Po intrygującej przystawce w postaci miniserii „Śmierć X”, czas na główne danie, czyli event, który był zapowiadany od dawna, a mianowicie „Inhumans kontra X-Men”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po świecie krążą mgły Terrigenu, świętej substancji Inhumans, która pobudza ukryte w nich moce. Niestety ostatnio okazało się, że to, co jednym daje życie, innym je zabiera. Terrigen niszczy bowiem geny X mutantów, a w efekcie ich uśmierca. Cyclops, Emma Frost i Magneto, wraz z sojusznikami postanowili zniszczyć grożącą im substancję. Reszta X-Men, na czele których stoi Storm, nie poparli tak radykalnych działań. W wyniku tragicznych i brzemiennych w skutkach wydarzeń opisanych w „Śmierci X”, obie strony konfliktu zawarły kruchy rozejm. Mutanci uciekli do piekielnej sfery Limbo, zaś Inhumans mają ewakuować każdego homo superior, który znajdzie się na drodze chmury. Tymczasem Beast, wspierany przez Iso, zabrali się za szukanie naukowego rozwiązania patowej sytuacji. Jak zapewne się domyślacie, nie za bardzo im to wychodzi. Im bardziej Beast grzebie w Terrigenie, tym bardziej przekonuje się, że sprawa jest o wiele poważniejsza, niż wydawało się na początku. Otóż chmury wkrótce mają się rozproszyć i samoistnie zanieczyścić całą atmosferę ziemską. Jeśli mutanci chcieliby przeżyć, muszą opuścić na zawsze planetę. Dla Storm tego jest za wiele. Wraz z innymi grupami X-Men, postanawiają pierwsi zaatakować Inhumans. Na ten bałagan kolejni twórcy scenariuszy związanych z X-Men pracowali od co najmniej dekady. Ktoś wreszcie musiał go posprzątać. Zadania tego podjęli się Charles Soule i Jeff Lemire, którzy bardzo sprytnie powiązali wszystkie wątki, by uzyskać pełną dramatyzmu opowieść. Choć nie brakuje w niej dynamiki i spektakularnych starć, znalazło się także miejsce dla poważniejszych rozważań. Przede wszystkim jednak czuć wagę całego przedsięwzięcia. Widać, że X-Men faktycznie walczą o być albo nie być. Na ich tle Inhumans wypadają bardziej blado. A szkoda, bo sprzed nosa uciekła nam możliwość przeczytania o starciu realnego problemu z czystą ideologią. Mimo to największym grzechem scenarzystów jest spłycenie zakończenia. Podczas, gdy przez większość czasu przekonywali nas o tym, że sytuacja jest bez wyjścia i zagęszczali atmosferę, finał okazał się banalny i poddający pod wątpliwość poświęcenie wielu osób. Okazało się także, że nie stanowi on punktu zwrotnego w historii ani jednej, ani drugiej strony. Co najwyżej układa pewne elementy świata Marvela na swoje miejsca. Nie sposób nie poczuć się nim zawiedzionym. Bez zarzutu natomiast prezentuje się strona graficzna komiksu, za którą odpowiadają sprawdzeni w podobnych eventach Leinil Francis Yu oraz Javier Garrón. Ich prace są dynamiczne i przejrzyste. Nawet wtedy, kiedy w kadrach pojawiają się całe zastępy postaci. „Inhumans kontra X-Men” nie jest złą pozycją. Przez większość czasu utrzymuje czytelnika w napięciu i nawet pospieszne, oraz naiwne zakończenie, nie psuje dobrego odbioru całości. Co prawda po wielomiesięcznym oczekiwaniu, kiedy w tyglu pełnym mutantów i Inhumans się wręcz gotowało, należało spodziewać się czegoś mocniejszego w swojej wymowie, to jednak sam komiks bardzo dobrze się czyta. Scenarzyści zapanowali nad chaosem i widać, że mamy do czynienia z przemyślanym dziełem.
Tytuł: Inhumans kontra X-Men Data wydania: 4 grudnia 2019 ISBN: 9788328142008 Format: 208s 167x255m Cena: 59,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 70% |