powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CXCIV)
marzec 2020

Z filmu wyjęte: Drzewa-zabójcy kontratakują
Wiem, to już jest nudne, ale walka z drzewami czyhającymi na jadącego „szybko, ale bezpiecznie” kierowcę to głównie nasza, polska specyfika.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Raz już proponowałem kadr z niesłychanie piękną, zadrzewioną aleją. Ponieważ jednak znajdowała się ona w Szanghaju, w terenie, gdzie – m.in. ze względu na sygnalizację świetlną – trudno się porządnie rozpędzić, niektórzy z czytelników mogli uznać, że obrazek taki nie liczy się w dyskusji nt. drzew dybiących na życie kierowców. Dziś więc proponuję regularną podmiejską drogę, już z kontynentalnych Chin, obsadzoną dość młodymi drzewami. Szpaler jest równiutki i nadspodziewanie gęsty, w związku z czym ewentualny husarz rumakujący w stalowym, rozhuśtanym do nieprzyzwoitych prędkości bolidzie, w przypadku utraty kontroli nad pojazdem nie będzie miał szans wcelować w przerwę między drzewami, jak to ma miejsce na rodzimych Mazurach. Któreś drzewo z pewnością zaliczy. Możliwe nawet, że więcej niż jedno. A mimo to nikt nie zamierza wycinać tych drzew. Ba! Najwyraźniej co roku wzdłuż drogi wędruje ekipa z kubełkiem białej farby, zabezpieczając rośliny przed nieproszonymi wielonogimi gośćmi.
Ten dość niesamowity widoczek pochodzi z nakręconego w 2013 roku chińskiego filmu „Gui zhen”, czyli „Apostołowie”. Niestety, produkcja ta jest kompletnym niewypałem i poza powyższym kadrem nie posiada nic wartościowego. Z początku wygląda na mieszankę dramatu ze slasherem. Mająca problemy z pamięcią pisarka, która utraciła męża w katastrofie lotniczej, rusza z wdowcem po kochance męża, zabitej w tej samej katastrofie, gdzieś na prowincję – w poszukiwaniu domu ze zdjęcia. Bohaterowie jadą absolutnie na wyczucie, w zasadzie nie wiedząc, gdzie się kierować, przy czym na każdym kroku ktoś próbuje ich zawrócić z drogi. Bo tam, gdzie jadą, jest złe. Podczas gdy samo zawiązanie fabuły jest jeszcze w porządku, to im dalej w intrygę, tym robi się coraz bardziej głupio. Pisarka zaczyna mieć coraz dziwniejsze sny, w których główną rolę odgrywa facet ze świńskim łbem. Do tego do bohaterów przyczepia się szalony kierowca ciężarówki, próbujący ich staranować. Z czasem dochodzi jeszcze parka być może morderców, kultyści oraz… obcy. Bo w finale opowieść nagle wskakuje w różowe kalesony przaśnego science fiction, waląc tym twistem w łeb na tyle mocno, że widz nie może pozbierać szczęki jeszcze kwadrans po przewinięciu się całej listy płac. W głowie plącze się wówczas tylko jedna myśl: co, u licha, autor miał na myśli, kręcąc te androny?
Odradzam więc bliższy kontakt z samym filmem, ale zarazem polecam nacieszenie wzroku widokiem, który u nas jest coraz większą rzadkością…
powrót; do indeksunastwpna strona

71
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.