powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CXCV)
kwiecień 2020

Podróż na wschód: Waiguoren w Ogrodzie Pokornego Zarządcy
Jacek Adamus ‹Państwo Środka od środka›
W konkursie na najbardziej banalny tytuł (podejrzewam, że został on narzucony przez wydawcę) ta książka miałaby szanse na wysoką pozycję. „Państwo Środka od środka” brzmi jak nazwa wycieczki oferowanej przez biuro podróży. Na szczęście treść stoi na o wiele wyższym poziomie.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Po lekturze „Tao” książka Jacka Adamusa była niczym odświeżający powiew wiatru z najpiękniejszego w Chinach Ogrodu Pokornego Zarządcy. Autor opisuje swoje studenckie wędrówki po południowych prowincjach tego kraju – pociągiem, autobusem, często autostopem – z noclegami u nieznanych ludzi w ramach tzw. couchsurfingu. Nie rozpisuje się o podbojach cesarzy ani o zbrodniach maoistów, być może wychodząc z założenia, że jego czytelnicy mniej więcej się w tym orientują, zaś dla jego podróży nie ma to specjalnego znaczenia. Czasem podsuwa zwięzłe informacje na przykład o polityce jednego dziecka, albo o masakrze na placu Tienanmen, jeśli jest to powiązane z treścią jego relacji. Skupia się raczej na opisach tego, co przeżywa: smaku potraw, twardości ławek w poczekalni kolejowej, niekończących się schodach wiodących do takiego czy innego zabytku, widokach, ludziach. Język jest nader barwny:
Na samym początku zachwyciłem się pomieszczeniem ze szkieletami dinozaurów – był to powrót do lat dziecinnych, gdy, zafascynowany tymi stworzeniami, pochłaniałem w całości poświęcone im książki. Moją euforię dosyć szybko stłumiła Dosia stwierdzeniem, że każda jedna ich kostka jest wynikiem pracy małych żółtych rączek. Z nieufnością przechodziliśmy więc do kolejnych sal, przedstawiających następujące po sobie fazy ewolucji fauny, flory i plastiku.
Pojawiły się plotki, że opary są skutkiem awarii zakładów chemicznych, ale policja natychmiast bohatersko pojmała skośnookie źródła powyższych pomówień.
Czytelnik dowie się mnóstwa ciekawych, a czasem lekko przerażających (opisy toalet!) rzeczy. Na przykład Muren (takie chińskie imię sobie wybrał dla ułatwienia kontaktów; Chińczycy na podobnej zasadzie przybierają zachodnie imiona lub ich zdrobnienia1)) wracając po południu z odwiedzin jakiegoś interesującego zabytku widzi przy drodze rzędy drzew, których rano jeszcze nie było. Dorodne okazy zostały przywiezione i błyskawicznie zasadzone w ramach krajowej akcji zazieleniania. Słynna jaskinia ze stalaktytami okazuje się być oświetlona wściekle kolorowymi reflektorami, w dodatku część skał sztucznie dobudowano. Chińscy turyści, których oczywiście jest większość, zupełnie się tym nie przejmują. Jak to w krajach Azji wschodniej bywa, autor często też sam stawał się atrakcją turystyczną, a konkretnie – egzotycznym obiektem, z którym każdy chciał sobie zrobić zdjęcie.
Zabawne są opisy aktorskich debiutów autora: kilka razy, skuszony przyzwoitym honorarium lub choćby tylko wystawną kolacją, brał udział w rozmaitych spotkaniach biznesowych, których organizatorzy chcieli pochwalić się znajomością z waiguorenem (cudzoziemcem). Zwykle Jacek wabiony był obietnicą „będziesz tylko stał i się uśmiechał”, po czym na miejscu, już w ostatniej chwili, okazywało się, że jednak musi coś powiedzieć, odegrać scenkę, a w jednym przypadku nawet upiec ciastka!
Rzecz jasna poznamy też wiele chińskich zwyczajów czy przesądów, na przykład tych związanych z liczbami (podobnie jak w języku japońskim, niektóre z nich brzmią podobnie do słów w rodzaju „śmierć” i z tej przyczyny uznaje się je za pechowe) lub z pisownią ideogramów. Na przykład w Lijiangu brak typowych dla innych miast murów okalających starą część. Rządził tam kiedyś ród Mu, którego ideogram otoczony ramką (czyli symbolem muru) zmieniłby znaczenie z „drzewa” na „pułapkę” – dlatego muru nie zbudowano. Sporo też ciekawych informacji o paru chińskich mniejszościach narodowych, szczególnie o ludzie Naxi, z którym autor zetknął się bezpośrednio. Jest to nacja praktykująca matriarchat, do tego stopnia, że ojcostwo jest w ogóle nieistotne, zaś w wychowaniu dziecka pomagają bracia matki. W książce przykładem jest właścicielka gospody, żelazną ręką rządząca synami i kuzynami:
Następnego dnia o 6:00 ewidentnie wykończony fizycznie i psychicznie syn Mamy Naxi podał nam zamówione śniadanie. Szepnął coś po chińsku, ale nie byłem w stanie go zrozumieć. Prawdopodobnie wysapał resztkami sił: „Ratuj…”
Poszczególnym rozdziałom towarzyszą kody QR, prowadzące do zdjęć opisanych w nich miejsc. Zdjęcia umieszczone są na stronie http://niebogwiazdzistenademna.blogspot.com i zapewniam, że warto je obejrzeć, ponieważ Jacek Adamus ma talent – a zapewne i cierpliwość – do wyłapywania pięknych kadrów.
1) Chińczycy z Tajwanu mogą je nawet wpisywać do paszportu jako alias.



Tytuł: Państwo Środka od środka
Data wydania: 21 maja 2014
ISBN: 978-83-271-5151-3
Format: 392s. 135×205mm
Gatunek: non-fiction, podróżnicza / reportaż
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

10
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.