Według słów księdza Józefa Tischnera istnieją trzy prawdy – „świento prawda, tys prawda i…”. Najnowszy obraz Hirokazu Koreedy opowiada głównie o tej trzeciej. Japoński reżyser po raz pierwszy nakręcił w Europie film z międzynarodową obsadą, ale temat jego zainteresowań pozostał wciąż ten sam. Rodzina, przemijanie i emocje – tylko które z nich odgrywane, a które prawdziwe?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Prawda (tak, to słowo będzie się tu często powtarzało) jest taka, że po zdobyciu Złotej Palmy za najlepszy film na festiwalu w Cannes można sobie pozwolić na wiele. Można rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Można wziąć się za jakiś projekt ze zdecydowanie większym budżetem. Natomiast Koreeda nadal robi to, w czym czuje się najlepiej. Opowiada kameralną historię, która równie dobrze mogłaby być sztuką teatralną. Co wcale nie jest przypadkiem, bo pierwotna wersja scenariusza zakładała, że będzie to odgrywane na scenie. Akcja miała rozgrywać się w garderobie podczas ostatniego spektaklu, będącego pożegnaniem wielkiej gwiazdy. Japoński reżyser po latach powrócił do swojego tekstu i zaadaptował go na potrzeby srebrnego ekranu. Do posiadłości Fabienne przybywa jej córka razem z rodziną. Będzie musiała się uporać z trudnym charakterem matki, aktorki stawiającej swoją karierę ponad rodzinę i relacje towarzyskie. Rzeczywiste wydarzenia przenikają się z filmem science-fiction, w którym występuje Fabienne. Większość akcji dzieje się w zamkniętych przestrzeniach, czy to w domu głównej bohaterki, czy na planie filmowym. Na szczęście u Koreedy nie jest pretensjonalnie. Kolejne sytuacje przedstawia w subtelny sposób i wielokrotnie napięcie między postaciami rozładowuje humorem. Koreeda jakby dobrowolnie naraża się na krytykę. Że jest twórcą, który się powtarza. Robi to jednak na innym, mniej znanym gruncie i nadal potrafi przyciągnąć naszą uwagę. Niektórzy powiedzą, że po skłaniających do refleksji „Złodziejaszkach” to krok w tył. Japoński twórca tym razem celuje jednak w lżejszą tonację - „Prawdzie” bliżej do komedii niż dramatu. Kiedy jedna z postaci mówi, że „to nie będzie wielkie kino", można łatwo odnieść to do całej produkcji. Nie ma wrażenia, żeby komuś tutaj zależało na zrobieniu jedynego w swoim rodzaju arcydzieła. Po prostu historia o blaskach i cieniach aktorskiej kariery i o tym, co jest naprawdę, a co udawane. Sami pewnie zastanawialiście się, czy aktorzy podczas otrzymywania nagród rzeczywiście się wzruszają. Czy grają również przed swoimi bliskimi. Jak bardzo pielęgnują swoje ego i w jakim stopniu mają dystans do własnego dorobku artystycznego. To wszystko zawarte jest w zachowaniach głównej bohaterki, która może irytować, ale jednocześnie nie sposób odmówić jej uroku. To pewnie jeden z najbardziej zabawnych filmów w karierze Koreedy, głównie dzięki cudownej kreacji Catherine Deneuve. Legenda francuskiego kina czuje się jak ryba w wodzie jako skupiona na sobie, ale wątpiąca we własne umiejętności diwa. Ma znakomitą chemię z bardziej wyciszoną Juliette Binoche i to relacja ich postaci jest sercem tego filmu. Na drugim planie jest jeszcze Ethan Hawke w roli wyluzowanego Ethana Hawke′a - aktor jest tak bardzo sobą, że naprawdę zapomniałem, jak jego postać miała na imię. Nie ma w tym nic złego, bo to właśnie obsada grająca według emploi, ale równocześnie traktująca je z odrobiną ironii, jest najmocniejszym punktem obrazu. W końcu Koreeda nigdy nie był i już chyba nie będzie efekciarski. Wiele ujęć jest statycznych, kamera wykonuje powolne ruchy, a montaż służy głównie temu, aby sceny dialogowe odpowiednio wybrzmiewały. „Prawda” wypełniona jest ironią, zarówno jeśli chodzi o postaci odgrywane przez Deneuve i Hawke′a, jak i portret środowiska filmowego. Trudno traktować na poważnie obraz science-fiction, w którym występuje Fabienne, jeśli widzimy wyłącznie zielone tło i aktorki poruszające się po minimalistycznej scenografii. Przenikanie się światów pozostawia wiele do życzenia, ponieważ ten fikcyjny wydaje się bardzo odległy i niespecjalnie przekonujący. Tak jakby grupa studentów wzięła się za kręcenie wariacji na temat „Interstellar” Christophera Nolana. Tworzenie filmu w filmie jest zawsze pułapką, ponieważ powinno to być przejrzyste, ale nie wychodzące na pierwszy plan. W „Prawdzie” o wiele lepsze są sceny rozgrywające się w domowym zaciszu. Japoński reżyser za mało wgryza się w temat i raczej nie prowokuje do refleksji. Jest w swojej strefie komfortu, ponownie opowiadając o relacjach rodzinnych. Nie schodzi poniżej pewnego poziomu, ale prawdę mówiąc, tym razem również nie zachwyca.
Tytuł: Prawda Tytuł oryginalny: The Truth Data premiery: 6 marca 2020 Rok produkcji: 2019 Kraj produkcji: Francja, Japonia Czas trwania: 106 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 60% |