Najnowszy album Steina Urheima i powołanego specjalnie do pracy nad tą płytą projektu Fenomenolodic 4 może zaskoczyć. Jazz wcale nie jest bowiem na „Donwhill Uplift” elementem dominującym, mimo że jazzowy duch unosi się nad tym wydawnictwem. Równie usatysfakcjonowani mogą poczuć się wielbiciele bluesa, world music, a nawet… country.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Przy okazji nagrywania kolejnego solowego albumu norweski multiinstrumentalista Stein Urheim postanowił skompletować supergrupę (ochrzcił ją nazwą Fenomenolodic 4), a do jej udziału zaprosił muzyków znanych, niekiedy, z dziesiątek innych projektów jazzowych (i nie tylko). Kto przyjął inwitację? Doskonale znany w naszym kraju ze współpracy z Kwartetem Macieja Obary kontrabasista Ole Morten Vågan, udzielający się jako muzyk sesyjny perkusista Kåre Opheim oraz będący współtwórcą formacji Atomic perkusista i wibrafonista Hans Hulbækmo. Za miks i mastering nagrań, ale także za partię syntezatorów w jednym utworze, odpowiadał natomiast Jørgen Træen, od lat związany z zespołem Møster!. Jak więc widać, określenie „supergrupa” wcale nie jest użyte na wyrost! Muzycy spotkali się w grudniu 2018 roku w studiu Paradiso w Oslo, które nie takich ekstrawaganckich artystów widziało już w swoich murach (wystarczy wspomnieć, że nagrywali tam między innymi Red Kite, Elephant9 i Reine Fiske czy Krokofant). Urheim przyniósł ze sobą gotowych kilka własnych kompozycji oraz jeden cover – intrygujący bo ani nie jazzowy, ani nie skandynawski. Postanowił sięgnąć po „Poor Moon” autorstwa Al(an)a Wilsona, gitarzysty klasycznej bluesowo-rockowej formacji Canned Heat, który zmarł, mając zaledwie dwadzieścia siedem lat, po przedawkowaniu barbituranów. Tak starał się zwalczyć depresję. To, że Stein postanowił nagrać na swej najnowszej płycie jego utwór, wcale nie jest przypadkiem. Cała „Downhill Uplift” – wydana w połowie stycznia przez cieszącą się uznaniem fanów jazzu i awangardy ze Skandynawii wytwórnię Hubro – jest niezwykle eklektyczna. Owszem, dominuje w niej myślenie jazzowe (znajdujące odbicie głównie w zamiłowaniu do improwizacji i w skomplikowanej rytmice), ale nie brakuje też nawiązań do posępnego nordyckiego folku (numer tytułowy), bluesa z delty Missisipi („Amalfitano”, wspomiane już „Poor Moon”), rockowej psychodelii („Brave New World Revisited Again”), a nawet country („Free to Go” i „Lamp”). A że płyta jest stosunkowo krótka – z uwagi na to bogactwo stylów i brzmień na pewno nie może się znudzić. Choć autor musi liczyć się z tym, że równie dobrze ten stylistyczny rozrzut może niektórych odrzucać. Zwłaszcza tych, którzy sięgają po „Downhill Uplift”, mając nadzieje na porcję ekscytującego jazzu.
Tytuł: Downwhill Uplift Nośnik: CD Gatunek: blues, folk, jazz EAN: 2020-01-15 Ekstrakt: 70% |