Ponieważ ostatnio zaczęły się wyczerpywać sposoby na kreatywne tracenie czasu, nadeszła pora rozejrzeć się po propozycjach serwowanych przez filmowych twórców. Na przykład taki breakdance…  | |
Trochę oszukałem, bo widoczna na zdjęciu pozycja nie wywodzi się z breakdance′u, a raczej… No, w sumie to nie za bardzo wiadomo, z czego. Może trochę z danse macabre… Jedno jest pewne – gdybyśmy chcieli naśladować odstawiany przez odzianą w czerń kobietę taniec, byłby to z pewnością ostatni pląs w naszym życiu. W końcu głowa tancerki – notabene pozbawiona oczu – jest przekręcona w stopniu anatomicznie niemożliwym do osiągnięcia bez skręcenia karku. Jak by nie było, pokraczna pozycja, w jakiej kobieta stoi, ma wedle fabuły ma konkretne zastosowanie. Inaczej przedstawia się sprawa głowy. Takie, a nie inne, jej ułożenie miało sugerować obcowanie z osobą martwą. Zamiast jednak tworu budzącego dreszcze grozy wyszło coś, co po części bawi, a po części zmusza do zadumy nad ścieżkami, jakimi podążał umysł kreatora tego cudactwa w trakcie twórczego zapału. Niniejszy kadr pochodzi z opisywanego w poprzednim odcinku cyklu brytyjskiego horroru „Demon Eye”. Jak więc ktoś lubi dziwactwa, jakich wcześniej nikt nie pokusił się tworzyć, to zapraszam do łowów na film. |