z drugiej strony pociąga go także poznana w klubie bokserskim Gieny Kira. Młody mężczyzna będzie musiał dokonać wyboru, odpowiedzieć sobie na pytanie, czego chce. Czy gotów jest pozostawić za sobą niechcianą przeszłość i podążyć nową drogą.  | |
Mając oczywiście świadomość, że do tego potrzebne są pieniądze, których (przynajmniej na razie) nie posiada. Może je zdobyć uczciwie albo idąc na skróty; w obu przypadkach wiąże się to z ryzykiem – zarówno tym wkalkulowanym, jak i nie dającym się w żaden sposób przewidzieć. „Port” jest w równym stopniu opowieścią sensacyjną, co melodramatyczną. Historią miłosnego trójkąta, w którym zdolny, ale z łatwością mogący zejść na złą drogę bokser musi dokonać wyboru między dwiema skrajnie różnymi kobietami. Ten wybór zdecyduje nie tylko o jego dalszym losie, ale wpłynie również na przyszłość Kiry i Tiny, które nie wiedząc o sobie, potrzebują Andrieja, aby rozwiązać swoje – egzystencjalne bądź finansowe – problemy. Obsadzając postaci młodych bohaterów „Portu”, Strielianaja sięgnęła po mało znanych aktorów, dopiero pnących się po szczeblach kariery. Andrieja zagrał Lew Siemaszkow, który zadebiutował na ekranie cztery lata temu w „Dobrym chłopcu”, Kirę – Maria Borowiczowa, wciąż jeszcze studentka szkoły teatralnej założonej przez zmarłego w marcu 2018 roku Olega Tabakowa, Romycza – mający nieco większe doświadczenie Jurij Borisow („ Droga na Berlin”, „ Siedem par nieczystych”), podobnie zresztą jak wcielająca się w Tinę Irina Wiłkowa („ Start-up”, „ Nazywali ją Mumu”). Na drugim i trzecim planie pojawiają się natomiast ulubieni aktorzy Strielianej, to znaczy Michaił Jewłanow („ Twierdza brzeska”, „ We mgle”) jako gangster nękający Tinę oraz Tatarka Roza Chajrullina („ Kochany Hans, najdroższy Piotr”, „ Łagodna”) jako stara Romka. Za zdjęcia odpowiadał etatowy operator reżyserki Aleksandr Łaniejew, z kolei ścieżka dźwiękowa wyszła spod ręki debiutującego w tej dziedzinie Aleksandra Kulikowa. Być może więc z tego powodu producenci, chcąc podnieść jakość filmu, dorzucili mu jako „współpracowników” tak cenionych kompozytorów muzyki klasycznej, jak Rosjanin Siergiej Rachmaninow i Norweg Edvard Grieg. Ich utwory na pewno przydają obrazowi szlachetności i powagi, czynią z niego rasowy dramat, trochę przy okazji pozwalając zapomnieć o bliskich stylistyce telenoweli fragmentach przedstawiających uczucie rodzące się pomiędzy Kirą a Andriejem. Bo przecież, jak przed laty śpiewał Krzysztof Klenczon (z zespołem Trzy Korony): „Port to są spotkania kumpli, co przed laty / Uwierzyli w ziemi czarodziejski kształt / Za marzenia głupie tu się bierze baty / Któż mógł wiedzieć, że tak mały jest ten świat?”. Z naciskiem na „głupie marzenia” i „baty”!
Tytuł: Port Tytuł oryginalny: Порт Obsada: Aleksiej Guskow, Lew Siemaszkow, Maria Borowiczowa, Jurij Borisow, Irina Wiłkowa, Władimir Daraganow, Roza Chajrullina, Timofiej Tribuncew, Michaił Jewłanow, Siergiej Umanow, Kirył Połuchin, Dmitrij Bykowski, Konstantin Murzienko, Daria AwramowaRok produkcji: 2019 Kraj produkcji: Rosja Czas trwania: 88 min Gatunek: melodramat, sensacja Ekstrakt: 70% |